Autor | Avengers: Infinity War | ||
~Lau Moderator |
| ||
Amerykański fantastycznonaukowy film akcji na podstawie serii komiksów o grupie superbohaterów o tej samej nazwie wydawnictwa Marvel Comics. Potężny Thanos zbiera Kamienie Nieskończoności w celu narzucenia swojej woli wszystkim istnieniom we wszechświecie. Tylko drużyna superbohaterów znanych jako Avengers może go powstrzymać. Jako że jest to wydarzenie długo oczekiwane przez fanów Marvela, uprzejmie proszę o wyraźne zaznaczanie wszelakich spojlerów, a najlepiej ich unikanie pewnie gdzieś do 11-12 maja. Sama na seans idę dopiero jutro, więc wypowiem się później. dA|Wtt | |||
Autor | RE: Avengers: Infinity War | ||
~Suzanne Moderator |
| ||
Okej, na początku pragnę zaznaczyć, że moja wypowiedź będzie zawierała masę spojlerów, także jeżeli ktoś nie oglądał jeszcze filmu - zapraszam koniecznie później ;) Druga sprawa: chcę też podkreślić, iż jestem "popcornowym" fanem Marvela - to znaczy, że lubię filmy, oglądam filmy, śledzę filmy, ale... nie czytam komiksów. Niestety ta forma do mnie nie przemawia. Zdecydowanie bardziej wolę książki, gdzie mogę sobie sama wszystko wyobrazić, a nie gdy obrazki mam już podane na tacy. Chociaż, jeżeli mam być szczera, to komiksy Marvela mnie trochę intrygują, ale jest ich tak dużo, że już sama nie wiem, za które się najpierw zabrać, także to kolejny powód, dlaczego omijam kolorowe historyjki. Ale przechodząc już do sedna: Ten film wywarł na mnie chyba milion emocji. Na seansie potrafiłam się denerwować, śmiać, niecierpliwić, a nawet płakać I chociaż nie wszyscy bohaterowie dostali wiele czasu ekranowego - wcale nie odczułam, że jakaś postać została pominięta (no może ewentualnie Steve Rogers, ale za to, że się tak zapuścił - należało mu się!). Ja zazwyczaj narzekam na to, iż ktoś tam za mało był w filmie, a tutaj było inaczej, także wielki szacun za to :D Okej, ale mam kilka spraw, które chciałabym poruszyć. Po pierwsze: Loki. Boże, ja go w ogóle nie opłakiwałam. Kompletnie tego nie rozumiem. Moja ulubiona postać ginie, a ja nie reaguję?! Już tłumaczę. Moi znajomi już dawno widzieli ten film. Kiedy ja byłam na super tygodniowej wycieczce szkolnej, oni zdrajcy wszyscy poszli prawie na samą premierę. Także słyszałam już milion spojlerów. Większość zaprzeczała sama sobie, ale głównie wszyscy zgadzali się, co do jednego - Loki przeżyje. No i ja głupia im uwierzyłam... Oglądając początek filmu miałam w głowie: "e tam, to pewnie iluzja, pojawi się potem". No i niestety - nie pojawił się. Uzmysłowiłam to sobie gdzieś w połowie seansu, ale akcja goniła akcję i już nie miałam kiedy użalać się nad moim biednym Lokim. Może nie umarł jak jakiś bohater, ale podobał mi się zabieg twórców - potężny bóg jednak nie jest niepokonany, można go po prostu udusić(?), bo chyba to zrobił Thanos (no oczywiście z pomocą kamieni). Po drugie: Omg Gamora. No nie wierzę. W końcu, kiedy zaczyna się jej w miarę "układać" z Quilem (nawet w końcu się pocałowali, szok!!), Thanos musiał ją zabić. No kuurcze! Jej śmierć chyba przeżywałam najbardziej (finałową scenę też, ale tam to była żałoba zbiorowa) i było mi niezmiernie przykro. Ja od początku wiedziałam, że skoro Thanos bierze ją ze sobą na Vormir, to nie skończy się dobrze. I miałam rację. Czytałam sporo recenzji, gdzie była mowa, że niby w tym momencie wszyscy myśleli, że będzie koniec Thanosa, ponieważ on nie potrafi kochać, ale no błagam... wtedy nie byłoby wcześniej tych wstawek z małą Gamorą, przecież to było oczywiste, iż chodzi o nią. Po trzecie: O matko jak mi Thor zaimponił. Przede wszystkim ustalmy coś sobie: zdecydowanie wolałam go w długich włosach. Po prostu jakoś nie pasuje mi u niego ten krótki fryz (mam na myśli Thora, no bo Chris jest cudowny halko). No ale tutaj jakoś prezentował się naprawdę dobrze, a już szczególnie wtedy, gdy dostał oko od Rocketa - ta przepaska mu nie służyła! No