Nowości
18.03.2024
❧ dodano komiks nr 228 - Magia Flory i Miele

14.03.2024
❧ dodano komiks nr 237 - Dobry pomysł

08.03.2024
❧ dodano komiks nr 205 - Magia Winx Rock

19.02.2024
❧ dodano komiks nr 171 - W świecie snów

18.02.2024
❧ dodano komiks nr 208 - Siła natury

17.02.2024
❧ dodano komiksy nr 217, 218, 220, 221, 224, 226, 227, 229-231, 233, 234

14.02.2024
❧ dodano komiks nr 236 - Nowy początek

24.01.2024
❧ naprawiono muzykę z 2 sezonu

23.01.2024
❧ naprawiono muzykę z 3 sezonu i pełną wersję piosenki Enchantix po włosku

Użytkowników Online
 Gości Online: 1
 Brak Użytkowników Online

 Zarejestrowanych Użytkowników: 2,045
 Najnowszy Użytkownik: ~NettaArt
Dzisiejsi Solenizanci
LucyHeartfilia
Zara

Twórczość
Opowiadania
❧  Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..  ☙

Strona 1 z 3 1 2 3 >
AutorMusa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Magical Galyn
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 14-04-2015 20:00
No, więc tak, nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale postanowiłam posłuchać porad niektórych z Was i podzielić się tym co "wytworzyłam" w ostatnim czasie. (czyt. dzisiaj, pod wpływem impulsu). Dopadła mnie wena, więc sobie pomyślałam: "Dobra, napiszę, co mi szkodzi". Od razu powiem, że to był czysty spontan i nie wiem czy wyjdzie z tego jakieś opowiadanie czy takie dziwne cuś krótkie rly. Oky, ale zanim zaprezentuję swoje wypociny najpierw trochę Ogłoszeń Parafialnych (czyt. Informacji wstępnych).:

Ogólnie opowiadanie będzie się skupiać głównie na Musie i Rivenie [No bo kocham ich, no. Prawie tak mocno jak tą przecudną emote ---> ;]] xD]. Akcja rozgrywa się po 6 sezonie, w opowiadaniu Musa nie jest w żaden sposób spokrewniona z Hoe Boe, jednak będzie on miał swą epizodyczną rolę, natomiast jest siostrą Galatei, tym samym drugą księżniczką Melodii. W tym opowiadaniu Layla nadal-po śmierci Nabu- jest singielką. Nie wybrała ani Nexa ani Roya. No, myślę, że z grubsza to tyle. No to teraz przedstawiam moje wypociny:

Chapter 1


Musa po skończonych zajęciach, zmęczona jak zwykle dowlokła się do pokoju. Rzuciła się na łóżko, a jej spojrzenie powędrowało na skromny kolorystycznie sufit. Odetchnęła z ulgą, kiedy zdała sobie sprawę, że nareszcie nadszedł wyczekiwany przez wszystkich weekend. Ostatnie dni były dla niej bardzo ciężkie, ponieważ przygotowywała swoją klasę do egzaminów wstępnych, które miała przeprowadzić sama Faragonda. Fakt faktem trafiła na ciężką i buntowiczą klasę, jednak jako wychowawczyni świetnie dawała sobie radę. Jak się im porządnie pogoni kota to potrafią się zmobilizować i postarać, co później daje całkiem zadowalające efekty. Jak na czarodziejkę muzyki przystało- przypadły jej zajęcia muzyczne. Jednak było to coś o wiele więcej niż tylko "brzdąkanie na instrumentach"- jak to raz skomentowała Tecna.- Dzięki grze na nich można było całkowicie skupić się na swoim wnętrzu, ponieważ perfekcyjna gra na instrumentach, nawet tych magicznych wymagała skupienia, koncentracji oraz oczywiście wyciszenia wewnętrznego i "zjednoczenia" się z instrumentem.

Czarodziejka westchnęła jeszcze raz i podeszła do okna. Na dziedzińcu szkoły stał statek z Czerwonej Fontanny, oczywiście pozostałe Winx poszły powitać specjalistów, którzy jak co weekend wpadali do Alfei w odwiedziny. Musa jednak nie miała ochoty nigdzie wychodzić. Przecież nie miała kogo witać. Już od dawna czuła się jak jakieś piąte koło u wozu. Mimo, że cieszyła się szczęściem przyjaciółek to jednak świadomość, że jest samotna jak palec niesamowicie ją przytłaczała. Od czasu odejścia Rivena poczucie samotności doskwiera jej niemiłosiernie. Domyślacie się pewnie jak dołujący jest dla niej widok wokoło szczęśliwych par, podczas gdy ty jesteś sam jak palec i nie masz się nawet z kim pokłócić. Tak, pewnie wydaje się to szalone, ale czarodziejka tęskniła nawet za kłótniami z chłopakiem. Na dodatek czuła, że od ostatniego czasu zaczęła oddalać się od przyjaciółek. Widywały się zdecydowanie rzadziej, wtedy kiedy wszystkie szły na lunch, lub gdy kładły się spać. W tygodniu wszystkie były zbytnio zajęte, by znaleźć dla siebie choćby chwilę, nastomiast w wekeendy Bloom, Stella, Flora i Tecna praktycznie cały czas spędzały z chłopcami. Oczywiście proponowały zarówno Musie jak i Layli, aby te się do nich przyłączyły, jednak obie uparcie odmawiały, gdyż po prostu wolały nie przeszkadzać zakochanym. Jedynym i zarazem największym wsparciem dla Musy stanowiła właśnie księżniczka Andros, która w końcu sama była podobnej sytuacji, co jej przyjaciółka. Layla, pomimo, iż miała dwóch adoratorów na koncie nie wybrała żadnego z nich. Mimo, że na swój sposób lubiła zarówno Roy'a jak i Nexa nie potrafiła żadnemu się do siebie zbliżyć tak jak zrobił to Nabu. Nie potrafiła drugi raz komuś na tyle zaufać, a poza tym główny problem tkwił nie tyle w zaufaniu, co w samych uczuciach dziewczyny. Po prostu jej serce należało tylko i wyłącznie do Nabu i żadna siła we wszechświecie nie była w stanie tego zmienić.

Musa, kiedy tylko statek Czerwonej Fontanny z dziewczynami na pokładzie odleciał ponownie usiadła na łóżku. Sięgnęła po gitarę i zaczęła grać na niej przypadkowe nuty. To zajęcie od zawsze ją odprężało i pozwalało na ucieczkę od zmartwień. Niestety nie miała dziś dobrego dnia, gdyż melodia uwalniana z instrumentu wydawała się być nieco skrzecąca. Czarodziejka burknęła pod nosem i ostawiła gitarę na miejsce. Posiedziała jeszcze chwilę w ciszy, po czym po dokładnym przebadaniu wzrokiem pomieszczenia-aby sprawdzić czy na pewno jest sama.- zanurkowała dłonią pod poduszkę, skąd chwilę później wyciągnęła zdjęcie. Fotografia przedstawiała dobrze zbudowanego, młodego mężczyznę z fryzurą postawioną na żelu, ubranego w charakterystyczny kostium ze zwiewną, błękitną peleryną. Dwa pozostawione kosmyki, spływające po bokach jego twrzy w odcieniu bordu tańczyły na rozwianym wietrze, a w tle królował zachwycający zachód słońca. Dziewczyna, robiąc to zdjęcie, miała dużo szczęścia, gdyż fiołkowe oczy chłopaka na chwilę zaszczyciły ją wtedy krótkim spojrzeniem, a dzięki jej wrodzonemu refleksowi Musa zdołała w porę zrobić idealne zdjęcie, zanim Riven zauważył w jej ręce aparat i oburzył się, a następnie zaczął ją gonić w celu odzyskania elektrycznego cudeńka, które było naturalnie własnością Tecny. Ostatecznie skończyło się na tym, że oboje tarzali się na kwiecistej łące, niedaleko małego jeziorka śmiejąc się przy tym jak małe dzieci. Później ich rozmowa zeszła na inny temat, dzięki czemu Musa zdołała ostatecznie zachować zdjęcie. Pogrążona we wspomnieniach nawet nie zauważyła, kiedy po jej policzkach zaczyna cieknąć słona ciecz, która chwilę później opadała na pościel.
-Tęsknisz za nim.- rozległ się nagle czyjś głos w pomieszczeniu, w którym znajdowała się czarodziejka muzyki. Dziewczyna podskoczyła na łóżku pośpiesznie wytarłwszy łzy i upchała fotografię z powrotem pod poduszkę. Od zawsze wstydziła się okazywać uczucia przy innych, dlatego zawsze dawała im upust dopiero wtedy, kiedy zostawała sama. Musa odwróciła się i zobaczyła Laylę, opartą o ścianę. Słowa wypowiedziane przez księżniczkę Andros nie zabrzmiały wcale jak pytanie, lecz jako stwierdzenie. Mieszkanka Melodii nic nie odpowiedziała, tylko uparcie wlepiła spojrzenie w ziemię.
-Nie musisz się wstydzić swoich uczuć.-usłyszała łagodny głos przyjaciółki, która chwilę później przysiadła się do niej i troskliwie otoczyła ją ramieniem. Musa, niczym mała dziewczynka utonęła w uścisku przyjaciółki.
-Doskonale wiem jak się teraz czujesz, jednak nie martw się. Jestem pewna, że Riven prędzej czy później wróci do Magixu. -popatrzyła na nią takim wzrokiem jakby faktycznie była pewna swoich słów.- W końcu wszyscy wiemy, że długo bez Ciebie nie wytrzyma.-dodała odrobinę żartobliwie i tym samym zdołała wywołać lekki uśmiech na twarzy Musy. Czarodziejka muzyki już otwierała usta, aby powiedzieć coś, co trapiło ją już od dłuższego czasu, jednak do jej pokoju niespodziewanie wpadła Gryzelda.
-Muso, jesteś wzywana do gabinetu dyrektor Faragondy.- obwieściła.- Ojej, czy ja przypadkiem nie przeszkodziłam?-spytała po chwili leciutko speszona.
-Nie.-odpowiedziały obie czarodziejki.
-Coś się stało?-spytała dziewczyna, kiedy już uwolniła się z uścisku Layli przyjmując pozycję stojącą.
-Masz gościa.-odparła Gryzelda.- Jestem pewna, że bardzo ucieszysz się z tej wizyty.-dodała z lekkim uśmiechem na ustach. Musa zmarszczyła czoło. A co jeśli to jest właśnie...? Nie, nie, to niemożliwe, taki zbieg okoliczności...a może jednak? W końcu nie od dziś było wiadome, że akurat w tym wymiarze magia istnieje. Czarodziejka rzuciła tylko ostatnie, pełne nadziei spojrzenie w kierunku Layli, i jak z procy wystrzeliła z pokoju. Nie miała czasu na schodzenie po schodach, więc zjechała po poręczy. Uczennice idące korytarzem spojrzały na nią dziwnie, jednak Czarodziejka w ogólnie się tym nie przejęła. W końcu dopadła do gabinetu Faragondy, cała roztrzepana. Bez pukania weszła do drzwi, a tam...

****

Dżizas, jakie badziwie...mellow Cóż, dla mnie to to jest beznadziejne i niewarte do pokazywania, jednak chciałabym poznać Wasze zdanie, więc po prostu napiszcie co o tym myślicie. mruga
Edytowane przez Magical Galyn dnia 14-04-2015 20:03
32772333 http://winx-club-riven-and-musa-my-story.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~LunaFin
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 14-04-2015 20:21
Wracam po pewnym okresie nieobecności, a tu takie cudeńko. Serio, naprawdę mnie zaciekawiło.
Masz dobry styl, co widać. Nie wstawiasz zbędnych opisów, ale też ich nie szczędzisz. Ładnie opisujesz uczucia Musy, co jest bardzo ważne. Do tego w pierwszym rozdziale jest trochę mojej kochanej Layli. I to bez Nex'a albo Roy'a! To dopiero pierwszy rozdział, więc o fabule nie mogę za wiele powiedzieć.
Czekam na nexta.


(c) Meredith
Miniaturki / Opowiadanie / Grafika / Mój blog
Oficjalny członek stowarzyszenia "Klub Wrogów Klawiatury"
Edytowane przez Suzanne dnia 14-04-2015 20:28
55268354 http://dziecismoka.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Lucky
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 14-04-2015 20:21
Co ja Ci mogę powiedzieć? Zapowiada się ciekawie. Prawdopodobnie dlatego, że również uwielbiam Musę i Rivena oraz czytam wszystkie opowiadania związane z nimi. Fajne, bo długi rozdział, za to plus :cool: Ciekawa wizja z tym, że Musa w twoim opowiadaniu jest siostrą Galatei.
Co mogę więcej powiedzieć. Oby tak dalej, weny i wiedz, że czekam na dalszą część. ok


http://inna-historia-musy.blogspot.com/
http://samequizy.pl/author/loloka778/

Edytowane przez Suzanne dnia 14-04-2015 20:29
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Suzanne
Moderator

avatar
Dodane dnia 14-04-2015 21:00
Kiedy tylko zauważyłam, że opublikowałaś opowiadanie, obiecałam sobie, że je przeczytam. Sam fakt, iż jest ono o Musie i Rivenie (o których też mam zamiar pisać; nawet próbowałam, ale muszę dokładnie przeanalizować wszystkie sezony, by móc doskonale opisać ich relacje) wywołało mi uśmiech na twarzy :D.

Zacznę pierw od tego złego, by potem móc pisać same plusy. Przede wszystkim leży interpunkcja. Czasami to bardzo razi w oczy, a nie wiem czy chciałabyś by Twoje posty były poprawiane przez moderatorów, dlatego na razie to zostawiłam. Staraj się jednak zwracać na to uwagę. No i lekkie błędy stylistyczne, ale da się na to przymrużyć oko.

Czas na pluusiki. Będzie ich dużo, naprawdę. Przede wszystkim cieszę się, że Musa jest przedstawiona jako księżniczka Melodii. Całe dzieciństwo żyłam w przekonaniu, że tak jest, a tu nagle dowiaduję się, iż byłam w błędzie. Nawet nie wiecie, jak się wtedy potwornie czułam :<. Kamień spadł mi z serca, kiedy przeczytałam, że Layla jest singielką. Tak bardzo nie lubię Roy'a! Nex jeszcze ujdzie, może dlatego, że przypomina mi troszeczkę Rivena.
Świetnie opisujesz miejsca, uczucia i wszystko inne. Bardzo mi się to podoba, ponieważ wiele osób ma z tym problem. Nie za dużo dialogów (opowiadania przesycone nimi to po prostu udręka!) ani nie za mało. W sam raz, świetnie :D. Jestem bardzo ciekawa, kto czeka na nią w gabinecie. Coś mi jednak podpowiada, że to nie jest Riven. Byłoby trochę zbyt kolorowo.

Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Mam nadzieję, że pojawi się niebawem. Weny!~


(c) Flama
http://ask.fm/siekiera_bejbe Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Elyei
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 15-04-2015 15:32
Właśnie skończyłam czytać i zapowiada się bardzo interesująco. Naprawdę dobrze piszesz, a Twoje opisy są dość szczegółowe. Ogólnie niezbyt mam się do czego przyczepić. Temat jest dość powszechny, bo powstało po szóstym sezonie dużo opowiadań z Musa i Rivenem, jednak Twoje jest napisane trochę inaczej i ta oryginalność jest na plus. Pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział i życzyć Ci weny ok.


https://t.me/pump_upp
https://t.me/pump_upp Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Frutell@13
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 15-04-2015 18:40
Super opowiadanie.Długo tu takiego czegoś nie było. W końcu ktoś poruszył temat Musy i Rivena w opowiadaniu! I to jak fajnie! Pisz dalej, z wielką chęcią przeczytam kolejne chaptery XD Poza tym plus za to, że nie piszesz tylko o Rivenie i Musie i są tam czasami WInxówny, bo byłoby strasznie nudno, jakby tylko jedna para występowała przez 13 rozdziałów powiedzmy. Ale ogólnie moje zdanie jest takie: świetna robota. Czekam na nexta.

