Autor | RE: Impossible | ||
@czarodziejka_flora Super Administrator |
| ||
hm ciężko mi się czytało dwa pierwsze rozdziały, nie wiem czemu jestem jeszcze przed trzecim, O paczaj, ile powtórzeń xd Miałam tylko nadzieję, że gdzieś w łazience znajdują się ręczniki. W końcu chyba nie byłoby to normalne, gdybym paradowała nago, szukając ręcznika po domu. Bo i tak był mi potrzebny, aby wytrzeć wodę. Na moje szczęście ręczniki były w łazience, wzięłam jeden, wytarłam ciało i owinęłam się. Wychodząc z pokoju, poprawiałam ręcznik, aby czasem podczas przejścia nie spadł na ziemię. Wiem, to dziwne, ale nigdy nie potrafiłam we właściwej pozycji ułożyć ręcznika, czy czegokolwiek co leżało na mnie luźno. Edytowane przez czarodziejka_flora dnia 09-09-2012 21:47 | |||
Autor | RE: Impossible | ||
~Paula Użytkownik |
| ||
Łahaha, Florka xD Z tym miałam Ah, zmienię coś w tym fragmencie Edytowane przez Paula dnia 09-09-2012 22:13 | |||
Autor | RE: Impossible | ||
@czarodziejka_flora Super Administrator |
| ||
hahaha nie zmieniaj, to jest tak zwany fragment humoru. Fajnie to brzmi jak się czyta ;p | |||
Autor | RE: Impossible | ||
~Paula Użytkownik |
| ||
No to za późno xD Ahah, taa, sama się zdziwiłam, jak przeczytałam co ja napisałam jeszcze tak niedawno xD Zmieniłam również jeśli chodzi o to imię Seren. | |||
Autor | RE: Impossible | ||
~Son Yume Użytkownik |
| ||
Te babo, kiedy nowy rozdział=P Bądźże miłosierna i napisz jakiś długachny rozdział jeszcze dziś=P -> Otome maniac <- | |||
Autor | RE: Impossible | ||
~Paula Użytkownik |
| ||
Jak będę miała czas Póki co mam bardzo mało, więc może wieczorem trochę popracuję xd Wybrałam z jeszcze nie rozpakowanej walizki najprostszy strój - biały top na ramiączkach i jeansowe szorty. Myśląc o mokrych włosach, wyjęłam suszarkę. Tym samym sprawdziłam swoją pamięć. Pamiętałam gdzie ją schowałam! Ponownie poszłam do łazienki, aby wysuszyć włosy. Obyło się bez komplikacji- no bo jakie komplikacje mogą być w suszeniu włosów? Chyba tylko taka, gdybym spotkała ową Selen, lub też Thane'a, ale to było względnie niemożliwe. Podczas robienia czegoś zupełnie normalnego i zwyczajnego, przychodzą mi do głowy różne pomysły. No i tak było też tym razem. Myślałam, co ja będę robić wieczorem? Oglądać telewizor? Nie, miałam tracić czas na jakieś zupełnie bezsensowne programy? Siedzieć na laptopie? Też nie, właściwie nie miałam co na nim robić. Spać? Ha! To może gdzieś wyjść? Tak, to był najwłaściwszy wybór. Tylko zostawało pytanie - gdzie? Thane pokazał mi kilka ciekawych klubów, może tam? Cóż, na pewno nie zaszkodzi. Może znalazłabym kogoś godnego towarzystwa. Może... Szybko wysuszyłam włosy i ruszyłam na górę, aby przygotować coś dobrego na imprezę. Nie mogło być zbyt wyzywające, ani zbyt proste. Najlepiej poszłabym w tym, co miałam na sobie, nie umiałam wybierać strojów... W tym samym czasie, gdy miałam otwarte wszystkie walizki z ubraniami, a mój mózg pracował, zadając tylko jedno pytanie, co ubrać na imprezę, ktoś zapukał do drzwi. Automatycznie podeszłam i otworzyłam. Początkowo myślałam, że to mama lub tata coś ode mnie chcą. No, bo w końcu nie... - Selen? - gdy zobaczyłam tą jędzę u progu mojego pokoju, myślałam, że mnie rozniesie. Co ona ode mnie chciała? - Czyli już znasz moje imię...