Nowości
25.04.2024
❧ naprawiono muzykę z 1 sezonu

18.04.2024
❧ dodano komiks nr 238 - Cienie w Chmurnej Wieży

06.04.2024
❧ dodano komiks nr 161 - Technomagiczny konkurs

25.03.2024
❧ zaktualizowano odtwarzacze wideo - SEZON 1 FULL HD

18.03.2024
❧ dodano komiks nr 228 - Magia Flory i Miele

14.03.2024
❧ dodano komiks nr 237 - Dobry pomysł

08.03.2024
❧ dodano komiks nr 205 - Magia Winx Rock

19.02.2024
❧ dodano komiks nr 171 - W świecie snów

18.02.2024
❧ dodano komiks nr 208 - Siła natury

17.02.2024
❧ dodano komiksy nr 217, 218, 220, 221, 224, 226, 227, 229-231, 233, 234

14.02.2024
❧ dodano komiks nr 236 - Nowy początek

Użytkowników Online
 Gości Online: 1
 Brak Użytkowników Online

 Zarejestrowanych Użytkowników: 2,054
 Najnowszy Użytkownik: ~Pocalowacflame
Dzisiejsi Solenizanci
anita12345
Lilavella
xsunflower119


Archiwum
❧  Rebeka i legenda dwóch królestw  ☙

Strona 3 z 3 < 1 2 3
AutorRE: Moja pierwsza ksiązka (1)
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 05-02-2013 21:13
Rozdział 7 Znalezienie Excaliburu i powrót do Camelotu

Gdy Artur skończył Rebeka otworzył oczy a Artur popatrzył na nie. Przestały płonąć miały swój normalny kolor ( czyli też zdawało się że płonęły ale to pomarańczą). Nastąpiła chwila milczenia Rebeka i Artur patrzyli na siebie:
- Dobra koniec tego musimy coś wymyślić żeby znaleźć Excalibur r11; powiedział Merlin przerywając milczenie
Puścili się i Rebeka odeszła.
- Masz racje r11; powiedział Artur r11; tylko jak mamy to zrobić?
- Hmr30; Wiem! r11; wpadł Rebece pomysł r11; będę teraz z wami walczyć i niech każdy da mi się od razu będziecie musieli leżeć i udawać że nie żyjecie ja wywołam Hadesa i spytam gdzie jest Excalibur i spróbuje go pokonać
- Świetny pomysł r11; powiedział Merlin r11; zaczynajmy
- Dobrze ale oddajcie mi miecz i musicie być przygotowani na wszystko
Oddali jej miecz i zaczęli walczyć gdy skończyli wszyscy leżeli na ziemi i udawali że nie żyją:
- Hadesie! r11; krzyknęła Rebeka
Po krótkim czasie Hades wyłonił się z ciemnego korytarza:
- Tak? r11; zapytał
- Zakończyłam swoje zadanie. Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?
- Nie. Choć ze mną r11; wyciągną rękę
Wziął ją pod rękę i poszli. Po niedługim czasie doszli do pewnej komnaty Hades wprowadził ją:
- Świetnie się spisałaś r11; powiedział Hades r11; to dziwne, dlaczego twoje czy płoną ale na pomarańczowo a nie na czerwono?
- Nie mam pojęcia Hadesie. Może to dlatego że pierwszy raz zabiłam człowieka r11; odpowiedziała a następnie przetarła oczy i dzięki swoim mocom zrobiły się czerwone
- Hmr30; masz rację a teraz opowiedz mi coś o sobie r11; powiedział Hades
- Zanim ci coś o sobie opowiem, czy to prawda że ukradłeś Excalibur królowi Gregorowi? r11; zapytała
- Tak, a dlaczego pytasz?
- Chciałabym go zobaczyć
- Dobrze więc choć za mną
Hades otworzył drzwi Rebece i zaprowadził ja do inne komnaty. A tam w świetle stał wbity w kamień miecz. Miał przeplatany złoty i niebieski kolor rękojeściu, głownie mu się świeciła na jasny błękit:
- Jest legenda do tego miecza r11; powiedział Hades
- Jaka?
- Nie znam jej na pamięć ale podobno tylko jedna osoba może Excalibur wyciągnąć ze skały, przeznaczona do tego i tylko ta osoba będzie miała prawo trzymać go w dłoni
- Wiesz kto to?
- Niestety nie r11; powiedział r11; chodźmy już
- Dobrze
Hades wychodził a Rebeka wyciągnęła miecz i zaatakowała Hadesa. Trafiła go w nogę on się obrócił z gniewną twarzą. Rebeka zaczęła się pomału cofać a Hades się do niej przybliżał. W końcu zabrakło jej miejsca. Więc rzuciła się na niego z wyciągniętym mieczem ale Hades tez wyciągną miecz i zaczęli walczyć walka była bardzo zacięta. Szanse były wyrównane. Ale z nogi Hadesa ciągle lała się krew. W końcu nie wytrzymał padł, szybko wyszedł Rebeka nie wiedziała gdzie poszedł i którędy. Wybiegła z komnaty i po chwili była w sali tronowej:
- I jak? r11; zapytał Artur
- Jest dobrze r11; odpowiedziała r11; znalazłam Excalibur, wiem gdzie jest
- To świetnie ruszajmy
- Zaraz mam tylko pytanie, czy widzieliście Hadesa?
- Tak wybiegł i kulał
- To świetnie, chodźmy
Rebeka świetnie zapamiętała drogę wskazała komnatę i rycerze spróbowali podnieść okazało się że nie był w cal taki ciężki. Wszyscy ruszyli w drogę powrotną. Gdy wyszli z wąwozu poszli po swoje konie i ruszyli do Camelotu. Artur i Rebeka jechali na samym końcu:
- Słuchaj jeśli chodzi o ten pocałunek tor30; - nie dokończył
Rebeka się zatrzymała raz z Arturem:
- Dobra nikomu nie powiem ale jedno mnie zastanawiam, skąd wiedziałeś że to waśnie zadziała?
- Nie wiedziałem r11; powiedział nieśmiało
Rebeka nic nie odpowiedziała tylko ruszyła dalej. Artur jeszcze chwile stał ale za niedługo też ruszył. Droga była spokojna. Wszyscy byli weseli gdy zobaczyli już Camelot. Przybyli do zamku, a król już czekał:
- Nareszcie, macie go? r11; zapytał
- Tak ojcze, mamy r11; podpowiedział Artur
Rycerze przynieśli miecz w skale. Gregor dokładnie go obejrzał:
- Świetni a teraz zamierzcie go do specjalnej komnaty r11;rozkazał r11; przyjechaliście w samą porę niedawno ogłosiłem walkę na kopie
- Świetnie, Rebeka zobaczy jak walczę r11; zasugerował Artur
Następnego dnia Rebeka wstała jak zawsze rano, spojrzała przez okno i stwierdziła że jest bardzo wcześnie, ponieważ w mieście jeszcze nikogo nie było. Rebeka jeszcze przez długą chwilę wpatrywała się w dalekie lasy i pola wspominając swój stary dom. Zaczęła wspominać ojca. Zrobiło jej się bardzo smutno nie wiedziała czy dlatego, że tęskniła za nim czy była na niego zła. Nie umiała tego rozróżnić, ale nagle usłyszała jak skowronek pięknie śpiewa swoje słodkie piosenki. Rebece od razu zrobiło się lżej. Zaczęła się pomału uśmiechać.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy

Edytowane przez Emi dnia 18-03-2013 19:14
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Moja pierwsza ksiązka (1)
^PVTeam123
Administrator

avatar
Dodane dnia 06-02-2013 16:36
BOŻE <3 To jest świetne, niestety nie wiem czemu, ale moim ulubionym bohaterem stała się Lady Anna (tak to jest, że się lubi złe osoby). Czekam na resztę oraz na wersję książkową (okładka musi być boska ^_* ).


av credit dla Czarodziejki_Flory
-------------------------------------------------
[YouTube || Instagram || Facebook]
-------------------------------------------------

Edytowane przez Sophie dnia 06-02-2013 16:39
prywatne www.youtube.com/channel/UCOfL5nJmEvo_SdNI2ChPZKw Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Moja pierwsza ksiązka (1)
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 14-02-2013 21:44
Rozdział 8 Turniej walki na kopie

