Autor | Joker | ||
~MrDark Użytkownik |
| ||
Historia jednego z cieszących się najgorszą sławą superprzestępców uniwersum DC - Jokera. Przedstawiony przez Phillipsa obraz śledzi losy kultowego czarnego charakteru, człowieka zepchniętego na margines. (c) Multikino Data premiery: 4 października 2019 Nie bardzo wiem, od czego zacząć, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem tak mocny film zadający tak wiele pytań. Pewnie będzie trochę bełkotu, ale mam nadzieję, że będzie mi to wybaczone. Zapomnijcie o Marvelu i jego superbohaterach, laserach i wylewającej się "epickości", która porywa was z ekranu. W zamian powitajcie prawdziwą ciemność. I nie ma tu cienia przesady. DC tym filmem udowodniło ponad wszelką wątpliwość, że jeśli chodzi o czarne charaktery i dojrzałość świata to bije wszystkie filmy Marvela na głowę o kilka długości. Film przedstawia historię Jokera - chyba najbardziej ikonicznego złego w DC i głównego przeciwnika Batmana. A przede wszystkim pokazuje, jak Joker stał się Jokerem. I ten niemalże portret psychologiczny jest wprost genialny. To, jak pokazana jest droga w ciemność jest majstersztykiem i sam byłem zdziwiony, jak bardzo byłem przykuty do ekranu. Każda scena, każda chwila była na właściwym miejscu i coś ze sobą niosła. Nawet w konstrukcji filmu czuć chłód i perfekcjonizm. Aktorzy zrobili świetną robotę i czuć, że scenariusz został dobrze podzielony między odpowiednich ludzi. Do roli Joaquina Phoenixa naprawdę nie mam żadnych zastrzeżeń, spisał się znakomicie. Co ciekawe, każda z postaci jakoś zapada w pamięć. To nieco przerażające... Film jest dramatem psychologicznym w pełni i tego słowa znaczeniu. Atmosfera jest tak ciężka, że ledwo się oddycha. Mnie osobiście najbardziej uderzyło to, jak bardzo Joker jest... ludzki w swoim szaleństwie. Jak patrząc na niego i to, co go spotyka nieraz wręcz stawia się siebie w tej sytuacji z pytaniem, czy zrobiłbym tak samo. Jak patrzy się na Jokera i wręcz boi się go, ale jednocześnie... rozumie. Joker w swojej drodze w ciemność pyta widza, po której stronie on sam jest i nie można zostać na to pytanie obojętnym. Chyba najlepszym dowodem, jakie film robi wrażenie jest to, że jak byłem na seansie w krakowskim Multikinie w sali 12 niemal pełnej to przez cały ponad dwugodzinny seans nikt nawet nie pisnął. Była cisza jak makiem zasiał. A na końcu ludzie wychodzili w również w ciszy. Ciężki, brutalny, mroczny, bez chwili wytchnienia ani miłosierdzia... ale jednocześnie zadający wiele pytań i wobec którego nie można być obojętnym i tak po prostu przejść dalej. Mroczne, wspaniałe kino. 10/10 | |||
Autor | RE: Joker | ||
~Speksi Użytkownik |
| ||
S P O I L E R Y Joker, czyli gdzieś już to widziałam. Zacznijmy od tego, że nie interesuję się Marvelem i DC, tematyka superbohaterska bardzo mi nie podeszła, jednak idąc na film wiedziałam czego oczekiwać, słyszałam mnóstwo pochlebnych opinii. Zupełnie inny, nie wypchany po brzegi akcją i scenami walk. Joker jest chyba najbardziej ikonicznym antagonistą uniwersum DC, urósł do rangi swego rodzaju symbolu. Zaczęło się od Ledgera, wszystkie memy typu "żyjemy w społeczeństwie" i ooh jakie to głębokie. Pewna grupa społeczna bardzo podłapała ideologię Jokera i zaczęły się żarty "gamers rise up", incele itd. Wiecie, czarny charakter z którym utożsamia się wiele młodych ludzi, zagubionych, uważających się za wyjątkowych, niezwykle inteligentnych i zauważających nieprawidłowości w systemie. Przez to byłam baardzo sceptycznie nastawiona do tego filmu. Niestety pewne obawy się potwierdziły. Reżyser chciał chyba poruszyć tyle ważnych tematów, że żaden z nich nie został zgłębiony. Mamy tutaj społeczeństwo, politykę, czy