-zapytała z głosem niczym baranek. - Taak, ktoś mi powiedział. A co tu robisz? - dodałam, krzyżując ręce. - Chciałam cię tylko przeprosić, za to, jak cię potraktowałam przedtem. Byłam nieco zdenerwowana, dlatego tak zareagowałam. Wybacz... - odpowiedziała jeszcze spokojniej niż przed chwilą. Zamurowało mnie. - Sorry, teraz nie mam czasu z tobą gadać, zbieram się na miasto - walnęłam prosto z mostu. - Mogę ci pomóc, jeśli chcesz - uśmiechnęła się. Najwyraźniej rzeczywiście nie była w dobrym humorze, wtedy gdy weszłam do jego pokoju. A może to miało związek z Thane'em? Sama już nie wiem... - Hm, a masz jakiś pomysł na ciekawy strój na imprezę? - zapytałam. Może nie była taka zła, jak mi się na początku wydawało. - Na pewno coś się znajdzie - dodała i weszła do mojego pokoju, patrząc na otwarte walizki. Patrząc na moje ubrania, co chwilę coś wyciągała, aby wybrać odpowiednie ubranie. Czułam się nieco nieswojo z myślą, że dwie godziny temu mnie zwymyślała, a teraz mi pomaga. Głębiej analizując jej pomoc- będę miała dużo do składania. Po co rozkładała wszystkie ciuchy? Przecież bardzo dobrze było widać jaka jest bluzka, czy spodnie, nawet gdy są złożone w kostkę. No cóż... Jej sprawa. Najwyżej później zmuszę ją, aby mi pomogła w uporządkowaniu bałaganu. Stałam tak obok niej z założonymi rękoma, czekając na olśnienie. Co chwilę coś przymierzała na mnie "na oko", żeby zobaczyć jak w tym wyglądam. Nigdy bym się nie spodziewała, że wybranie jednego kompletu, na jedną noc, a raczej pół nocy, zabiera tyle czasu. - Hmm, ta jest całkiem całkiem... - odezwała się, trzymając w ręku białą bluzkę na ramiączkach, podobną do tej co miałam na sobie w tej chwili, ale trochę inny krój. Nawet ją lubiłam, tylko zdziwiłam się, że tak głęboko ją zapakowałam. No trudno. Chwilę później wypatrzyła brązową spódnicę z materiału. Również całkiem dobry wybór, bo również była ładna i wygodna. Teraz pozostawał tylko wybór butów i dodatków. Z butami nie było dużego problemu, szybko znalazłyśmy idealnie pasujące, brązowe sandały. Jednak w kwestii dodatków... Kłopot w tym, że ja tego miałam jak na lekarstwo. Jej hojność okazała się jednak jeszcze większa, niż się spodziewałam. Pożyczyła mi zestaw bransoletek w podobnym kolorze brązu. Przy okazji znalazła u mnie chustkę, według Seren, bardzo dobrze pasującą do zestawu. Strój został wybrany. Odłożyłam je na bok, a teraz spokojnie mogłam zająć się wypakowywaniem reszty walizek, do szaf. Nie miałam nic do roboty, więc w tym samym czasie co o tym pomyślałam, tym się zajęłam. Seren poszła do swojego pokoju, ponownie włączając muzykę- tym razem w nieco innym, bardziej metalowym stylu. Miała gust, nie ma co... Tutaj wybiera dla mnie strój, nieco romantyczny, że tak się wyrażę, a teraz słucha piosenek, nie wiadomo skąd wziętych. Lubiłam "ostre" utwory, ale znowu bez przesady... Otwierając pierwszą lepszą szafę, zauważyłam, że jest bardzo, ale to bardzo obszerna. Prawdopodobnie zostanie mi dużo wolnego miejsca. Ale to nawet dobrze. Nie będę musiała niczego upychać. Bez chwili wahań, wzięłam się do pracy. - Nigdy nie zgadniesz, w jakim stanie zastałem naszą nową