Gregor wysłał zaproszenia do wszystkich królestw. Od razu zaczęły się wielkie przygotowywania. Te dni były szczególnie ważne dla Artura ćwiczył codziennie. Gdy pewnego dnia Artur ćwiczył z rycerzami, oślepiło go słońce. Rycerz biegł na Artura ale w ostatniej chwili podniósł swoja kopie:
- Co to miało być!? r11; zapytał zdenerwowany Artur
- Nie wiem o ci chodzi książę r11; mówi rycerz
- Dlaczego mnie nie uderzyłeś kopią!? r11; ponownie zapytał
- No bo zraniłbym cię r11; mówił nieśmiało rycerz
- Czyli na turniejach tez mnie celowo nie uderzacie? r11; zapytał coraz bardziej rozzłoszczony
Rycerze nic nie odpowiedzieli. To był znak dla Artura że zgadzają się. Artur odszedł a Rebeka zauważyła że jest zły wiec podeszła do niego:
- Co się stało? r11; zapytała spokojnie
- Nic. Zostaw mnie! r11; warknął zły
Rebeka stała w miejscu i zastanawiała się co się stało. Artur wrócił do swojej komnaty. Gdy po pewny czasie przyszedł Merlin:
- Dlaczego nie ćwiczysz? r11; zapytał
- Po co mam ćwiczyć skoro i tak wygram r11; odpowiedział Artur
- Jak to wygrasz? r11; nie zrozumiał
- Zawsze wygrywam bo jestem księciem i nie chcą mi zrobić krzywdy r11; tłumaczył Artur
- Rozumiem
- właśnie nic nie rozumiesz r11; powiedział Artur r11; muszę coś wymyślić żebym wygrał sprawiedliwie
- Hmmr30; Wiem! Mam pomysł! r11; krzykną Merlin
- Jaki?
Merlin wytłumaczył plan Arturowi a ten się zgodził. Nie będę opisywać go bo to bardzo długie. Następnego dnia na śniadaniu kiedy Artur był sam z ojcem ( i Merlin):
- Ojcze nie mogę wziąć udziału w walce na kopie r11; powiedział Artur
- Dlaczego? Co się stało? r11; zapytał król
- Mieszkańcu mówią że na wschodzie jest straszny potwór
- A jak on wygląda?
- Yyyr30; Ma ciało lwa, skrzydła orła ir30; głowę niedźwiedzia (Merlin potajemnie się zaśmiał)
- Zgoda możesz jechać, trudno r11; powiedział król
Parę dni później zaczęli się zjeżdżać ze wszystkich stron świata najwspanialsi rycerze. Artur w ty czasie zbierał się na wyprawę. Wzią z sobą trzech rycerzy i Merlina. Wyjechali o świcie, ale gdy tylko zanurzyli się w lesie Artur zsiadł z konia i kazał rycerzom wrócić potajemnie do zamku. Merlin został z nim i pomógł mu znaleźć jakiegoś człowieka. Szukali przez około godzinę aż znaleźli podróżnika:
- Myślisz że się nada? r11; zapytał Artur Merlina
- Tak, będzie w sam raz r11; odpowiedział
- O co wam chodzi? r11; zapytał nieznajomy
- Zaraz zobaczysz r11; oznajmił Artur
Artur wyjaśnił nieznajomemu kim jest i jaki mają plan. Merlin w tym czasie zakładał na nieznajomego fioletowe ubranie z herbem w kształcie złotego konia. Następnie dał mu zaświadczenie że jest z szlacheckiego rodu. Według zaświadczenia miał na imię Majlish z rodu Jednorożca. Gdy Majlish dotarł do zamku, przedstawił się królowi i zgłosił swoją kandydaturę. Od tego czasu nic się nie działo.
Wreszcie przyszedł dzień turnieju. Wszyscy od samego rana się przygotowywali. Wszyscy dostali po jednej służącej do ubierania zbroi, ale niestety zabrakło jednej dla Majlisha więc Rebeka się zgodziła. Ubrała mu zbroje doskonale (znała się na tym) Majlish był zadowolony że trafiła mu się taka wspaniała dziewczyna. Parę godzin później gdy wszyscy byli gotowi zaczą się turniej. Wszyscy uczestnicy wyszli na oficjalne otwarcie, wśród nich był tak grze Majlish. Gdy otwarcie się skończyło wszyscy wrócili do swoich namiotów żeby przygotować się. Zaczął się turniej na kopie. Kiedy przyszła pora na Majlisha, wyszedł ale nikt nie wiedział że pod zbroją jest Artur. Dosiadł konia, wzią swoją kopię i staną na wyznaczonym miejscu. Ruszyli. Artur był spokojny, uniósł poziomo swoją kopi i pędził na przeciwnika. Kopia Artura walnęła przeciwnika, a ten spadł z konia. Artur wygrał. Wrócił do namiotu i po chwili wyszedł ale Majlish. I na tym polegał plan Merlina jak walczyć to Artur a gratulacje to Majlish. Artur wygra wszystkie walki, został tylko finał:
- Łał jesteś niesamowity r11; powiedział Merlin do Artura r11; a nikt cie nie poznał
- Bo oni patrzeć nie umiał r11; powiedział obojętny Artur
- No musisz się już zbierać zaraz finał r11; oznajmił Merlin
Po pewnym czasie Artur wyszedł, wsiadł na konia i wziął kopie. Jego przeciwnik zrobił to samo. Obaj stanęli w wyznaczonych miejscach. Ruszyli. Artur i przeciwnik podnieśli kopię. Nagle nikt nie zauważył że z kopi przeciwnika wyszło ostrze (ostrze miało truciznę) które przy zderzeniu przebiło się przez zbroję Artura i zraniło go. Ale Artur nie spadł a przeciwnik trafiony zwykłą kopią spadł z konia. Artur wygrał. Gdy tylko dodarł do końca sam spadł z konia. Merlin podbiegł do niego i zaniósł go do namiotu. W tym czasie Malish:
- Co mu się stało?
- Nie mam pojęcia r11; odpowiedział Merlin
- Nic mi nie jest r11; powiedział osłabiony Artur r11; nikt nie wie że to ja?
- Nie, nikt r11; odpowiedział Merlin
Nagle weszła do namiotu weszła Rebeka która wszystko widziała:
- Nic ci się nie stało? r11; zapytała
- Skąd ty się tu wzięłaś r11; zapytał Merlin
- Wszystko widziałam przeciwnik Artura miał w kopi ostrze r11; tłumaczyła
- Skąd wiedziałaś że to ja? r11; zapytał Artur
- Hej codziennie wiedziałam jak ćwiczysz r11; mówi Rebeka r11; znam twoją technikę
- Aaar30; - jękną Artur
Rebeka szybko podbiegła do niego. Z jego rany leciało bardzo dużo krwi:
- Idź po Gajusza, szybko! r11; powiedziała do Merlina
Merlin jak strzała wybiegł z namiotu, a Rebeka ściągnęła zbroję z Artura:
- Majlish, wyjdź r11; powiedziała
- Dobrze, już wychodzę
Gdy Majlish wyszedł Rebeka użyła swoich czarów żeby zobaczyć, co mu jest. Po chwili przyszedł Gajusz:
- Co mu się stało r11; zapytał
- Widziałam jak z kopi przeciwnika wysuwało się ostrze r11; mówi Rebeka r11; i teraz sprawdziłam magią że była na nim trucizna
- Znam na to lekarstwo r11; powiedział Gajusz
- To zrób je i podaj mu r11;nalegał Merlin
- Nie mam jednego składnika r11; oświadczył Gajusz
- Jakiego? r11; zapytał Merlin
- AchiUea millefolium r11; Powiedział Gajusz
- Co to jest? Gdzie on rośnie? r11; dopytywał się
- To jest kwiat który rośnie koło królestwa r11; mówi Rebeka (zrobiła krótką pauzę) r11; rHarmoniar1;
- Rośnie tam i tylko tam r11; dokończył Gajusz
- No to co? Idę po niego r11; oznajmił Merlin
- To nie jest takie proste! r11; rozzłościła się Rebeka
- Dlaczego? r11; pytał Merlin
- Ponieważ kwiat jest chroniony przez bestię r11; powiedział Gajusz
- Ta bestia żywi się strachem, cierpieniem i bólem r11; powiedziała Rebeka
- Ale nie ma innego wyboru r11; powiedział stanowczo Merlin r11; idziesz ze mną?
- (westchnienie) Idę r11; oznajmiła Rebeka




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy

Edytowane przez Emi dnia 18-03-2013 19:16
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Niesamowity świat Rebeki
użytkownik usunięty
Dodane dnia 15-03-2013 18:40
BRAWO! Jestem wielką fanką tego opowiadania! Pewnie, jak większość jesteś na mnie bardzo zła, przepraszam. Opowiadanie jest genialne! Szkoda, że nie widzę już od dłuższego czasu kolejnych. Ani żadnych wiadomości na poczcie od ciebie. Lubię czytać to opowiadanie, bo:
- widzę w nim sens
- jest zaczerpnięte z dzieł innych
- akcja jest bardzo ciekawa
Moje zastrzeżenia to jedynie to, że jak nie czytasz po kolei to nie wiesz o co chodzi. Akcja mogłaby być bardziej zwięzła. Pozdrawiam i całuję ciepło całus.



Edytowane przez Sophie dnia 18-03-2013 09:38
AutorRE: Niesamowity świat Rebeki
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 17-03-2013 21:59
Przepraszam że ostatnio nie dodawałam rozdziałów, ale zastanawiałam się co tam może się zdarzyć. Aż pewnej nocy olśniło mnie. Przyznam że miałam kłopot z Rebeką, bo nie wiedziałam czego ona mogła by się bać, ale problem rozwiązany. Jeszcze raz bardzo przepraszam i postaram się niedługo dodać kolejny rozdział.