chociażby ten najbardziej widoczny - problemy psychiczne. Nie zrozumcie mnie źle, naprawdę podobało mi się ukazanie Jokera w taki sposób, jaki zostało to zrobione, Joaquin Phoenix naprawdę daje radę, jest rewelacyjny, ikoniczny śmiech w jego wykonaniu powoduje ciary na plecach. Niestety momentami miałam wrażenie, że reżyser chciał pokazać jakie to wszystkie te przemyślenia nie są głębokie i mądre. E D G Y. Ale może to tylko moje zdanie jako fanki dramatów psychologicznych z wieloma tego typu filmami na koncie. Teraz może dla odmiany coś co meega mi się spodobało. Joker jako postać, która kompletnie nie ma poczucia humoru. Scena kiedy siedzi na widowni i śmieje się w randomowych momentach, kiedy wszyscy inni milczą, a siedzi cicho gdy ludzie śmieją z puenty - mistrzostwo. Arthur nie rozumiejący konceptu humoru to fajny smaczek. Nurtowało mnie czasami pytanie "jak ten koleś ma walczyć z batmanem?", Jokera zawsze kojarzyłam ze sprytem, inteligencją, a tutaj...hmmm no sama nie wiem. Tak średnio bym powiedziała, ale jak mówiłam nie znam się na DC, więc może ktoś mi wyjaśni. Spotkanie z młodym Brucem - po co? Miałam wrażenie, że zostało wprowadzone tylko po to, żeby ludzie znający się na komiksach/filmach mogli sobie zwyczajnie jerk off, bo ooo znamy to, znamy, wiemy, ROZUMIEMY TO CZAICIE. Okej, a teraz pora na wyjaśnienie pierwszego zdania mojej recenzji. Myślę, że osoba, która odrobinkę zna się na filmach i widziała klasyki wyczuła dość sporą inspirację dziełami takimi jak Taxi driver czy Fight club. Struktura to totalnie Taksówkarz, schemat jest niemalże identyczny. Środowisko pracy, problemy psychiczne, zamieszki, nawet wybory burmistrza, bohater zaczyna zabijać itd. Z tą różnicą, że widz od początku wie o stanie zdrowia głównego bohatera, przez co dalsze działania nie są tak zaskakujące. Za to napięcie przez praktycznie większość ostatniego aktu, o cholera! Jego występ w programie oglądałam z zapartym tchem (chociaż egdy gadka o społeczeństwie tak meh). Scena kiedy do mieszkania przyszli jego znajomi również emocjonująca. Na koniec element, który chyba najbardziej mnie odrzucił. Przez cały film zastanawiałam się czemu ta laska z nim jest, o co tu chodzi, zamienili ze sobą kilka zdań, a ona przychodzi odwiedzić jego chorą matkę w szpitalu, jaka jest jej motywacja? Miałam wrażenie, że to po prostu film jest słabo napisany XDD. Otóż nie. Mamy tutaj klasyczny przypadek Fight Clubu (tylko no gorszy). Wiemy już, że bohater ma urojenia, więc nie było to chyba aż tak wielkie zaskoczenie. Jednak największy problem mam z tym, ze reżyser poprowadził widza za rączkę. Wszystko mogłoby się skończyć, kiedy babka mówi "Co robisz w moim mieszkaniu? Ty jesteś Arthur z końca korytarza?" - wtedy byłoby świetnie, widz orientuje się, że heej coś musi być nie tak i dostaje oświecenia. Ale nieee, dostaliśmy serię flashbacków - moim zdaniem kompletnie niepotrzebną. Lubię kiedy od widza się czegoś wymaga, jakiegoś zastanowienia się, przemyślenia, a nie podaje wszystko na srebrnej tacy. Ah no i tysiące osób, które zaczną gloryfikować tego antagonistę mmmm. Media niestety podłapały temat i wręcz podpuszczają do strzelaniny w kinie pisząc o kontrowersji jaką wywołał film i jak zachęca do przemocy, co jest totalną bzdurą. Nadal jednak obawiam się, że znajdzie się ktoś, kto podziwia Jokera trochę jednak za bardzo. Wiem, że moja opinia zabrzmiała straaasznie krytycznie, ale film NAAPRAWDĘ mi się podobał. Świetna gra aktorska, soundtrack, fabuła, no zdecydowanie jedna z najlepszych produkcji ostatnich lat. 8/10 i tyle w temacie Edytowane przez Speksi dnia 24-10-2019 12:40 | |||
Skocz do Forum: |
Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.
.