sąsiadkę - zaczął Thane, schodząc do kuchni uwodzony niezwykłym zapachem zupy ziemniaczanej. - Dajesz, zaskocz mnie - dodał Derek, nakładając porcję zupy na talerz. - W samym ręczniku. Nie powiem, bardzo urzekający widok - odparł brunet, siadając przy stole. - Czyżbyś sobie znalazł nową paniusię? - odrzekł blondyn, zerkając na kolegę podejrzliwym wzrokiem. - Nigdy nic nie wiadomo - dodał z uśmiechem. Derek podał do stołu i razem zaczęli jeść obiad. - Ale przechodząc do konkretów. Gdzie dzisiaj szukamy? - przerwał Thane. - Taa, myślałem nad tym. Więc słuchaj - zaczął Derek, kładąc łyżkę na talerzu. - Przeszukaliśmy prawie całe Midland i okoliczne miasta. Nic nie znaleźliśmy. - Ale gdzieś musi być odpowiedź, nie? - przerwał brunet, słuchając uważnie monologu przyjaciela. - Tak, właśnie o tym mówię. Szukaliśmy niemal wszędzie, oprócz jednego miejsca. - Hm? - Naszego miejsca zamieszkania. Odpowiedź powinna być najbliżej nas, lub też najdalej, jak to powiedziała Alex, nie? - No tak - potwierdził Thane. - W takim razie pora przeszukać najbliższe okolice. Odpowiedź może być tak blisko, ale my o tym nie wiemy - skończył Derek, zaczynając jeść obiad. - Kiedy zaczynamy poszukiwania? - Jutro w nocy. Dzisiaj jestem zbyt słaby, potrzebuję energii - oświadczył blondyn. - Tak, ja też się słabo czuję. - CATHY, OBIAD! - podczas gdy ja nadal porządkowałam ubrania, Seren zawołała z dołu. Nie wiedziałam, że umie gotować. Chociaż w sumie, to jeszcze nie wiem. Przekonamy się. Zeszłam na dół, a widząc zajadających rodziców, byłam już utwierdzona w myśli, że UMIE gotować. Moim rodzicom, a zwłaszcza mamie, rzadko co się podoba, a to sobie najwyraźniej upodobała. Zauważyłam również, że obok siedzących rodziców, są naszykowane dwa miejsca z talerzem gorącej zupy. Zapewne dla mnie i dla Seren. W takim razie usiadłam na jednym z wolnych miejsc, i tam gdzie było mniej jedzenia, po czym zaczęłam jeść. Skończyliśmy w miarę szybko, najszybciej rodzice, później ja, a na końcu Seren, która zaczęła jeść najpóźniej. Bez zbędnych słów, udałam się na górę, aby kontynuować swoją pracę i przy okazji zdążyć naszykować się do imprezy. Czas płynął mi w miarę szybko. Wcale się nie nudziłam, lubię sprzątać. Dlatego też, te trzy godziny minęły dla mnie jak jedna minuta. Aż sama się zdziwiłam, gdy zobaczyłam na zegarek, a tam 18:30. Chyba była najwyższa pora na to, aby zrobić makijaż, ubrać się, uczesać włosy i won na imprezę! Pierwsze co musiałam zrobić, to make-up. Zwykle robię to delikatnie, tusz, kredka i błyszczyk. Tyle mi wystarczało. I tak było też tym razem. Po co miałam się stroić, jak nie wiadomo kto? Najlepiej jest być sobą. Nawilżyłam twarz, wysuszyłam i zaczęłam się malować. Szybko mi zeszło, o ile szybko to 15 minut. Następnie poszłam do pokoju, aby się ubrać. To również nie zabrało mi dużo czasu, po pięciu minutach byłam gotowa. Zostały włosy. Sama nie wiedziałam co z nimi zrobić, więc pozostawiłam takie, jakie są. Luźno opadające na plecy. Gdy wychodziłam, był już półmrok. - Kochanie, gdzie idziesz? - zapytała mama wychodząc z pokoju. - Jaa? Ja idę na miasto. Będę w nocy, pa! - nie czekając na odpowiedź, wyszłam z domu. Znałam dobrze moją mamę i wiedziałam, że znowu mi