Autor | RE: Słońce i Księżyc | ||
~Sophie Użytkownik |
| ||
Oto ostatnie dwa rozdziały + epilog. Jutro lub pojutrze przeniosę temat do archiwum. Za niedługo powinnam dodać nowe opowiadanie w podobnym stylu do tego i "Magicznej księgi" (nie wiem, czy to będzie fantastyka). Dziękuję tym, którzy czytali to opowiadanie i za wszystkie komentarze. Dalsza wędrówka nie była taka sama bez Diany i Davida. Pobyt w gospodzie opłacili z góry, więc nie musi się tym przejmować. Zamiast tego zamartwiali się o swoich zaginionych towarzyszy, których nieobecność dawała im się we znaki. Brakowało im wspólnych lekcji, ich towarzystwa, szczególnie że bardzo ich polubili. Najgorsza była myśl, że już nigdy ich nie ujrzą. David miał pergaminy o magii, które studiowali. Starali się czegoś nauczyć, lecz nie było to łatwe. Bez nauczycieli nie dawali sobie rady. Ponadto mieli wrażenie, że ktoś ich śledzi. Czuli strach, szczególnie że byli zdani tylko na siebie. Najgorsze było właśnie to. Gdy sądzili, że wszystko wróciło do normalności, przyszedł list. Sophie siedziała nad rzeką i usiłowała doprowadzić do porządku skarpetki brata. Panowała cisza, przerywana tylko ćwierkaniem ptaków. Był upalny dzień, jeden z takich, gdy człowiek ma wrażenie, że porusza się w miodzie. Zwinięta kartka spadła z nieba, uderzając ją w ramię. Zaciekawiona, lecz także przestraszona, rozwinęła ją drżącymi palcami. Morth Zamarła. Papier wyleciał jej z dłoni, wpadając do rzeki, której prąd porwał go. Czuła coraz szybsze bicie serca i strach, który wzrastał. - Sophie? - usłyszała głos brata. Po chwili poczuła jego dłoń na swoim ramieniu. Spojrzała na niego. - Co się stało? - Morth - wyszeptała - przysłał wiadomość. Mamy udać się do jego pałacu, inaczej Diana i David zginą. Will twierdził, że muszą się zgodzić, a Sophie przyznawała mu rację. Nie mogli ryzykować śmiercią swoich przyjaciół. Nie mogli. W odrętwieniu czekali, aż słońce zacznie zachodzić. Próbowali ćwiczyć magię, lecz nie wychodziło im to. Motyle latały nad kolorowymi kwiatami, nic nie zapowiadało tego, co miało się wydarzyć. Will pomyślał, że dzień nie powinien być tak piękny. Niebo powinno być zachmurzone, a błyskawice powinny je przecinać. W końcu nadszedł wyznaczony czas. Słońce zabarwiło niebo na odcienie czerwieni. Powoli wstali i ruszyli w kierunku ścieżki. Czekał na nich mężczyzna o surowej twarzy, w ciemnym ubraniu. Stał obok powozu, który ciągnęły konie. Kiwnął im głową na znak, że mają wsiadać. W środku zdziwiona Sophie spójrzała na Willa. - Nie związał nas? - Pewnie uważa, że nie będziemy uciekać, skoro dobrowolnie tu przyszliśmy. Kiwnęła głową. Zamknęła oczy. Ciemne wnętrze powozu nieprzyjemnie na nią napierało. Miała wrażenie, że zaraz się udusi. Próbowała zasnąć, bo czuła, że jeszcze trochę i zwariuje. Jechali przez dwa dni. Był to niezwykle krótki czas, lecz mężczyzna posługiwał się skrótami i wymieniał w napotkanych gospodach konie. Pałac Mortha był olbrzymi. Jego wygląd przerażał. Może sam pałac budową nie wywoływał strachu, lecz jego otoczenie tak. Kiedyś musiało być piękne. Widać było pozostałości po kwiatach, żywopłotach. Powoli wjechali na dziedziniec. Mężczyzna kazał im wysiąść. Prowadził ich krętymi korytarzami, aż doszli do dużej sali. Mrok rozświetlały tylko świece w kandelabrach. Na tronie siedział Morth, a u jego stóp leżeli ich nieprzytomni przyjaciele. Władca uśmiechnął się zimno, jego oczy były czarne, bez ani krzty ciepła. Rodzeństwo przystanęło w