Autor | Napoleon (2023) | ||
~Lunaris Moderator |
| ||
Ten temat istnieje w sumie tylko dlatego że chcę ponarzekać i ewentualnie odradzić seans. Tl;dr - Napoleon to maks 2/10 film i nie, to niemożliwe, by jakimś cudem wersja reżyserska była dobra. Może będzie mniej poszatkowana i przez to mniej zła, ale na pewno nie dobra. Spoilery. Byłam na filmie z jakoś sześcioma osobami - ja z wiedzą typowo szkolną, reszta towarzystwa - studenci historii, mniej lub bardziej zaznajomieni z Napoleonem, w tym ci zaznajomieni bardzo-bardzo. I o losie. Ten film nie podobał się nikomu z nas. Na plus... scena koronacji była okej. Niektóre mundury były ładne. Minusy... Lećmy z tym. Kolejność niechronologiczna i na pewno nie zawarłam wszystkiego. - Napoleon powinien być postacią charyzmatyczną, tymczasem tutaj przez dosłownie cały czas zachowuje się jak tchórz, wygrywa głównie szczęściem (w ogóle nie widać jego geniuszu strategicznego) i zdaje się, że nie myśli o niczym i nikim poza Józefiną. Dlaczego żołnierze tak go ubóstwiali? Kij wie, film nie dał mi żadnego powodu, bym uwierzyła, że tyle osób chciało walczyć z nim pod Waterloo. A, no i Phoenix jest za stary do tej roli, dużo filmu dzieje się, gdy Napoleon ma ponad dwadzieścia i trzydzieści kilka lat (btw film nie daje mi poczucia upływu czasu, to wszystko równie dobrze mogłoby się wydarzyć przez pięć lat, nie jakieś trzydzieści). A, no i władza mu się niejako przytrafia i jeszcze w pewnym momencie mówi, że ona go nie obchodzi, tylko Aleksander. Reformy? Też niepokazane. Napoleon w filmie jest niezwykle niekompetentny. - A jak o Józefinie mowa - relacja Napoleona z nią to jedyne, co ma szczątkową przyczynowo-skutkowość, a i tak jest zła. Film robi z Napoleona rogacza i niby jest rzucone - zresztą przez niego samego, więc w obrębie samego filmu może być kłamstwem - że oczywiście, że też ma kochanki, ale nie jest to przekonujące. Scen erotycznych z Józefiną jest sporo i w sumie wszystkie są żenujące i pokazujące Napoleona jako słabego kochanka. Wątek z próbą zapłodnienia osiemnastoletniej dziewczyny (gdzie i on, i ona tego nie chcą, co chyba ma być śmieszne) idiotyczny, bo kochanek miał potąd, część zresztą tak go kochających, że udały się z nim na wygnanie, pomoc mamusi niepotrzebna. - Bitwy nie mają w większości żadnej stawki, brak większego kontekstu. Są tylko te najbardziej znane (w ogóle nie ma pokazanej kampanii włoskiej ani hiszpańskiej, ale okej, mało czasu), a same w sobie są chaotyczne - co z tego, że mają rozmach, jak nie pokazują żadnej strategii i co się właściwie dzieje? A to, co nam jest pokazane, też jest pełne głupot, jak wjeżdżanie do lasu za bodajże partyzantką (niby jak mieliby między drzewami i w krzykliwych mundurach cokolwiek zrobić?). - Całe Waterloo zasługuje tu na osobny myślnik. Gdzie zacząć? Od tego, że nie wiemy z filmu, dlaczego Wellington jest ważny, a film pod koniec robi z niego nemezis Napoleona? A może od tego, że szeregowy żołnierz ma Napoleona "na muszce", gdy stoi w namiocie i pyta, czy go zastrzelić? Tak tylko wspomnę, że w zeszłym roku ustanowiono nowy rekord skutecznego trafienia ze snajperki, wynoszący 3800 metrów. Ale jasne, na pewno dwieście lat temu trafiono by kogoś z odległości znacznie większej. O, albo