zrobi monolog na temat co ja mogę, a co nie. Teraz, nie myśląc o niczym innym, tylko o tym, co będę robić w klubie, szłam w kierunku miasta. Przypomniałam sobie wtedy jeden lokal, który polecił mi Thane. "Nieziemska wyspa". Tak się nazywał, o ile się nie mylę. Pamiętam jego lokalizację, więc bez problemu powinnam tam trafić. ----------------------------------------------------------- Yeah, napisałam to ;p Ogólnie to pierwszy raz jest wzmianka o Alexandrze, tej żonie tego | |||
Autor | RE: Impossible | ||
^ChandSharma Administrator |
| ||
TAAAK. Będzie się działo. xD A mąż Alexandry ma na imię Joseph, ciemnoto. W końcu ja wymyśliłam im imiona i nazwisko nooo. A tak poza tym, czy nie powinno być Oglądać telewizję a nie telewizor? I Siedzieć przy laptopie a nie na laptopie? xD {grafika} || {linktr.ee/ChandSharma} | |||
Autor | RE: Impossible | ||
~Paula Użytkownik |
| ||
Boże, Chand, zapomniałam xD I mi się nie chciało patrzeć na pierwszą stronę xd Ach, dupa tam, niech będzie tak jak jest xd Ona jest ze wsi, mówi językiem bardziej potocznym niż my xD | |||
Autor | RE: Impossible | ||
~Son Yume Użytkownik |
| ||
Łiiiiii! Nowa notka=D Normalnie kochanie dziękuję bardzo za super notkę i do tego długą=D Mam nadzieję, że w kolejnej notce będzie dużo Thane'a i Cathy! Łiii! Moja mentalność radosnego dziecka z ADHD powróciła=D Looz, nie chowam urazy, stara=P -> Otome maniac <- | |||
Autor | RE: Impossible | ||
~Velivea Użytkownik |
| ||
Trochę się wlekło przez te trzy rozdziały. Praktycznie nic się nie działo, ale czasami takie są prawa wstępu. Nie każda akcja prze wartko do przodu. Czasami to lepiej, bo gdy już dochodzi do ciekawych zdarzeń, konsumujemy je z większą przyjemnością i zaskoczeniem. Natomiast absolutnie nie wolno przeginać struny, albowiem można zanudzić czytelnika. Cieszę się więc, że w następnym rozdziale coś się w końcu zdarzy. Najwyższa pora. Edytowane przez Velivea dnia 12-09-2012 14:42 | |||
Autor | RE: Impossible | ||
~Paula Użytkownik |
| ||
Do celu doszłam w niecałe dziesięć minut. Łatwo go znalazłam, neonowy napis "Another Island" było widać z daleka. Widząc przez otwarte drzwi wnętrze budynku, poczułam dreszcze. Co mnie tam może spotkać? Jeszcze nigdy nie byłam na imprezie, nie wiedziałam jak będzie, co będzie, kiedy będzie i czy w ogóle coś będzie. Dało się też usłyszeć ciekawe kawałki piosenek. - Wchodzisz? - zapytał przerośnięty, łysy facet, w czarnym ubraniu. Jego pytanie nie zabrzmiało groźnie, czy coś w tym stylu, po prostu facet widząc dziewczynę, która od dobrych kilku minut wpatruje się na wnętrze pomieszczenia, stoi jak zahipnotyzowana, postanowił obudzić i wprost zapytać. Ot co. - C-co, tak, tak wchodzę - odpowiedziałam, obudzona z letargu. Zeszłam po schodach do środka, następnie skierowałam się na prawo, póki co nie potrzebowałam skorzystania z toalety, która znajdowała się po lewej stronie. Widząc uśmiechniętych ludzi, słysząc wpadającą w ucho muzykę i czując miłą atmosferę, weszłam głębiej i siadłam przy barze. - Co podać? - zapytał barman podchodząc bliżej. - A co macie? - Herbaty chyba nie wypada zamawiać w takim klubie, co nie? - Polecam Daiquiri. Bardzo dobry. - No to biorę - Raz kozie śmierć. Pomyśleć, że