Rozdział 9 Wyprawa po kwiat

Gdy Rebeka się zgodziła razem z Merlinem wzięli Artura pod ręce i wyszli z namiotu. Król widząc to szybko przybiegł do nich i pomógł zanieść Artura do jego komnaty. Gdy już go położyli, król zażądał wyjaśnień, więc oboje zaczęli tłumaczyć. Szybko królowi opowiedzieli:
- Jedynym lekarstwem dla niego jest kwiat AchiUea millefolium- mówi Rebeka- rośnie jedynie w królestwie Harmonii
- Rozumiem, wiec musicie znaleźć ten kwiat. A oszustem zajmę się osobiście- powiedział król
O świcie Rebeka i Merlin wyruszyli na koniach w stronę domu Rebeki. Księżniczka czuła się nieswojo, a Merlin dobrze wiedział dlaczego. Jechali przez ciemny i niebezpieczny las. Nie odzywali się do siebie aż Rebeka zaczęła:
- Nie mamy dużo czasu trucizna szybko się rozprzestrzenia
- Tak, wiem
- Musimy przyspieszyć
- Dobra
Przyspieszyli, mieli przed sobą bardzo długą drogę. Las był bardzo ciemny i wydawał się jak by drzewa coś szeptały do siebie. Cały czas było słychać niespotykane dotąd odgłosy, ale oni nie zwracali na to uwagi najważniejsze to żeby znaleźć kwiat i zrobić odtrutkę. Gdy przejechali już ponad połowę drogi zaczęli żywo rozmawiać i żartować, zanim się obejrzeli, a byli na miejscu. Przed nimi był wielki pałac. Zeszli z koni i przywiązali je do drzewa:
- Jaskinia z kwiatem jest za pałacem. Wystarczy że go obejdziemy- tłumaczyła
- Dobra, musimy się śpieszyć
Zaczęli biegnąć, mieli szczęście że jaskinia nie była daleko. Zatrzymali się przed wielką, czarno dziurą:
- Jak tam wejdziemy, nie będzie już odwrotu- oznajmiła
- Tak, wiem- odpowiedział Merlin
Rebeka weszła pierwsza, a za nią zaraz Merlin. W dziwny sposób nie byli koło siebie, byli w różnych korytarzach. W jaskini było bardzo ciemno, więc Merlin wyczarował sobie niewielką pochodnię. Szedł jeszcze przez dłuższą chwilę gdy zaczął słyszeć dziwny głos, nic nie przypominał. Zatrzymał się i przyjrzał się ciemnościom przed nim, a tam zaczynała pomału wyłaniać się dziwna postać. Nie miała nóg i unosiła się w powietrzu. Od pasa w duł stawała się przeźroczysta. Okrążyła Merlina dookoła dwa razy i przemówił szeptem do jego ucha:
- Boisz się, że nie uratujesz Artura- otoczył go jeszcze raz i powiedział do drugiego ucha- że umrze i nie zasiądzie na tronie, a twoja misja nie uda się Merlin stał jak słup i myślał o tym. Duch miał rację, właśnie tego się bał, ale przypomniał sobie co mówił mu Gajusz rżeby zwyciężyć trzeba pokonać własne lęki, choćby nie wiadomo jak straszner1;. Merlin zastanowił się nad tym i powiedział:
- Nieprawda, nie boje się tego. Jeśli Artur zginie to znajdę odpowiednie zaklęcie żeby go odzyskać, choćbym sam miał zginąć.
- Czego tutaj szukasz?- zapytała zjawa
- Szukam kwiatu AchiUea millefolium, który rośnie na końcu tego korytarza
- Chcesz nim uratować Artura. A jeżeli ci się to nie uda? Jeżeli się spóźnisz?
Merlin się zamyślił zadał sobie w myślach pytanie rA jeżeli on ma rację?r1;. W końcu odpowiedział:
- Nie, uda mi się to i nie spóźnię się, a teraz odsuń się- powiedział śmiało Merlin i ruszył dalej korytarzem
Zjawa słysząc to znikła.
Tym czasem u Rebeki.
Rebeka szła przed siebie trzymając w reku ognistą kulę, którą wyczarowała. Tak jak Merlin usłyszała dziwny głos i widziała jak zjawa wyłania się z ciemności. Zjawa zrobiła to samo okrążyła ją i szeptała do ucha:
- Boisz się że znowu dopadnie cie klątwa Hadesa, że tym razem nic cię nie uratuje. Że przez klątwę zranisz, a co gorsza zabijesz kogoś ci bardzo bliskiego
Rebeka bardzo dobrze znała legendy o tym potworze. Gdy była mała bardzo często szantażował ją ojciec że ją tam wrzuci.
- Nie boję się ani klątwy ani Hadesa. Już raz go pokonałam i potrafię zrobić to drugi raz. A jeżeli znowu dopadnie mnie klątwa to na pomoc zawsze przyjdą mi przyjaciele
- Dobrze, jak uważasz. Dlaczego tutaj jesteś?
- Przyszłam tutaj po AchiUea millefolium
- Żeby uratować Artura. A jeżeli nie zdążysz? Jeżeli już za późno?
- Nigdy nie jest za późno. Wystarczy uwierzyć, a ja wierzę że uda nam się!
Rebeka poszła dalej nie zdając sobie sprawy że przeszła przez zjawę. Zjawa znikła tak samo jak u Merlina. Pięć minut później znalazła się w grocie. Gdzie czekał już Merlin:
- Gdzie jest kwiat?- zapytała Rebeka
- Nie wiem, nie ma go- odpowiedział Merlin
Oboje stali jak słupy bardzo zaniepokojeni. Nagle w grocie rozległa się mgła, a z mgły wyłoniła się ta sama zjawa co wystawiła ich na próby:
- Świetnie zdaliście próby na które was wystawiłem- oznajmiła zjawa
- Czyli to były próby?- nie dowierzał Merlin
- Tak, a wy oboje zdaliście je. Udowodniliście że bardzo zależy wam na Arturze i na jego życiu. W na drogę dostaniecie kwiat na którym wam zależały. Na lekarstwo starczy jeden płatek, a resztę przyjdźcie oddajcie mi go razem z Arturem.
Zjawa przekazała kwiat Merlinowi. Kwiat był bardzo podobny do róży tylko większy i bardzo szeroko otwarty. Miał różowo- złoty kolor i cały błyszczał.
- Dziękujemy na pewno przyjdziemy z tym kwiatem- powiedziała Rebeka
- Zaczekajcie, zanim odejdziecie mam dla was prezenty. Naszyjniki które symbolizują odwagę i lojalność noście je dumnie. A żeby wam się podobały, breloczki to wasze atrybuty
Zjawa podleciała do Merlina założyła mu naszyjnik z brązową księgą i z złotą gwiazdą w kole, następnie powiedziała:
- A oto twoje atrybuty księga czyli mądrość i gwiazda w kole czyli magia. Pamiętaj twoja misja jest bardzo ważna, wszystko jest w twoich rękach masz niezwykła moc, którą musisz coraz bardziej rozszerzać. Księga pomoże ci w zapamiętywaniu zaklęć, a gwiazda sprawi że będą silniejsze. A teraz żegnaj czarodzieju
Gdy zjawa skończyła Merlin znikną i wylądował przed jaskinią. Następnie duch podleciała do Rebeki. Założyła jej naszyjnik z niebieskim mieczem który płoną czerwonym ogniem(oczywiście taką miał obróbkę)i breloczek z wielkimi skrzydłami. Następnie przemówiła:
- Oto twoje atrybuty miecz czyli waleczność i skrzydła czyli ogromna moc. Twoja moc nie ma równej, nawet Merlin nie dał by ci rady tak samo jak on musisz ćwiczyć zaklęcia. Niedawno poznałaś bardzo ważne zaklęcie, które wyczarowuje skrzydła. Ten naszyjnik pomoże ci w tym twoje skrzydła za każdym razem będą silniejsze i wspanialsze. Pamiętaj jesteś stworzona do wielkich rzeczy. A teraz żegnaj księżniczko i czarodziejko smoczego płomienia
Rebeka znikła pojawiła się koło Merlina. Merlin uśmiechną się do niej i zapytał:
- Co dostałaś?
- Miecz i skrzydła, ale nie czas teraz na opowiadanie musimy się śpieszyć zanim będzie za późno
Oboje szybko pobiegli do koni i szybkim ruchem odwiązali konie. Konie pędziły jak szalone omijając drzewa. W końcu konie się zmęczyły i musiały odpocząć. Była noc Rebeka się martwiła że coś może ich zaatakować więc całą noc nie spała trzymając strasz. Mieli szczęście, ponieważ księżyc miał fazę rnówr1;, a w tej fazie wszystkie zwierzęta są spokojne. Następnego dnia o świcie wyjechali na koniach, ale tym razem nie pędzili już tak, ponieważ konie były jeszcze ospałe i mogły coś sobie zrobić.
- Według moich wyliczeń wieczorem powinniśmy dotrzeć do Camelotu- powiedziała Rebeka
- Nie możemy tam się czarami przenieść?- zapytał Merlin
- Nie, to może zaszkodzić kwiatu- odpowiedziała
- Chyba możemy już przyśpieszyć?
- Tak, konie już się obudziły- odpowiedziała
Pomału i miarowo zaczęli przyśpieszać aż konie całkiem się obudziły, więc dalej biegły jak szalone. Nagle na drogę wskoczył niewielki, przerażający potwór Merlin go ominą, ale Rebeka walnęła prosto w niego. Koń przewrócił się, a potwór zrobił to samo. Rebeka leżała na ziemi cała brudna. Merlin szybko zszedł z konia i podbiegł do niej:
- Rebeka, nic ci nie jest?- zapytał pomagając jej wstać
- Nie, nic mi nie jest- odpowiedziała
Rebeka i Merlin popatrzyła na potwora teraz widzieli że był podobny do pancernika tylko że miał długi ogon zakończony kolcami. Potwór zbliżał się do konia dziewczyny, patrzyli co zrobi:
- Musimy go ratować, to przecież twój koń- mówił Merlin
- Nie, nie ma co ratować. On już nie żuje, czuje to- odpowiedziała
Potwór zrzucił na konia swój ogromny kolczasty ogon, potem popatrzył się na nich i zaczął podchodzić do nich:
- Musimy użyć magii- powiedziała
- Tak- Merlin wyszeptał niezrozumiale pod nosem co sprawiło że potwór znieruchomiał
- Dobra, teraz moja kolej- powiedziała- ognisty sznur
Ognisty sznur otoczył potwora i zaczął go coraz mocniej ściskać. Potwor w końcu wybuchną:
- Ja to mam pecha do koni- zaśmiała się
- Choć pojedzie razem ze mną, musimy się śpieszyć
Rebeka wsiadła na konia Merlina i razem pojechali w stronę Camelotu. Po dwóch godzinach już tam byli.

Breloczek który dostała Rebeka (skrzydła)




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 18-03-2013 22:34
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Niesamowity świat Rebeki
~Dzastin
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 18-03-2013 09:29
Fajnie, że dodałaś kolejny rozdział. Uwielbiam twoje opowiadanie, a ten rozdział był ciekawy. Akcja trzyma w napięciu, a to lubię. Mam nadzieję że szybko pojawi się następny rozdział.


Powracam po przerwie. Pamięta mnie ktoś?
Edytowane przez Sophie dnia 18-03-2013 09:39
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Niesamowity świat Rebeki
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 10-05-2013 22:12
Cieszę się, że ci się podoba, a szczególnie przez ostatnie dwa dni miałam taką inspirację i wenę. Przez dwa dni napisałam ten rozdział. Mam nadzieję, że będzie tu więcej postów dotyczących opowiadania.



Przepraszam że ta długo, ale ja pisze dwa opowiadania i moja siostra jedno.
Rozdział 10 Dziwna zagadka

