Autor | D.Gray-man | ||
~Cayrinashi Użytkownik |
| ||
Anime opowiada o Egzorcystach - wybrańcach Boga, "Apostołach Niewinności". Są oni stowarzyszeni w organizacji zwanej Czarnym Zakonem (ang. Black Order), której głównym celem jest powstrzymanie Milenijnego Earla przed kolejnym zniszczeniem świata (pierwszym był biblijny Potop). Głównym bohaterem jest 15-nastoletni Allen Walker, siwowłosy chłopak, który urodził się z dziwną, zdeformowaną ręką. Z tego powodu porzucili go rodzice. Przygarnia go Mana Walker, którego Allen nazywa przybranym ojcem. Jednakże ich podróż nie trwa zbyt długo. Gdy ginie Mana, pojawia się Milenijny Earl, który obiecuję Allen'owi. że wskrzesi Mana'e. Wykorzystując naiwność Allen'a, Earl stworzy z duszy Mana'y Akumę, która będzie słuchała wyłącznie jego rozkazów. Zanim do tego doszło, Allen zostaje przeklęty przez Mana'e, przez co jego lewe oko potrafi widzieć prawdziwe formy Akum. Wkrótcę potem po raz pierwszy uaktywnia się jego Innocence (zdeformowana ręka), która niszczy Akumę i odsyła duszę Mana'y z powrotem do nieba. Po całym wydarzeniu spotyka Marian'a Cross'a, jednego z generałów w Czarnym Zakonie, który zostaję jego mistrzem. Po zakończeniu jego treningu, odsyła Allen'a Walker'a do głównej siedziby Czarnego Zakonu, by ten stał się uprawnionym Egzorcystą. I tak rozpoczyna się prawdziwa przygoda Allen'a Walker'a, którego przepowiednia nazwała Niszczycielem Czasu. Pierwowzór: Manga Wiek widowni: 16+ Źródło: AnimeZone, mangawall. | |||
Autor | RE: D.Gray-man | ||
~Sophie Użytkownik |
| ||
"D.Gray-man" to najdłuższe anime, jakie obejrzałam. Czasami się zastanawiam, jakim cudem mi się to udało. 103 odcinki - liczba odstraszała mnie przez dwa miesiące, co chwilę patrzyłam na MAL'u na tytuł i myślałam, czy spróbować. Ostatecznie za to anime zabrałam się na początku czerwca i oglądałam je do dziś. Było to ciężkie zadanie. Gęba mi się cieszy, gdy w końcu piszę tę opinię :D. A raczej, gdy ją w końcu wrzucam, bo powstawała w czasie oglądania anime w moim notatniku na telefonie. Czasami wątpiłam w to, że obejrzę serię do końca. Pierwsze 48 odcinków to był momentami koszmar, bo były pełne wszelkich rodzajów zapełniaczy. Niektóre akcje ciągnęły się przez trzy, cztery odcinki, a ja klęłam przed ekranem na czym świat stoi. Jednak "D.Gray-man" to anime, które zaliczam do jednego z najlepszych obejrzanych przeze mnie. Co tam nowe z sezonów, którymi się zachwycałam - "Akatsuki no Yona", "Shigatsu wa Kimi no Uso" - klasyki najlepsze! Chowajcie się przed nimi! A czemu najlepsze? Bo niektóre zapełniacze były nudne, ale inne były też wzruszające, wywołujące uśmiech... A przede wszystkim pełne akcji, pomimo ciągłego schematu - misja -> podróż -> walka -> rozpaczanie i biadolenie nad sobą -> walka -> porażka/wygrana. A od 48 odcinka... Jedziemy z górki. Po raz pierwszy Klan Noah ujawnia swoją siłę, a akcja się rozkręca. Miałam oglądać 2 odcinki, a potem 1 z innego anime codziennie, a kończyło się na 12 "D.Gray-mana" i zastoju z innymi. Jednak czy przy innych bawiłabym się tak dobrze? Seria jest nie schematyczna, a wyjątkowa. "D.Gray-man" ma mroczny klimat, ale bez przesady. Naprawdę świetnie było móc poczuć