Po znakach interpunkcyjnych stawiamy spację! /Suzanne



Edytowane przez Suzanne dnia 16-04-2015 22:20
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Motiwia
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 16-04-2015 21:41
Naprawdę bardzo fajne opowiadanie! Bardzo cieszę się, że skupiasz się na Musie i Rivenie, gdyż są moimi ulubieńcami. Fajnie, że wplotłaś też Laylę.
Ogółem coś sądzę, że Galatea troszeńkę tutaj namiesza XDD.
No nic, życzę weny i zniecierpliwiona czekam na kolejne części :3.


i love my smol bubble boy
54680395 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Magical Galyn
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 17-04-2015 18:06
Bumerang, zostawiając za sobą wiśniową poświatę po raz kolejny wykonał idealny taniec w powietrzu, niszcząc przy okazji kilka gałęzi, które z trzaskiem łamały się, by chwilę później spaść na ziemię. Przedmiot wrócił zgrabnie powrócił jak zwykle do właściciela. Riven złapał swoją broń i przyjrzał się jej uważnie. Zastanawiał się, czy to wszystko ma jaki kolwiek sens. Wahał się, czy jego spontaniczna decyzja podjęta tak naprawdę w ułamku sekundy była właściwa. Czy odejście od przyjaciół i Musy naprawdę było konieczne? Po co właściwie to zrobił? Czyżby jego wygórowana ambicja bycia najlepszym i rywalizacja ze Sky'em o pozycję lidera w grupie przysłoniła mu oczy? Na czym tak właściwie polegała jego "misja"? Chciał odnaleźć wewnętrzną siłę, dzięki której będzie w stanie udowodnić sobie i innym, że na wiele go stać. Miał dość tego, że to Sky zawsze był najlepszy. To on zawsze był wyróżniany i to on zostawał wysyłany na najbardziej niebezpieczne misje. Riven też chciał zasmakować tego uczucia. Jednak nie tylko to mu doskwierało w ostatnim czasie. Coraz częściej odnosił wrażenie, że najzwyczajniej w świecie "wypalił się". Tak po prostu. Wiedział, że musi koniecznie coś z tym zrobić, jeżeli będzie chciał nadal móc w pełni dumnie nazywać się specjalistą i wojownikiem. Bo co to za wojownik, który nie potrafił obronić własnej dziewczyny przed jakimś głupim skrzatem, karłem czy innym dziwadłem? No, właśnie. Chyba nie trzeba już nic więcej dodawać w tej kwestii. Chłopak kopnął leżący na ziemi kamień i ponownie zamachnął się i rzucił bumenarngiem w pobliskie drzewa. To było jedyne zajęcie, które wykonywał w ostatnich kilku tygodniach. Snuł się bez celu po pobliskich lasach i ciągle trenował tylko czasem robiąc krórkie przerwy. Jednak nie odczuwał, aby te treningi przynosiły mu jakąś korzyść. Wręcz przeciwnie. Cały czas miał wrażenie, że pomimo tych treningów stoi w miejscu. Sam nie wiedział jak ma osiągnąć swój cel i jak zacząć w ogóle jego realizację. Obawiał się, że samemu będzie bardzo trudno sprostać temu wyzwaniu, jednak mógł liczyć tylko na siebie. Po przejściu kolejnych kilkunastu metrów, przebierając się przez gęste zarośla, nagle usłyszał dziwny szum pośród liści niedaleko stąd, wiedział jedno: to na pewno nie był wiatr...

***

- Tata?- zdziwiła się Musa, widząc mężczyznę potężnych rozmiarów ubranego w dostojne szaty, którego głowa zdobiła równie zachwycająca, złota korona w której centrum wyryty był kształt klucza wiolinowego ozdobiony czerwonymi rubinami, które od razu zwracały uwagę obserwatora.
-Witaj, skarbie.- uśmiechnął się król Melodii podchodząc do córki.
-Po co przyjechałeś?- spytała prosto z mostu czarodziejka uważnie ilustrując sylwetkę mężczyzny. Dobrze wiedziała, że jego wizyta w Alfei na pewno nie była bezinteresowna.
-Muso..-upomniała dziewczynę delikatnie dyrektorka Faragonda.- No dobrze, zostawię was samych.-dodała po chwili uśmiechając się promiennie, chcąc choćby trochę rozładować narastające napięcie. Po tych słowach dyrektorka opuściła swój gabinet lekko trzaskając drzwiami. Czarodziejka odprowadziła ją wzrokiem, a kiedy ta wyszła z niechęcią podniosła śliwkowe źrenice z powrotem na swojego ojca.
-Chciałem Cię zobaczyć.-odparł z uśmiechem na ustach.- I przy okazji sprawdzić jak sobie radzisz.-dodał po chwili.
-Jesteśmy tu sami.- odparła przytomnie Musa.- Nie musisz już udawać idealnego tatusia.-spiorunowała mężczyznę krótkim spojrzeniem i przechodząc koło niego obojętnie podeszła do okna.
-Nie mam pojęcia o czym mówisz.-odparł zdziwiony Król.
-To proste.-warknęła czarodziejka.- Albo mi powiesz po co tu jesteś, albo stąd wychodzę.-dodała stanowczo krzyżując ręce na piersi.
-No dobrze, córko. Skoro tego właśnie chcesz.- kolorowa maska mężczyzny pękła.- Chciałem Ci jedynie zakomunikować, że w poniedziałek rano chcę Cię widzieć na królewskim dworze na Melodii.
Musa, słysząc te słowa prychnęła lekceważąco.
-I to nie jest prośba.-skomentował jej ignorancję mężczyzna niezwykle surowym tonem.- Mam Ci coś ważnego do powiedzenia.-wyjaśnił nawet na nią nie patrząc. Musa upracie milczała. Nie wiedziała co powiedzieć, ani jak się zachować w tej sytuacji. Może po prostu wyjść? Czy może czekać, aż powie coś więcej? Stała upracie w miejscu nawet na niego nie patrząc. Miała złe przeczucia co do wiadomości, którą miał jej do przekazania król Melodii. Przecież gdyby była to jakaś lżejsza sprawa mógłby jej to powiedzieć tu i teraz, a nie ciągać ją do Melodii i to jeszcze na dwór królewski.
-Ale przecież ja mam szkołę, jestem nauczycielką i nie mogę...
-Już wszystko załatwione.- przerwał jej Alexander*- Panna Faragonda była na tyle uprzejma, że załatwiła Ci zastępstwo na te kilka dni.
-Kilka dni?- dziewczyna uniosła do góry jedną brew.
-Tak.-odparł stanowczo król.- Zdecydowanie zbyt rzadko przebywasz na dworze. Musisz się wreszcie nauczyć, że księżniczka ma nie tylko same przywileje, ale także obowiązki dotyczące królestwa i jego mieszkańców.
-Ta, jasne.- burknęła znudzona czarodziejka.- Mogę już iść? Mam dużo rzeczy do zrobienia.-wymyśliła na poczekaniu jakąś głupotę, oby jak najszybciej móc stąd wyjść.
-Tak, ale pamiętaj, że widzimy się na Melodii. Radzę Ci przybyć.-odpowiedział chłodno mężczyzna.
-Żegnam.-równo chłodno odparła Musa i wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Sama nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Nie miała ochoty wyjeżdżać z Alfei. Owszem, kochała Melodię, w końcu to był jej prawdziwy dom. To tam się urodziła, to tam się wychowała i dorastała, jednak od śmierci matki przyjeżdżała tam coraz rzadziej. Zbyt wiele rzeczy przypominało jej o Matlin, wtedy wracały wspomnienia, które wywoływały zarazem uśmiech jak i gorzkie łzy.

***
Szedł sztywnym krokiem wciąż pośród niekończącej się chmary wszelkiej możliwej roślinności, czując na karku dziwne mrowienie. Podenerwowany nieustannie rozglądał się na wszystkie strony. Czuł się tak jakby ktoś nieustannie go śledził. Pomyślał, że powoli zaczyna popadać w paranoję, która może być skutkiem długotrwałej samotności. Po przejściu następnych kilku metrów, słysząc gdzieś obok siebie mocny szum liści warknął pod nosem wyciągając miecz.
-Nerwowy jesteś.- zaśmiał się dźwięczny głos w zaroślach. Riven, słysząc te słowa zmarszczył brwi, ugiął nogi w kolanach i czekał, gotowy w każdej chwili rzucić się na tego kogoś. Po chwili z gąszczu wyłoniła się drobna postać aż nienaturalnie bladej dziewczyny z długim, złotym warkoczem. Była ubrana w biały kombinezon, zakrywający praktycznie każdą część jej ciała. Lśnił w promieniach słonecznych, jednak mimo to nie raził po oczach. W niektórych miejscach przebiegała złota smuga, idealnie pasująca do złocistych włosów dziewczyny. Na ręku miała coś, co na pierwszy rzut oka przypominało zegarek, jednak wyglądał dosyć nietypowo jak na zwykły miernik czasu.
-Kim jesteś i dlaczego mnie śledzisz?- warknął zdenerwowany specjalista nadal mierząc ostrzem miecza w nieznajomą. Dziewczyna ponownie się zaśmiała, a dźwięk jej głosy rozniósł się echem na jakieś 500 metrów.
-Przydałby się nam ktoś taki jak ty.- odparła z uśmiechem podchodząc bliżej chłopaka. Ten odruchowo odsunął się uważnie badając jej osobę wzrokiem. Wyglądała na niezbyt groźną, jednak pamiętał lekcje z Czerwonej Fontanny i godzinne wykłady Codatorty o tym jak to pozory potrafią wprowadzić w błąd. Riven jeszcze bardziej zmarszczył czoło i wolną dłoń zacisnął w pięść.
-No już dobrze, dobrze. Nie denerwuj się tak.- zaśmiała się ponownie.- Jestem Ariel.- po tych słowach Riven uspoiwszy się trochę schował miecz i jeszcze raz bacznie przyjrzał się dziewczynie. Musiał przyznać, że była ładna, jej słoneczne oczy były w stanie przyciągnąć uwagę każdego.
-Ja jestem Riven.-odpowiedział po dłuższej chwili ciszy.- Co miałaś na myśli, mówiąc "nam"? Kim ty jesteś?- powtórzył wcześniejsze pytanie rozluźniając mięśnie.
-Porywczy i bezpośredni, hę? Naprawdę nadasz się do Zakonu.
-Co?
-Widzisz, Riven...jak już wspomniałam nazywam się Ariel. Nie chwaląc się jestem córką mistrza Zakonu Feniksa, Xaviera. Zakon składa się z kilkunastu wojowników różnych klas. Począwszy od tradycyjnych wojowników władających włóczniami kończąc na perfekcyjnych zabójcach, potocznych nazywanych ninjami oraz szamanach władającymi potężnymi zaklęciami. Większość tych osób dołączyła do nas po to, aby doskonalić swoje fizyczne jak i mentalne zdolności, by w ten sposób móc służyć dobru. To tak w skrócie.-uśmiechnęła się Ariel.- I jestem pewna, że ktoś taki jak ty na pewno mógłby się nam przydać. Obserwowałam Cię przez jakiś czas i wydaje mi się, że jesteś idealnym kandydatem. Masz twardy charakter i nie oglądasz się za siebie. Potrafisz być zdeterminowany i bezwzględny, ale również odważny i hojny. Myślę, że powinieneś się do nas przyłączyć.- wyznała złotowłosa przyglądając się Rivenowi z zainteresowaniem. Chłopak zamyślił się. Sam nie wiedział czy przyjąć propozycję Ariel i przystąpić do zakonu, czy też grzecznie odmówić i dalej kroczyć własną drogą. Od zawsze wolał działać samodzielnie, jednak w ostatnim czasie przekonał się, że ta taktyka niestety nie zawsze okazuje się być owocna. W końcu miał zadanie do wykonania, a zajęcia w Zakonie niewątpliwie byłyby bardzo pomocne. Chyba warto zaryzykować...
-Zgoda.-odpowiedział krótko wiśniowooki.- Ale nie sądzę, bym się Wam na coś przydał.-dodał z wyraźną niechęcią.
-No i okazuje się, że jesteś też zbyt skromny.-zaświergotała dziewczyna.- Tak więc chodź za mną.-dodała z dziwnym podekscytowaniem w głosie ciągnąc chłopaka za ramię w nieznanym mu kierunku.


*****
*Alexander- imię Ojca Musy. Mało oryginalne, ale żadne inne imię nie przyszło mi do głowy. Jest ono przypadkowe, nie ma żadnego głębszego znaczenia.
Na początku powiem, że jestem mile zaskoczona Waszą reakcją na moje opowiadanie.uśmiech Nie spodziewałam się tego szczerze mówiąc. Bardzo się cieszę, że podoba się Wam to co piszę, dlatego publikuję 2 rozdział. Mam nadzieję, że spodoba Wam się on tak samo jak ten pierwszy. Dzięki za wszystkie komentarze i mam nadzieję na kolejne.uśmiech PS. Przepraszam za interpunkcję i inne możliwe błędy. mellow



Edytowane przez Magical Galyn dnia 17-04-2015 18:25
32772333 http://winx-club-riven-and-musa-my-story.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Motiwia
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 17-04-2015 18:26
Bardzo zaskoczyły mnie postacie króla Melodii i Ariel. Przed przeczytaniem tego rozdziału byłam wręcz pewna, że w gabinecie Faragondy na Musę czekać będzie Galatea, a kiedy okazało się, że tak nie jest i wtrąciłaś wątek Rivena sądziłam, że to właśnie ona będzie tą tajemniczą dziewczyną, Ariel. Nie wiem, co mam do tej Galatei, że wszędzie ją wtrącam XDD.
No ale to było bardzo fajne zaskoczenie, uważam, że byłam niemal tak zdziwiona jak Musa, kiedy weszła do gabinetu i ujrzała ojca XD.
Niemniej jednak opowiadanie nadal bardzo mi się podoba i czekam na kolejne rozdziały. Życzę weny!


i love my smol bubble boy
54680395 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Suzanne
Moderator

avatar
Dodane dnia 17-04-2015 19:46
Nareszcie drugi rozdział!~
Nawet nie wiesz, jak bardzo czekałam na kolejną część Twojego opowiadania. Oczywiście się nie zawiodłam. Ten rozdział - jak i poprzedni - wyszedł Ci fantastycznie. Czytałam go z zapartym tchem, a gdy doszłam do końca czułam ogromny niedosyt. Wiedz, że musisz dodać niedługo kolejny, by zaspokoić moją ciekawość!

Zacznę od Alexandra. Muszę przyznać, że na początku myślałam, iż to miły, kochający tatuś. Jakże się zdziwiłam, gdy zaczął rozkazywać córce! Miałam w głowie ten jego rozkazujący ton i wcale mi się to nie podobało. Gdybym była na miejscu Musy, nie miałabym najmniejszej ochoty, by wybrać się na Melodię. Oczywiście byłabym świadoma konsekwencji i je olała, haha :D.

Druga sprawa - Riven. Mój Bad Boy, którego uwielbiam <3. Podoba mi się, jak to wszystko opisałaś, chociaż miałam wrażenie, że akcja dzieje się zbyt szybko. Ariel od razu wyjeżdża z tym, by przyłączył się do Zakonu, a specjalista od razu się zgadza. Wolałabym by pojawił się wątek, iż spotykają się tak "niespodziewanie" i dopiero potem złotowłosa zdradza mu całą historię. Ale nie jest źle. Jestem ciekawa, o co w ogóle w tym chodzi. W ogóle nie mogę się doczekać, kiedy w końcu Musa i Riven się spotkają. Jak długo będziesz mnie trzymać w niepewności?

Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko! Weny życzę!~


(c) Flama
http://ask.fm/siekiera_bejbe Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~IcyJus
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 17-04-2015 20:11
a dźwięk jej głosy rozniósł się echem na jakieś 500 metrów.

