Autor | Autoagresja | ||
~Krzys Użytkownik |
| ||
Autoagresja - działanie mające na celu spowodowanie sobie psychicznej albo fizycznej szkody. Typy autoagresji: - bezpośrednia - gdy dochodzi do samookaleczenia, samooskarżania, - pośrednia - gdy jednostka prowokuje i poddaje się agresji innych oraz: - werbalna - polega na zaniżaniu własnej samooceny, samooskarżaniu się, obarczaniu się winą i samokrytyce, - niewerbalna - to samookaleczenia, uszkadzanie ciała, Zachowania autoagresywne: - samouszkodzenia/samookaleczenia - działania skierowane na uszkodzenie ciała, niezagrażające życiu, - próby samobójcze/samobójstwa dokonane - działanie autodestrukcyjne, którego rezultatem jest pozbawienie siebie życia. Co sądzicie o takich ludziach? Czy macie lub mieliście skłonności do autoagresji? Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 17-03-2015 20:33 | |||
Autor | RE: Autoagresja | ||
~ProteoBakter Użytkownik |
| ||
Samokrytyka nie jest niczym złym. Szczerze to motywuje do działania. Codziennie obarczam się winą jak dostanę zły stopień z ważnego dla mnie przedmiotu. Myślę sobie wtedy: " K***a, trzeba było tyle wczoraj nie siedzieć na WB". I to jest słuszne. Samookaleczania się nie akceptuję i nie rozumiem. Dlaczego ciało ma cierpieć przez to, że nam ciężko w życiu i sobie nie radzimy? Samobójstwo jest odwagą i głupotą, bo zabić się trudno, a przeżyć i być okaleczonym bardzo łatwo. Poza tym to nie powinniśmy sobie odbierać życia. Pomyślcie sobie ilu ludzi na łożu śmierci, chciało by jeszcze żyć, ale nie jest im to dane, a ktoś sobie je odbiera. Życie jest bezcenne i bądź co bądź jest nawet piękne. Ważne by znaleźć sobie sens w życiu i otaczać się przyjaciółmi i rodziną, nie przejmować się opinią innych i być sobą, a uwierzcie mi, że życie wcale nie będzie takie straszne | |||
Autor | RE: Autoagresja | ||
~Katharsis Użytkownik |
| ||
Według religii katolickiej samobójstwo, próba czy samo pomyślenie o tym jest grzechem ciężkim (a według mnie nie powinno). Ale są przypadki, w których życie ciągle tylko sprawia ból, cierpienie, masę wylanych łez, dużo nerwów. Mnie osobiście życie nie rozpieszcza. A jak już spotkało mnie coś dobrego to tylko na krótko. A potem znowu płacz, melancholia, kompletnie nic nie jest w stanie pocieszyć. Jak to mówią czas leczy rany, ale nie zawsze. Samokrytyka jest dobra i zła. W jednym przypadku daję powera, a w tym drugim jeszcze bardziej nas dobija. Niektórzy się samookaleczają po to by choć na chwilę zapomnieć o bólu wewnętrzny. Nie mam nic przeciwko takim ludziom, bo sama do takich należę. (A psycholodzy mogą pocałować się gdzieś. Nieraz mama mnie zabierała, bo nie może patrzeć jak jestem wrakiem człowieka. Co z tego, że psycholog z tobą pogada. Powie, że los się odmieni, że niewolno tak robić. Jak i tak życie kopnie cię w tyłek. Sorry, ale taka prawda. Inni powiedzą, ale idiotka, głupia jakaś, chora psychiczne, dramatyzuje. Nie wiedząc tak naprawdę nic o tej osobie, o jej życiu... Gdybym jeszcze przejmowała się tym co ludzie gadają to na pewno już dawno bym kopnęła w kalendarz). | |||
Autor | RE: Autoagresja | ||
~MrDark Użytkownik |
| ||