Gajusz szybko przygotował lekarstwo, następnie podał je Arturowi. Wszyscy wyszli, aby Artur mógł odpocząć. Po paru godzinach Merlin przyszedł do jego komnaty i zobaczył, że Artur już jest przytomny. Po krótkim czasie przyszedł do niego król. Bardzo długo rozmawiali. Następnego dnia Merlin i Rebeka opowiedzieli królewiczowi, co się stało. Chłopak zgodził się pojechać z nimi. Następnego dnia wszyscy byli gotowi, ale Rebeka siedziała na trawie pod drzewem:
- Dlaczego nie idziesz?- zapytał Artur
- Niby na czym? Prężcież jakaś przerośnięta jaszczurka mi konia zabiła
- Możesz jechać ze mną- wtrącił Merlin
- Nie, jedźcie sami
- Nie ma mowy. Nie zostawimy cię tu- dodał Artur
- No dobra, skoro tak błagacie
"Brakuje żeby mnie błagali na kolanach i całowali po rękach"- pomyślała Rebeka
Dziewczyna wsiadła na konia Merlina razem z nim. Artur w głębi ducha strasznie mu zazdrościł. Po dwóch dniach byli przed jaskinią. Rebeka w torbie trzymała kwiat. Zeszli z koni które przywiązali do drzew. Dzień był bardzo jasny i pogodny. Słońce cieplutko przygrzewało, z północy wiał lekki, orzeźwiający wietrzyk. Rebece przypomniały się chwile spędzone z Ilanem. Gdy bawiła się z nim w chowanego, berka lub walczyli na miecze. Z transu wyrwał ją Merlin, który szarpną ją za ramię na znak że już idą. Rebeka przez parę sekund nasłuchiwała. Miała już iść kiedy zauważyła że Artur stracił przytomność. Niespodziewanie dziewczyna złapała Merlina za rękę i przyciągnęła go do siebie.
- Co się stało?- zapytał Rebekę
Ona mu nic nie odpowiedziała. Tylko kazała być cicho. Lekko pokazała ręką na Artura który leżał na trawie. Szybko zjawili się żołnierze. Było ich dwóch nosili ciężkie zbroje. Na plecach nosili herb ich królestwa. Herbem była złota waga. Na jednej szalce było słońce, a na drugiej księżyc. Wszystko było na ciemno- niebieskim tle. Żołnierze wzięli Artura za ręce i ruszyli w stronę głównej bramy. Dziewczyna patrzyła czy nikt nie idzie i powiedziała:
- Ty odnieś kwiat, a ja znajdę Ilana- powiedziała wręczając mu kwiat
- Dobra
Merlin szybko przebiegł przez polane otaczająca zamek. Wszedł do jaskini, którą zamieszkiwał potwór. Chłopak wszystko mu opowiedział, a potwór wręczył mu naszyjnik jaki powinien dostać Artur przychodząc do niego. Jego breloczki to miecz i korona. Potwór jak poprzednio przeniósł Merlina przed jaskinię.
W tym samym czasie, gdy Merlin pobiegł oddać kwiat Rebeka przemieszczała się pomiędzy drzwiami. Niespostrzeżenie przeszła koło głównej bramy. Szła śmiałym krokiem. Po pewnym czasie spostrzegła dużą jaskinie ukryta pomiędzy drzewami. Wejścia do jaskini zasłaniał zwisający po samą ziemię bluszcz. Dziewczyna od razu poznała to miejsce. Nic się nie zmieniło odkąd odeszła. Dziewczyna odsłoniła bluszcz i weszła do jaskini. W środku było ciemno, ale na końcu korytarza doskonale było widać ogień. Rebeka pomału podeszła do ogniska. Zobaczyła tam Ilana, który właśnie opowiadał różne historie leśnym zwierzętom.
- Cześć, nie przeszkadzam?- uśmiechnęła się
- Rebeka? To naprawdę ty?- zapytał
- Nie, tylko mój szósty zmysł- ponownie się uśmiechnęła- mam do ciebie prośbę
- Zrobię co tylko będziesz chciała
- Potrzebuję czegoś co pomoże mi wejść do królewskich lochów bez rozpoznania mnie
- A po co ci to?
Rebeka opowiedziała mu wszystko co zdarzyło im się począwszy od walki na kopie skończywszy na porwaniu Artura. Ale nie powiedziała mu że Artur jest księciem.
- ... I dlatego potrzebuję tego przedmiotu
- Rebeka czy ty przypadkiem coś do niego nie czujesz?
- Co? Wcale nie!- oburzyła się
- A właśnie że tak. Dziewczyno! Zakochałaś się!- ucieszył się smok
- No... może troszkę... Ale i tak nic z tego nie będzie, a nawet jeżeli to będę mieć kłopoty- zasmuciła się i usiadła na kamieniu
Smok usiadł koło niej
- Dlaczego? Co jest z nim nie tak?
- Ilan ja... ja ci nie powiedziałam jednej bardzo ważnej rzeczy
- Jakiej? Śmiało powiedz, ja zawsze ci pomogę
- No bo...- popatrzyła się na niego- on jest księciem Camelotu
- Co?! Ty zdajesz sobie sprawę że, że twój ojciec chce wywołać z nimi wojnę?
- Tak wiem, to jest waśnie ta przeszkoda
Smok zobaczył że dziewczyna jest bardzo smutna.
- Hej... nie smuć się. Zapamiętaj jedno. Miłość choć nie wiadomo jak zakazana i tak znajdzie rozwiązanie
- Dzięki, ale dalej nie mam nic co może go uratować
- Ja ci nie pomogę. Musisz znaleźć sama rozwiązanie. O tutaj
Smok pokazał na serce dziewczyny. W ten wpadł jej pomysł do głowy. Może nie wspaniały, ale na pewno się sprawdzi. Dziewczyna podziękowała mu i jak najszybciej pobiegła do Merlina. Biegła tak szybko że nie zauważyła go. Wpadli prosto na siebie. Rebeka szybko się podniosła i pomogła chłopakowi wstać.
- Posłuchaj mam plan jak uratować Artura
- Jaki?- zapytał chłopak
- To jest bardzo niebezpieczne. Musimy znaleźć starożytną księgę, księgę Czarodziejskiego Życia
- Co? Przecież ta książka to tylko legenda
- No właśnie legenda, a legendy mają w sobie część prawdy
- Nie wiemy gdzie ona jest
- My nie, ale zagadka tak
- Jaka zagadka?
- Posłuchaj, jak byłam mała zawsze przed zaśnięciem opiekunki mi ją mówiły. Znam ją na pamięć:
Gdzie życie ma swój koniec,
tam odnajdziesz raj,
lecz nie słuchaj muzyki,
tylko ruszaj tam gdzie gaj.
Zielony wiatr podpowie ci,
jak ruszyć tam, gdzie swój koniec masz.
A w ten odgadniesz gdzie czar początek miał.

- I ty to znasz na pamięć?
- Tak to jest bardzo proste. Ale nie czas o tym teraz mówić. Skupmy się na pierwszej linijce
"Gdzie życie ma swój koniec". Co to może być?
- Hm... śmierć?
- Raczej coś podobnego
- Jaskinia Końca Życia!- odpowiedzieli jednocześnie po krótkiej przerwie
- To jest koło 4 godziny grogi stąd- odpowiedziała Rebeka
- A jest możliwość że zabiją Artura?
- Tak, ma herb Camelotu, a Camelot i Harmonia mają stan przed wojenny. Widząc ten herb nawet nie dadzą mu nic powiedzieć
- Czyli możemy nie zdarzyć?
- Wątpię, moja mama ustanowiła że każdy więzień nie może zostać zabity przez minimum 7 dni.
- Czyli mamy trochę czasu
Rebeka nie odpowiedziała. Oboje szybko wsiedli na konie i ruszyli polną ścieżką. Jaskinia ta znajdowała się na zachodzie. Nosiła taką nazwę, ponieważ każdy kto tam wszedł już nie wracał. A było śmiałków wielu. Droga nie była daleka. Jechali przez około 3 godziny. Gdy dojechali, przed nimi ukazały się bardzo wysokie góry, a u pod nurza było można zauważyć jaskinię. Tej właśnie jaskini szukali.
- Chcesz to zrobić?- zapytała
- A ty?
- Tak
- To ja też
Ruszyli w stronę jaskini. Kiedy byli już przy samym wejść konie spłoszyły się, ale udało je się uspokoić. Zrozumieli że to jest na pewno ta jaskinia. Konie się jej potwornie bały. Zostały przywiązane do skały, która wystawała z ziemi. Oboje weszli do jaskini. Było tam ciemno, a korytarze wysokie i szerokie. Było tam tak ciemno że oboje cały czas wchodzili na ściany i na siebie. Rebeka wyciągnęła rękę i ustawiła ją równolegle go sufitu, dłonią do góry. Niespodziewanie z jej dłoni wyszła wielka, ognista, kula ognia, która oświetliła cały korytarz.
- To ty coś takiego umiesz?- zaciekawił się Merlin
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz- uśmiechnęła się
Szli rozjaśnionym korytarzem, a ognista kula unosiła się nad nimi i lekko wyprzedzała.
- Nie wiem co tu jest takiego strasznego- oznajmił Merlin
- Może skupmy się na drugiej linijce?
- Dobrze, mów
- "Gdzie życie ma swój koniec,
Tam odnajdziesz raj"

- No to jesteśmy w już w jaskini, ale co to może znaczyć ten "raj"?
Rebeka nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż przed jej oczami ukazała się mała, dziwna istotka. Dziewczyna się zatrzymała i wyciągnęła rękę. Merlin to wszystko widział i przypatrywał jej się z ciekawością. Mała istotka widząc jej rękę usiadła na niej. Teraz ją wyraźnie widziała. Była to mała dziewczynka. Miała na sobie pomarańczowy top i żółtą spódniczkę. Z jej nóżek wylatywało mnóstwo małych, kolorowych iskierek. Jej włosy były związane w wysokiego kucyka, a ich kolor był czerwony. Dziewczyna przez dłuższy czas się w nią wpatrywała. Niespodziewanie mała istotka uciekła. Po paru sekundach nie było po niej śladu.
- Choćmy dalej- powiedziała dziewczyna
- Co to było?- zapytał Merlin
- Nie wiem
Przez jakiś czas rozmawiali o tym. Gdy nagle znowu zrobiło się ciemno. Oboje się zatrzymali.
- Twoje zaklęcie przestało działać?- zapytał chłopak
- To nie możliwe. Mój czar może wytrzymać bardzo, bardzo długo
Rebeka ruszyła dalej. Ledwo zrobiła dwa kroki a spadła w wielką przepaść. Merlin tylko słyszał lekki krzyk (nie pisk). Dziewczyna ślizgała się na plecach ze stromego zbocza. Była to dla niej zabawa. Ale w końcu musiała się skończyć. Rebeka wylądowała w jakiś zaroślach, a tuż obok niej była ognista kula. Dziewczyna wstała i otrzepała się z kurzu.
- Rebeka! Nic ci nie jest?!- krzyczał Merlin
- Nie! Choć tu! Nic ci nie będzie!- od krzyknęła mu
Merlin zjechał do niej tak samo jak ona. Wytrzepał się z kurzy i obydwoje zaczęli się rozglądać gdzie są. Dziewczyna złapała kulę do rąk i weszła w ogromne, zielone gęstwiny. Ciężko było poruszać się pomiędzy chwastami i drzewami. W końcu musieli odpocząć. Po paru godzinach odpoczynku szli dalej. Ledwo co przebili się przez pierwszą warstwę gąszczy, gdy ujrzeli kolejne zbocze. Zbocze było niewielkie, ledwie 2m wysokości. Ale tym razem na dole nie było widać kolejnych roślin, lecz u podnóża zbocza rozciągała się wielka wioska. Domki były niewielkie, trochę większe niż dorosły kot. W małych domkach mieszkały istotki. Takie same jaką widziała Rebeka w korytarzu. Tylko różniły się ciuchami, ich kolorami i fryzurami. Mieszkały w pięknym miejscu. Pełnym życia i szczęścia. Tu zawsze jest lato, nigdy nie pada deszcz, rośliny zawsze pięknie rozkwitnięte, wszędzie pełno jedzenia i picia. Oboje przypatrywali się temu zjawisku. Kula ognia już dawno zgasła, ponieważ było tam jasno. Nie było słońca, ale diamenty obijały światło z magicznych roślin, co sprawiało że jest tam jasno. Rebeka w końcu oderwała od tego widoku oczy.
- To jest piękne- powiedziała
- Tak, istny raj...
Popatrzyli się na siebie
- Raj, no właśnie kolejna część zagadki- ucieszyła się
- Jaki jest następny?
- "Gdzie życie ma swój koniec,
tam odnajdziesz raj,
lecz nie słuchaj muzyki"