aurę tego anime i walczyć z 48 odcinkami, bo jest warto. Nie było już potem zbędnych długich wątków (choć niektórzy narzekają na długie odzyskiwanie ręki Allena. Też narzekałam, ale jak zobaczyłam, na co czekałam... Dżizas, szczerzyłam się jak głupia). Żaden bohater nie jest schematyczny. Allen to mój ulubieniec, no po prostu go kocham. Niby chłopak z przepowiedni, jednak nie rządzi się, nie irytuje, Lenalee z czasem zmienia się w fontannę, miałam ochotę przywalić jej patelnią w łeb. Jak już słyszałam "Allen-kun, Lavi!! Chcę im pomóc, też jestem Egzorcystą!", to mnie szlag trafiał. W krótkich włosach wygląda... dziwnie. Jeśli okaże się w mandze, że to jej Innocence jest Sercem, to chyba wyrzucę laptop przez okno -,-. Lavi też jest jedną z lepszych postaci, niby wesołek, a też ma swoje rozterki i wątpliwości,a także poważny wybór. Staruszek, Bookman, czasami jest bardzo wkurzający, niby doświadczony, ale jednak jakiś taki głupi, szczególnie gdy łajał Lavi'ego - no jak można nie zauważyć tego, kim on chce być? Dziwiłam się, jakim cudem Komui został szefem - przecież ten gość powinien trafić do psychiatryka XDD. Choć pokazywał też, że potrafi być poważny i odpowiedzialny. No i trudno nie być mu wdzięcznym za objęcie rządów, biorąc pod uwagę mroczną przeszłość Zakonu... Kanda z wiecznym paraliżem mięśni twarzy jest najlepszy xDD. Irytujący ("Nie nazywaj mnie tak, bo urwę ci łeb."), ale też bardzo dobry w tym co robi. Użalający się nad sobą Aleister kojarzył mi się od początku do końca z takim ciapowatym gościem, ale uwielbiam sposób, w jaki wypowiada imię Eliade ;DD. Miranda zawsze mnie po prostu rozbrajała, tu cofa stan statku i wszyscy zachwyceni, a ta to opacznie rozumie i daje nura do morza XDDD. Jednak trochę szkoda, że jej Innocence nie jest lepszą bronią, tylko taką defensywną. *przeszukuje w pamięci postacie, bo jest ich chyba milion* Generał Cross, ooo yeee. Postać legenda, uwielbiam go. Ten moment, gdy Allen opowiada o nim Lenalee w restauracji, a klienci i kelnerka podsłuchują :D. W ogóle ten facet to chyba jakiś boss, ta jego siła (jakim cudem ma dwie bronie? Jakoś się to nie zgadza z fabułą anime), te długi... - biedni Jasdebi, biedny Allen. W ogóle ta jego podobizna w listach świetna, szczególnie ten błysk w zębie. A jego powrót... Ten to wie, jak zrobić sobie wejście. A potem reakcja innych, gdy zostawili go samego z Lenalee :D. Milenijny Earl to chyba też jedna z najlepszych postaci. Jedyny minus jest taki, że co go widziałam, to padałam na podłogę ze śmiechu XD. Jak on te wszystkie potrawy jadł? I ten jego śmiech... Mistrzostwo. Lubię chyba każdego z Noah oprócz Skinna, jednak moment jego śmierci był nieco wzruszający - dowiadujemy się, że Noah mają jakieś uczucia. Tyki Mykk to postać, którą najbardziej z nich wszystkich darzę sympatią. Lubię też Lero, chciałabym taką parasolkę. Oprócz tego jest cała gama postaci, każdy barwny: ludzie z bazy w Azji; Leo i jego przyjaciel; dziewczyna, która przepowiadała przyszłość z pomocą Innocence, a której imienia nie pamiętam...; Suman... No i oczywiście Timcanpy <3. Uwielbiam go. W tym lesie, gdy Allen był już jedną nogą w grobie, był taki słodki <3. Ta, nie