|
29 styczeń 2014 17:09:37
Bloomixy no rozpieprzyłaś mnie swoim komentarzem że nie mogłem przestać się przestać śmiać. Co któreś słowo porno, porno, porno. Czy ty nie masz problemu z tym?? Wielkie mi halo, raz Flora w Enchantix'ie cycka pokazało i od razu od gwiazd porno wyzwała, nie wstydzę się za to jej. Nawalanie potworków tu też padłem xDD Chyba widziałaś chłam zwany TV Movies, ale niestety nawet najlepsi popełniają błędy tworząc coś takiego. Przecież są TRIX, byli Ci od czarnego kręgu, Valtor, Tritek. A że się posługują sługusowymi potworami to chyba logiczne przecież nie będzie ich sam atakował co odcinek, bo to było by bez sensu. Po 1 polecam psychologa, bo masz problemy seksuologiczne, a po 2 to wyczuwam że jesteś jakimś bronis sronis, lub anime maniaczką, więc jak nie obejrzałaś całej kreskówki polecam nie wypowiadać się Czy tylko ja wyczuwam Gejta 2? |
|
29 styczeń 2014 16:48:34
Pozwól, że każdy będzie miał własne zdanie na temat tego, co uważa za "bezwartościowy chłam". Dla mnie "Klub Winx", MIMO WSZYSTKICH WAD, które w nim widzę, MIMO WSZYSTKO nim nie jest. Owszem, powiedziałabym kilka gorzkich słów (a raczej zdań) twórcom, którzy niepotrzebnie ciągną całą tę historię, ale i tak nigdy nie zapomnę, co tej kreskówce zawdzięczam. To dzięki niej spędzałam mile czas, podszkoliłam się w rysowaniu, "poznałam" wielu miłych ludzi i ostatecznie zakodowałam sobie, że prawdziwa miłość i przyjaźń istnieją naprawdę. Tak, może to i głupie, może i, jak niektórzy powiedzą, nie ma to przełożenia na szarą rzeczywistość, ale kiedy mam świadomość, że gdzieś tam historia zakończyła się happy endem, to... milej mi się robi na sercu. Chce się żyć, nawet, jeśli nie ma pewności, czy zaraz nie wybuchnie wojna lub epidemia, a, dajmy na to, w moją obecną szkołę "trzaśnie" bomba atomowa.
Jeżeli popadłam przez cokolwiek w kompleksy, to z całą pewnością nie przez to, że Winxówny mają tak anorektycznie zgrabną sylwetkę, a ja, normalna, wyglądam przy nich jak pasztet. Zresztą, na litość, to bajka o WRÓŻKACH, więc, gdzie doszukiwać się realizmu? Od małego wiedziałam, że zaklęcia nie działają, nie można prawidłowo się odżywiać i być tak chudym, a szkoły magii nie istnieją.
Moi rodzice są wyczuleni na niestosowne treści, więc, jakim cudem, zgodziliby się na to, bym oglądała bajkę z dziewczynami ubranymi jak, cytuję, "gwiazdy porno"? Owszem, może niektóre stylizacje są nieco kuse, jednak nigdy nie przekraczają pewnych granic. Inaczej byłoby pełno skarg, prawda? A tak, to tysiące dzieciaków wraz z RODZICAMI i starszym rodzeństwem jeżdżą do Rainbow Magiclandu i proszą fałszywą Bloom o autograf. Owszem, parka zaślepionych (lub nieinteresujących się własnymi dziećmi) rodziców zawsze się zdarzy, no, ale żeby było ich aż tylu?
To śmieszne. Te odcinki są nawet robione niestarannie, w każdym dzieje się to samo: "a masz potworze"... (...) Czarodziejki robią abra-kadabra i nawalają w potworki. (...) Jedyną wartością ludzką dostrzeganą w tej bajce jest wygląd. A to jak plastikowe Winx postrzegają przyjaźń, miłość jest powierzchowne i fałszywe.
Twoje argumenty świadczą o tym, że pojęcie o tej kreskówce masz nawet więcej niż znikome.
W sezonach 1-4 kreska jest co najmniej znośna. W sezonach 5-6 nastąpiła duża poprawa graficzna i teraz można szczerze powiedzieć, że jest ładnie.
Nawalanie potworków nie jest głównym motywem. Już pomijam fakt, że czarodziejki mają do czynienia głównie z bardzo humanoidalnymi wrogami (wyjątek to Knut i garstka potworów z zamku Darkara, o ile się nie mylę). Ponadto we wszystkich sezonach to nie nawalanka jest najważniejsza. W II sezonie pojawił się motyw przełamywania własnych lęków. Taki przykład, pierwszy lepszy.
Jedyną wartością jest wygląd? Bo ja widzę jedynie przyjaźń i miłość (głównie w wersji nierealistycznie słodko-idealnej, ale to widzą wszyscy).
Za co lubię Winx?
Za to, że dzięki niemu zebrałam wiele miłych wspomnień. Za to, że dał mi nadzieję (podobnie jak filmy Mattel i Disneya), że świat nie jest do końca zły i, oprócz wojen, plag i klęsk żywiołowych, są też szanse na znalezienie Prawdziwej Przyjaźni i Prawdziwej Miłości. Bo bez tej, choćby bardzo iluzorycznej i dziecinnej, nadziei, na ogół ludzie mówią, że życie nie ma sensu, w ogóle wszystko jest nieskończonie beznadziejne, co minutę ktoś umiera w straszliwych męczarniach, nie wprowadzono jeszcze Golden Rice, mogącego ratować ludzkie życia... no i w ogóle jest źle, to ja sobie skoczę z mostu, bo takiej beznadziei to ja nie zniosę.
Nie jestem żadną wielką obrończynią "Klubu Winx". Sama jestem głównie sentymentalistką, zdającą sobie sprawę z tego, że istnieją... ehm... produkcje bardziej adekwatne do mojego wieku, od których nie powinnam się już odrywać. "Klubowi Winx" mogę zarzucić wiele, ale na pewno nie to, że jest "bezwartościowym chłamem". Pewnie zignorowałabym Twoją wypowiedź, ale... Twoje argumenty po prostu proszą się o obalenie. Szczególnie "nawalanie potworków". Wybacz, ale wzięłaś to z jakiejś innej produkcji. Może słynnych "Pokemonów"? |