w swoim życiu piłam tylko raz napój alkoholowy... - Proszę bardzo - nie minęła minuta, a przede mną stała szklaneczka z żółtym trunkiem. Zacząwszy powoli sączyć napój i wsłuchując się w rytm muzyki, przysiadł się do mnie chłopak, mniej więcej w moim wieku. Miał brązowe włosy, sięgające mu do karku, a twarzą przypominał mi Thane'a. Zupełnie jak brat bliźniak! Zaraz, on ma brata bliźniaka, ale Theo... Tak, Theo jest w Europie, więc co by tu nagle robił. Po prostu, zbieżność twarzy. - Cześć? - Dobra, jednak nie potrafię nie pokazywać zainteresowania osobą. Wpatrywałam się na niego tak długo, że facet zauważył, że coś jest nie tak. - Ahm, cześć. Wybacz moje zagapienie, ale przypominasz mi kogoś - dodałam, czując się z lekka zirytowana sytuacją. Analizując jego wyraz twarzy - zakpił ze mnie. - Nic się nie stało-dodał, zwracając się w kierunku barmana. - James, to co zwykle. - Robi się! - dodał barman, po czym zaczął wykonywać zamówienie. - Jestem Theo, miło mi cię poznać - powiedział... Theo?! Nie, nie mówcie mi! Dość, że zbierzność w wyglądzie, to jeszcze zbierzność imion? Spokojnie Cathy. On może po prostu przyjechał odwiedzić swojego brata, od tak. Spokojnie. - Theo? Hmm, czy twoim bratem nie jest czasem Thane? Emm, ja jestem Cathy - walnęłam. Nie miałam zamiaru owijać w bawełnę, pytać o niewiadomo co. - Miło mi cię poznać. Tak,Thane to mój brat. Znasz go? - Pytanie goniło pytanie. Z jego odpowiedzi wywnioskowałam na prawdę wiele. O ile Thane nie wie o jego przybyciu, to będzie niezła niespodzianka. Tym samym niejaki James - barman, przyniósł ulubiony napój mojego rozmówcy. - Tak, znam. To mój sąsiad. Mówił mi o tobie. Wie o twoim przyjeździe? - Przyjeździe? Ach tak, przyjeździe - Wyglądał jakby się wachał. Zapomniał, że mieszka i pracuje w Europie, czy co? - Nie, nie wie. - Czyli niezła niespodzianka... -mruknęłam pod nosem. - Hej piękna. Co tam? - Obok mnie usiadł jakiś jegomość, który zaczął się do mnie przymilać. Wszystko przejdę, ale tak podłego i łatwego podrywu- n i e. - Wybacz lalusiu, ale odradzam takiego podrywu ze mną - odparłam stanowczo. Theo natomiast się nie odzywał, tylko spokojnie patrzył na moją reakcję. - Aż taka zła? Na pewno drzemie w tobie diablica, pokaż ją - dodał, coraz bardziej się do mnie przybliżając, aż w końcu obejmując. Tego było za wiele. Nie jestem lafiryndą i nie pozwolę, aby jakiś pacan, który szuka pierwszej lepszej przygody, mnie podrywał. - Słuchaj koleś! Jest tu wiele dziewczyn, może jakaś głupia i naiwna na ciebie poleci, ale ode mnie się odwal! - zła, to zła, nie? - Oj tam, oj tam. Ja wolę ciebie... - Stary, nie widzisz, że dziewczyna nie jest chętna? Jak chcesz zachować resztki honoru, to idź sobie - wtrącił się Theo. I bardzo dobrze! - A ty co. Jej ochroniarz czy jak? - laluś zaczynał by coraz bardziej upierdliwy, czego ja tym bardziej nie znosiłam. - Albo pójdziesz, albo źle się to dla ciebie skończy - dodał Theo. Postanowiłam się nie wtrącać i przyglądać, jak to ktoś inny załatwia za mnie sprawę. - Co mi niby zrobisz? Mamę zawołasz? - domniemany laluś wstał, choć i tak od początku robił na siebie uwagę barmana i okolicznych ludzi przy barze. Theo również wstał i wtedy ukazała się dość