- Jaka muzyka?- zapytał Merlin
- Nie mam pojęcia, ale musimy zejść tam
Rebeka w skazała ręką na wioskę. Przez wioskę przebiegał bardzo szeroki chodnik. Oboje z łatwością mogli po nim iść. Szli spokojnie i bez pośpiechu albowiem musieli uważać żeby przypadkiem nie zranić którejś z dziwnych istotek. Najpierw szedł Merlin, a za nim Rebeka. Wszystkie dziwne stworzenia patrzyły na nich jak na jakiś skarb. W połowie drogi do centrum wioski Merlin się zatrzymał. Usłyszał niewiarygodnie piękną melodię. W ten przed jego oczami ukazał się istotka. Miała jasno- zielone włosy i złote oczy. Nosiła po same kostki piękną, złotą suknię. Na głowie miała złoty diadem, a w reku żółte berło z zielonymi diamentami. Unosiła się w powietrzu. Po pewnym czasie przemówiła do obcych
- Jesteśmy Arty. Ja jestem Miwo, królowa, a to moi poddani.
Merlin uśmiechną się i zamkną oczy, ponieważ słyszał przepiękną melodię. Taką jakiej jeszcze nigdy nie słyszał. Melodia była cudna, słodka, spokojna i bardzo tajemnicza.
- Słyszysz to?- zapytała Miwo
- Tak, to cudowne- odpowiedział Merlin
- To melodia naszych serc. Nikt nie potrafi ładniej zaśpiewać ani zagrać. A ty, dziewczyno słyszysz ją?
- Tak, jest cudowna, nigdy nie słyszałam czegoś tak pięknego- Rebeka skłamała, dla niej każda taka melodia to piekło.
- "Gdzie życie ma swój koniec,
tam odnajdziesz raj,
lecz nie słuchaj muzyki
tylko ruszaj tam gdzie gaj.
Mam nie słuchać muzyki,
tylko ruszać tam gdzie gaj.
Tylko gdzie tu jest gaj?"- myślała Rebeka
- Choć cie za mną. Pokaże wam wspaniałe miejsce- mówiła Miwo
Oboje ruszyli za królową. Merlin można powiedzieć że dreptał za nią, a Rebeka udawała że zakochała się w tej melodii. Miwo zaprowadziła ich na polanę przed gajem.
- Zostańcie tutaj i słuchajcie tej pięknej melodii
Królowa odleciał, a chłopak siadł na trawie i słuchał w spokoju. Rebeka rozglądała się za lasem. Odwróciła się i ujrzała go.
"Świetnie- pomyślała- teraz tylko starczy odczarować jakoś Merlina i pójść tam. Ale jak to zrobić? Może najpierw pójdę za królową?"
Rebeka cicho za nią szła. Miwo weszła do swojego małego pałacyku, a za nią weszły inne towarzyszki. Rebeka kucnęła i nasłuchiwała o czym mówią.
- Za dwa dni będą pod całkowitą kontrolą- śmiała się królowa
- Ale królowo, czy ta dziewczyna nie wydała ci się dziwna? Tak jak by melodia jej nie zaczarowała- przerwała towarzyszka
- Nonsens, nikt nie jest w stanie oprzeć się tej melodii. Oprócz nas, rzecz jasna- mówiła królowa- jak już mówiłam za dwa dni będą pod całkowitą kontrolą. Każde moje życzenie będzie spełnione, a w tedy, będziemy mieć przewyborną ucztę, moje drogie. Ha, ha, ha
- Dziękujemy królowo- ukłoniły się i wyszły
Rebeka usłyszawszy to szybko pobiegła do Merlina. Klęknęła koło niego i zaczęła do niego krzyczeć.
- Merlin, obudź się! One chcę nas zabić!
- Ciszej bądź! Nic nie słyszę!
Arty usłyszały jak Rebeka próbowała obudzić Merlina. Jedna z nich szybko podleciała do zamku królowej i powiedziała
- Królowo! Dziewczyna... ona, ona...
- Wyraź się dziecko!
- Ona nie jest w transie! I usłyszała jak królowa mówi, co królowa z nimi zrobi!
- Co?! Natychmiast trzeba ją powstrzymać!
Wszystkie Arty ruszyły na Rebekę.
- Słuchaj no! Albo oprzesz się tej mocy i idziesz ze mną, albo odczaruje cię siłą, co nie będzie miłe!
Chłopak jej nie słuchał, a wszystkie Arty szły w jej kierunku z dzidami. Rebeka wyczarowała ogromne pole obronne przez co Arty nie mogły się do niej przedostać. W polu obronnym nie było muzyki, znikła. Merlin dalej siedział na trawie zaczarowany.
- Dobra, no to zaczynamy moim sposobem. Oczyszczenie serca- powiedziała spokojnym, miłym głosem
Miała czerwoną otoczkę na ręce, sięgającą do łokcia. Włożyła tą rękę w ciało chłopaka. Tam gdzie było serce. Musiało go to strasznie boleć, ponieważ potwornie krzyczał, tak jak by mu ktoś złamaną rękę naciągał. Dziewczyna wyciągnęła rękę. Skulony z bólu dyszał ciężko.
- Dobra, teraz kolejna część. Oczyszczenie umysłu- znów powiedział miłym i spokojnym głosem
Teraz otoczka była bordowa. Dziewczyna znów włożyła rękę w jego ciało, ale tym razem nie w serce tylko w głowę. Kolejny raz rozległ się okropny krzyk. Wyciągnięta ręka dalej miała bordową otoczkę. Merlin dalej ciężko dyszał, ale teraz szybciej.
- Jeszcze tylko jedna rzecz. Oczyszczanie ducha- powiedział spokojny i milutki głos
Otoczka była biała. Tym razem jednak miała takie obydwie ręce. Wyciągnęła ręce przed siebie i złożyła je. W takie sposób że jedna dłoń była na drugiej. Powoli oddalała je od siebie. Pomiędzy nimi tworzyła się coraz większa, biała kula. W końcu była wielkości kuli do kręgli. Rebeka rzuciła tą kule na Merlina. Skulony chłopak nagle się wyprostował uniósłszy głowę do góry. Rebeka po raz trzeci włożyła ręce w jego ciało, ale tym razem gdzie popadło. I znowu po raz trzeci rozległ się okropny krzyk. Gdy wyciągnęła ostatni raz ręce, nabrały koloru brązowego. Oznaczało to że się udało. Dziewczyna trzepnęła rękami żeby otoczka znikła. Merlin w tym czasie upał jak kłoda. Leżał za ziemi jak by spał. Dziewczyna podeszła do niego, przykucnęła i krzyknęła mu do ucha
- Wstawaj!
- Aaa... Nie wrzeszcz tak!
- A co miałam zrobić?
- No nie wiem, choćby szturchnąć?
W tym czasie osłona zaczęła pękać, aż w końcu znikła. Arty bez chwili zwłoki pobiegły z dzidami prosto na nich. Rebeka i Merlin byli odwróceni do plecami, ponieważ Arty ich otoczyły
- Znasz jakieś porządne zaklęcie?- zapytał Merlin
- Tak, ale jeżeli go użyję zrobi się naprawdę gorąco
- Mniejsza z tym. Dawaj
- Dobra, ale musisz ich jakoś odciągnąć i na mój znak uciekać ile sił
- Dobra, jestem gotowy
Chłopak odbiegł trochę od Rebeki i zaczął obrażać Arty. Te rozwścieczone ruszyły czym prędzej na niego nie zwracając uwagi na dziewczynę. Rebeka zamknęła oczy i skoncentrowała się. Oczyściła swój umysł od wszelkich myśli. Używała tego zaklęcia pierwszy raz. Była tak skoncentrowana że nie zauważyła że unosi się nad podłożem. Jej włosy przepięknie powiewały na lewy bok. W jej otwartych dłoniach był ogień, który stawał się coraz jaśniejszy i większy. Rebeka w głębi swojej duszy rozpaliła ogromy ogień. Czuła, że to najwyższy czas...



Proszę o szczere odpowiedzi.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy

Edytowane przez Sophie dnia 19-03-2013 08:38
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Niesamowity świat Rebeki
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 16-05-2013 15:42
Cieszę się że ci się podoba. A co do Merlin, to nie chciało mi się tego opisywać. Byłam bardziej zajęta Rebeką. Może to naprawdę przez te książki. Nie wiem, ale i tak je kocham :D. Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział. Mam jeszcze go pisania "Magix Club" i jeszcze twoje opowiadanie.



Może za niedługo dodam kolejny rozdział, bo jakoś mam wenę do tego.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Niesamowity świat Rebeki
użytkownik usunięty
Dodane dnia 16-05-2013 16:06
butel-ka napisał/a:
Smok Ilan jest stary, ale po 15 latach nadal żyje. Mogłabyś to wytłumaczyć?

Spodobała mi się Twoja twórczość, więc jak chcesz, to ci mogę robić korektę.

Zwykle smoki żyją całe wieki, a nawet i więcej.
AutorRE: Niesamowity świat Rebeki
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 16-05-2013 17:13
PinkiePie6 napisał/a:
butel-ka napisał/a:
Smok Ilan jest stary, ale po 15 latach nadal żyje. Mogłabyś to wytłumaczyć?

Zwykle smoki żyją całe wieki, a nawet i więcej.


Tak, to prawda. Smoki potrafią żyć całe wieki. Szczególnie w moim opowiadaniu. Ale zaplanowałam ze Ilan zginie, więc i tak będzie po niem, i tak.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Niesamowity świat Rebeki
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 16-06-2013 12:20
poziomka52525 napisał/a:
Bardzo fajne opowiadanie.serce Masz talent trzeba ci przyznać. Ciekawa jestem którego z chłopaków wybierze Rebeka. Niektórych bohaterów wzorowałaś chyba na serialu "Przygody Merlina". Mam rację?


Tak! 100 punktów dla ciebie! Przeważnie to wszystko wzorowałam na nim. Od tergo serialu dostałam weny.



Rozdział 11 Witaj, Harmonio

Czuła, że to najwyższy czas. Nagle zamknęła dłonie. Ułożyła je na krzyż i przycisnęła do swojego ciała. Wokół niej palił się wielki, czerwony ogień. Wzięła głęboki wdech i niespodziewanie rozpostarła ręce i otworzyła dłonie. Ogień zgasł, a ona otwierając oczy, które płonęły mocniej niż najczerwieńszy ogień świata, unosząc się nad ziemię stanęła w pozycji walki. Za nią ukazał się wielki, ognisty smok, który czekał na jej polecenia. Dziewczyna szybko i silnie wystawiając rękę dała znak, że ma atakować.
Arty z przerażenia skamieniały, miały oczy i usta szeroko otwarte. Smok latał nad nimi i co jakiś czas ział ogromnym ogniem. Rebeka wylądowała na ziemi. Szybko złapała Merlina za rękę i zaciągnęła do lasu. Gdy weszli w gęstwinę zaczęli się pomału zatrzymywać. Zatrzymali się na niewielkiej polanie.
- I co my mamy teraz zrobić? Dokąd iść? - niepokoił się Merlin.
- Nie wiem, ale może zagadka podpowie:
Gdzie życie ma swój koniec,
tam odnajdziesz raj,
lecz nie słuchaj muzyki,
tylko ruszaj tam gdzie gaj.
Zielony wiatr podpowie ci,

- Zielony wiatr? To chyba jakieś kłamstwa!
- Może niekoniecznie. Wszystkie linijki mówiły prawdę i to szczegółowo. A jeżeli teraz chodzi o metaforę?
- Masz rację, ale jaka metafora to może być zielony wiatr?
- Nie mam pojęcia.
Oboje usiadli na wielkim kamieniu. Rebeka położyła policzki na rekach, a te oparła o kolana. Niespodziewanie zawiał silny wiatr. Watr zwiał jej włosy na lewe ramię. Lekko podniosła głowę, zauważyła wiatr, który niósł z sobą zielone liście drzew. Nagle wstała. Rozejrzała się dookoła i szeroko otworzyła oczy uśmiechając się.
- Gdzie życie ma swój koniec,
tam odnajdziesz raj,
lecz nie słuchaj muzyki,
tylko ruszaj tam gdzie gaj.
Zielony wiatr podpowie ci,
jak ruszyć tam, gdzie swój koniec masz.
A w ten odgadniesz gdzie czar początek miał.