Katharsis, samobójstwo to przede wszystkim tchórzostwo, ucieczka od problemu, która nie tylko niczego nie rozwiążę, a dokłada bólu i cierpienia bliskim i znajomym. Zabicie się nigdy nic nie zmieniło w żadnym przypadku, a często bywa na odwrót, jak np. po śmierci tego chłopaka, którego gnębili w szkole, a po śmierci tylko się to spotęgowało do tego stopnia, że cała Polska o tym słyszała, a raczej nie o to mu chodziło. Życie bardzo rzadko jest usłane różami i niekiedy trzeba się mierzyć z naprawdę wielkimi tragediami (przy czym wielka tragedia to np. śmierć rodziców, a nie kolejny sprawdzian w szkole czy problemy miłosne). Trzeba nauczyć się z tym żyć, poznać swoje słabości i starać się je niwelować zaletami i pracą nad sobą. Siedzenie i załamywanie się nic nie da, a satysfakcja, jak się uda pokonać coś, co wydawało się niemożliwe, jest naprawdę ogromna i warta wszystkiego. Osobiście staram się stosować "umiarkowany optymizm", co dla mnie, jako pesymisty, jest trudne, ale wykonalne. Zmniejszać wagę porażek, a zwiększać wagę sukcesów, bo one są takie, jakie je my chcemy widzieć. I iść do przodu, nawet jak nieraz jest naprawdę ciężko. Bo stojąc i załamując się nie zmienię niczego. | |||
Autor | RE: Autoagresja | ||
~EVIL Użytkownik |
| ||
Samobójstwa nie nazwałbym tchórzostwem, a raczej drastyczną decyzją człowieka, który nie umie radzić już sobie z problemami, zazwyczaj czuje się nie kochany i posiada depresję - która jest chorobą. Poza tym wszystko go przytłacza, nie ma po co żyć. Tak, to jest ucieczka, ale ile odwagi trzeba mieć, by to zrobić? Szkoda mi tych ludzi. No ale wracając do głównego tematu autoagresji, to z pewnością ja to mam. Mam bardzo delikatną psychikę. Często nie daje sobie rady z wieloma rzeczami, a mam przecież dopiero 15 lat. Ojciec się wyprowadził i na mamę zeszły całe obowiązki. Tylko, że ona ode mnie zbyt wiele oczekuje, co wpływa na mnie nie raz depresyjnie. Zawsze wmawiam sobie, że coś mi się nie uda. Emocje wyrażamy płaczem lub agresją. Drapie się czasami do krwi, bo z powodu nerwów zaczyna mnie swędzić ciało. Jednak na co dzień jestem aktywną i żywą osobą. I fajnie, że można się tym podzielić, bo to jakoś tak dobrze na psychikę działa. Ja do takich osób też nic nie mam, jak widać. Wyrażenia przyimkowe (tj. ode mnie, na co dzień) piszemy oddzielnie, nie łącz tego ze sobą (;.//Vic przyjaciele i znajomi bez których dni, nie byłyby tak ubarwienie. Druga, to uczucia. Te wszystkie wartości moralne, które czynią nas ludźmi. A trzecia to moja prywatność. Chwila tylko dla mnie, wspomnień i gorącej czekolady... Reszta może się [cenzura] W świetle i w mroku- opowiadanie Edytowane przez Victoria dnia 06-01-2016 12:04 | |||
Autor | RE: Autoagresja | ||
użytkownik usunięty |
| ||
Azathara napisał/a: Jeśli patrzę na to teraz, gdy mam 6 miesiąc dni czystych, wydawało mi się głupie. Jednak czasem patrzę na to, ze było potrzebne. Skąd ja to znam... Z perspektywy czasu zawsze wszystko wygląda inaczej, ale zawsze tłumaczę sobie, że najwyraźniej tak miało być. W końcu nasza przeszłość kształtuje teraźniejszość, czyż nie? Trzymam mocno kciuki, żebyś wszystko sobie poukładała, a sześć miesięcy trwało jak najdłużej, aż w końcu stracisz rachubę. | |||
Autor | RE: Autoagresja | ||
~x-Ritsu Użytkownik |
| ||
Katharsis, samobójstwo to przede wszystkim tchórzostwo, ucieczka od problemu, która nie tylko niczego nie rozwiążę, a dokłada bólu i cierpienia bliskim i znajomym. Zabicie się nigdy nic nie zmieniło w żadnym przypadku, a często bywa na odwrót, jak np. po śmierci tego chłopaka, którego gnębili w szkole, a po śmierci tylko się to spotęgowało do tego stopnia, że cała Polska o tym słyszała, a raczej nie o to mu chodziło. Samobójstwo to nie jest chęć zwrócenia uwagi na siebie czy też chęć nauczenia czegoś innych ludzi. Człowiek dopuszczający się samobójstwa nie szanuje swojego życia i chce je po prostu zakończyć. Wszystkim wokół wydaje się, że osoby odbierające sobie życie chcą atencji, w rzeczywistości jednak jest na odwrót. Życie bardzo rzadko jest usłane różami i niekiedy trzeba się mierzyć z naprawdę wielkimi tragediami (przy czym wielka tragedia to np. śmierć rodziców, a nie kolejny sprawdzian w szkole czy problemy miłosne). Trzeba