wierzę, że przeszło mi to przez gardło (a raczej przez palce), ale był słodki. Były emocje, były łzy, krzyki do ekranu: "Allen, dawaaaj!! Alleeeen!!" czy też "No ba, że nadchodzi!! Taaaak!!", gdy Allen połączył się z Innocence i Hevlaska (jak to się pisze? Podczas oglądania widziałam chyba sto wariantów pisowni) mówiła "Czuję to! Nadchodzi nowa potęga". Był też szaleńczy śmiech i całuski posyłane do ekranu (tak, całuski. Przecież pisałam, że Allen jest przystojny, nie?). Po raz pierwszy od dłuższego czasu przeżywałam tyle emocji przy oglądaniu, chyba od "Fullmetal Alchemist: Brotherhood". Najbardziej się wzruszyłam, gdy Allen grał na fortepianie... Piękna melodia. Łzy leciały mi po twarzy, a wzruszam się naprawdę niełatwo. Naprawdę szkoda, że nie ma teraz produkowanych takich anime i mang - jedynych w swoim rodzaju, niepowtarzalnych i po prostu magicznych. Tak, ta seria odtąd jest jedną z tych, które darzę sentymentem. Muzyka była średnia, z openingów podobał mi się tylko trzeci i go nigdy nie przewijałam. Soundtracki dobre, wpasowują się w klimat. Niby widać, że grafika starsza, jednak nie wyobrażam sobie "D.Gray-mana" w innej, a kreska jest świetna. Polecam osobom cierpliwym, które nie poddadzą się po 20 odcinkach, ale wytrwają do ok. 50, bo inaczej nie warto się za to anime brać. Seria jest wyjątkowa, nie żałuję, że ją obejrzałam. Ocena na MAL'u: 10/10 i moja piątka ulubionych anime ostatecznie ustalona, dołącza do niej "D.Gray-man", a ja zabieram się za mangę, która po dwóch latach jest wreszcie kontynuowana. Mam nadzieję, że w niej znajdę odpowiedzi na wszystkie pytania, bo niestety anime kończy się jakby w połowie. Edytowane przez Sophie dnia 14-07-2015 14:38 | |||
Autor | RE: D.Gray-man | ||
~Speksi Użytkownik |
| ||
DGM to bardzo fajne anime. Z początku jest trochę nudnawe, ale z czasem się rozkręca. Cieszę się, że nie przerwałam go po kilku odcinkach. Postacie są interesujące, raczej każdą polubiłam, żadna nie irytowała aż tak. Chociaż momentami miałam dość gadania Lenalee. Główny bohater jest okey, ale no szału nie ma. Za to uwielbiam Laviego, chciałabym dowiedzieć się o nim więcej. Również każdy z noah miał swoją unikalną osobowość, każdy był inny. Fabuła baardzo zawiła, jest pełno tajemnic z przeszłości, które z czasem wychodzą na jaw. Świat w tym anime jest tak świetnie przedstawiony, egzorcyści, akumy, milenijny, noah - nie można się powstrzymać od włączenia kolejnego odcinka. D.Gray-man należy do tego typu bajek, w których z poważnych scen mogą się nagle zrobić komediowe XDD. W 2016 roku doczekaliśmy się kontynuacji! TAK, PO TYLU LATACH! Muszę jednak przyznać, że byłam trochę rozczarowana, bo seria składała się tylko z 13 odcinków. Zostaliśmy wręcz zasypania nowymi informacjami, bo ciężko zmieścić tak dużo materiału w niewielkiej ilości odcinków. Dowiedzieliśmy się sporo o przeszłości Kandy..i to naprawdę mnie zszokowało. Nie mogłam wytrzymać czekania tygodnia na kolejny epizod. Mimo, że nowa seria bardzo różni się od pierwszej pod wieloma względami to miło się ją oglądało. Edytowane przez Speksi dnia 06-01-2017 18:40 | |||
Skocz do Forum: |
Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.
.