ale wracając do tematu. Thor odegrał w tym filmie naprawdę prawie główne skrzypce. Chyba było go zdecydowanie najwięcej na ekranie. No bo pierw te sceny, jak poznawał Strażników Galaktyki, potem jak leciał wykłóć sobie topór, no i na koniec jak strzelał piorunami (it was epic, bro!). No no, naprawdę świetnie mi się oglądało sceny z nim i Quillem. Były naprawdę zabawne :D Po czwarte: Wanda i Vision. Cóż, ja chyba jako jedna z nielicznych nie kupowałam ich miłości. Jakoś tak niby spoko, ale no: ocalenie całej ludzkości >> zabicie jednego mutanta. No dobra, ja wiem, że ona go kochała i bla, bla, bla... ale w tej sytuacji, oczywiste chyba było to, co trzeba było zrobić. No ale koniec końców oboje umarli, normalnie niczym Romeo i Julia. Po piąte: Doktor Strange. Kiedy oddawał Thanosowi Kamień Czasu miałam takie: wtf, ale co Ty robisz, kolego? I nawet po wyjściu z kina po prostu ciągle byłam w szoku, że postać, która nagminnie podkreślała, jak ważne jest chronienie tego kamienia, oddaje go ot tak, by uratować Iron Mana, którego zapewnił, iż jeżeli będzie miał do wyboru ich albo kamień, bez wahania wybierze to drugie. Serio, byłam w szoku. Dopiero później zorientowałam się, że pewnie chodzi o to jedno zakończenie, które zobaczył podczas swojej wizji. Chyba chodziło o to, że Star ma przeżyć. Hehe, ma się główkę, co do tego. Po szóste: Quill. Omg, dlaczego, dlaczego, dlaczego on? Naprawdę mogliby zabić chociaż Kapitana Amerykę za jego fryzurę i brodę (ogólnie to lovki Steve, ale no twój stajl w tym filmie to była tragedia), ale nie Quilla! Kochałam jego żarty, jego muzykę, po prostu... jego. Żałoba. Po siódme: Kapitan Marvel. Słyszałam o niej już od premiery i nie do końca wiedziałam, o co chodzi. Bo wiecie, tak jak już wspominałam - nie czytam komiksów. Ale no domyślam się, że jest to ktoś ważny, kto ma super moce i pomoże w walce z Thanosem (dobra tak szczerze, to po prostu to wyczytałam). Wydaje się naprawdę intrygującą postacią. Czekam na film o niej, który ma się niby pojawić w 2019 roku. Ogólnie rzecz biorąc: jak dla mnie film bomba. Cały czas się coś dzieje, akcja idzie do przodu. Tutaj naprawdę nie ma jak się nudzić! Jest wiele humoru, przez co produkcja nie jest aż tak poważna, jak np. Avatar, który no jednak mało ma w sobie wątków humorystycznych. Polecam wszystkim bardzo gorąco, ale jednak trzeba obejrzeć pozostałe filmy Marvela, żeby wiedzieć dokładnie o co chodzi. Edytowane przez Suzanne dnia 23-05-2018 21:30 | |||
Autor | RE: Avengers: Infinity War | ||
~Skeni Użytkownik |
| ||
Avengers...Czego możemy spodziewać się po tym filmie? Akcji, super bohaterów, rozlewu krwi? Z pewnością. Co zastałem w najnowszej produkcji? Owszem, film był pełen akcji. Były momenty, które wciskały w fotel, [SPOILER] np. jak Thor próbował ręcznie uruchomić kuźnię [KONIEC SPOILERA]. Były wyciskacze łez, ale nie będę tu spoilerował. Pojawił się Ironman (i, na Boga, błagam, tylko nie AJRONman!), Spiderman (serio... kto by się spodziewał tego dzieciaka XD) a nawet Hulk, ale tylko na krótką chwilę a szkoda, bo była by niezła rozpierducha! Było mnóstwo efektów specjalnych, mniej bądź bardziej widocznych. Podobało mi się to, że akcja goniła akcję, ale szkoda tylko, że przez cały czas było tylko zabijanie się. A tak a propos zabijania... Co to miała być za akcja na planecie Gamory? W jednej chwili jest bieganina, a za chwilę już wszyscy stoją w dwóch rzędach i [SPOILER] jeden z nich ginie bez walki[. KONIEC SPOILERA] i ja takie "wtf? Oni nawet nie walczyli!" A Gamora to już miała całkowicie dziwne zachowanie. [SPOILER] Zginęła mi mama, nie wiem co robić. Zapytam najeźcę[KONIEC SPOJLERA]. Nie wiedziałem, co miałem o tym myśleć... Dobra, koniec tych spoilerów. Akcja biegła dość szybko, ale wkurzało mnie trochę, ze mrugali tak tymi obrazami, jakby nie wiedzieli na jaki wątek się zdecydować. To było trochę irytujące, no i ta scena