nauczyć się z tym żyć, poznać swoje słabości i starać się je niwelować zaletami i pracą nad sobą. To smutne, kiedy czytasz posty w temacie o autoagresji i widzisz tego typu stwierdzenia. Wiele razy je słyszałem, od bardzo wielu osób, ale one nigdy nie pomogły. Do osób z takimi schorzeniami nie trafiają argumenty takie, jak: "oj weź, olej to", "idź pobiegać", "nie przejmuj się, inni mają gorzej, a życie toczy się dalej", "będziesz jeszcze w gorszych sytuacjach w swoim życiu". Ludzie słyną z tego, że wszystkie błędy innych muszą przeżyć na własnej skórze. Osobiście staram się stosować "umiarkowany optymizm" Powiedz to osobom chorym, dla których ich życie nie ma znaczenia. To nie jest kwestia jakiegoś tam pieprzenia, tylko okazywania realnych uczuć, wsparcia, przywiązania czy też zaufania. Pogrążeni w takich problemach ludzie zwykle są wypruci z emocji, jakie przenoszą słowa przez ich prześladowców i kojarzą im się tylko z ranieniem. Samookaleczania się nie akceptuję i nie rozumiem. Dlaczego ciało ma cierpieć przez to, że nam ciężko w życiu i sobie nie radzimy? Samookaleczanie się przynosi chwilową ulgę. Jest to zwykle jedyny sposób na odsunięcie od siebie wszystkich problemów. Ewentualnie można zacząć pić, palić albo ćpać. Cóż, sam jestem bardzo bardzo bardzo wrażliwy, ale nie chcę rozmawiać na ten temat. Nie lubię, gdy ktoś się mną przejmuje. Strona | DeviantART | MyAnimeList | |||
Autor | RE: Autoagresja | ||
~Frivolouslady Użytkownik |
| ||
Stwierdziłabym, że myślenie, że 'jest to tchórzostwo' jest błędne, ale jako, że jest to kwestia indywidualnej jednostki - tego nie zrobię. Moim zdaniem samobójstwo jest rzeczą złą, smutną, negatywną, co myślę, nie podlega żadnej wątpliwości. Lecz nie o tchórzostwo tu chodzi, a bardziej o wytrzymałość psychiczną, ukształtowanie charakteru czy też przebyte doświadczenia. Osoby, które spotykają się z takimi myślami, bądź ten czyn już wykonały nie mają pewnej siły, przynajmniej z mojej obserwacji. Nie nazywam takiej osoby tchórzem, bo każdy jest inny. Stopień wytrzymałości jest wyższy/niższy w zależności od osoby. Jedna osoba może się podłamać błahostką, a inna trwać silna wówczas, gdy jej świat się wali. Samookaleczanie, jak i samobójstwo jest tematem dla mnie bez dna. To wszystko zależy od sytuacji a, sytuacji b i sytuacji c. Edytowane przez Rosette dnia 19-02-2018 18:57 | |||
Autor | RE: Autoagresja | ||
~Cattie Użytkownik |
| ||
Osoba, która myśli o samobójstwie, nie ma siły do życia. Nie poszukuje uwagi na siłę, nie chce też nikogo ranić, ale nie ma też pojęcia, w jaki sposób funkcjonować. Są różne typy samobójstw, na co warto zwrócić uwagę (wyróżnił je Durkheim, w mojej opinii podział jest dość aktualny). Choroby psychiczne są niesamowicie niszczące i nieraz nawet porządne leczenie nie pomaga, jeśli są na tyle zaawansowane. Może kiedyś nauka rozwinie się na tyle, by móc im jakoś zapobiegać, jak na razie jej rozwój jest niewystarczający. Nawet nie chcę myśleć, jak toksyczna pozytywność może zaszkodzić. Nie jestem dobrym przykładem do czegokolwiek, ale mnie bolało bardzo. Myślisz, że nie masz wartości i jesteś beznadziejną osobą? "Oj, daj spokój, inni mają gorzej. Nie przejmuj się! A poza tym, to czemu tak uważasz? Przecież masz przyjaciół, pracę, studiujesz [...]" w różnych konfiguracjach. Prawdopodobnie gdyby to było w jakiś sposób pomocne, ludzie nie popełnialiby samobójstw ani nie potrzebowali specjalistów. Efekt jest odwrotny. Bardzo mnie martwi samokrytyka - o ile w rozsądnej ilości przydaje się każdemu, bo niedostrzeganie swoich wad podchodzi pod narcyzm, o tyle w nadmiernej jest zła. Zaniżanie sobie samooceny w każdym wypadku szkodzi, choć zupełnie