Dziewczyna ma kawał głosu skoro niesie się na pół kilometra xd. A tak na serio to bardzo mnie te opowiadanie zaintrygowało, wyczuwam inspiracje jakimś RPGiem z tym zakonem, ale może dlatego, że sama często wzoruję się wątkami gier xd.
Gdy Musa zaczęła rozmawiać z swoim ojcem, to już myślałam, że będzie ją chciał wydać za mąż, czy coś, jednak tu chodzi o sprawy na dworze xd. To ciekawy pomysł bo pokazuję, że Winx po za co tygodniowym ratowaniem świata mają też inne obowiązki. Wgl ojciec Musy zachował się jak Thranduil z Hobbita, taki zimny i oschły. Najbardziej zaciekawił mnie wątek tego zakonu. Może będzie to coś w stylu asasyni. Póki co czekam na nexta. Wenki.



Edytowane przez Suzanne dnia 17-04-2015 21:41
49139190 ? Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Magical Galyn
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 19-04-2015 14:23
Chapter 3

W szkole Alfei od samego rana trwał gwar i zamieszanie. Niewątpliwie było to spowodowane tym, iż zbuntowane czarodziejki, uczennice wspomnianej szkoły wyraziły swoją niechęć i oburzenie twierdząc, że mają za dużo nauki i należy im się jakaś rozrywka. Faragonda z początku nie chciała ustąpić, była nieugięta, argumentując swoją postawę tym, że przecież niedługo odbędą się egzaminy wstępne i uczennice powinny się do nich należycie przygotować. Ostatecznie jednak Bloom udało się przekonać dyrektorkę mówiąc, że jeden dzień z dala od książek na pewno wszystkim dobrze zrobi. Tak więc postanowiono zorganizować imprezę. Wieść o tym wydarzeniu w błyskawicznym tempie obiegła całą szkołę, a radość z nią związana nie miała granic. Niestety, jak przyszło co do czego to żadna z uczennic nie miała ochoty zaangażować się do pomocy w przygotowaniu tego przedsięwzięcia. Jedynie Roxy wyrażała taką chęć, więc jak zwykle najcięższa robota spadła na barki naszych bohaterek z Clubu Winx. Flora i Stella były odpowiedzialne za dekoracje, jednak jak można było się tego spodziewać- księżniczka Solarii nie zamierzała tracić czasu na dekorowanie budynku, lecz siebie samej. Od rana krzątała się po pokoju robiąc przy tym nieznośny hałas. Przewróciła zawartość swojej ogromnej szafy do góry nogami i kiedy uważnie przekopała stertę ciuchów, która sięgała mniej więcej pół metra, stwierdziła z rozpaczą, że nie ma się w co ubrać. Wyleciała z pokoju jak z procy i poleciała do najdroższego sklepu w Magix z nadzieją, że uda jej się znaleźć coś odpowiedniego na tę okazję. Tak więc niestety cały wystrój wnętrza spoczywał teraz jedynie na barkach Flory, jednak czarodziejka natury z uśmiechem na ustach podjęła się tego zadania. Bloom natomiast była odpowiedzialna za poczęstunek. W tym celu cały dzień asystowała kucharkom pomagając im w pracy i jednocześnie od czasu do czasu, kiedy nikt nie patrzył podkradała drobne słodkości i ze smakiem je zjadała. W końcu nikt niczego nie zauważy, prawda?
Layla i Roxy podjęły się chyba najtrudniejszego zadania. Mianowicie miały wysprzątać dokładnie całą szkołę. Tecna nie mogła się nadziwić widząc ich zapał i uśmiech, który królował na ich twarzach nawet wtedy, kiedy sprzątały toalety. Księżniczka Zenithu pokręciła głową z niedowierzaniem, będąc wciągnięta w wirtualny świat. Podskoczyła na fotelu, kiedy do pokoju wparowała Stella obładowana torbami. Od razu zaczęła świergotać coś o szkaradnej dziewczynie, która bezczelnie sprzątnęła jej sprzed nosa wcześniej upatrzony ciuch, oraz coś o niemiłej sprzedawczyni, jednak Tecna niewiele zrozumiała z jej monologu, gdyż słowa księżniczki Solarii były wypowiadane w zawrotnym tempie. Chwilę później, Stella zaczęła ponownie siać chaos w pomieszczeniu podróżując w tą i z powrotem dosłownie z prędkością światła chcąc jak najszybciej wyrobić się z przygotowaniami na wieczór.
- Stella, masz jeszcze 4 godziny..-burknęła Tecna odrywając na chwilę oczy od swojego komputera.
- No właśnie! TYLKO 4 godziny! Nigdy w życiu się nie wyrobię!- czarodziejka słońca i księżyca zaczęła panikować tak jakby za chwilę miała stać się jakaś okropna katastrofa.
-Nie wytrzymam dłużej.- warknęła pod nosem Tecna podnosząc się z miejsca. Zatrzasnęła laptopa i czym prędzej ewakuowała się z pomieszczenia. Trzymając laptopa pod pachą postanowiła wpaść do Musy i sprawdzić jak ta radzi sobie z wyborem muzyki na dzisiejszy wieczór. Ruszyła do pokoju przyjaciółki, po czym zajrzała do środka delikatnie przez uchylone drzwi chcąc upewnić się czy to faktycznie dobry moment na odwiedziny. Od czasu rozstania Musy z Rivenem dziewczyna była straszie niestabilna emocjonalnie. Będąc w miejscach publicznych skutecznie udawało jej się ukrywać swoje prawdziwe uczucia pod pokerową maska, która znikała za każdym razem kiedy dziewczyna zostawała sama. Jednak każda członkini Klubu Winx wiedziała, że Musa najzwyczajniej udaje. W końcu nie raz dało się w nocy słyszeć jej krzyki bądź płacz wywołany koszmarami nocnymi, w których główną rolę musiał odgrywać właśnie Riven.

Czarodziejka muzyki siedziała na puszystym dywanie, a dookoła niej porozkładane były płyty muzyczne leżące na różnych stosach w zależności od tego, do jakiego gatunku muzycznego się zaliczały. Musa grzebała w nich już ponad godzinę, chcąc dopracować idealną playlistę. Cieszyła się, że w końcu ma jakieś zajęcie i może choćby na chwilę myśleć o czymś innym. Z jednej strony zbliżający się wyjazd na Melodię nie dawał jej spokoju- pomijając już fakt, że w ogóle wahała się, czy tam pojedzie.- Natomiast z drugiej strony...no, wiadomo...tęskniła za Rivenem i nie dało się temu zaprzeczyć. Praktycznie cały czas, gdzieś tam, w małych zakamarkach jej podświadomości błądził szereg pytań. Gdzie jest? Co teraz robi? Jak sobie radzi? No i to podstawowe, najważniejsze pytanie: Czy kiedykolwiek do niej wróci? Czy będzie mogła go jeszcze zobaczyć choćby ten jeden raz?

Szperając w swojej kolekcji nagle spostrzegła na coś szczególnego. Wzięła znalezisko w obie dłonie i zaczęła oglądać je ze wszystkich stron. Była to z pozoru zwyczajna płyta, a jej powierzchnia delikatnie lśniła w sztucznych promieniach światła, które padało z lampy. Jednak dla dziewczyna nie była to wcale pospolita płyta muzyczna. Było na niej delikatnie nakreślone serce, dzięki czemu dziewczyna rozpoznała ją. Zawartość płyty składała się z jednego utworu. Z przepięknej i powolnej, romantycznej ballady, która kiedyś została puszczona na balu rozpoczęcia III roku nauki w Czerwonej Fontannie. Doskonale pamiętała tamto wydarzenie.
[i]Przez całą imprezę stała samotnie sącząc drinka i z zazdrością przyglądała się parom wirującym na parkiecie. Riven, siedział z kuflem piwa w ręce kilka metrów dalej. Co chwilę czuła na sobie jego natarczywe spojrzenie, jednak nie odważyła się ani razu na niego spojrzeć. Miała serdecznie dość tego, że traktuje ją tak chłodno, z wyraźnym dystansem. Tamtego wieczoru wymieniła z nim chyba tylko jedno zdanie, a później już nic. Tak jakby ktoś rozdzielił ich niewidzialną barierą i przez to nie mogli ze sobą rozmawiać, nie mówiąc już o wspólnym tańcu. Swoją ignorancją chciała mu po prostu utrzeć nosa. Chciała mu pokazać, że nie jest tanią kukiełką, która mu zatańczy tak jak on jej zagra. Życie to nie była gra, w której on mógł rozdawać karty tak jak mu się podoba, musiała go tego nauczyć.
Po jakimś czasie kątem oka zauważyła, że do Rivena dosiadł się Brandon i zaczyna z nim o czymś rozmawiać. Po minie bordowłosego można było wywnioskować, że nie jest zadowolony z tej dyskusji. Z lekkim trzaśnięciem odstawił kufel na blat, wstał i rozprostował się. Rzucił ostatnie, ostre spojrzenie w kierunku Brandona i z podniesioną do góry dumnie głową ruszył przed siebie w kierunku Musy. Kiedy zniknął z pola widzenia bruneta cała jego pewność siebie nagle gdzieś uleciała. Napięte mięśnie rozluźniły się, a głowa powróciła do normalnego położenia. Na twarzy, zamiast zawiadckiego uśmieszku królował teraz kwaśny grymas a z oczu, z których jeszcze przed chwilą raziła wygórowana pewność siebie, teraz biło tylko zakłopotanie i poczucie bezradności. Zatrzymał i zamyślił się. Chciał się poddać i zawrócić, jednak w ostatniej chwili zmienił zdanie. Podszedł do dziewczyny, jednak ta, wciąż wprowadzając w życie swój plan prychnęła pod nosem i nie zwracając na niego najmniejszej uwagi planowała zatańczyć z kimś innym, aby zrobić mu na złość. Zrezygnowała jednak z tego, kiedy zagrodził jej drogę własnym ciałem i przytrzymał delikatnie za ramiona. Uśmiechnęła się lekko na myśl, że chociaż raz pokazał, że mu na niej zależy, a kiedy zaproponował wspólny taniec poczuła się jakby właśnie została przyjęta do przysłowiowego siódmego nieba. Oczywiście zgodziła się z troszeczkę zbyt wielkim entuzjazmem niż na początku planowała. Potem przeklinała siebie samą za to w myślach, jednak widząc szczery uśmiech na twarzy Rivena natychmiast tego zaprzestała. Chwilę później oboje wkroczyli na parkiet i pomimo tego, że zaliczyli kilka pomyłek i ich ciała z początku nie chciały ze sobą współgrać to w końcu udało im się pokonać barierę niepewności i razem zdawali się szybkować pośród obłoków realizując piękny taniec. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem umiejętności tanecznych Rivena, a w połączeniu z wrodzoną delikatnością z jaką poruszała się jego partnerka efekt był naprawdę zdumiewający. W rezlutacie doszło do tego, że zostali sami na parkiecie, bo wszyscy wymiękali i woleli uniknąć porażki więc po prostu schodzili gdzieś na bok. Po zakończonej piosence stało się coś, czego Musa kompletnie się nie spodziewała. Riven ją pocałował. Po raz pierwszy w życiu, tą chwilę bez wątpienia zapamięta na całe życie. Nie trzeba było długo czekać, aż oficjalnie zostali parą

Czarodziejka ponownie uśmiechnęła się do tych wspomnień, jednak znowu jedna, niewinna i zupełnie nieproszona łza wkradła się jej do oka i po chwili zdradziecko spłynęła po bladym policzku dziewczyny. W tej samej chwili usłyszała ciche kroki, więc szybko odłożyła płytę do szuflady i z trzaskiem zamknęła ją. Następnie pośpiesznie otarła łzy i przykleiwszy na usta sztuczny uśmiech odwróciła się.
-Cześć Tecna.- przywitała się kończąc w końcu segregować odpowiednio swoje płyty CD.
-Wszystko w porządku?- spytała czarodziejka technologii podchodząc bliżej.
-Jasne.-Musa ponownie uśmiechnęła się sztucznie.- Czemu pytasz?- spytała po chwili udając, że nie wie o co chodzi.
-A tak sobie..-mruknęła Tecna.- Chciałam Cię zapytać czy mogę u Ciebie popracować? Tam się nie da bo...
-Niech zgadnę...Stella?- przerwał jej znudzony ton Musy, która leniwie podniosła się na nogi.
-Strzał w dziesiątkę.- uśmiechnęła się Tecna.
-Jasne, rozgość się. Ja wpadnę do Flory i jej pomogę, bo na pomoc Stelli to raczej nie można liczyć.- zaśmiała się czarodziejka muzyki i ruszyła w stronę wyjścia.
-Zaczekaj!-krzyknęła nagle za nią Tecna. Jej przyjaciółka nagle stanęła w miejscu i odwróciła się w jej kierunku rzucając pytające spojrzenie.
-Na pewno wszystko w porządku?- Księżniczka Zenithu uważnie przyjrzała się przyjaciółce i dostrzegła, iż ta zaciska pokryjomu dłonie w pięści tym samym powstrzymując się od wybuchu gniewem lub rozpaczą.
-Yhym..-mruknęła z nutką poirytowania i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Tecna westchnęła ciężko, jednak postanowiła nie naciskać jej więcej. Jeżeli będzie chciała wyżali jej się wtedy, kiedy będzie gotowa. Nie zastanawiając się już nad tym więcej ponownie uruchomiła laptopa i aż krzyknęła z radości, kiedy zobaczyła, że Timmy jest dostępny na chacie.