końcowa. Taka trochę ni z gruchy ni z pietruchy, wydawała mi się wyrwana z kontekstu, ale to może być pretekst/zapowiedź następnej części. Będąc szczerym, to ten film nie zachwycił mnie jakoś szczególnie. Dużo było takich elementów i zaskakujących momentów, których bym się kompletnie nie spodziewał. Jest wiele niespełnionych oczekiwań. Generalnie dla mnie ten film nie był jakiś słaby, ale też nie uplasował się na szczycie w mojej skali (chyba jeszcze żadnemu filmowi nie przyznałem dziesiątki). Jest gdzieś po środku. Po wyjściu z kina miałem dość spory niedosyt. Mam mieszane uczucia, ale stwierdzam, że Deadpool 2 był o niebo lepszy (9.5/10) od dzisiaj. ___ Oj, Skeni, Skeni... Nie wiem, co się podziało z twoim wielokropkiem, ale w poście pokazywał się jako "r30"; luzik, poprawiłam to :) Na przyszłość staraj się go nie stosować aż tyle, bo po prostu źle to wygląda. A i jeszcze jedno; jeśli nie jesteś pewien, jak pisze się niektóre imiona, to zajrzyj do Google, bo mamy przecież Gamorę, a nie Gomorę xd Gubisz też trochę przecinki i stosujesz nieprawidłową interpunkcję, popracuj nad tym. //Rose ~Skeni~ (c) by IcyJus, prezent na osiemnastkę (23.12.16) Zapraszam na: Blog z opowiadaniami Moje Śpiewy Podkłady instrumentalne Wattpad "Detroit: w pogoni za tożsamością" Edytowane przez Rosette dnia 23-05-2018 23:44 | |||
Autor | RE: Avengers: Infinity War | ||
~Lau Moderator |
| ||
Minęło już trochę czasu, film widziałam wiele razy (nawet nie zliczę ile), a ukochane sceny znam na pamięć. I chyba w końcu jestem gotowa wypowiedzieć się na jego temat. Infinity War to było coś... niesamowitego. W kinie byłam na dwóch seansach. Na pierwszym skupiłam się na fabule, tym, co się działo na ekranie. Za drugim razem za to patrzyłam bardziej na stronę techniczną, bo przecież wiedziałam, co się stanie. I powiem szczerze, że jestem zachwycona tym wszystkim. Widać, że bracia Russo postarali się. Ale nie tylko oni - całe zastępy ludzi odwaliły kawał dobrej roboty. Oczywiście znalazło się kilka błędów, między innymi z linią czasową ostatniej sceny po napisach, czy jak Ebony Maw wziął sobie Strange'a z kawałkiem asfaltu, ale nie rzucały się one aż tak bardzo w oczy. Przejdźmy może do fabuły filmu - przeraziła mnie ta cisza na samym początku. I to podświetlone na czerwono dziesięć w logo Marvela. Pomysł genialny, od teraz zawsze będę widziała tam tę cyfrę. Pamiętam, że od początku czułam straszne napięcie i miałam złe przeczucia. I w sumie słusznie. Parę razy prawie się rozpłakałam - kiedy Lokuś zginął, kiedy... no, Thanos był z Gamorą na Vormirze (chociaż to akurat przypadkiem sobie zaspojlerowałam), a na finałowych scenach już po prostu ryczałam jak małe dziecko. Podobno Tom Holland zaimprowizował swoją scenę i mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie innego rozwiązania. Wydaje mi się, że gdzieś czytałam, jakoby ktoś nie rozumiał, skąd główny antagonista wiedział, gdzie szukać Kamieni Nieskończoności. No cóż, zacznijmy może od Kamienia Mocy. W GotG miał go Ronan, który pracował dla Thanosa, a później się od niego odwrócił. Logiczne więc, że po upadku Kree, Kamień gdzieś musiał być. Loki miał dwa - Tessaract oraz Kamień Umysłu (też od Tytana). Łatwo domyślić się, co się z nimi stało. Jedyne, czego nie rozumiem to, to skąd Thanos wiedział, gdzie jest Kamień Rzeczywistości. Bo czasu... No, Strange go raczej nie ukrywał, kiedy dobijał targu z Dormammu. Uwielbiam wielkie, komiczne donaty. Po prostu pełen odjazd. To chyba moje ulubione pojazdy z całego filmu (nawet z przyjaciółką mamy plany, co zrobimy, jak taki jeden nam wpadnie w łapki). Śmiało mogę powiedzieć, że Infinity War łamie schematy. Bo przecież nie mamy tutaj szczęśliwego zakończenia, nie ma zwycięstwa. A jednak... Z czystym (i wciąż złamanym) sercem daję 10/10. #ThanosWasRight dA|Wtt | |||
Skocz do Forum: |
Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.
.