spora różnica między wzrostem "lalusia", a Theo. Chyba nie muszę mówić, kto był wyższy. - No i co. Nadal będziesz podskakiwał? - mój towarzysz najwyraźniej zauważył małe przerażenia w oczach podrywacza. Założył ręce i czekał na jego reakcję. - Nie wzrost się liczy, ale siła! - dodał i już miał uderzyć z pięści Theo, jednak coś, ani ja, ani on nie wiedział co to było. Mój obrońca nadal stał z założonymi rękoma. - C-co ty mi robisz! Zostaw mnie! To boli! - podrywacz zwijał się z bólu na podłodze. Żal mi się go zrobiło, chciałam podejść, ale Theo chwycił mnie za ramię i razem wyszliśmy z klubu. Byłam nie tyle zdziwiona, co zaskoczona i przerażona zajściem w barze. Theo nic nie robił, a laluś zachowywał się tak, jakby miał zaraz umrzeć! - Co ty mu zrobiłeś? - Nie mogłam tego tak zostawić. Musiałam się dowiedzieć o co tu chodzi. - Powiedzmy, że nauczyłem się gdzieś tego, ale nie rozmawiajmy o tym - dodał stanowczo. - Popamiętasz mnie! Zobaczysz! Jeszcze cię dorwę! - krzyczał z wnętrza klubu podrywacz, trzymając się za brzuch. Przez chwilę patrzyłam się na niego, dopóki Theo mnie nie szturchnął, abym uważała gdzie idę, a szłam na lampę. Kierowaliśmy się na naszą ulicę. Nie byłam zbyt zadowolona z tego, że tak szybko wyszłam i idę już do domu, ale mówi się trudno. Do domu szliśmy spacerkiem, nigdzie mi się nie spieszyło i nie miałam zamiaru iść szybciej. Theo natomiast nie opuszczał mojej osoby, mimo, że panowała cisza, a mi specjalnie żaden pomysł na rozmowę nie wpadł do głowy. Gdy dotarliśmy do naszej przecznicy była już noc, gdyby nie latarnie, nic by nie było widać. Nikt nie chodził w tej okolicy, nikt nie jeździł, a nawet w domach były zgaszone światła. Rzadko wychodziłam na dwór o takiej porze, a nigdy w mieście, dlatego czułam się trochę nieswojo. Theo najwyraźniej wyczuł mój lekki strach, przez co chwycił mnie za rękę. Kiedy już miałam wchodzić do domu, zauważyłam trzy cienie siedzące na murku. Przymrużyłam oczy, aby lepiej zobaczyć, a widok mnie "nieco" zaskoczył. Thane, Derek i Seren siedzieli jak gdyby nigdy nic. Theo jednak nie był zdziwiony, a jego twarz przyjęła dziwny wyraz twarzy. Jakby grozy, złości. Jeden z trójki- Thane- również wstał i podszedł bliżej nas przyjmując identyczną minę. Już zupełnie nie wiedziałam co się dzieje. Skoro byli na siebie źli, lub obrażeni, to dlaczego żaden mi nie powiedział? Hm, może po prostu nie chcieli się zwierzać z sekretów i chcieli załatwić sprawę po swojemu... - Cathy, idź do domu. Dobranoc- zaczął Thane nie spuszczając wzroku z brata. - To ma być rozkaz? Nigdzie się nie wybieram - dodałam jak rozpuszczona dziewczynka. - Idź do domu - dodał Theo. - Ale po co? - zapytałam. - To rodzinne porachunki - odparł Thane. - Dobra.. Idę. Dobranoc- dodałam uświadamiając sobie, że mogę wszystko śledzić z okna. - Dobranoc. Weszłam do domu i natychmiast skierowałam się do kuchni, aby zobaczyć co się tam dzieje, ale żeby mnie nie zauważyli. Jednak nie byli tacy głupi i skierowali się do tyłu domu Thane'a i Dereka. Natomiast blondyn i szatynka udali się, nie wiadomo po co, w stronę ulicy głównej, która prowadzi na rynek, tam, gdzie byłam z Theo. Już nic nie było widać. Postanowiłam coś przegryźć, umyć