rozumiem, że wynika z problemów osobistych. To, co może pomóc, to praca nad sobą + też specjalista. Nie ma ludzi winnych w każdej sytuacji. Jak o tym myślę, dochodzę do wniosku, że w dużej mierze to otoczenie wpływa na postrzeganie samych siebie, często negatywne :/ Ostatnio sporo słyszałam o trendzie z tumblra, wydaje mi się, że już przeminął (w dużej mierze), ale skutki są odczuwalne do dziś. Pewnie kojarzycie, gloryfikowanie autoagresji, chorób psychicznych i ogólnie destrukcyjnego zachowania. Znajoma mi osoba przez wejście w takie otoczenie do dziś zmaga się z zaburzeniami psychicznymi. Dziwię się, że nikt nie zwrócił na to uwagi w porę i dopiero po zniszczeniu osobowości wielu młodych tumblr podjął jakieś kroki w celu ograniczenia treści. Well, too late a bit. well, who am I to keep you down? | |||
Autor | RE: Autoagresja | ||
~Shoo Użytkownik |
| ||
Samookaleczania się nie akceptuję i nie rozumiem. Dlaczego ciało ma cierpieć przez to, że nam ciężko w życiu i sobie nie radzimy? Najczęściej przywoływane powody takiego zachowania to wyładowanie negatywnych emocji, uśmierzenie bólu psychicznego. Zadanie sobie fizycznego cierpienia chociaż na chwilę pozwala nie myśleć (zapomnieć to za dużo słowo) o bólu psychicznym i jego przyczynach. Może być wręcz przeciwnie, osoby są tak wyprane z emocji, że muszą sięgać po tak drastyczne środki żeby poczuć, że jeszcze żyją, że nie stopiły się z otoczeniem. Może (ale nie musi) to być pewien sposób, nawet nie do końca uświadamiany, na zwrócenie uwagi na siebie. Taka osoba może nie chcieć wprost poprosić o pomoc, ponieważ wcześniej została odrzucona, to dla niej oznaka słabości. Przyczyną autoagresji może być potrzeba kontroli i autonomii. Dobrze to widać w przypadku zaburzeń odżywiania, które są formą autoagresji. Z takich rzadko wspominanych przyczyn może być potrzeba zatroszczenia się o siebie. Pewnie dla kogoś brzmi to kuriozalnie, ale zadanie sobie ran sprawia, że osoba może poprzez jej opatrzenie zadbać o samą siebie. Doznaje troski, której być może od nikogo nie doświadcza. Rozumiem jednak, że nie każdy może być w stanie to zrozumieć, ponieważ mamy tu do czynienia z zaburzeniami psychicznymi, które nie kierują się prawami logiki czy racjonalnością. Samobójstwo jest odwagą i głupotą, bo zabić się trudno, a przeżyć i być okaleczonym bardzo łatwo. samobójstwo to przede wszystkim tchórzostwo, ucieczka od problemu, która nie tylko niczego nie rozwiążę Znam te pytanie: "Samobójstwo to odwaga czy tchórzostwo?" Pewnego razu usłyszałam je na religii. Tak naprawdę rozprawianie o tym jest jak dla mnie bezcelowe. Odważny, bo pokonuje silny instynkt przetrwania? Tchórz, bo ucieka od życia, od którego nie oczkuje już nic dobrego? Te przymiotniki mają jakiekolwiek znaczenie dla osób, które myślą nad pozbawieniem siebie życia? Rozważanie tego to dla mnie strata czasu, ponieważ odwraca uwagę od sedna problemu: dlaczego ktoś czuł taką beznadzieję, że postanowił definitywnie odebrać sobie szanse? Lepiej zastanawiać się w jaki sposób rozpoznawać, że ktoś może mieć myśli samobójcze, jak doceniać bliskie nam osoby, aby nigdy nawet nie musiały rozważać samobójstwa. zabić się trudno, a przeżyć i być okaleczonym bardzo łatwo. Poza tym to nie powinniśmy sobie odbierać życia. Pomyślcie sobie ilu ludzi na łożu śmierci, chciało by jeszcze żyć, ale nie jest im to dane, a ktoś sobie je odbiera. Jak to mówią czas leczy rany Życie bardzo rzadko jest usłane różami i niekiedy trzeba się mierzyć z naprawdę wielkimi tragediami (przy czym wielka tragedia to np. śmierć rodziców, a nie kolejny sprawdzian w szkole czy problemy miłosne). Siedzenie i załamywanie się nic nie da, a satysfakcja, jak