****

Czas mijał nieubłagalnie szybko i z tych cennych 4 godzin niebawem zostało już tylko pół do rozpoczęcia zabawy. Stella już od 3 godzin okupowała doszczętnie łazienkę, a pozostałe dziewczęta nieustannie ją pośpieszały. Jedynie Musa stała z boku, z obojętną miną zapatrzona w krajobraz za oknem. Sama nie wiedziała czy powinna iść na tą imprezę. Ostatecznie jednak postanowiła się zabawić, tym bardziej, że Layla na pewno jak zwykle dotrzyma jej wiernie towarzystwa. W końcu, księżniczka Solarii raczyła opuścić łazienkę, jednak trzeba było przyznać, że jej wysiłek nie poszedł na marne. Ubrana była w złocistą sukienkę do kolan a na nogach miała piękne, kryształowe szpilki. Usta miała muśnięte perłowym błyszczykiem, a na szyi królował skromny wisiorek z gwiazdą. Na ramionach dodatkowo spoczywało puszyste, białe bolerko, który dodawał wszystkiemu jeszcze więcej uroku. Włosy miała upięte w wysoką kitkę, a po bokach pozostawiła roztańczone kosmyki złocistych włosów. Layla natomiast ubrała prostą sukienkę w odcieniu mięty, po której środku przebiegał srebrny pasek. Do tego ubrała również srebrne baleriny, a jej głowę zdobiła skromna opaska. Na lewej ręce miała śliczną, kryształową branzoletkę, zaś na prawym ramieniu gościła drobna torebka w nieco ciemniejszym odcieniu niż sukienka. Włosy tym razem wyprostowała, czuła, że potrzebuje jakiejś odmiany. Grzywkę starannie ułożyła tak, aby opadała tylko na jedną stronę. Flora natomiast jak zwykle założyła swoją ukochaną kwiecistą suknię sięgającą aż do ziemi w odcieniu pudrowego różu. Suknia składała się z trzech warstw, każda warstwa była zakończona zachwycającą falbanką. Poczynając od pierwszej, kończąc na ostatniej każda z nich była w nieco ciemniejszym odcieniu, jednak ta różnica nie rzucała się aż tak bardzo w oczy. Jeszcze ładniejszy efekt dodał temu wszystkiemu brokat, którego użyto tak naprawdę w znikomej ilości, jednak dało się zauważyć jego efektowność. Jak na czarodziejkę natury przystało, Flora postawiła na naturalność i nie robiła nic szczególnego z włosami. Zostawiła je po prostu lekko falujące. Jedyne, czym ozdobiła głowę była opaska na której końcu widniała okazała róża. Usta miała pomalowane delikatnie różową szminką, a na szyi spoczywał skromny, srebrny łańcuszek. Bloom natomiast ubrała niebieski komplet składający się z dwóch części. Był to krótki top zakończony uroczą koronką, po bokach przebiegały dwa, ciemniejsze pasy łącząc się z dolną częścią ubioru, mianowicie ze lekko pofalowaną spódnicą sięgającą dziewczynie do kolan. Na jej nogach dominowały wysokie buty na koturnie w tym samym odcieniu co koronka. Uszy dziewczyny zdobiły natomiast drobne, perłowe kolczyki, które rzucały się w oczy nawet z końca pokoju. Włosy dziewczyna wyjątkowo związała w dorodnego koka dzięki czemu kolczyki były doskonale widoczne. Tecna niezbyt przywiązywała wagę do swojego wyglądu. Założyła na siebie krótki top w delikatnym odcieniu fioletu, a na dole królowała równie krótka spódniczka sięgająca niedalej niż linia kolan. Była ona cała w liliowym odcieniu, a nogi dziewczyny okrywały cienkie rajstopy, które leciutko błyszczały. Na nogach gościły drobne szpilki w fioletowej barwie. Na szyję założyła wisiorek ze swoim imieniem, który dostała naturalnie w prezencie od Timmiego. Skrycie miała nadzieję, że sprawi mu tym przyjemność.
Musa natomiast postanowiła na całkowitą oryginalność. Założyła białe, lekko poszarpane jeansy oraz wiśniowy top wykonany z błyszczącego materiału. Do tego wysokie szpilki w tym samym odcieniu co górna część garderoby. Na to założyła niezwykle stylową i obcisłą marynarkę w odcieniu czystej bieli. Co więcej postanowiła powrócić do starej fryzury, dlatego długie włosy ponownie związała w dwie wysokie kity. Do tego założyła kolczyki, w kształcie nutek, które dodawały jej jeszcze więcej uroku, natomiast szyję ozdobiła rubinowym naszyjnikiem. Usta musnęła czerwonokrwistą szminką i z uśmiechem oznajmiła, że jest już gotowa.
-Kiedy ty wreszcie nauczysz się nosić sukienki?- zaczęła marudzić pod jej adresem Stella wyraźnie niezadowolona strojem przyjaciółki.
-Odczep się.-mruknęła sfrustrowana Musa i jako pierwsza wyszła z pokoju. Layla rzuciła Stelli pełne rozgoryczenia spojrzenie i nie mówiąc ani słowa poszła za przyjaciółką. Czarodziejka słońca i księżyca wzruszyła jedynie ramionami i poszła za resztą z szerokim uśmiechem na ustach.

****

Z biegiem czasu impreza rozkręcała się coraz bardziej. Parkiet pękał w szwach biorąc pod uwagę ilość tańczących gości. Oczywiście nie mogło zabraknąć specjalistów z Czerwonej Fontanny. Nawet kilka wiedźm z Chmurnej Wieży zaszczyciło czarodziejki swoją obecnością na ich imprezie. Tak jak od początku było wiadome tylko Musa i Layla stały z boku. Nex i Roy jak zwykle rywalizowali o względy u księżniczki Andros, jednak dziewczyna jak zwykle olewała ich zaloty. Nie mogła przecież robić im zbędnych nadziei, to byłoby zwyczajnie nie fair. Nagle, do dziewczyn, zupełnie niespodziewanie przyłączyła się Stella, która zeszła z parkietu z zamiarem zamówienia drinka.
-Dobra robota, Muso! Muzyka jest wprost niesamowita! Naprawdę się postarałaś.-pochwaliła na wstępie przyjaciółkę, na co ta podziękowała jej lekkim uśmiechem. Layla, poszła na chwilę do toalety, a jej dotychczasowe miejsce zajęła Stella.
-Ej, widziałaś go?-szepnęła Musie na ucho.- Wygląda troszeczkę znajomo, nie uważasz?
-To przecież Jared.-odparła znudzonym tonem spoglądając na nią spod byka.
-No właśnie. O ile dobrze pamiętam całkiem nieźle się ze sobą dogadywaliście, prawda? Czemu do niego nie podejdziesz i nie przywitasz się?
-Ech, możesz się wreszcie odczepić?- warknęła rozdrażniona Musa stając tyłem do przyjaciółki.
-Oj, Musa, wrzuć na luz i zaszalej wreszcie. Chyba nie zamierzasz siedzieć cały wieczór i pić drinki...
-Nie twoja sprawa.-odparła zgryźliwie przez zęby księżniczka Melodii, z której humor całkowicie wyparował.
-Och, przestań mnie denerwować!- krzyknęła rozzłoszczona Stella i siłą wyrwała przyjaciółce drinka, którego jeszcze nie zdążyła wypić. Następnie popchnęła przyjaciółkę na przechodzącego obok, przypadkowego magika. Musa siłą rzeczy wpadła na niego, a w jej środku dosłownie się zagotowało.
-Nic Ci się nie stało?- usłyszała nad sobą niski, męski głos.
-Nic.- warknęła wściekła i nie spoglądając nawet na chłopaka na którego wpadła wyszła z pomieszczenia i ruszyła do pokoju.

***
No cóż, oto 3 rozdział. Przepraszam, że jest nudny jak flaki z olejem, ale nie miałam pomysłu na nic innego. I zdaję sobie sprawę że ostatnia scena jest do złudzenia podobna do tej serialowej z udziałem Layli i Stelli w podajże V sezonie, po prostu musiałam ją odegrać, nie mogłam się powstrzymać. No cóż, mam nadzieję, że pomimo wszystko rozdział się Wam spodoba chociażby w minimalnym stopniu i oczywiście dzięki za wszystkie rady które mi dajecie ok
PS. I przepraszam również za to, że praktycznie 3/4 rozdziału jest to opis wyglądu dziewczyn. XD


32772333 http://winx-club-riven-and-musa-my-story.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Motiwia
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 19-04-2015 15:26
Chyba sobie nie wyobrażasz, jaką radość sprawiłaś mi tak długim tekstem *w*. I wcale ta część nie jest nudna, wręcz przeciwnie, bardzo ciekawa! Szczególnie spodobał mi się fragment, w którym zdenerwowana Tecna ucieka z pokoju wraz z laptopem. Nie wiem czemu, ale zaczęłam się głośno śmiać, gdy go przeczytałam XD.
Naturalnie czekam na kolejne części (mam nadzieję, że szybko je dodasz) i życzę weny!


i love my smol bubble boy
54680395 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Lucky
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 19-04-2015 17:23
Uwielbiam Cię, ten rozdział, całe to opowiadanie. Abba Ci, bije pokłony i inne takie...:] Co Ty bredzisz? Rozdział wcale nie był nudny, wręcz przeciwnie, czytałam go jak wryta, a gdy doszło do końca, zasmuciłam się ogromnie, że nie wiadomo ile jeszcze będę musiała czekać na ciąg dalszy.
Przez cały rozdział tylko się uśmiechałam (no z radości), a największy banan na mojej twarzy pojawił się podczas tej imprezy w Czerwonej Fontannie, pierwszy pocałunek i te sprawylol
Dzięki Tobie znów widzę Musę z pierwszych sezonów, więc bardzo Ci za to dziękuję.ok
Weny!


http://inna-historia-musy.blogspot.com/
http://samequizy.pl/author/loloka778/

Edytowane przez Suzanne dnia 19-04-2015 19:43
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Suzanne
Moderator

avatar
Dodane dnia 19-04-2015 19:48
Niestety ten rozdział był trochę nudny. Czytając o Musie, mam wrażenie, jakbym miała przed sobą jakaś zdesperowaną nastolatkę. Rozumiem, że rozstała się z Rivenem i te sprawy, ale jakoś nie przypomina mi tej twardej, pewnej siebie dziewczyny. Trochę mnie zaczęła irytować, więc mam nadzieję, że jakoś niedługo coś z tym zrobisz.

Nie mam o czym opowiadać, bo rozdział był przepełniony opisami. Trochę mnie nudziło czytanie o strojach czarodziejek. W połowie kompletnie się poplątałam. Lepiej by było jakbyś opisała dokładnie jedną, a resztę tak ogólnikowo i nie w tej samej chwili. Ciągle było "Natomiast Bloom...", "Natomiast Flora..." i trochę mnie to odrzucało.

Myślę, że w następnym rozdziale będzie więcej akcji. Życzę weny!~


(c) Flama
http://ask.fm/siekiera_bejbe Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Magical Galyn
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 03-05-2015 19:13
Błagam zabijcie mnie. ._. Ja nie wiem czemu tak się dzieje, że każdy następny rozdział to coraz większy kicz, kiedy powinno być odwrotnie..;x. Ponownie przepraszam za to, że aż kapie tu nudą i tandetą...no i przy okazji przepraszam za wszystkie możliwe błędy, które u mnie są akurat nieodłączną częścią każdego rozdziału. No nic, zapraszam do czytania, komentowania no i mam nadzieję, że nie zaśniecie. ;o

*****


Chapter 4.




Szli już spory kawałek drogi, a różnorodna roślinność ani na chwilę ich nie opuszczała. Panowała między nimi nurtująca cisza, jednak żadne z nich nie odważyło się jej przerwać. Riven, wciąż będąc trochę zmieszany ostatnimi wydarzeniami sam nie wiedział, czy o coś pytać czy lepiej się powstrzymać i siedzieć cicho. Irytowało go to, że okolica, w której się znajdowali była mu całkiem obca. Nie chciał się do tego przyznać, ale gdzieś głęboko w sobie czuł ten dziwny lęk przed nieznanym i choćby nie wiem jak próbował nie udało mu się tego ukryć przed samym sobą. Zastanawiał się, czy kolejna spontaniczna decyzja, której dokonał była na pewno właściwa. Co czeka go w tym Zakonie? Czy w ogóle zostanie tam przyjęty? No bo to przecież niemożliwe, żeby przyjmowali do siebie pierwszego lepszego- tym bardziej wypalonego- specjalistę czy kogokolwiek innego. Kątem oka spojrzał na swoją towarzyszkę, która krokiem przywódczyni, dumnie kroczyła na przód. Trzeba było przyznać, że była naprawdę bardzo szybka. Chłopak, pomimo usilnych starań wyrównania tempa nadal pozostawał lekko z tyłu. Ten minimalny fakt zdołał pozostawić dość wyraźny ślad na jego męskiej dumie. Niby nie było to nic takiego, jednak ostatnie wydarzenia zdołały mocno rozchwiać jego psychikę i jeszcze bardziej uczulić ową dumę. Dla wszystkich z otoczenia wydawał się być twardy i gruboskórny, podczas gdy w środku kryła się jego prawdziwa natura. Chłopaka dobrego i wrażliwego. Być może to go bolało najbardziej? Brak akceptacji i zrozumienia od innych? No bo spójrzmy prawdzie w oczy: Kto go tak naprawdę rozumiał? Kto dawał mu jakiekolwiek wsparcie, kiedy przechodził kryzys? Kto go tak naprawdę wysłuchał i choćby w minimalny sposób próbował mu pomóc? Racja...jedyną taką osobą był Nabu.
Ale przecież on nie żyje...-na tę myśl, usta bordowłosego wykrzywiły się w grymasie bólu, a oczy delikatnie zaszły szklaną barierą. Zawstydzony chłopak czym prędzej przymknął powieki, aby ukryć ten fakt przed światem. Jak na ironię, w Czerwonej Fontannie miał tylu przyjaciół, jednak czuł się samotny i opuszczony. Pomimo upływu czasu od tamtych dramatycznych wydarzeń Riven nadal odczuwał bezlitosne wyrzuty sumienia. Dlaczego nie pomógł Nabu walczyć z tą piekielną otchłanią? Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej? Może razem by ją zamknęli i Nabu nadal by żył? Przecież zasługiwał na to jak nikt inny. Przecież planowali z Laylą ślub, mieli być razem szczęśliwi, a teraz? Nabu odszedł i już nic nie będzie takie samo jak kiedyś. Przecież mógł zrobić cokolwiek..jak nie pomóc walczyć z otchłanią to chociażby siłą wyrwać zaklęcie od Eterycznych Czarodziejek z rąk Ogrona, lub spróbować je złapać zanim trafiło na ten piekielny kwiat. A on? On nie zrobił nic. Klęczał przy lewitującym ciele przyjaciela i pogrążył się w głębokim smutku zamiast spróbować go ratować, skrycie idiotycznie licząc na jakiś cud. Te wszystkie myśli dobiły specjalistę jeszcze bardziej. Chciał się ich pozbyć, jednak one uparcie zadomowiły się w jego umyśle i nie zamierzały sobie pójść.
- Daleko jeszcze?- odezwał się wreszcie, sfrustrowany ciągłym marszem i nijak zmieniającym się krajobrazem przed nimi.
- Spokojnie, złośniku.- zaśmiała się już po raz któryś Ariel dźwięcznym głosem, który ewidentnie kogoś Rivenowi przypominał. Miał bardzo podobną barwę, pieścił uszy niczym balsam do ciała. No jasne, taki dźwięk posiadała tylko i wyłącznie Musa. Na wspomnienie o dziewczynie, chłopak zawiedziony westchnął ciężko, chociaż kiedy ją sobie przypomniał, musiał przyznać siłą rzeczy, że jakoś tak lżej mu się zrobiło na duszy. Już dawno obiecał sobie, że prędzej czy później wróci do niej. Nie ważne, że są tylko przyjaciółmi. Już nawet nie łudził się, że może dostać od niej kolejną szansę, ba, nawet nie śmiałby o nią prosić. Był pewny, że wolał zostać jedynie jej przyjacielem niż stracić ją całkowicie. Tego by nie zniósł. Jego rozmyślania brutalnie przerwał dźwięk- a raczej hałas- podobny do syren strażackich. Riven i Ariel zatrzymali się. Chłopak zauważył wyraźny grymas na twarzy swojej towarzyszki. Musiała wiedzieć co oznacza ten dziwny hałas.
- Co to ?- Riven napiął mięśnie, gotowy do ataku.
- To nasz patrol.- wyjaśniła krótko rozglądając się na wszystkie strony, jakby szukała drogi ucieczki. Riven już otwierał usta, by zadać kolejną porcję pytań, które automatycznie nasuwały mu się na język, jednak wtem, tuż przed jego nosem czmychnęła jakaś postawna sylwetka, nadzwyczajnie szybka i zwinna, od stóp do głów zakryta ciemnym płaszczem, przez co nie mógł zidentyfikować jej tożsamości. W oddali usłyszał wściekły warkot jakiś maszyn, który najwyraźniej goniły tego kogoś. Riven, pod wpływem impulsu podstawił haka nadbiegającej postaci, przez co ta boleśnie upadła na ziemię przetaczając się parę metrów dalej. Maszyny nadleciały tuż po ułamku sekundy i z łatwością otoczyły uciekiniera uniemożliwiając mu dalszą ucieczkę. Członkowie patrolu schwytali swą ofiarę i skuli go w magiczne kajdanki, które można zdjąć jedynie za pomocą specjalnego zaklęcia, które znał tylko ich właściciel.
- Dobra robota, chłopaki. -odparł dumnie jeden z nich ściągając z głowy kask.- Ariel, tu jesteś! Gdzie ty się podziewałaś? Twój tata bardzo się o Ciebie martwi, poza tym nie powinnaś łazić sama po lesie.- skarcił dziewczynę srogim spojrzeniem.- A co to za jeden?- burknął ilustrując i uważnie badając spojrzeniem nowego przybysza.
- To jest Riven.-odparła Ariel, wcześniejszą uwagę pozostawiając skromnie bez komentarza.- Chcę przedstawić go Ojcu, obserwowałam go regularnie przez kilka tygodni i wydaje mi się, że powinien zostać u nas. Naprawdę się nam przyda.
Mężczyzna zmarszczył czoło i próbował rozszyfrować zagadkę, która malowała się na twarzy specjalisty. Już na pierwszy rzut oka było widać, że jest bardzo tajemniczy.
- Nie sądzę, żeby się nadał.- mruknął ponuro członek patrolu, na co Riven zmarszczył brwi i uciekł gdzieś wzrokiem, aby nie dać mu chorej satysfakcji, że trafił w czuły punkt.
- To ty tak uważasz, Allen.- mruknęła Ariel.- Moglibyście mu przynajmniej podziękować. To tylko dzięki niemu go złapaliście.- zauważyła przytomnie słonecznooka.- Kto to jest tak właściwie?
- Cholerny szpieg..-warknął w odpowiedzi Allen.- Sama wiesz od kogo.- odparł tajemniczo i spojrzał na dziewczynę znacząco, tak jakby chciał przekazać coś telepatycznie. Dziewczyna najwyraźniej wszystko zrozumiała zaledwie w ułamku sekundy, bo na jej twarzy ponownie zagościł kwaśny grymas. Riven stał bezradnie, jak na tureckim kazaniu kompletnie nie kojarząc faktów. Nie wiedział czy może o coś zapytać, jednak widząc minę...Allena, postanowił milczeć. Brunet wsiadł na motor, z zamiarem odjazdu i kiedy już miał ruszać usłyszał oburzone chrząknięcie Ariel.
-Dzięki.- bąknął beznamiętnie w kierunku Rivena i chwilę później zniknął w chmurze dymu, którą wytworzyła maszyna.
-Nie przejmuj się.- zaświergotała złotowłosa.- On zawsze jest taki chłodny dla nowicjuszy. Z czasem się do Ciebie przyzwyczai.- wyjaśniła emanując dziwnym optymizmem i to tak mocno, że aż sam Riven uśmiechnął się pod nosem.
- A kto się przejmuje..-prychnął z kpiną chcąc pokazać, że oziębła postawa ze strony Allena nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. - O co chodziło z tym całym szpiegiem?- zapytał w końcu, ponieważ to pytanie najbardziej go męczyło. Dziewczyna, słysząc to, ponownie spochmurniała.
- Potem Ci opowiem.- mruknęła wymijająco.- Chodźmy. To już niedaleko.- dodała z tym samym, niezwykle zaraźliwym uśmiechem. Riven westchnął i oboje ruszyli w dalszą drogę.