To jest to - powiedziała Rebeka.
- Co? Rozwiązałaś zagadkę?
- Tak!
- To powiedz!
- Popatrz. Wiatr nieustannie wieje i niesie ze sobą zielone licie. Ale liście lecą tylko w jedną stronę. Jakby pokazywały nam, gdzie mamy iść - pokazywała Rebeka.
- Masz rację. Ruszajmy. Mamy mało czasu.
Oboje przyśpieszonym krokiem szli w kierunku pokazywanym przez watr z liśćmi. Czuli jakby drzewa rozstępowały się przed nimi. Wyraźnie było czuć magię wiszącą w powietrzu niczym tlen. Stawało się coraz ciemniej. Drzewa coraz bardziej wyglądały jak zeschłe lub chore. W końcu wiatr przestał wiać, ale magię było czuć cały czas. Stanęli przed kolejną ciemną jaskinią. Rzucili na siebie krótkie spojrzenia i, nie czekając dalej, weszli do środka. Nie była potrzebna ognista kula Rebeki. Automatycznie po wejściu zapaliły się pochodnie przyczepione do równoległych siebie ścian. Z każdym krokiem zdawało się, że ściany przybliżają się do siebie. Rebeka zwróciła na to uwagę, ale Merlin nie przejął się tym. Po pewnym czasie już było widać, że ściany coraz to szybciej przybliżają się do siebie. Zaczęli biec. Ściany już ich dotykały i nie mogli się ruszyć. Były coraz bliżej i bliżej, a oni próbując się ruszyć, jednak nic nie mogli nic zrobić. Ściany były odporne na magię. W końcu dwie ściany zetknęły się z sobą z powrotem stając na swoje miejsce. Ale na ziemi nie leżały dwa trupy całe we krwi. Podłoże było suche i czyste. Jak gdyby nigdy nic się nie stało...
Rebeka i Merlin obudzili się na jakiejś górze z jednej strony z ogromną przepaścią. Było widać białe obłoczki na pięknie błękitnym niebie. Słońce było za obłoczkami, więc, ani jej, ani jego nie raziło w oczy. Gdy już się obudzili i rozruszali zobaczyli przed sobą kolejną jaskinię, ale ta nie była głęboka i ciemna. W środku było wyraźnie widać ambonę, a na niej wielką, grubą księgę, która była rozświetlona przez otwór w suficie. Księga miałaa kolor granatowy. Jej strony wyglądały na bardzo stare - zżółkłe. Na okładce był taki sam znak, jak naszyjnik Merlina - żółty w kształcie gwiazdy w kole.
Oboje, podchodząc do jaskini, zatrzymali się, ponieważ przed nimi ukazała się postać. Był to stary mężczyzna. Miał siwe włosy, ale cerę jak dwudziestolatek. Nosił na sobie brązową tunikę (jak kiedyś w Rzymie), obierał się o laskę. Oboje byli zdziwieni. Nagle mężczyzna przemówił:
- Jestem strażnikiem Księgi Czarodziejskiego Życia. Po co przybyliście do mnie?
Rebeka i Merlin opowiedzieli strażnikowi całą historię
- Dobrze, ale musicie mi to udowodnić. Jedno z wam musi uratować księgę.
- Co? Nie rozumiem - powiedziała Rebeka.
- Księga to jedyne wyjście dla ciebie, księżniczko - powiedział strażnik.
- Skąd wiesz, że jestem księżniczką? - zapytała Rebeka.
- Twoje imię jest już zapisane w księdze i w gwiazdach. Dokonasz wielkich czynów. A teraz próba!
Oboje nie wiedzieli, o co chodzi. Jaka ta próba może być? Czego od nich będzie wymagać? Czy uda im się? Te pytania cały czas ich gnębiły. Strażnik podszedł do księgi zasłaniając ją. Wziął ją do ręki i podszedł do wielkiego zbocza.
- Na dnie tej przepaści gotuje się lawa. Jeżeli księga tam wpadnie, spali się na zawsze.
Po tych słowach wrzuciła księgę w przepaść. Rebeka nie zastanawiając się wskoczył za nią, a strażnik spokojnym krokiem odszedł od zbocza. Merlin z nie wiadomego powodu nie mógł się ruszyć.
Dziewczyna próbując ją załapać wyciągnęła ręce, aby szybciej ją załapać. Spadała z niewyobrażalną prędkością. Gdy ją miała było za późno. Wpadła do lawy. Ogromna fala ognia w cieczy wyskoczyła tak wysoko, że było ją widać na samej górze. Niebo pociemniało słońce jakby znikło. Merlin widząc to szeroko otworzył oczy. Chciał krzyknąć, ale z rozpaczy tlącej się w jego duszy, nie mógł. Myślał, że Rebeka zginęła.
Mogłem skoczyć zamiast niej. Dlaczego jej dałem to zrobić? To moja wina!, chłopak bił się z myślami.
Nagle jasność pokonała ciemność. Słońce znów pojawiło się na niebie jeszcze większe i bardziej jaśniejsze. Niespodziewanie z przepaści wyleciała jakaś postać. Stanęła w powietrzu i uśmiechnęła się. Była to Rebeka, ale wyglądała zupełnie inaczej. Jej włosy z ognistych i prostych stały się białe z czarnym pasemkiem i lekko falowane. W dodatku błyszczały mocniej niż lód w słońcu. Usta miała czerwone jak krew. Oczy już nie płonęły tylko stały się zwykłą pomarańczą. Promienie słońca odbijały się o nie równie dobrze jak diamenty. U pleców miała skrzydła takie same, jak jej naszyjnik. Włosy miała związane na wysokiego kucyka sięgającego do końca kręgosłupa. Ubiór się nie zmienił.
W ręku trzymała księgę. Podleciała do strażnika i oddała mu ją, a on powiedział:
- Świetnie wykonałaś próbę. Teraz mogę wam podać to zaklęcie.
- Ale co mi się stało?
- Dzięki poświęceniu twoja moc wrosła, co sprawiło, że twój wygląd się zmienił. Teraz masz nie tylko moc smoczego płomienia, ale również dobra i zła. Twe włosy mówią o dobru i złu, a oczy o smoczym płomieniu.
Na tym skończyła się rozmowa. Rebeka rusunęłar1; skrzydła i stanęła na ziemi. Nic w niej się nie zmieniło. Tylko skrzydeł już nie miała. Strażnik wyczarował biały pergamin i przepisał zaklęcie. Gdy wszystko było skończone strażnik księgi teleportował ich przed jaskinię Końca Życia. Czym prędzej osiodłali konie i popędzili w stronę Harmonii.
Gdy po paru godzinach dotarli na miejsce czekali, aż jakiś strażnik wyruszy na zwiady. Nie musieli długo czekać, ponieważ zaraz po paru minutach zjawił się mężczyzna o silnej budowie i czarnych włosach. Merlin go napadł, co mu słabo poszło, ale się udało. Zwiadowca stracił przytomność po uderzeniu mieczem w głowę przez Rebekę. Wyciągnęła pergamin i wyrecytowała zaklęcie. Merlin wyglądał tak jak ten strażnik. Oboje nieprzytomnego schowali w krzaki, ale zanim to zrobili, Rebeka machnęła mu przed oczami ręką.
- Co ty zrobiłaś?
- Uśpiłam go żeby mieć pewność, że się nie obudzi. Dobra.
- A wiesz, kto to jest?
Rebeka popatrzyła na jego twarz i powiedziała:
- Tak. To jest Rolens. Jeden z najlepszych strażników. To tak - plan jest taki, że wchodzisz do zamku i prowadzisz mnie do lochu, że jestem mordercą. Jak ktoś się spyta, kim jestem powiedz, że mam na imię Rene. Musisz mnie wsadzić do lochu razem z Arturem.
Rebeka tłumaczyła mu gdzie są lochy i jak się do nich idzie. Pokazała także jak ma ją trzymać i gdzie ma się udać jak ja wsadzi do lochu.
- A jak ktoś cię rozpozna?
- Nie ma takich szans. Będę miała pelerynę z kapturem i nikt się nie zorientuje.
Dziewczyna wyczarowała pelerynę. Założyła i Merlin wziął ją tak jak mu pokazywała. Przekroczyli główną bramę. Nic się nie zmieniło odkąd była tam ostatni raz, a minęły trzy miesiące. Był straszny tłum. Ludzie pchali się po żywność i lekarstwa. Wszyscy się na nich patrzyli, każdy był ciekawy, kogo prowadzi strażnik, co zrobił, jaka będzie kara? Niestety nikt nie znał odpowiedzi.
Po paru chwilach znaleźli się w zamku. Trafili na jakiegoś rycerza
- Kto to jest?
- To jest Rene, zabójczyni - odpowiedział Merlin.
- Aha, skoro tak, to zaprowadź ją do lochów.
- Tak jest.
Merlin westchnął. Nie wiedział, że mu się uda. Zaprowadził Rebekę do lochów. Korytarze były oświetlone przez pochodnie. Były szerokie i długie. Chłopak zrobił tak jak mu kazano. Gdy odnalazł Artura, otworzył drzwi kluczykiem i wrzucił tam Rebekę. Następnie udał się tam gdzie mu kazano.
Rebeka podeszła do krat upewniła się, że nikogo nie ma. Po czym podała rękę Arturowi .
- Wybacz, ale nie zadaję się z przestępcami - powiedział.
- Artur, nie rób z siebie bałwana, dobra?
- Hm? Skąd wiesz jak mam na imię?
Rebeka ściągnęła kaptur i pokazała swój nowy wygląd.
- Nie pamiętasz już swojej towarzyszki?
- Rebeka?
- Tak - ucieszyła się - Dobra, teraz musimy stąd wydostać.
- Nie uda ci się. Próbowałem już chyba tysiąc razy.
- A jeżeli ma się klucz?
Artur nic nie odpowiedział tylko patrzył na Rebekę. Ta chodziła od ściany do ściany i lekko w nią pukała. W końcu w jednej odpowiedziała jej rpustkar1;. Wyciągnęła z niej kamień, a z dziury stary, zardzewiały klucz. Podeszła do krat i otworzyła je. Chłopak stał jak wmurowany, więc Rebeka wzięła go za rękę i pociągnęła.
- Dlaczego tak wyglądasz?- zapytał Artur.
- To długa historia. W skrócie powiem, że to przez ciebie.
Chłopak już nic nie mówił. Oboje biegli przez korytarze lochów. Rebek trzymała w ręku pochodnię i prowadziła, a za nią Artur. W jednym z korytarzy był ślepy zaułek. Rebeka odliczyła od ściany trzy, większe kroki i pociągnęła za podłoże. Otworzyło się. Były tam schody w dół. Kazała najpierw Arturowi wejść, a potem sama weszła. Po zejściu na dół przeszli parę zakrętów i powrotem w górę. Szli wąskim korytarzem koło różnych komnat. W pewnym momencie przy sali tronowej Rebeka się zatrzymała.
- Co się dzieje?- zapytał Artur.
- Nic, idź już. Na końcu tego korytarza jest wyjście, gdzie będzie czekał Merlin.
- Dobra.
Artur podbiegł, a dziewczyna przez szparę w ścianie słuchała, co mówił król, jej ojciec. Król siedział na tronie. Smutny i oparty o własną rękę. Gdy nagle wszedł jeden z doradców.
- Królu, musimy coś z tym zrobić. Ludzie zaczynają narzekać, że podatki są za wysokie.
- Zatem nakazuję je obniżyć do dwóch denarów - powiedział król.
- Wasza wysokość, nie może król tak cały czas się smucić z powodu córki!
- Ty tego nie rozumiesz, ponieważ sam nie masz dzieci. Najgorsze jest to, że dopiero teraz jak ona odeszła zrozumiałem, że to ona cały czas utrzymuje mnie przy życiu. Żałuję, że ją tak traktowałem...
Rebeka patrzyła na tą scenę przez szparę pomiędzy kamieniami. Gdy wszystko usłyszała, myśli zaczęły jej się plątać, serce krajać
Nie! Za te wszystkie lata nie wybaczę mu tak szybko!, pomyślała.
Nie chciała czekać ani chwili dłużej, więc pobiegła w stronę wyjścia. Nie słyszała jak skończył się ten dialog...
- ...Gdybym wiedział gdzie ona jest - dokończył król.
- Podobno widziano ją w Camelocie.
- Co?! - rozwścieczony król wstał z tronu. - Jest w Camelocie?! U tego głupiego króla Gregora i jego parszywego syna Artura?! Teraz na pewno wywołam wojnę, ale jeszcze chwilę poczekam.
Gdy Rebeka wyszła na świeże powietrze, zauważyła już Merlina i Artura na koniach.
- A czym ty pojedziesz? - zapytał Merlin.
- O mnie się nie martwicie - uśmiechnęła się dziewczyna, po czym zagwizdała.
Zza murów zamku wybiegł ogromny brązowy koń z białą grzywą. Miał na sobie czarne siodło i podbiegł do Rebeki.
- To jest Veloce. Mój koń.
- A skąd on się tu wziął? - zapytał Merlin.
- Yy... Zanim przybyłam do Camelotu to... król Harmonii mi go zabrał.
Obaj tylko się na siebie popatrzyli i cała trójka ruszyła w drogę powrotną. Po przebyciu pół drogi powrotnej zdarzyło się coś dziwnego. W ten oto przed nimi wybiegły dwie zdyszane postacie. Byli to ludzie. Mężczyzna i kobieta, ojciec i córka. Mężczyzna miał siwe włosy i brodę sięgającą do końca szyi. Oczy jego były szare. Obierał się o długą drewnianą laskę i nosił stare, brązowe szaty. Dziewczyna miała około dwudziestu lat. Miała jasnobrązowe i proste włosy sięgające do łokci. Oczy jej były koloru trawy, a usta blado różowe. Miała na sobie granatową pelerynę z kapturem. Oboje, widząc jeźdźców, podbiegli do nich.
- Błagam, pomóżcie nam! Goni nas jakaś straszna bestia - powiedział mężczyzna.
- Ja się tym zajmę - powiedziała Rebeka, po czym pogonała w stronę przybycia dwojga ludzi.
Merlin i Artur zeszli z koni. Zaczęli rozmawiać z dwojgiem przybyszów. Gdy Artur trochę się oddalił, zza pagórka wyszedł dziwny potwór. Był to wielki skorpion, który wyrzucał na swoje ofiary kolec jadowy. Tym razem kolec leciał na Artura. Mężczyzna widząc to, podbiegł do niego i odepchnął kolce swoja laską. Artur podziękował mu i zaproponował mu przez jakiś czas noclegi w zamku. Mężczyzna o imieniu Barko zgodził się. Skorpion przygotowywał się do drugiego ataku, gdy Rebeka zabiła go mieczem.