się uda pokonać coś, co wydawało się niemożliwe, jest naprawdę ogromna i warta wszystkiego. Osobiście staram się stosować "umiarkowany optymizm" Te argumenty bardziej zaszkodzą osobie, która myśli o samobójstwie niż jej pomogą. Uwagi typu "Inni mają gorzej", "Krzywdzisz swoją rodzinę" nawet najdelikatniej powiedziane po prostu wprawią te osoby w większe poczucie winy i docelowo dostarczą argumentów za "Jestem bezwartościowa, skoro tak traktuje rodzinę i nie umiem sobie poradzić z moimi "błahymi" problemami". Często zaburzenia psychiczne wiążą z egoizmem, poświęcaniem sporo czasu na myśleniu o samym sobie i swoich problemach przy jednoczesnym niedostrzeganiu i nierozumieniu innych osób. To kolejny powód, dla którego powyższe zdania po prostu nie pomogą. To co mnie irytuje to rankingowanie czyichś problemów. To przykre wydarzenie jest oczywiście gorsze niż to. Ty w życiu nie masz takich a takich problemów, więc nie możesz się czuć tak i tak. Co za głupota. Na różnym etapie życia, przeżywamy różne problemy, Zdarza się, że mówimy sobie "Niepotrzebnie się przejmowałem takim głupstwem", ale prawda jest taka, że przeżywamy różne wydarzenia, mają one na nas różny wpływ, często to zależy od wrażliwości, temperamentu, innych cech osobowości. Nie mamy wpływu jakie emocje się pojawiają, tak naprawdę przez całe życie uczymy się jak sobie z nimi radzić, nie możemy dyktować innym osobom co mają czuć w związku z daną sytuacją. Nie mam prawa załamać się póki moi rodzice żyją, jestem fizycznie zdrowa i mam dach nad głową? Przez długi czas też tak myślałam, ale jakkolwiek docenianie tego co masz w życiu jest cenną umiejętnością, tak magicznie nie wymazuje problemów i negatywnych uczuć. To nie jest kwestia jakiegoś tam pieprzenia, tylko okazywania realnych uczuć, wsparcia, przywiązania czy też zaufania. Zgadzam się. Jedno pozytywne słowo czy zdanie nic nie zmienia, potrzeba czasu, ale nie w sensie pozostawienia człowieka samemu sobie na zasadzie "Życie jest super, zobaczysz, przejdzie ci", ale potrzeba wielu rozmów i wykorzystywanie możliwości, aby poprzez swoje zachowanie okazać tej osobie dlaczego powinna dać sobie szanse. Może kiedyś nauka rozwinie się na tyle, by móc im jakoś zapobiegać, jak na razie jej rozwój jest niewystarczający. Na dzień dzisiejszy trzeba uświadamiać ludzi, że pójście do psychologa, psychoterapeuty czy psychiatry nie jest powodem do wstydu, dokładnie tak samo jak wizyta u dentysty. Wcześniejsze rozpoznanie zaburzenia daje większe szanse na powrót do dobrego funkcjonowania i samopoczucia. Przede wszystkim to co jest osobiście dla mnie istotne, a mało się o tym mówi to to, że jeden psycholog/psychiatra nie definiuje wszystkich. Możliwe, że szukając pomocy spotkamy psychologa, który po prostu nie nadaje się do swojego zawodu, brak mu empatii, przeżywa własne trudności, jego temperament różni się od naszego i rozmowa przebiega ciężko, specjalista nie wzbudza naszego zaufania (kto nie spotkał osoby, która nie musiała się nawet wypowiadać, żeby nas do siebie zniechęcić) i pierwsze spotkanie będzie po prostu nieudane i zniechęcające. Ważna jest wiedza, że tak czasem bywa, nie uogólniać wniosków na wszystkich psychologów/psychoterapeutów po spotkaniu jednego i nie sugerować się opiniami ludzi, którzy nigdy nie mieli z żadnym takim styczności. Pewnie kojarzycie, gloryfikowanie autoagresji, chorób psychicznych i ogólnie destrukcyjnego zachowania. Niestety kojarzę. Smutne to, bo osoby niedojrzałe, nietraktujące poważnie tego typu problemy wciągają inne, które naprawdę zmagają się z nimi i szukają po prostu zrozumienia. | |||
Skocz do Forum: |
Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.
.