****

Delikatny wiatr lekko rozwiewał ciemne włosy dziewczyny pozwalając jej tym samym odrobinę ochłonąć i pozbierać myśli. Sama nie wiedziała czemu aż tak się zdenerwowała, w końcu nic takiego się nie stało. Rozumiała, że Stella chciała jej tylko pomóc, ale żeby od razu pchać ją na siłę w ramiona innego faceta? Przesada. Jednak być może nie potrzebnie tak na niego naskoczyła? Przecież on nie był niczemu winny, nie miał wpływu na to, że Stella zawsze wpychała nos w nie swoje sprawy i na siłę próbowała wszystkich uszczęśliwiać, jednak często wychodziło zupełnie na odwrót, tak jak w tym przypadku. Musa westchnęła, jednak nie mogła się powstrzymać przed delikatnym uśmiechem obserwując prześliczne gwiazdy migoczące na niebie. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, bo uparła się, że na imprezę już nie wróci, więc postanowiła po prostu pójść spać. Wróciła do pokoju i ruszyła w stronę łazienki. Stanęła przed lustrem i starannie rozczesała potargane przez wiatr włosy. Następnie ściągnęła z ramion marynarkę a jej wzrok zatrzymał się na prawym ramieniu, na którym widniał dziwny znak. Z daleka wyglądał jak zwyczajny tatuaż, co też Musa używała jako wymówki kiedy chciała uciec od natrętnych pytać o pochodzenie tego znaku. Owy znak przedstawiał coś na kształt ptaka z pokaźnymi skrzydłami i długim ogonem. Dziewczyna, przeglądając stare zdjęcia w albumie ze zdumieniem odkryła, że wraz z upływem lat znak regularnie się powiększał. Kiedy była mała, na ramieniu widniała tylko malutka plamka, a im była starsza znamię powiększało się i formowało, aż w końcu przybrało formę tego, czym jest do dziś. Jednak im dłużej mu się przyglądała musiała przyznać, że znów urósł o kilka milimetrów. Na szczęście, ta różnica na pierwszy rzut oka była niewidoczna. Nie miała zielonego pojęcia skąd się to u niej wzięło, ale bała się kogokolwiek zapytać. Miała jednak przeczucie, że lepiej żyć w tej kwestii w słodkiej nieświadomości. Kiedy zbyt długo się mu przyglądała poczuła, że zaczyna wirować jej w głowie. Złapała się za nią i czym prędzej skierowała wzrok w inną stronę. Co to było? Pierwszy raz zdarzyło się jej coś takiego. Chcąc uciec od tych dziwnych myśli pstryknęła jedynie palcami, a chwilę później całe pomieszczenie wypełniły dźwięki muzyki klasycznej. Uśmiechnęła się pod nosem i zabrała się do wykonywania wieczornej toalety, zupełnie nieświadoma, że tajemniczy znak dosłownie na chwilę zaczął emanować dziwnym blaskiem. Mrocznym blaskiem...

****

W końcu z drzew wyłonił się olbrzymi plac w którego centrum znajdowała się fontanna, a kawałek dalej wznosił się okazały budynek- a raczej coś na kształt zamku- wykonany z nieskazitelnego kryształu, który mienił się w promieniach słonecznych. Na bokach były poprowadzone cztery ścieżki, każda w inną stronę. Pomimo bogatego wystroju, najbardziej rzadkie gatunki roślin można było tu dostrzec dosłownie wszędzie. Riven zaśmiał się pod nosem, kiedy wyobraził sobie niezmierzony entuzjazm Flory, gdyby tu się znalazła. Otoczenie było bogate nie tylko w zasoby przyrody, ale także w najrozmaitsze gatunki zwierząt. Do tego przepiękny śpiew tutejszych ptaków dodatkowo odprężał i znacząco poprawiał nastrój.
- Jesteśmy na miejscu.- oznajmiła Ariel, a spojrzawszy na swojego towarzysza, który z wielkimi oczami wpatrywał się w krajobraz przed sobą i do tego jego usta przypominały teraz literę "O", zaczęła się głośno śmiać. Na szczęście to wystarczyło, aby sprowadzić Rivena z powrotem na ziemię. Spojrzał na nią zdziwiony i zmarszczył czoło.
- Z czego się śmiejesz?
- Gdybyś widział swoją minę...-wydusiła z trudem i kiedy chłopak uświadomił sobie jak komicznie musiał wtedy wyglądać sam się zaśmiał.
- Dobrze, dosyć tego.- opanowała się po chwili. - Chodź.- dodała z uśmiechem i nieśmiało chwyciła go za rękę. Riven poczuł się trochę dziwnie, ale ostatecznie pozwolił jej na to. Podeszli bliżej, gdy nagle Ariel zatrzymała się. Chłopak natomiast nawet nie zauważył, kiedy dziewczyna puściła jego rękę i szedł dalej, tak jakby na oślep.
- Riven, stój!- wrzasnęła nagle za nim, jednak zanim specjalista zdążył zareagować wpadł na coś, co na pierwszy rzut oka uznał za niewidzialne. Jakaś dziwna, elektryzująca siła nie pozwalała mu przejść dalej. Nie trzeba było długo czekać, aż system zabezpieczeń zareaguje na "intruza". Bezlitośnie poraził chłopaka prądem, przez co ten ryknął głośno i bezwładnie odleciał parę metrów do tyłu, a na koniec jeszcze boleśnie rąbnął na ziemię.
- Nic Ci się nie stało? -spytała z troską Ariel klękając przy nim.
- Nie. - burknął lekko zawstydzony pierwszą zaliczoną wpadką w tym miejscu. - Ale co to było?
- Nasz system ochronny.- wyjaśniła pośpiesznie.- Przepraszam, zapomniałam Cię uprzedzić.- uśmiechnęła się przepraszająco i pomogła mu wstać.
- Dobra, nie tłumacz się.- mruknął otrzepując się z kurzu. Dziewczyna ponownie poprowadziła go w to samo miejsce, tym razem pilnując go, aby uniknął powtórki z rozrywki. Stanęli oboje w odpowiednim miejscu. Ariel wyciągnęła przed siebie rękę, na którym miała dziwny, elektroniczny mechanizm, z którego po uaktywnieniu zaczęły uwalniać się jakieś elektryczne fale. Dopiero teraz bariera stała się widoczna, a po chwili ukazało się skromne przejście.
- Teraz możesz iść.- oznajmiła Ariel wprowadzając go do środka a zaraz potem prowadząc go w stronę Kryształowego Pałacu. Riven zacisnął szczęki i szedł za nią dość powoli. W głowie starał się ułożyć jakaś przemowę, żeby jakoś wypaść i nie wylecieć stąd zaraz na zbity pysk, bo musiał przyznać, że bardzo mu się tu spodobało, no, przynajmniej na razie. Ostatecznie jednak postanowił zrezygnować z rozmyślania nad tym co powie. Zacisnął dłonie w pięści i dumnym krokiem przyspieszył.

Co ma być, to będzie..-pocieszył się w myślach.


*****

Tymczasem, gdzieś tam, gdzie panuje wszechobecna ciemność i wieczna zmarzlina, a jedyne źródło światła stanową błyskawice, które wraz z nieustającymi grzmotami tworzą przeraźliwą dla uszu symfonię tajemnicza postać przechadzała się bez celu po celi swojego zamczyska. Odziana była w ciemny płaszcz do samej ziemi, natomiast na głowie, równie ciemny kaptur uniemożliwiał rozpoznanie osobnika. Położył swoje blade jak śmierć dłonie na szklanej kuli.
- Już niedługo...-ostre jak brzytwa zębiska wykrzywiły się w szyderczym uśmiechu, a rubinowe punkciki, które prawdopodobnie stanowiły oczy postaci zabłysły zmysłowo wpatrując się w delikatną twarz dziewczyny, którą ukazała kula.
- Już niedługo...-powtórzył raz jeszcze, a za chwilę jego złowieszczy śmiech ogarnął całą okolicę.

****
PS. Nie wiem czy stwierdzenie: "Mrocznym Blaskiem" jest poprawne, jak dla mnie trochę jedno drugiemu zaprzecza, no ale nie mogłam znaleźć innego synonimu. mellow



Chapter 5.



Nagle, zupełnie bez przyczyny paraliżujący dreszcz przebiegł jej po plecach. Przed oczami ponownie zaczęło jej wirować, a znamię na ramieniu poczęło jakby szczypać. Musa złapała się za głowę i zacisnęła powieki, czekając aż dziwny stan jaki nią zawładnął dobiegnie końca. Przez ułamek sekundy, mogła przyrzec na wszystkie świętości, że w ciemnej mgle ujrzała dwa, złowrogo błyszczące, rubinowe punkciki. Niedługo potem cała ta wizja minęła, a wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Wszystko oprócz jednej rzeczy: dziwnego niepokoju, który obudził się we wnętrzu dziewczyny i najwyraźniej nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Czarodziejka, kiedy zdołała zapanować nad swoim przyśpieszonym oddechem spojrzała z lękiem w lustro. Co to miało być? Czyżby tylko przewidzenie? Ale przecież to było takie..prawdziwe, aż trudno uwierzyć, że różne zjawiska, które ewidentnie są wytworem naszej wyobraźni mogą wydawać się tak rzeczywiste.

- Musa! Musa?! Jesteś tu?! - z zamyślenia wyrwał ją wrzask księżniczki Solarii, która właśnie wparowała do pokoju. Jej ton był szorstki i zimny, co świadczyło o tym, że jest ona wściekła.
- Jestem.- burknęła w odpowiedzi niezrozumiale wychodząc z łazienki.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - wrzasnęła blondynka podchodząc zdecydowanie za blisko przyjaciółki.- Ja Ci tu załatwiam randkę z prawdziwego zdarzenia z takim przystojniakiem, a ty tak po prostu sobie wychodzisz?! Czy chociaż przez moment nie pomyślałaś sobie w jak okropnym świetle mnie stawiasz?! Nigdy w życiu się tak nie wstydziłam!
- Nie prosiłam Cię o żadną pomoc.- warknęła w odpowiedzi Musa wymijając dziewczynę.
- Kiedy ty się w końcu opamiętasz?! Wciąż zatruwasz swoje myśli tym bordowym półgłówkiem, zamiast po prostu ruszyć do przodu! Nie rozumiesz, że on nigdy Cię nie kochał?! Zostawił Cię, zapomniałaś?!
- Tak, to rzeczywiście jest powód do tego, żeby za moimi plecami załatwiać mi randki z obcymi mężczyznami.- przyznała z sarkazmem Musa zachowując pokerową twarz.
- Jesteś po prostu śmieszna. Sama wiecznie się nam żaliłaś ile to masz problemów z Rivenem, sama z nim zerwałaś i pozwoliłaś mu odejść, a teraz, kiedy go nie ma ty zamiast się cieszyć i korzystać z życia wiecznie się nad sobą użalasz i ryczysz w poduszkę!
- Kim ty jesteś, żeby mnie pouczać?!- wybuchła Musa i spojrzała wściekle na Stellę. - To moje życie i mogę sobie robić co mi się rzewnie podoba, a Ciebie nie powinno to w ogóle obchodzić! Ja nie włażę na siłę z butami w twoje idealne życie i nie próbuję Cię na siłę uszczęśliwiać, więc proszę Cię, żebyś się łaskawie ode mnie odczepiła! - wykrzyczała Musa odwracając się do przyjaciółki tyłem.- A nasze zerwanie to był błąd, wielki błąd.- wyszeptała tak jakby do siebie i chwilę później zniknęła w swoim pokoju mocno trzaskając drzwiami.

- Jesteś z siebie dumna? - syknęła Layla, która nie wiadomo jak znalazła się w pomieszczeniu. Księżniczka Solarii odwróciła się w jej stronę i skrzywiła się widząc jej zarówno pochmurny jak i morderczy wyraz twarzy.
- Naprawdę musiałaś właśnie teraz wygłaszać swoje mądrości na temat związków?- spytała z wyrzutem czarodziejka fal marszcząc gniewnie brwi.- Nie widzisz, że jest jej ciężko? Jeżeli chciałaś jedynie dodatkowo ją dobić to gratuluję, udało Ci się.- dodała wściekle zmierzając do pokoju Musy.
- O co Ci chodzi?! Ja chciałam tylko pomóc!
- Tak według Ciebie wygląda pomoc?- prychnęła ironicznie Layla nawet nie patrząc na przyjaciółkę. - Zrób mi przysługę i już nic nie mów.- bąknęła beznamiętnie widząc jak Stella zamierza znów coś powiedzieć. Zapukała do pokoju przyjaciółki, jednak odpowiedziała jej głucha cicha. Dziewczyna nie dała jednak za wygraną i otworzyła drzwi, które na jej szczęście były otwarte.
- Musa...-nie dokończyła pytania, bo niespodziewanie oberwała poduszką, która uderzyła centralnie w jej twarz.
- WYNOŚ SIĘ, STELLA!- krzyknęła Musa, która siedziała na parapecie z fletem w ręku.
- Nie wiedziałam, że tak nagle zmieniłam imię.- zaśmiała się Layla wchodząc do pomieszczenia i odrzucając poduszkę z powrotem na łóżko.
- A, to ty...wybacz.- burknęła zakłopotana księżniczka Melodii.- Coś chciałaś?
- Tak. -odparła księżniczka Andros zajmując miejsce obok przyjaciółki.- Chciałam z tobą porozmawiać.- odparła z uśmiechem widząc pytające spojrzenie dziewczyny.
- O czym? -spytała Musa odkładając instrument.
- Nie przejmuj się gadaniem Stelli. - uśmiechnęła się Layla.- Sama mi przecież kiedyś tłumaczyłaś, że ona szybciej mówi niż myśli.
- Ale w tym wypadku ona ma rację.- odparła smętnie Musa uparcie spoglądając na ciemną noc za oknem. - Sama dałam Rivenowi odejść, a teraz za nim tęsknię. Przecież to się kupy nie trzyma..
- Nie możesz się obwiniać za jego odejście. Przecież dobrze wiesz, że nawet gdybyś próbowała go zatrzymać on i tak zrobiłby po swojemu. Wiesz jaki jest uparty. - odparła spokojnie Layla, opiekuńczo obejmując przyjaciółkę ramieniem.
- No tak, ale mogłam przynajmniej spróbować...a na dodatek wtedy kiedy najbardziej mnie potrzebował ja z nim zerwałam..-westchnęła czarodziejka muzyki.
-Moim zdaniem dobrze zrobiłaś.- przyznała szczerze ciemnoskóra czarodziejka, a widząc zdziwienie na twarzy Musy zaśmiała się krótko.- Sądzę, że oboje potrzebowaliście przerwy. A co do Rivena to myślę, że po prostu potrzebował pobyć trochę sam, ale prędzej czy później na pewno do nas wróci. -odparła Layla z niesamowitym przekonaniem w głosie.
- Może masz rację...- uśmiech powrócił na twarz dziewczyny.- Dzięki. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że mam kogoś takiego jak ty.- wyznała zupełnie szczerze przyklejając się do przyjaciółki niczym rzep do psiego ogona. Layla uśmiechnęła się i mocniej przytuliła przyjaciółkę.
- Nie ma za co. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.