pewnej odległości od tronu. Sophie z ulgą zauważyła, że mimo tego, że Diana i David byli nieprzytomni, to nie wydali się być ranni. - Czego od nas chcesz? - spytał drżącym głosem Will. - Waszej krwi - wyszeptał władca. Zamarli. David poruszył się, jednak bardzo słabo. - Oddajcie mi waszą krew, a was wypuszczę. Was i waszych przyjaciół. - Nie słuchajcie go! - rozległ się głos. Zaskoczeni odwrócili się. Przykuty do ściany, obok drzwi stał... David, a obok niego elfka. Nie zauważyli ich, prowadzeni przez mężczyznę i nie rozglądający się na boki. Will obejrzał się za siebie i dostrzegł, że obydwie postacie nadal leżą na podłodze. Twarz Mortha była wykrzywiona ze złości. - To iluzja - powiedziała Diana, widząc, gdzie patrzy chłopak. Morth zaryczał. Sophie ledwo zdążyła zrobić unik, gdy ten wystrzelił w jej kierunku kulę ognia. Kątem oka zobaczyła, że brat biednie do czarownika i elfki. Jednak nie mogła zbyt długo skupiać na nich swej uwagi. Morth wymierzył w jej stronę kolejny pocisk. Tym razem powstrzymała go obronna tarcza. To Diana, uwolniona z kajdan, ruszyła do akcji. Niestety, wciąż była zbyt słaba. Tarcza rozprysła się na kawałki, a elfka osunęła się na ziemię. - Połączcie moce! - krzyczał David. Sala zatrzęsła się w posadach. To Morth uderzał zaklęciami we wszystko, co się dało. Will spojrzał przerażony na Sophie. Wyciągnął ręce i wystrzelił z nich srebrny strumień mocy, który uderzył władcę w pierś. Ten nawet się nie skrzywił. Sophie dołączyła się do Willa. Złoto połączyło się ze srebrem. Nagle zdała sobie sprawę z tego, że oboje się świecą. Morth wyczarował tarczę, o wiele potężniejszą od tarczy elfki. Rozległ się tupot stóp - to ludzie władcy wpadli do sali. Dostrzegła, że Diana wstała z podłogi i razem z Davidem odpiera atak. Tymczasem z ich połączonej mocy rozchodziły się fale energii. Z rąk Mortha również wystrzelił strumień o fioletowym kolorze, który zderzył się z ich mocą. Posypały się różnokolorowe iskry, które wyglądały jak deszcz. Rodzeństwo poczuło, że ich ręce drżą, że dłużej tego nie wytrzymają... i nagle moc dotarła do Mortha, odrzucając go do tyłu. Padł martwy na podłogę. Magia eksplodowała, zmiatając z nóg ludzi poległego władcy. Salę zalało magiczne światło, kotary zasłaniające okna spaliły się, wpuszczając do środka słoneczne światło. Jednak zanim zdążyli nacieszyć się zwycięstwem, słońce zgasło. Zapadła ciemność, mimo że był środek dnia. Will podbiegł do okna, otworzył je i wyjrzał na zewnątrz. Wytrzeszczył oczy. Nie było słońca. Świat ogarnął mrok. - Co... co... - Sophie nie umiała ułożyć zdania. - Umarli - powiedział David - Słońce i Księżyc umarli. J - jak to? - wyjąkał Will. Elfka i David wymienili spojrzenia. - Przez wasze narodziny została zaburzona Równowaga. Ze związku Słońca i Księżyca powstała tak jakby ich kopia. Macie taką samą moc jak oni. A tak nie może być. Stopniowo przechodziliście transformację. Wasz wygląd się zmieniał, moc potężniała. Dziś transformacja dobiegła końca. Uwolniliście swoją moc, rozwinęliście ją. - Czyli... czyli... oni nie żyją? - spytała Sophie. - Tak. Świat czeka mrok. Jednak zanim się tym zajmiemy czeka was niedokończona sprawa - wskazał na Mortha - Musicie go zabić. - Przecież jest martwy - zauważył Will. - Nie - wtrąciła się Diana - Nie o to chodzi. Może się odrodzić. Musicie przebić go swoimi sztyletami. Sophie sięgnęła ręką do ukrytej pochwy. Jak we śnie ruszyła do ciała władcy. Uniosła rękę i słabo wbiła sztylet w jego