to, że czworoboki - wymyślone przez Napoleona - zostały użyte w filmie po raz pierwszy właśnie podczas bitwy pod Waterloo przez... Anglików. Nie wspominając o tym, że według tego, co widzimy w filmie, Anglicy by pokonali wojska Napoleona, ale Wellington i tak oddycha z ulgą, kiedy przybywają wojska pruskie. O, i jeszcze Napoleon z tyłka prowadzący szarżę. - Pełno błędów historycznych - nie tylko te, które można zrzucić na karb wizji reżyserskiej (strzelanie do piramid, mimo że bitwa pod piramidami w rzeczywistości była od nich bardzo oddalona, utopienie wielu żołnierzy w wielkim jeziorze, gdy zginęło tylko kilku w mniejszych zbiornikach wodnych, wracanie z wygnania do Francji, bo Józefina, mimo że w rzeczywistości umarła jeszcze przed tym), ale też te... no, zwyczajne. Złe mundury podczas bitwy. Podanie na końcu filmu, że Napoleon wziął udział w 61 bitwach (tu mój przyjaciel napoleonista prawie nie wysiedział, poprawiając, że 67) czy fałszywej daty urodzenia Józefiny jako faktycznej (odmłodziła się przy ślubie o parę lat). Makijaż Józefiny wydawał mi się zbyt współczesny, ale nie znam się, mogę się mylić. - Poza Józefiną i Napoleonem ten film w sumie nie ma postaci - wszystkie szczątkowe i zwykle nie pamiętasz albo nie wiesz - bo film nie zawsze podaje ich nazwiska - kto jest kto. - Kij wie, czy ten film ma być poważny czy satyryczny, miota się między jednym a drugim, co wypada żenująco. Ridley Scott ma podejście stereotypowego Anglika (tj. nienawiść do Napoleona), ale jeśli chce się z niego śmiać, to niech jedzie po bandzie zamiast stać w rozkroku. - Przemoc jest tak graficzna, że aż nie można brać jej poważnie - jestem generalnie na nią dosyć wrażliwa, ale nawet nie drgnęłam na ścięciu królowej, a scena z koniem mnie raczej rozśmieszyła (wreszcie, absolutnie przerażony, Napoleon rusza, by po przejechaniu kilku metrów zabito mu konia kulą za małą, by była kulą armatnią). Btw nikt, kogo pytałam, nie wie, o kij chodzi z sercem konia dla matki. Ale wkurzyłam się mega, bo z jednej strony jest scena z rojalistką, której odstrzelili nogę i ta przerażona odsuwa się od niej, wydając dziwne dźwięki (to ma być ewidentnie śmieszna scena, wtedy zresztą najwięcej ludzi na seansie się śmiało), a potem na koniec film ma czelność podać mi statystyki, ile osób zginęło podczas rządów Napoleona. To w końcu jest to śmieszne czy tragiczne? Bo jeśli ten film miał być tragikomiczny, to nie wyszło, nastrój scen zmienia się bez żadnego sensu. A, tak w ogóle to rojaliści powinni mieć broń, wyglądali tak, jakby byli na marszu pokojowym. - Na koniec pet-peeve, ale dwa razy pada słowo "Poland" i w przynajmniej jednym z tych przypadków nie kupię tłumaczenia, że użyto tego jako uproszczenia albo nazwy potocznej Księstwa Warszawskiego, bo było to powiedziane w bardziej oficjalnym tonie. - Jednak drugi pet-peeve - mmm, Rosjanie mówiący dwa zdania po rosyjsku dla klimatu, by potem już wykrzykiwać komendy podczas bitwy po angielsku. Pewnie o czymś zapomniałam, ale no. To słaby film, a to, że czułam potrzebę napisania takiej ściany tekstu, pokazuje, jak bardzo mnie zmęczył. (c) ja
Edytowane przez Lunaris dnia 02-12-2023 11:32 | |||
Skocz do Forum: |
Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.
.