****


Wszedł do wielkiego pałacu i od razu zaparło mu dech w piersiach. Wystrój wspaniałej budowli był równie zachwycający co ten na zewnątrz. Składał on się głównie ze przeciwieństw znajdujących się w całym Magicznym Wymiarze. Prościej mówiąc były to obiekty, które z naturalnego punktu widzenia nie powinny mieć ze sobą styczności. Było tu pełno rozmaitych i najbardziej egzotycznych, dzikich roślin, jednakże nie zabrakło także cudów najnowocześniejszej technologii takich jak nowoczesna winda, czujniki ruchu, różne alarmy, czy choćby system obronny znajdujący się na zewnątrz. Kolejnym przykładem takiej kompozycji może być choćby panujący tutaj wystrój kryształowych ścian, których ognista barwa idealnie komponowała się z delikatnymi, falistymi wzorami, które na pierwszy rzut oka przypominały lekko szumiący ocean w bezchmurny, letni poranek. W samym centrum pomieszczenia, tuż nad okazałym tronem królowała podobizna złocistego ptaka, obramowanego w kryształową ramę. Riven przyjrzał się temu "portretowi", który bez wątpienia stanowił coś w rodzaju herbu tego wspaniałego miejsca. Wtem przypomniał sobie nazwę miejsca, w którym obecnie przebywa. "Zakon Feniksa", czyli, że stwór widniejący w centrum to nie był jakiś tam zwykły ptaszek, ale sam Feniks.
- Witam w moich skromnych progach! - usłyszał nagle jakiś męski głos za sobą, odwrócił się..


****

- Co ty robisz?- spytała nagle Layla widząc, jak Musa nagle zerwała się na równe nogi i w zawrotnym tempie zaczęła pakować swoje rzeczy do obszernej walizki.
- Pakuje się.- odpowiedziała krótko niebieskooka.- Muszę się stąd wyrwać.- wytłumaczyła pośpiesznie upychając swoje ulubione słuchawki do torby.
- Czyli jednak chcesz pojechać na Melodię?- zapytała Layla, która odrobinę jakby posmutniała z powodu wyjazdu przyjaciółki.
- Coś Ci dolega w głowę? -zaśmiała się czarodziejka muzyki kładąc sobie ręce na biodrach.- Nie jadę na Melodię. Chyba nie myślałaś, że tak po prostu posłucham tatusia i tam polecę, bo on tak właśnie chce.- prychnęła z pogardą.- Tak całkiem na poważnie to sama jeszcze nie wiem gdzie pojadę, ale muszę odpocząć. I tak Faragonda załatwiła mi zastępstwo na parę dni więc mogę się gdzieś wyrwać. I nikt nie musi wiedzieć, że nie ma mnie na Melodii.-uśmiechnęła się jednoznacznie, na co Layla zaśmiała się serdecznie.
- W takim razie obie lecimy na Andros! - klasnęła z entuzjazmem w dłonie księżniczka wspomnianej planety podrywając się na równe nogi. - Tak dawno mnie tam nie było..-westchnęła Layla.- Poza tym też chętnie zrobię sobie małe wakacje.
Musa odpowiedziała jej jedynie szerokim uśmiechem i powróciła do pakowania swoich rzeczy. Layla poszła w jej ślady, nie mogła doczekać się wizyty na swojej rodzinnej planecie.


****

Z cienia wyłoniła się zagadkowa postać okryta od stóp do głów złocistą szatą. Na głowie królowała szpiczasta korona z kryształem w swoim własnym centrum. Rozbudowana sylwetka mężczyzny podeszła bliżej do specjalisty a złociste tęczówki bacznie ilustrowały jego osobę.
- Riven, to właśnie mój tata, Xavier, a zarazem mistrz Zakonu Świetlistego Feniksa.- wtrąciła się Ariel wskazując na przybyłego władcę.- Tato, to jest...- dziewczyna nie dokończyła, ponieważ Xavier uciszył ją kładąc jej rękę na ramieniu. Ariel posłusznie umilkła i odsunęła się na bok. Riven spojrzał na nią zdezorientowany, jednak jej pozytywny uśmiech pozwolił mu pozbyć się obaw. Mistrz podszedł do chłopaka i położył swoje dłonie na jego ramionach. Kryształ w koronie zabłysnął, a mężczyzna w tym samym momencie przymknął powieki. Riven poczuł natomiast na całym swoim ciele przyjemne dreszcze, jednak nie miał pojęcia czym były one spowodowane. Po chwili jednak wszystko powróciło do normy, a rozbiegane spojrzenie fiołkowych tęczówek chłopaka ponownie spotkało się ze złocistymi oczami Xaviera.
- Witaj, Riven. Miło mi gościć u siebie jednego z uczniów Czerwonej Fontanny. Słyszałem o tej szkole i muszę przyznać, że panuje tam naprawdę wysoki poziom.- przywitał się Mistrz, a widząc zdziwienie wymalowane na twarzy nowego przybysza zaśmiał się serdecznie i widząc jak specjalista otwiera usta, wyjaśnił z uśmiechem:
- Czytam w myślach.- to stwierdzenie spowodowało, że Riven zrezygnował z tego co miał powiedzieć, albo raczej z tego o co miał zapytać.
- Masz potencjał, żeby stać się wielkim wojownikiem. - ku zaskoczeniu specjalisty, władca Zakonu od razu zdołał go przejrzeć i dowiedzieć się o nim wszystkiego zaledwie po jednym dotknięciu.- Zanim jednak będziemy mogli podziwiać twoje zdolności, będziesz musiał przejść trening, który pomoże Ci odzyskać psychiczną i fizyczną równowagę. Zanim jednak przyjmiemy Cię w nasze szeregi będziesz musiał udowodnić, że potrafisz o siebie zadbać, w ten sposób będziemy mogli się przekonać czy dasz sobie u nas radę. - wyjaśnił najprościej jak się dało Xavier.- Pozostaje tylko pytanie czy chcesz podjąć się tego wyzwania. Więc..?- Władca spojrzał na chłopaka wyczekująco, który przez moment wahał się czy ostatecznie przyjąć propozycję. Musiał przyznać, że podobało mu się tutaj i to nawet bardzo, jednak w zakamarkach jego umysłu pojawiły się cienie obaw, czy aby na pewno sobie tu poradzi. Postanowił jednak zaryzykować, w końcu nie po to wyruszył w samodzielną wyprawę, żeby teraz zmarnować taką okazję zwiększenia swoich umiejętności na kolejny poziom. Tym bardziej, że słynął z tego, iż przyjmował każde wyzwanie- tym razem nie mogło być inaczej.
- Zgadzam się.- odparł nadzwyczajnie pewnym tonem. Najwyraźniej spodobało się to Mistrzowi, gdyż na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.
Punkt dla mnie!- pomyślał w duchu dumnie Riven prostując swoją postawną sylwetkę. - Tylko co miałbym zrobić?- spytał odrobinę speszony, kiedy uświadomił sobie, że sam do końca nie wie na co się właśnie zgodził.
-Wszystkiego dowiesz się jutro.- odpowiedział zagadkowo Xavier.- Ariel, zaprowadź go proszę do Strefy Oczekujących. Na pewno jesteście zmęczeni, w końcu przebyliście długą drogę.- zwrócił się do córki.- Mogę liczyć na to, że się nim zaopiekujesz, prawda?
- Jasne, tatku!- odparła z entuzjazmem Ariel i chwyciła chłopaka za ramię ciągnąc go w stronę wyjścia. W skrócie opowiedziała mu co i gdzie się znajduje oraz do czego służy. Przeszli przez bramę, która prowadziła do wspomnianej wcześniej Sfery. Znajdowały się tu jednostki, które podobnie jak Riven czekały na swoje zadanie, które musiały wykonać, aby zostać przyjęte do Zakonu. Było to niezwykle urocze miejsce, które dzięki drewnianym domkom przypominało przytulną wioskę. Rivenowi został przypisany jeden z nich znajdujący się pod wielkim dębem, naprzeciwko oczka wodnego. Po pożegnaniu się z Ariel, która wcześniej pokazała mu wnętrze domku i wyjaśniła co i jak działa specjalista usiadł na łóżku i spojrzał na ciemną noc królującą za oknem. Zgodnie z obietnicami dziewczyny w szafie znalazł mnóstwo stert ubrań, o dziwo większość była w jego rozmiarze. Nie wiedział kompletnie co ma ze sobą zrobić, więc większość czasu spędził na rozmyślaniach, jednak był tak zmęczony, że nie potrwało to długo. Nie więcej niż kwadrans później opadł na łóżko i po prostu zasnął.



****

Wokół panowała przeraźliwie gęsta mgła, tak gęsta, że nawet nie mógł rozpoznać po czym właściwie stąpa. Z wyciągniętymi przed siebie rękami szedł naprzód, kompletnie na oślep. Nagle zerwał się straszliwie potężny wicher, jednak ku Jego zdziwieniu nawet on nie zdołał rozwiać tej zadziwiająco gęstej substancji unoszącej się w powietrzu. Wiedział już, że nie była to zwyczajna mgła, tak jak myślał na początku. Pomimo, iż nie posiadał żadnych magicznych zdolności zdołał wyczuć niezliczoną ilość negatywnej energii, przez co aż słaniał się na nogach. Wiedział jednak, że nie może się poddać, że musi iść dalej, do nieznajomego celu. Nagle, przed jego oczami ukazała się piekielna przepaść, z której unosił się strumień mrocznej energii. Stanął w miejscu i natychmiast rozpoznał "obiekt" znajdujący się przed nim. OTCHŁAŃ! Ta sama, którą stworzyli Czarownicy Z Czarnego Kręgu. A niedaleko zdołał dostrzec niewyraźną sylwetkę jakiejś postaci. Zaczął biec w tamtym kierunku ile sił w nogach. Kiedy był już wystarczająco blisko zdołał rozpoznać osobnika. Ta szata, charakterystyczny odcień skóry, krótkie warkocze spływające po dwóch stronach twarzy, KOSTUR w ręce...
- NABU!!!!!!- wrzasnął ile sił w płucach, jednak w tym samym momencie wpadł na coś. Upadł na niewidzialny, lecz strasznie twardy grunt, jednak natychmiastowo podniósł się i ponownie ruszył w zamierzonym kierunku. Niestety, znowu ta niewidzialna bariera skutecznie zabraniała mu pójść dalej. Wyciągnął ręce przed siebie i napotkał jakąś niewidzialną ścianę, co na upartego mogło przypominać szło, jednak było nadzwyczajnie mocne i co najgorsze- nie przepuszczało dźwięku. Na próżno poszły wszystkie starania Rivena, aby je rozbić. Na nic szły też głuche nawoływania przyjaciela. Nagle błysnęło oślepiające światło i Nabu jakby nigdy nic rozpłynął się w powietrzu. Riven obsunął się na kolana, czując jak dziwny ciężar bezradności i niemocy spoczywa na jego barkach.

-RIVEN, pomóż mi!!!!- usłyszał głos, którego nie mógł pomylić z żadnym innym. Zadarł głowę a jego oczom ponownie ukazała się sylwetka przyjaciela, tym razem unosząca się nad ziemią. Jego twarz miała przerażony wyraz, a dłonie były zwrócone w kierunku bordowłosego, błagając o ratunek. Poderwał się z ziemi i znów wyciągnął ręce przed siebie, jednak pomimo usilnych starań nie mógł dosięgnąć choćby koniuszków palców przyjaciela. Zdesperowany podskoczył w górę i ze zdziwieniem odkrył, że teraz sam począł lewitować nad ziemią. Znów rozprostował ramiona i tak jakby powoli zaczął się zbliżać do Nabu i kiedy w końcu miał go dotknąć mroczny dym- który nie wiadomo skąd się pojawił- znów ich odgrodził.
- POMÓŻ MI!!!!- znów to samo, rozpaczliwe wołanie ze strony czarodzieja Andros. Riven spojrzał na niego ze strachem, a sekundę później sylwetka czarodzieja zniknęła wraz z dziwną, mroczną energią.
- RIVEEEN!!!!!- zdołał usłyszeć tylko to i ponownie, zupełnie bezradnie opadł na ziemię.


*****


- NABU!!!!!! - Riven zerwał się w środku nocy z krzykiem. Usiadł na łóżku i ciężko dysząc rozejrzał się dookoła. Kiedy zobaczył drewniane ściany, uspokoił się nieco i zmęczony opadł na poduszki. Cóż za upiorny koszmar, a jednocześnie tak prawdziwy...



****

Nawet już nie będę komentować tego co ja tu wypisuję, bo aż wstyd. ;x. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta...chociaż nie zdziwiłabym się specjalnie, gdyby się okazało, że nie...cóż, nie mam się już co rozpisywać.. w następnym postaram się w końcu rozkręcić akcję, no ale pewnie wyjdzie lipnie.;c

Pozdrawiam mruga



Edytowane przez Magical Galyn dnia 26-04-2015 10:13
32772333 http://winx-club-riven-and-musa-my-story.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Motiwia
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 03-05-2015 19:47
Dziewczyno, powinnam cię poćwiartować za to, że każesz mi tyle czekać! Masz przynajmniej szczęście, że opłacało mi się czekać. niegrzeczny
Zacznijmy od początku. Bardzo podoba mi się, że powróciły kłótnie Stelli i Musy, zawsze bardzo mi ich brakowało. Cieszę się też z relacji Layli i czarodziejki muzyki. W sezonach 2-3 były bliskimi przyjaciółkami, a potem o tym zapomniano ;-;.
Dalej, świetnie, że dodałaś wątek z Nabu. Straaasznie go lubię, ale z wiadomych przyczyn nie mogę oglądać go w serialu, więc cieszy mnie fakt, że przynajmniej tutaj będzie coś niecoś o nim.
No nic, super rozdział i czekam na kolejne części. Weny!


i love my smol bubble boy
54680395 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Lucky
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 03-05-2015 20:06
Czekałam, czekałam.... czekałam i się doczekałam, kolejnego rozdziału, który jest świetny, zresztą tak jak wszystkie. No cóż.... po prostu to powiem: kocham to opowiadanie. Powróciły kłótnie Musy i Stelli, znowu widzimy BFF Musy i Layly, jest Nabu ( w śnie, no ale jest), hura zbuntowana Musa, która olewa ojca i woli się wymknąć z przyjaciółką na Andros niż wykonać polecenie! Nic tylko żyć, nie umierać i czytać Twoje opowiadanie!
Czekam na next i WENY! szeroki uśmiech


http://inna-historia-musy.blogspot.com/
http://samequizy.pl/author/loloka778/
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~LunaFin
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 03-05-2015 20:36
Nie wiem, co powiedzieć.
Naprawdę nie ma pojęcia.
...
To jest piękne! Strasznie podoba mi się wątek z przyjaźnią Layli i Musy, jest tak ładnie opisany. Do tego jeszcze ten sen Rivena! Uwielbiam Nabu, więc każda wzmianka o nim przyprawia mnie o pisk radości.
Masz genialny styl, a czytanie twojego opowiadania to sama przyjemność.
Czekam na następny rozdział.