pierś. Nie miało to jednak znaczenia. Z ostrza wypłynęła moc, przenikając ciało zmarłego. Will również wbił swój sztylet. Ciało Mortha zapadło się, skurczyło, aż w końcu rozsypało się w proch. - Co teraz? - spytała cicho Sophie. - Teraz - rzekł David - czas na waszą decyzję. Albo zastąpicie swoich rodziców, albo świat umrze. - Zastąpimy? - powtórzył Will. - Tak. Odejdziecie, stając się Słońcem i Księżycem. To jedyne wyjście. A ja, jako następca tronu, obejmę władzę. Wytrzeszczyli na niego oczy. Uśmiechnął się smutno. - Byłem starszym bratem Mortha. Moja matka była ciotką poprzedniej władczyni, która uznała, że ja mam po niej przejąć tron, gdyż nie miała dzieci. Moi rodzice nie chcieli żyć w pałacu. Wybrali zwykłe miejsce. Rodzeństwo spojrzało na siebie. Milczeli przez dłuższy czas. W końcu kiwnęli głowami. Diana podeszła do nich i zaczęła cicho wyjaśniać, co mają zrobić. Will i Sophie chwycili się za ręce. Otoczyło ich światło, które po chwili rozbłysło i znikło, podobnie jak rodzeństwo. Ludzie oczywiście jakimś cudem domyślili się prawdy. To szokujące, jak plotki szybko się rozchodzą. David połączył dwa królestwa w jedno. Rządził mądrze i sprawiedliwie, jednak postanowił, że spróbuje odnaleźć jakiś swoich krewnych, by przekazać im władzę. Sądzi, że władca nieśmiertelny nie jest dobrym pomysłem. Całkowicie się z nim zgadzam. Nigdy więcej nie spotkaliśmy Willa i Sophie. Postanowili, że nie będą ingerować w życie ludzi. Słuszna decyzja. Co do mnie, to zajęłam się wypędzaniem elfów z ukrycia. Powoli moja rasa odzyskuje dawny szacunek ludzi. Mam nadzieję, że nie będą już tchórzami i nie będą się chować. - - - - - Niewyjaśnione sprawy (co się stało z rodzicami rodzeństwa, jak David połączył obydwa królestwa itd.) pozostawiam waszej wyobraźni. Edytowane przez Sophie dnia 24-06-2013 20:42 | |||
Autor | RE: Słońce i Księżyc | ||
~Smoczy_Plomien Użytkownik |
| ||
OMG. Ja nie mogę. Jak ty to robisz? Piszesz świetnie opowiadania. Chciałabym pisać tak jak ty. Tak ciekawie i zrozumiale. Pełne akcji i fantazji. Masz talent. Naprawdę. Powinnaś opublikować to opowiadanie. Byłabym wierną fanką i very wielbicielką. Epilog był bardzo ciekawy. W sumie nie wiem co to ten epilog, ale było super. Nie mogę się doczekać nowego opka. (c) ja, hehe Zapraszam: - moje opowiadanie - Zmierzch bogów - mój blog - W zakamarkach mojej duszy | |||
Autor | RE: Słońce i Księżyc | ||
~Sophie Użytkownik |
| ||
Dziękuję . Nie byłam pewna, czy te rozdziały się spodobają, bo pisałam je w nocy, gdy byłam półprzytomna. Epilog to takie zakończenie. Informuje o dalszych losach bohaterów. Często występuje w książkach. | |||
Autor | RE: Słońce i Księżyc | ||
~AnjaAnel_R Użytkownik |
| ||
Że co? I to ma być koniec? Ej no z jakiej racji? Protestuję w każdym razie. Gdyby nie to, że czuję magiczny nie dosyt to mogłabym zaakceptować to, że to już chyba koniec. Niestety nie. Bardzo lubiłam czytać twoje opowiadanie. Byłam szczerze zauroczona 10 epickim rozdziałem. Każdy tekst wnosił cos nowego i czuło się to coś. Szkoda... | |||
Autor | RE: Słońce i Księżyc | ||
~Sophie Użytkownik |
| ||
Anja, ja mam niedosyt po każdej książce xd. Po HP, DA... Zawsze. Jednak opowiadanie nie może być mega długaśne - zmieniłoby się wtedy w Modę na sukces. Poza tym jest jeszcze Magiczna księga i opowiadanie, które zamierzam za niedługo wstawić (może nawet dziś). Przenoszę do archiwum. | |||
Skocz do Forum: |
Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.
.