Gubisz kropki i inne znaki interpunkcyjne, a także polskie znaki i niektóre litery. Radzę czytać tekst przed publikacją żeby uniknąć błędów.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy

Edytowane przez ChandSharma dnia 16-06-2013 21:27
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Niesamowity świat Rebeki
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 29-06-2013 15:41
Wspaniale, że podoba wam się moje opowadanko.

Ognista_Wojowniczka napisał/a
Mam rozumieć, że będzie jakaś wojna?


Mam zamiar ją napisać. Będzie to takie prawie zakończenie całego opka. Ale zanim ta wojna nadejdzie, będzie jeszcze jakieś osiem rozdziałów. Zanim napiszę tą wojnę, to ja chyba zgnije przed kompem.

poziomka52525 napisał/a
ale ja w końcu nie wiem czy Rebeka potem miała ciągle białe włosy czy też odzyskały swój dawny kolor.


Tak jak powiedziała Ognista, Rebeka ma białe włosy z czarną pasemką i już do końca będzie takie mieć.
Rozdział 12 Artur w niebezpieczeństwie

Kiedy niebezpieczeństwo minęło, Barto i jego córka, Eleonora, pojechali na koniu Merlina. Merlin zaś jechał razem z Rebeką na samym końcu. Mieli czas, żeby porozmawiać
- Moim zdaniem Artur źle zrobił, że ich bierze - mówiła Rebeka
- Zgadzam się z tobą. Jakoś im nie ufam
- Tak. Też jakoś nie mogę się do nich przekonać
Rozmowy tego typu trwały do przekroczenia bram Camelotu. Po wejściu do zamku Artur od razu przedstawił nowych towarzyszy. W zamian za uratowanie życia Artura dostali dwie komnaty na noclegi.
Tej nocy Rebeka nie spała spokojnie. Miała proroczy sen.
Ucieka, idzie, wchodzi, spada, nie oddycha, umiera...
Wstała o świecie. Gdy wyszła z komnaty, zauważyła, jak Barko i Eleonora wychodzą. Postanowiła iść za nimi. Niestety, gdy tylko przekroczyli zamek, dziewczyna spotkała Merlina
- Cześć- przywitał ją
- O. Cześć. Co tak wcześnie?
- A, muszę się nauczyć jak się zbroję zakłada. Pomożesz mi?
- Jasne
Razem poszli na plac ćwiczeń. Weszli do rozłożonego namiotu. Rebeka pokazywała mu na nim gdzie, co idzie, w jakiej kolejności i jak to założyć. Gdy skończyła chłopak o mało, co się przez to nie wywrócił.
- Jak wy możecie to nosić? - zapytał usiadłszy
- Jeżeli jesteś przyzwyczajony, silny i masz w tym wprawę to nie przeszkadza ci to - uśmiechnęła się
- Dobra, pomóż mi to teraz ściągnąć- poprosił Merlin
Rebeka wstała i pomogła mu ściągnąć zbroję, gdy do namiotu wszedł Artur.
- Co tu robicie? - zapytał bez żadnego przywitania
- No nie mogę, sam się ubrałeś? - zadrwił z niego Merlin, a Rebeka o mało, co się nie roześmiała
- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne. Dlaczego jak wstałem nie było śniadania? - zapytał z lekką złością
- Ponieważ, gdybyś nie zauważył, Merlin uczy się zakładać zbroję. Po tym jak ostatnio się na niego wydarłeś to mu się nie dziwię - stanęła w Merlina obronie
Artur nic już nie powiedział, tylko wyszedł z namiotu. Gdy Rebeka ściągnęła Merlinowi zbroję, poszła ćwiczyć walki na miecze.
W tym czasie Barto i jego córka udali się w stronę lasu. Zatrzymali się przed niegłębokim stawem za lasem. Barto wyciągną swoją laskę w górę i wypowiedział zaklęcie. Niebo się zachmurzyło, nastała ciemność. Nad wodą pojawiło się coś w rodzaju portalu. Wyleciała z niego dziwna, mała istota. Miała małe, białe skrzydła. Była zielona, a czy wychodziły z głowy jak u ślimaka. Ciało miało bardzo chude, zielone, pokryte łuskami. Wyszło i powiedziało
- Czego chcesz Bartorze?! Chyba nie zapomniałeś, że jesteś na wygnaniu?!
- Nie, o wielki. Ale mamy już dość bycia w tych okropnych ciałach i w tym świecie. Weź z powrotem przynajmniej moją córkę. Ona jest jeszcze młoda - prosił Barto
- Nie ma takiej możliwości. Znasz zasady. Chyba, że dasz nam ciało i duszę jakiegoś księcia
- Księcia? Dam!
- Jaki to książę?
- Sam Artur Pendragon - wyprostował się
- Artura? Zgoda. Przyprowadź go tutaj za cztery dni. A wtedy ty i twoja córka będziecie mogli powrócić - odpowiedział stworek, po czym znikną razem z portalem
Mężczyzna z córką powrócili do pałacu po drodze spotkali Merlina, który spytał
- Przyniosłem obiad do waszej komnaty
- Dziękujemy - odpowiedział Barto
Popołudniu Artur przechodził korytarzem, gdy nagle spotkał Eleonorę. Rebeka szła w ich kierunku, lecz gdy ich zobaczyła gwałtownie skręciła w najbliższy korytarz i słuchała. Eleonora spytała czy Artur nie pojechałby z nią na konną przejaszczkę. Artur odmówił, lecz Eleonora usłyszawszy to wpatrzyła mu się głęboko w oczy. Oczy dziewczyny zaświeciły na krwistą czerwień, a następnie oczy Artura odwzajemniły ten czar. Dziewczyna jeszcze raz się spytała, lecz tym razem Artur się zgodził. Rebeka słysząc całą tą scenę nabrała jeszcze większych podejrzeń.
Artur spędzam z Eleonorą coraz więcej czasu zaniedbując swoje obowiązki. Wszyscy mówili, że Artur się zakochał. Po trzech dniach, książę był przed zamkiem z Eleonorą. Ta mówiła, mówiła i mówiła, a Artur stał wyprostowany i słuchał. W pewnej chwili powiedziała
- Arturze, skoro tak dobrze nam się spędza czas, to może powinnyśmy wziąć ślub?
Artur popatrzył na nią. Przez chwilę się zawahał, ale Eleonora wbiła w niego wzrok i jeszcze raz rzuciła czar. Artur bez zastanawiania wziął ją za rękę i udali się do sali tronowej. W środku znajdował się Król i Barto. Niespodziewanie wszedł Artur trzymając Eleonorę za rękę. Rebeka zauważyła otwarte wrota. Stanęła za ścianą i słuchała.
- Ojcze, chcę ci powiedzieć, że zamierzam wziąć Eleonorę za żonę - powiedział Artur pewnym głosem
Rebeka była zdziwiona. Szeroko otworzyła oczy, które zaczęły się świecić. Wzięła głęboki wdech i słuchała dalej
- Arturze, ty nie mówisz poważnie, prawda? - zapytał Król
- Nie ojcze. Chcę poślubić Eleonorę - powtórzył młody książę
- Nie zgadzam się na to! - mówił król walnąwszy pięścią o stół - Jesteś za młody, żeby się ożenić! Jestem pewny, że to tylko przelotne zauroczenie i tyle!
- Ty nic nie rozumiesz! Ja ją kocham i poślubię ją czy tego chcesz, czy nie!
Rebeka wybiegła na świeże powietrze. Znalazła w lesie małą polankę. Zaczęła wyładowywać swoją złość na drzewach. Używała miecza i zaklęć. W końcu nastała północ. Uspokojona już wracała do zamku, gdy w blasku księżyca zauważyła trzy postacie. Wsiadały na konie. Rozpoznała Artura, Eleonorę i Bartora. Nie wiedziała, co się dzieje. Gdy konie odjechały w głąb lasu Rebeka wyszła zza drzew i gwizdnęła. Ze stajni jak piorun wybiegł Veloce. W mgnieniu oka znalazł się koło niej. Miała już wyjechać, lecz zauważyła, Merlina, który biegł za nimi. Dziewczyna wzięła go na konia i razem pojechali za Arturem. Jechali w znacznym odstępie. Było bardzo ciemno. Pełniowy księżyc schował się za chmurami. Wiał lekki, chłodzący wiaterek. Ludzie przed nimi kierowali się w stronę stawu. Tego samego, przed którym, wcześniej stał Barto. Rebeka i Merlin zeszli z koni i ukryli się za wielkim pniem starego dębu. Troje ludzi zeszło z koni. Barto staną na brzegu stawu, Eleonora ponowiła zaklęcie na Arturze, a ten, stał prosto i nic nie mówił. W ten Barto kiwną głową do Eleonory, a ta powiedziała mu coś na ucho. A w tedy Artur zaczął wchodzić do wody. Rebeka wiedziała, co się zaraz stanie. Szturchnęła Merlina i powiedziała
- Merlinie, musimy ratować Artur
- Dlaczego?
- On zaraz się utopi!
- Szybko!
- Czekaj! Ty zajmij się Bartorem i Eleonorą, a ja Arturem
Chłopak nic już nie odpowiedział. Wyszedł zza pnia wyciągną rękę w jego stronę i wyszeptał dziwne słowa. Jego oczy zaświeciły złotem, a laska Barta przyleciała do niego.
Artur szedł coraz to dalej i dalej. Gdy był na wysokości sięgającej mu ud, zamkną oczy i poleciał do tyłu wpadając plecami do wody.
Rebeka wybiegła jak strzałą w jego kierunku. Przy okazji przewróciła Eleonorę, rzucając na nią miecz. Gdy z trudem dobiegła do miejsca gdzie go ostatnio widziała. Nigdzie go nie było, lecz gdy zanurkowała woda stała się bardzo głęboka. Nabrała powietrza i zanurkowała. Prawie na samym dnie widziała Artura, a koło niego te same istoty, co pojawiły się w portalu. Dziewczyna dopłynęła do niego. Małe potworki, nie większe od reki dorosłego człowieka, zaczęły ją atakować. Złapała Artura biodra i wyczarowała ogromną falę energii, która zabiła je. Dziewczyna ledwo, co wypłynęła z księciem na powierzchnię, brakowało jej powietrza. Staw znowu był tak samo płytki jak wcześniej. Wyciągnęła go na ląd i położyła pod drzewami, a sama klęknęła na kolanach i podparła się dłońmi łapiąc oddech.
Dzień zaczynał się budzić. Nie było jeszcze słońca, ale świt przemienił ciemną noc w ciepły, pełen życia poranek.
Szybko podbiegł do nich Merlin. Przykucną koło leżącego Artura i sprawdził czy żyje. Odwrócił się do Rebeki i zaprzeczył kręceniem głowy. Odszedł od niego. Czarodziejka wstała i przyklękła przy nim. Merlin, ze spuszczoną głową, poszedł po konia.
Pierwsze, pomarańczowo- czerwone promienie słoneczne zaczęły pojawiać się na horyzoncie. Oświetliły ich twarze. Natura poczęła się budzić ze snu. W koło nich było zielono. Kropelki rosy wyglądały jak diamenty, a promienie słońca sprawiały jakby w stawie na dnie znajdowało się złoto.
Rebece pękło serce. Miała ochotę krzyknąć, aby każdy ją usłyszał, lecz nie zrobiła tego. Zamiast krzyku, płaczu lub histerii położyła głowę na jego zbroi. Po paru minutach podniosła ją, popatrzyła na słońce, zrobiła smutną minę. Następnie popatrzyła się na Artura i pomału przybliżała do niego twarz. Pocałowała go. Po parunastu sekundach odchyliła głowę, aby się wyprostować.
Niebo było bezchmurne. Pomarańczowe słońce wyszło zza horyzontu. Jego promienie docierały do najdalszych zakątków kraju.
Jej włosy lśniły niczym lód na słońcu, a oczy błyszczały milionami gwiazd.
Wstała i podeszła do konia, którego przyprowadził Merlin. Chwyciła za wodze. Nagle ktoś za nimi zaczął kaszleć. Od razy domyślili się, że Artur żyje. Odwrócili się, aby sprawdzić przypuszczenia. Chłopak stał na nogach. Jedną ręką trzymał głowę, a drugą podpierał się o pień drzewa. Rebeka była w niebo wzięta. Z szerokim uśmiechem rzuciła się mu na szyję, Adygo przytulić. Gdy go puściła, usłyszała w myślach głos Ilana
- Miłość, to najsilniejsza magia na świecie
Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko jeszcze bardziej się uśmiechnęła. Gdy Artur oprzytomniał zapytał
- Co się ze mną działo?
Rebeka i Merlin popatrzyli się na siebie, po czym dziewczyna powiedziała
- Eleonora zaczarowała cię, a następnie kazała ci się utopić
- I co się potem stało?
- Zajęłam się nimi, a Merlin uratował ci życie- uśmiechnęła się
- I co ja teraz powiem ojcu?
- Mam plan - wtrącił Merlin