(c) Meredith
Miniaturki / Opowiadanie / Grafika / Mój blog
Oficjalny członek stowarzyszenia "Klub Wrogów Klawiatury"
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 03-05-2015 21:31
55268354 http://dziecismoka.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Musa & Riven- If You Love Somebody Set Them Free, And If They Love You They'll Come Back..
~Magical Galyn
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 17-05-2015 20:46
Chapter 6.


-WSTAWAJ, LENIU!!!- usłyszał nagle brutalny krzyk, który bezlitośnie wyrwał go ze spokojnego już snu. Nie zdążył nawet otworzyć oczu, bo dotychczasową, idealną ciszę panującą wokół przerwał dźwięk- lub raczej hałas- gry na....trąbce? Riven, nie przygotowany na taki obrót sprawy zerwał się jak wariat, w rezultacie lądując z krzykiem na drewnianych panelach. Po chwili zamiast irytującego dźwięku instrumentu, w pomieszczeniu dało się usłyszeć przenikliwy i donośny, dziewczęcy śmiech. Chłopak wymasował sobie obolały kark i spojrzał z wyrzutem na złotowłosą dziewczynę.
- Co ty wyrabiasz? - zapytał gniewnie.- Mogłem się połamać.- dodał oburzony i dźwignął się do pozycji stojącej.
- Wybacz, musiałam.- odparła krótko powstrzymując kolejny napad dzikiego śmiechu. Specjalista wywrócił jedynie fiołkowymi oczami i głośno ziewnął.
- Która godzina?
- Już ósma.- uśmiechnęła się Ariel.- Zawsze tak chrapiesz?- zachichotała ponownie, a bordowłosy zmarszczył brwi.
- Trzeba było nie przychodzić do mnie w środku nocy.- odparł zgryźliwie.
- Nic z tych rzeczy!- broniła się dziewczyna.- Zajrzałam do Ciebie rano.- wytłumaczyła pokazując szereg swoich idealnie białych zębów.- I przy okazji zrobiłam Ci śniadanie.- oznajmiła wskazując prawą ręką na talerz z kanapkami stojący na skromnym, drewnianym stoliku.
- Dzięki.- Riven uśmiechnął się lekko do nowej znajomej w środku czując ulgę, że nie musi zawracać sobie głowy gotowaniem. No, bo bądźmy szczerzy, jego umiejętności kulinarne delikatnie mówiąc nie zachwycały nikogo z otoczenia. Sam wielokrotnie żartował, że potrafi sobie poradzić w walce ze smokami, czy innymi tego typu stworami, a kiedy zostaje sam w kuchni jest bezradny jak dziecko.
- Nie ma za co.- zaświergotała złotowłosa.- To wcinaj i idziemy. W końcu dziś twój wielki dzień.
Chłopak, przypomniawszy sobie o egzaminie, który go czekał skrzywił się prawie niezauważalnie i pośpiesznie zatopił nos w szafie. Wyciągnął z niej pospolity, bordowy T-shirt, czarne spodnie do kolan oraz zwykłe adidasy. Bez słowa ominął dziewczynę i udał się do łazienki, aby uniknąć dalszych wywodów złotowłosej. Nie chciał pokazać jej, że denerwuje się tym, czy aby na pewno sobie poradzi. Nie, nikt z Was nie ma omamów- tak, zawsze pewny siebie Riven wątpi w swój potencjał i możliwości. Jeszcze kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia i większość z Was pewnie pomyślałaby, że specjalista po prostu ma niezbyt udanego klona. Jednak teraz, po ostatnich wydarzeniach wszystko się zmieniło. Jego wrodzona pewność siebie została zachwiana i narażona na szwank. W końcu nie mógł zapomnieć tego, że nie zdołał uchronić Nabu przed mroczną otchłanią, ani tego, że nie był w stanie uratować Musy przed żałosnym karłem. Specjalista westchnął i spojrzał z niechęcią w lustro. Obmył twarz zimną wodą i najszybciej jak potrafił doprowadził rozczochraną czuprynę do porządku. Następnie, w trybie błyskawicy przebrał się w przygotowany zestaw odzieżowy i z zadowoleniem stwierdził, że nowe wdzianko okazało się naprawdę bardzo wygodne i nie dało się tego nawet porównać do tego ciasnego i niewygodnego kombinezonu, w którym był zmuszony chodzić praktycznie cały czas, nawet wtedy, kiedy temperatura sięgała do 35 stopni. Sztywnym krokiem wyszedł z pomieszczenia i bez słowa zajął miejsce przy stole. Wziął pierwszą kanapkę i dokładnie się jej przyjrzał. Być może było to idiotyczne, ale jak wiadomo "przezorny zawsze ubezpieczony".
- Przecież Cię nie otruję..- zaśmiała się znowu dziewczyna z pobłażaniem spoglądając na poczynania Rivena.
- Tego nie wiem..-mruknął z udawaną powagą i natychmiast pożałował swoich słów, gdyż miękka poduszka uderzyła go w twarz.
- Chcesz się bić? - zapytał zaczepnie marszcząc znacząco brwi.
- A proszę Cię bardzo.- Ariel ponownie wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu. - Nie chcę się chwalić, ale jeżeli chodzi o bitwę na poduszki nikomu jeszcze nie udało się mnie pokonać.- zuchwale wystawiła mu język, jednak widząc jego niewzruszony wyraz twarzy lekko się zmieszała.
- A kto powiedział, że będziemy się bić na poduszki? - uśmiechnął się tajemniczo podrywając się z miejsca i znikając w kuchni. Chwilę później jego sylwetka ponownie zagościła w skromnym saloniku trzymając w ręku patelnię. Ariel, widząc poczynania specjalisty wybuchnęła głośnym śmiechem i rzuciła się do ucieczki.
- Nie odważysz się! - wydyszała ledwo co łapiąc oddech poprzez bieg i nieustannie powracający do niej śmiech.
- Jeszcze zobaczysz, ty mała...- nie dokończył, gdyż przez nieuwagę wpadł na nią. Obydwoje skończyli lądując na podłodze, trochę za blisko siebie. Na policzkach dziewczyny zabłysły zdradzieckie rumieńce, a chłopak delikatnie zepchnął ją z siebie, chcąc uniknąć nieporozumień.
- Kretyn. - zaśmiała się dziewczyna podnosząc się z ziemi i odnosząc pośpiesznie patelnię na miejsce.
- Wariatka.- odgryzł się Riven uśmiechając się przy tym znikomo. Ponownie zasiadł do stołu poprawiając znacząco włosy, które zdążyły się już trochę potargać.
- Chyba nie wyobrażasz sobie, że ja to wszystko zjem..- przeraził się chłopak widząc, że za jednym talerzem wypełnionym po brzegi kanapkami kryje się kolejny, którego po prostu wcześniej nie zauważył.
- Tak, właśnie to sobie wyobrażam.- odparła całkiem poważnie siadając naprzeciwko.- Mężczyzna twojej postawy potrzebuje dużo siły.- oznajmiła takim tonem, godnym nazwania typowo profesorskim. Riven, nie wiadomo czemu zaśmiał się na te słowa i wiedząc, że i tak nie wygra z dziewczyną zaczął konsumować posiłek, jednak szło mu to tak powali i opornie, że zniecierpliwiona Ariel postanowiła mu pomóc, bo inaczej nie wyrobiliby się do wieczora.
- Kretyn, po prostu kretyn...- mruknęła sięgając po kanapkę, a zaraz potem zaśmiała się widząc minę chłopaka.


*****

Następnego dnia, kiedy tylko promienie słoneczne wpadły do jej pokoju zapięła właśnie ostatnią walizkę. Z uśmiechem na ustach układała włosy przed lustrem wiążąc je w tradycyjne wysokie kity spływające po bokach. Narzuciła jeszcze na ramionach delikatny sweterek i ostatecznie była gotowa. Wzięła swoje bagaże i ruszyła do pokoju przyjaciółki, która już od kilkunastu minut krzątała się u siebie w towarzystwie jakichś latynoskich rytmów. Bez pukania zajrzała do środka i zaśmiała się widząc, jak Layla tańczy i pakuje się jednocześnie.
- Jesteś gotowa?- spytała, jednak nie uzyskawszy żadnej odpowiedzi powtórzyła to samo pytanie, tylko, że o wiele głośniej. I tym razem jednak nie przyniosło to wyczekiwanego efektu. Musa westchnęła i jednym ruchem ręki ściszyła muzykę o ponad połowę. Księżniczka Andros, zauważając ten fakt przystanęła i zdziwiona rozejrzała się. Widząc przyjaciółkę w drzwiach uśmiechnęła się i machinalnie poprawiła bujne, brązowe loki.
- Jesteś gotowa?- Musa powtórzyła to samo pytanie już po raz trzeci.
- Tak.- odpowiedziała z uśmiechem Layla zatrzaskując ostatnią walizkę.- Możemy ruszać.- dodała z entuzjazmem. Obie dziewczyny weszły do małego saloniku, który należał do każdej członkini Klubu Winx. Zastały tam tylko Tecnę jak zwykle ślęczącą przed laptopem i Florę, która tak jak codziennie troskliwie zajmowała się swoimi roślinami.
- Dokąd się wybieracie?- zapytała ta druga przyglądając się z ciekawością przyjaciółkom.
- Musimy odpocząć.- odparła Musa obdarzając czarodziejkę natury delikatnym uśmiechem.
- Lecimy na Andros.- dodała Layla.- Wrócimy za parę dni.
- Rozumiem.- odparła z uśmiechem Flora.- Udanej podróży.
- I nie każcie nam na siebie zbyt długo czekać.- zaśmiała się Tecna.
- Postaramy się.- zażartowały wspólnie Musa z Laylą i po pożegnaniu dwóch przyjaciółek czułym uściskiem opuściły budynek Alfei.
- Nie mam ochoty znów używać teleportacji..-mruknęła Musa, kiedy wraz z przyjaciółką przechodziły przez bramę szkoły dla czarodziejek.
- Masz rację. To już jest nudne. Poza tym przeżycie całej podróży będzie o wiele ciekawsze.- rozpromieniła się ciemnoskóra.
- A jeszcze ciekawsza będzie podróż na wielorybach.- księżniczka Melodii nagle przypomniała sobie o swoich uroczych przyjaciołach z owej planety.
- Mówisz poważnie?- zdziwiła się Layla.- Nie wiedziałam, że tak w ogóle można.
- Oczywiście, że można.- prychnęła niebieskooka.- Wieloryby nie tylko niesamowicie śpiewają, ale także są doskonałym środkiem transportu. - zaśmiała się czarodziejka.- Chodź, pokażę Ci!- złapała towarzyszkę za nadgarstek i pociągnęła ją w stronę jeziorka, które kilkanaście kilometrów dalej łączyło się z obszernym oceanem, prowadzącym między innymi na Andros. Stanęły tuż przy brzegu, a Musa zauroczyła się chwilowo pięknym widokiem wschodzącego słońca. Złota łuna wznosiła się nieśmiało i zmierzała ku centrum widnokręgu, odbijając się w delikatnie falującej tafli wodnej, a w tle królowało niebo w odcieniu kwitnącej wiśni.
- Wow..-wyrwało jej się, a jej malinowe usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu.
Kiedy jej pierwszy urok zachwycającym widokiem minął gwizdnęła jedynie bardzo głośno skupiając się jednak przy tym wyjątkowo mocno. Nie trzeba było długo czekać. Z głębiny jeziorka można było dostrzec dwie tęczowe płetwy, które z zawrotną szybkością posuwały się na przód, w stronę brzegu.
- Czasami mnie przerażasz.- zaśmiała się Layla w tym samym momencie, w którym z wody wyłoniły się bajeczne wieloryby machając do czarodziejek wesoło płetwami. Dziewczyny z wielką chęcią odwzajemniły powitanie i podeszły bliżej. Musa z czułością pogłaskała zwierzaki po mokrym grzbiecie, a następnie zaczęła mówić coś do nich w niezrozumiałym dla innych języku. Czarodziejka fal ze zdumieniem obserwowała poczynania towarzyszki.
- Na co czekasz?- zaśmiała się Musa, która rozsiadła się wygodnie na grzbiecie zwierzęcia, a jej walizki lewitowały nad nią.- Wsiadaj!
Layla nieufnie spojrzała na wieloryba i z wahaniem powoli wsiadła na jego grzbiet co z początku wyszło jej trochę niezdarnie, jednak ostatecznie udało się jej zająć bezpiecznie miejsce. Następnie rzuciła czar na swoje walizki, które podobnie jak bagaże Musy po chwili lewitowały tuż obok właścicielki.
- Jak to zrobiłaś? - zapytała ciemnoskóra, kiedy wieloryby poczęły mknąć przed siebie.
- To proste.- zaśmiała się ciemnowłosa.- Na Melodii od dziecka uczyłam się języka śpiewających wielorybów. To były moje główne zajęcia. To bardzo przydatne, bo mogę się z nimi bez problemu porozumieć.
- Niesamowite..-zachwyciła się Layla.- I każdy może ot tak je do siebie przywołać?
- Każdy może próbować.- Musa wzruszyła ramionami.- Jednak, aby wieloryby przybyły na twoje wezwanie muszą mieć do Ciebie zaufanie. Udało mi się zyskać ich sympatię wtedy kiedy zdołałam uwolnić je od uroku Darcy. Pamiętasz, prawda?
- A, tak pamiętam..-odparła Layla po chwili namysłu. Następnie dziewczyna, za pomocą morfiksu wytworzyła wokół siebie i swojej towarzyszki magiczną bańkę, która umożliwiała normalne oddychanie pod wodą, dzięki czemu mogły podróżować na powierzchni wody, lub w jej najdalszych głębinach. Dzięki temu ich podróż była dużo ciekawsza niż mogły sobie to wyobrazić.