się i pójść spać. Bracia nie patrząc na siebie i idąc tak, jakby mieli zaraz się pogryźć, stanęli na podwórku za domem Thane'a. Theo ruszył kilka metrów dalej od brata. Stanąwszy tyłem do niego, odwrócił się, trzymając w ręku nóż. - To za Vivianne! - zakrzyczał Theo rzucając w kierunku Thane'a ostre narzędzie. - Oszalałeś?! Działała wbrew zasadom! A do tego ciebie też należałoby uśmiercić. Związki między Łowcami są surowo zabronione! - dodał Thane podnosząc nóż z ziemi, zamieniając go w chmurę czarnego dymu. - Znalazł się zasrany przywódca! Skoro taki jesteś, to co powiesz o Josephie i Alexandrze?! - przekonywał Theo, jeszcze bardziej zły na brata niż wcześniej. - Oni nie są Łowcami, tylko Czarownikami. Mają inne zasady! - tłumaczył równie wściekły Thane. - Ciekawy też jestem, czy w końcu odnaleźliście odpowiedź... - To nie jest takie proste. Aby znaleźć odpowiedź, trzeba znaleźć klucz. A żeby znaleźć klucz, trzeba odnaleźć osobę, która go posiada. - I jeszcze nasz wspaniały przywódca go nie znalazł? - zapytał ironicznie Theo, siadając na krześle ogrodowym, ochłonąwszy nieco. - Gdybyś nam pomógł, byłoby znacznie szybciej - dodał Thane. - Wiedziałem, że braciszek sobie sam nie poradzi. Pomogę wam. - Jutro wieczorem tutaj - odparł Thane idąc w kierunku wejścia. ----------------------------------------------------------- Yes, yes, yes. Wreszcie wymordowałam tą część I pragnę dodać, że od tej pory, w każdej części, będziecie odkrywali część tajemnicy. Nazwy czarowników i łowców wzięłam z czwartej serii Winx'a xd Ale akurat idealnie pasują do moich bohaterów ;p A tu macie jeszcze zmarłą Vivianne, ale nie wiem, czy jej czasem nie ocucę xD Jej imię od Velivei. Sama nie umiem wymyślać imion xD Vivianne Megan, 21 lat Edytowane przez Paula dnia 18-09-2012 13:54 | |||
Autor | RE: Impossible | ||
~Velivea Użytkownik |
| ||
I oczywiście ani słowem się nie zająknęłaś, że ja ci podsunęłam to imię ;P. Zauważyłam jeden błąd stylistyczny. "Wszystko przejdę, ale tak podłego i łatwego podrywu- n i e". Jakoś lepiej mi tu pasuje "wszystko przyjmę, ale nie taki podły i łatwy podryw", czy coś w tym rodzaju. Tamten zwrot jakoś wydał mi się dziwaczny i niepasujący. Mało się dzieje jeszcze, ale już zmierzasz w dobrym kierunku. Stopniowe odkrywanie tajemnicy może być ciekawe. Edytowane przez Velivea dnia 18-09-2012 13:31 | |||
Autor | RE: Impossible | ||
~Paula Użytkownik |
| ||
No widzisz, myślałam żeby napisać i nie napisałam creditu xd Dzięki, że mi przypomniałaś ;p Co zrobię z tym zdaniem, nie wiem, na razie nie chce mi się szukać tego fragmentu (xD). Mało się dzieje, bo to dopiero początek | |||
Autor | RE: Impossible | ||
~Son Yume Użytkownik |
| ||
Kochana, wybacz że dopiero teraz, ale jakoś nie umiałam się wziąć za czytanie. Z resztą wiesz dlaczego... Szkoda, że Cathy nie przywaliła temu gościowi, a powinna=D I to samo z tym "idź do domu, dobranoc" no to już w ogóle zasługiwało na odpowiedź w stylu "a co ty mój tata, pójdę jak będę chciała", no ale to Cathy nie ja=D Ogólnie zastanawiam się czemu nie napisałaś nowej notki, hę?=P Chcę poznać jakąś tajemnicę=P -> Otome maniac <- | |||
Skocz do Forum: |
Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.
.