- ...Więc teraz wiem, że postąpiłem głupio. Jeszcze raz cię przepraszam- mówił Artur do ojca
- Rozumiem cię. To było zwykłe, przelotne zauroczenie...
- Czyli mogę już iść? - przerwał wypowiedź ojca Artur z uśmiechem
- Tak, ale kara cię nie minie - Artur posmutniał

Mam nadzieję, że się spodoba mruga. Oczekuję szczerych odpowiedzi.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 03-07-2013 20:15
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Niesamowity świat Rebeki
użytkownik usunięty
Dodane dnia 03-07-2013 21:30
Wow. Niesamowite to opowiadanie. Trochę mnie wnerwiało to "r11" i "r30", ale dobrze, że później uporałaś się z tym. Na początkach słabe były opisy. Na szczęście, z biegiem czasu zmieniło się to, na lepsze. W całym opowiadaniu dużo się dzieje. Bardzo podoba mi się postać Rebeki. Jest taka magiczna i jedyna w swoim rodzaju. Reszta postaci też jest interesująca.



Edytowane przez dnia 03-07-2013 21:30
Strona 3 z 3 < 1 2 3
Skocz do Forum:
Logowanie
Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?

Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.

Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.

~EmilyWinxClub0
23:27:56 30.04.2024
Bo to tylko pokazuje ile kasy oszczędzał na produkcji ostatnich sezonów co niestety szło w parze z jakością. A teraz kwiczy, że drogie bo jemu i jego świcie zostanie mniej. No panie Iginio, jakość kosztuje, pobudka
~EmilyWinxClub0
23:26:30 30.04.2024
Leje z tego, jak często Iginio powtarza teraz jaki ten reboot i ta grafika są drogie xD
~clax70
0:31:53 30.04.2024
Są tu jacyś fani Eurowizji? Co myślicie o tegorocznych piosenkach, scenie, itp.?
^Flamli0
8:45:45 29.04.2024
Różnią się od połowy, ta z comicon jest bardziej dopracowana
^Flamli0
8:44:50 29.04.2024
Ta na social mediach KLIK
^Flamli0
8:43:56 29.04.2024
Są dwie wersje, ta została wyświetlona na comicon KLIK
^Flamli0
8:43:35 29.04.2024
Tak, będę musiała to wszystko dopiero nadrobić na WB...
~marcin19950
1:44:04 29.04.2024
i o czym był ten exlusive material o winx reboot ma ktos?
^Flamli0
14:15:20 28.04.2024
KLIK o 15 ma być ekskluzywny materiał z rebootu
^PVTeam1230
19:03:29 25.04.2024
Szkoda że do Wawy smutny((
~February0
15:10:03 25.04.2024
Ktoś jest chętny na spontaniczne spotkanie w Warszawie w ten weekend? (dajcie znać jeśli takie rzeczy nie na shout box uśmiech)
~February0
15:08:33 25.04.2024
Rzucam mega randomowe hasło które właśnie wpadło mi do głowy w trakcie pracy xd
^Flamli0
21:14:14 24.04.2024
ukazały się pierwsze strony komiksu fate, data wydania została przesunięta na 31 lipca
~Radi0
13:49:16 24.04.2024
Jak w winxie. Kreska tak zrobiona, że boje się że udziecinnili ten serial
~clax70
10:37:27 24.04.2024
Nowy sezon Odlotowych Agentek już 12 maja KLIK
~EmilyWinxClub0
16:53:23 22.04.2024
Tak czy siak, czasy kreski ręcznej z 1 sezonu minęły bezpowrotnie, teraz Bloom wygląda jak popular girl from high school, która dorabia w międzyczasie jako modelka, a nie zwyczajna dziewczyna
~EmilyWinxClub0
16:46:27 22.04.2024
Przyczepię się jeszcze do twarzy w animacji, bo po 3D jakie zaserwował nam Rainbow mam stres pourazowy do tych ich za wielkich oczu i pstrokatych nosów w połączeniu z komediową, zbyt żywą mimiką twarzy
~EmilyWinxClub0
16:42:22 22.04.2024
5-6* mam nadzieję, że to tylko testy bo jeśli użyją takiej animacji do gotowego produktu, to reboot padnie szybciej niż powstawał
~EmilyWinxClub0
16:40:20 22.04.2024
Widać, że animacja to jest dalej ta sama plastelina z sezonów 4-5 tylko podrasowana, ale niestety dalej źle to wygląda, zwłaszcza włosy i płynność
~EmilyWinxClub0
16:39:02 22.04.2024
Flora wygląda jakby była żywcem wycięta z Mia i Ja. Nie jestem całkowicie przekonana do tej transformacji jeszcze
~clax70
15:19:57 22.04.2024
Znalazłem taki concept art z reboota
~clax70
15:13:07 22.04.2024
*transformacja
~clax70
15:12:51 22.04.2024
Ta transformacją wygląda bardzo fajnie, ale w tych filmikach coś mi nie pasuje z twarzą Bloom
^Flamli0
8:53:50 22.04.2024
^Flamli0
8:51:20 22.04.2024
Regulamin
Archiwum
lekkieb. lekkie
wersja: 3.0.4
Ankieta
Chcecie, jak co roku, wziąc udział w wigilijnych podarunkac?

Tak
Tak
69% [9 Głosów]

Nie
Nie
8% [1 Głosuj]

Nie wiem
Nie wiem
23% [3 Głosów]

Głosów: 13
Rozpoczęta: 20/11/2023 08:49
Zakończona: 26/11/2023 18:48

Archiwum Ankiet

.