****

Szli w zupełnej ciszy już przez kilkanaście minut. Riven wciąż rozglądał się po okolicy próbując się za klimatyzować w nowym otoczeniu. Snuł się po cichu, wędrując za swoją przewodniczką chcąc nie zwracać na siebie uwagi nikogo z tutejszych. Niestety jego starania przyniosły marne skutki, bo co chwilę czuł na sobie ich ciekawskie i niezwykle irytujące spojrzenia. W końcu dotarli na niewielki plac, na którym znajdował się Mistrz Xavier w towarzystwie paru innych, równie dostojnych postaci.
- Witaj Riven.- przywitał go niezwykle miłym głosem Xavier podchodząc bliżej do przybysza.
- Witaj, Mistrzu.- odpowiedział Riven oddając mu pokłon, chcąc tym samym zabłysnąć i wypaść jak najlepiej. Mężczyzna, widząc poczynania specjalisty zaśmiał się serdecznie.
- Widzę, że w Czerwonej Fontannie nie zapominają także o zasadach savoir vivre'u. To bardzo dobrze.- pochwalił go Mistrz.- Jednak obejdzie się bez tych pokłonów.- zaśmiał się jeszcze raz.- Zapewne zastanawiasz się jakie zadanie Cię czeka.- to zabrzmiało raczej jak stwierdzenie, a nie pytanie.- Otóż będziesz musiał nam udowodnić, że potrafisz poradzić sobie w trudnych warunkach, oraz pokazać, iż posiadasz cechy, które są tutaj niezbędne. Dokonasz tego tylko wtedy, kiedy zdobędziesz 3 odznaki: Odwagi, Zaufania i Silnej Woli. Daję Ci na to 7 dni. Jeżeli nie wrócisz tu za tydzień zostaniesz uwięziony w tamtejszym świecie, bez szansy na powrót.- zakończył swój monolog Mistrz Zakonu Feniksa z okropną powagą. Riven, kątem oka zauważył, że Ariel na te słowa wzdrygnęła się. Jego samego przeszyła gęsia skórka, jednak trzymał się dzielnie i z pokerową twarzą przytaknął głową na znak, że wszystko zrozumiał.
- Będziesz musiał także nauczyć się współpracować.- dodał nagle Xavier, powodując, że usta specjalisty nieznacznie się skrzywiły. Ale skąd on wiedział, że...a, no racja..on i ten jego dar czytania w myślach..- westchnął Riven.
- Podczas twojej misji towarzyszyć Ci będzie Ryan.- oznajmił Mistrz, wskazując na pewnego młodzieńca stojącego kilka centymetrów od niego.
-Wspaniale..-bąknął Riven nie ukrywając swojego niezadowolenia i niby to od niechcenia spojrzał na swojego przyszłego towarzysza. Był to mężczyzna podobnej postury co on sam. Miał jaskrawą, bladą cerę, która aż biła po oczach swoją intensywnością. Włosy miał krótkie, ostrzyżone po obu bokach, jedynie na środku dostojnie unosiła się podniesiona nieco grzywa granatowych włosów. Specjalista ze zdziwieniem odkrył, że nowy znajomy ma do złudzenia podobne oczy co on. W jego tęczówkach również rozlewała się fiołkowa barwa, tylko, że nieco ciemniejsza i spowita zagadkową mgłą. Riven próbował z niej coś wyczytać, jednak bez skutku. Ani oczy, ani twarz Ryana nie wyrażały żadnych emocji. Widać, że był po prostu obojętnie nastawiony do całej sprawy.
- Czy jesteście gotowi?- przerwał ciszę Xavier. Mężczyźni skinęli jedynie głowami, a natychmiast za nimi ukazał się tajemniczy portal, z którego uwalniał się zagadkowy dym. Riven, nie oglądając się nawet czy Ryan podąża za nim zacisnął dłonie w pięści i twardym, dumnym krokiem ruszył w jego stronę. Jego towarzysz bez cienia entuzjazmu ruszył za nim, widać jednak było, że wcale się do tego nie pali.
- Uważaj na siebie.- bordowłosy usłyszał za sobą jedynie cichutki pisk Ariel, nie zdążył się jednak nawet odwrócić, bo był już po drugiej stronie.


****

Podróż na Andros minęła czarodziejkom w nadzwyczaj przyjemnej atmosferze. Ani się obejrzały, a już były na rodzinnej planecie Layli. Czarodziejka fal, westchnęła rozglądając się na wszystkie strony. Ach, jak dobrze być w domu! Niedługo potem z radością wyskoczyła na ląd i przymknęła powieki, czując na ciele powiew świeżej bryzy. Musa, po chwili do niej dołączyła, jednak przedtem podziękowała wielorybom za transport, w tym dziwacznym- według Layli.- języku oraz odesłała je z powrotem na Melodię. Dziewczęta wzięły swoje bagaże i powolnym krokiem ruszyły przed siebie.
- Pójdę przywitać się z rodzicami.- oznajmiła nagle Layla.- Idziesz ze mną?
- Nie, dzięki.- uśmiechnęła się Musa.- Idź, ja tu zaczekam.
Layla westchnęła, nie chciała zostawiać Musy samej, jednak z drugiej strony dobrze wiedziała, że jakiekolwiek próby przekonania jej do czegoś z góry skazane są na niepowodzenie.
- Zaraz wrócę!- zawołała wesoło i popędziła w stronę pałacu.
- Nie śpiesz się, poradzę sobie!- rzuciła za nią z rozbawieniem czarodziejka muzyki i nie wiedząc co za bardzo ma teraz zrobić usiadła na brzegu oceanu. Tam gdzie idealnie czysta woda stykała się z suchym lądem. Oparła się bokiem o pobliską skałę i jak zawsze w samotności zaczęła rozmyślać. Nieproszone obrazy, potocznie nazywane wspomnieniami znów wtargnęły bez pozwolenia do jej umysłu. A w szczególności ten jeden, ostatni, związany z nim..

"- Mam do wykonania ważne zadanie.- oznajmił Riven z nieprzeniknionym wyrazem twarzy odwracając się ten ostatni raz w stronę przyjaciół.- I będę je musiał wykonać sam.- dodał dobitnie widząc jak Bloom otwiera już usta, by zapewne powiedzieć: "Nic już nie mów, idziemy z tobą!"
- Zaraz..- niespodziewanie dla wszystkich głos zabrała Stella.- Przegapiłam coś? Ty odchodzisz? Tak na dobre?- zapytała ze strachem i z niedowierzaniem wpatrywała się w sylwetkę przyjaciela.
Chłopak skinął głową, jednak ciężko było zinterpretować jego intencję. Nikt nie mógł zgadnąć czy ta odpowiedź miała być twierdząca, czy negatywna.
- Więc powodzenia..-odezwał się nagle Sky, ze współczuciem spoglądając na przyjaciela.- Będziemy czekać na Ciebie.-dodał natychmiast chcąc podejść do tego wszystkiego z odrobiną optymizmu.
- Zawsze możesz wrócić.- poparła ukochanego Bloom, jednak Riven chyba niezbyt przejął się tymi słowami. Odwrócił się do nich tyłem, gdyż nie mógł już dłużej znieść ich zdziwionego i pełnego rozżalenia spojrzenia.
- Do zobaczenia.- odparł krótko i już miał iść, kiedy w ostatniej chwili przypomniał sobie o czymś niezwykle ważnym. Znów się odwrócił a jego spojrzenie powędrowało w kierunku Musy, która stała najbliżej niego, oddalona od całej reszty. Ona również na niego spojrzała, a chłopak zdołał dostrzec w nim nutkę smutku.
- Żegnaj, Muso..-te słowa ledwo co przeszły mu przez gardło. Nie mógł uwierzyć, że doszło do tego, czego nawet w najstraszniejszych snach by się nie spodziewał- stracił ją. Znowu. Jednak tym razem na dobre. Czarodziejka nic nie odpowiedziała, tylko z lekkim uśmiechem skinęła głową. Wiedziała, że tak będzie lepiej...
Specjalista powoli ruszył w stronę bramy i przeszedł przez nią. W tym momencie nawiedziła go myśl, by wrócić i próbować im wmówić, że to po prostu głupi żart. Jednak nie, nie tym razem..musiał pobyć sam ze sobą. Musiał uporządkować swoje życie, które ostatnimi czasy przewróciło się do góry nogami, a on stracił nad nim kontrolę. Westchnął ciężko i dalej kroczył na przód, w nieznanym kierunku.

- Na rozum mu padło?- odezwał się wstrząśnięty Brandon, który w tym momencie stracił nawet ochoty na żarty. Wpatrywał się jedynie w bramę szkolną, w której jeszcze sekundę temu dane mu było zobaczyć swojego wieloletniego kumpla.
- A ona?- spytała Stella przyglądając się Musie z niedowierzaniem.- Pozwoli mu tak po prostu odejść?- szepnęła bardziej do siebie niż do przyjaciółki, jednak później stwierdziła, że ta uwaga była nie na miejscu, jednak na jej nieszczęście Musa wszystko usłyszała. No właśnie...pozwoli mu tak odejść? O nie, nie ma mowy!- zawzięła się w myślach i bez słowa pobiegła ile sił w nogach za Rivenem. Wiedziała, że ona i on potrzebują przerwy, ale nie chciała, żeby odchodził, ale jeżeli już ma to zrobić musi zapamiętać jedną rzecz, bardzo istotną, być może nawet najistotniejszą.
Sama zdziwiła się z jaką prędkością poruszały się teraz jej drobne nogi. Biegła szybciej niż kiedykolwiek. W końcu zdołała dostrzec jego sylwetkę, gdzieś na drugim końcu polany. Przystanęła, zmęczona i zdyszana.
- Riven...-zdołała jedynie wyszeptać, jednak w tej samej chwili zerwał się delikatny wiatr poruszający gałęziami drzew. Zdołał ponieść jej delikatny głos przez całą polanę, dzięki czemu dźwięk zdołał dotrzeć do uszu chłopaka. Zesztywniał całkiem i zdziwiony odwrócił się. Kiedy ją zobaczył, rozczochraną i zdyszaną jakoś tak milej mu się na duszy zrobiło. W tej chwili chciał do niej podejść, przytulić i powiedzieć jak bardzo ją kocha, lecz wiedział, że teraz, kiedy podjął się kolejnego wyzwania musi je wykonać za wszelką cenę.
- Zawsze będziesz moim bohaterem....- powtórzyła szeptem to samo zdanie, które wypowiedziała chwilę wcześniej. Musiała jednak zrobić to jeszcze raz, aby na pewno to zapamiętał. Chłopak uśmiechnął się i widząc, że Musa nie ma zamiaru mówić już nic więcej znów się odwrócił i zniknął w gęstwinie dzikiej przyrody.
- Zawsze..-wyszeptała raz jeszcze, a następnie otarła samotną łzę spływającą jej po policzku.."\*


- Musa, orientuj się!- krzyk przyjaciółki sprowadził ją na ziemię. Potrząsnęła głową, aby w pełni móc uwolnić się od wspomnień. Nie zdążyła zareagować bo dostała jakimś przedmiotem w głowę. Warknęła pod nosem masując obolałe miejsce. Spojrzała w bok, a obok niej leżało nic innego jak zwykły latający dysk.
- Co tak słabo?- usłyszała śmiech nadbiegającej Layli.
- Możesz mi wyjaśnić co ty wyrabiasz?- mruknęła niezadowolona Musa marszcząc brwi.
- Myślałam, że złapiesz.- broniła się ciemnoskóra.- No chodź! Przecież nie będziesz tu siedzieć cały dzień.- pociągnęła ją za ramię, więc siłą rzeczy, niezadowolona czarodziejka musiała wstać. Wtedy, kiedy Layla odwróciła się, aby zająć swoje miejsce do gry Musa z chytrym uśmieszkiem chwyciła dysk a następnie bez uprzedzenia rzuciła nim w przyjaciółkę, a w efekcie trafiła ją w plecy.
- Ała! No wiesz?- Layla udała oburzoną.
- Myślałam, że złapiesz..- odgryzła się z sarkazmem Musa. Obie dziewczyny wybuchnęły śmiechem.

****

*- No cóż...dopiero teraz wpadł mi pomysł na prolog, jak zwykle za późno, więc nie miałam jak go dodać, więc zrobiłam kolejne takie jakieś wspomnienie..jak sami widzicie jest to scena żywcem ściągnięta z serialu, przelana na papier przeze mnie, z malutkim dodatkiem od mojej osoby. uśmiech

No i znowu jakoś tak nudą zajechało.;c. No cóż..miałam napisać dłuższy, ale wtedy musiałabym napisać 2 rozdziały w jednym, a wydaje mi się, że lepiej jest to tak jakby rozdzielić. Cóż, nie jestem zadowolona z tego co tu nasmarowałam, ale mam nadzieję, że chociaż w minimalnym stopniu to "coś" przypadnie Wam do gustu. Obiecuję, że w następnym rozdziale postaram się w końcu rozkręcić jakąś akcję, co pewnie i tak mi nie wyjdzie . Dziękuję oczywiście za wszystkie, miłe komentarze i skrycie mam nadzieję na kolejne. Pozdrawiam i do nexta. uśmiech



Chapter 7.


Oboje szli w zupełnej ciszy przez niekończący się las. Czuli się beznadziejnie. Bezradność, jaka ich ogarnęła przytłaczała ich niemiłosiernie. Żadne z nich nie wiedziało gdzie zacząć poszukiwania, więc po prostu szli przed siebie. Do tego napięta atmosfera dawała im się silnie we znaki. Gołym okiem było widać, że nie palą się do pracy w zespole. Wręcz przeciwnie. Snuli się wśród gęstej roślinności pół metra od siebie nie zamieniając ze sobą ani słowa. Riven, nie wiedzieć czemu ciągle ukradkiem spoglądał na swojego towarzysza, próbując go jakoś rozszyfrować, jednak bez skutku. W pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie ich spojrzenia się spotkały. Bordowowłosy zmieszany szybko spojrzał w innym kierunku. Natomiast Ryan niespecjalnie się tym przejął, jednak mimo to kąciki jego ust delikatnie się uniosły, jednak z daleka było to praktycznie niezauważalne. Uwielbiał wzbudzać u innych zainteresowanie swoją osobą. Tajemniczość i niedostępność stanowiły jego główne i niepodważalne atuty.
- Nie jesteś dyskretny.- mruknął beznamiętnie i przyśpieszył kroku. Riven zmarszczył brwi i kopnął leżący nieopodal kamień. Ta cała sytuacja naprawdę zaczęła działać mu na nerwy. I jeszcze ma współpracować z tym kolesiem, niedoczekanie...
- Za to ty aż za bardzo.- odgryzł się złośliwie Riven wlepiając spojrzenie w ponurą ziemię. Odpowiedziało mu tylko ciche prychnięcie, nic poza tym. No i jak tu z kimś takim współpracować? W ogóle co to za durny pomysł? Przecież wiadomo, że lepiej działać na własną rękę.- tą zasadą przynajmniej Riven kierował się przez całe życie i bądź co bądź nie zawsze warto było się do niej stosować. Głosił tą samą teorię, co wiedźmy: "Członkowie grupy mogą zdradzić innych, dlatego polegam tylko i wyłącznie na sobie".
- Współpraca z nim to zwyczajna pomyłka i kompletny idiotyzm.- burknął Riven.
- Z ust mi to wyjąłeś.- padła złośliwa odpowiedź, a specjalista szerzej otworzył oczy ze zdumienia. Ale skąd on to...no nie, znowu kolejna mądrala, która grzebie Ci w mózgu bez pozwolenia? Cóż za uciążliwy dar...
- Powiedziałeś to na głos.- mruknął ponownie Ryan w odpowiedzi na zdziwienie swojego towarzysza. Riven westchnął. Nie chciał mówić tego głośno, jak widać teraz słowa same, zupełnie nieproszone wymykały się z jego ust. No cóż...przynajmniej ten koleś nie umiał czytać w myślach, więc jego umysł był w 100 procentach bezpieczny od naruszania jego własnej prywatności.

****

Czas na Andros zdawał się płynąć dużo szybciej niż zazwyczaj. Przynajmniej tak wydawało się dwóm czarodziejką, które świetnie bawiły się w swoim towarzystwie. W końcu, od tak dawna dało się usłyszeć wdzięczny i prawdziwy śmiech Musy, którego brak niesamowicie dobijał jej najlepszą przyjaciółkę. Najpierw Layla zabrała swoją towarzyszkę na przechadzkę po swojej rodzinnej planecie i z wielkim entuzjazmem przedstawiała jej nawet najskrytsze zakamarki Andros. Musa, z wielkim zainteresowaniem zwiedzała planetę i słuchała szczegółowych opowieści Layli dotyczących poszczególnych miejsc, które zwiedzały. Tak bardzo zaangażowały się w to zajęcie, że kompletnie straciły rachubę czasu. Powróciły na plażę od której zaczęły swoją wycieczkę. Zerwał się lekki wiaterek, a słońce powoli poczęło chylić się ku zachodowi pozostawiając na niebie ognistą barwę, która zachwycała każdego mieszkańca, który akurat miał szczęście i mógł podziwiać to zjawisko na własne oczy. Musa z radością rozłożyła się na piasku przymykając oczy i czując jak ostatnie promyki słońca muskają delikatnie jej bladą skórę. Westchnęła pod nosem, a lekki uśmiech zagościł na jej twarzy. Wbrew pozorom życie może być naprawdę przyjemne. Wystarczy, że masz przy sobie kogoś z kim możesz się tym życiem cieszyć. Ona miała przy sobie Laylę i to jej wystarczało. Po chwili ciszy, dziewczyna otwarła powieki, zdziwiona, że przyjaciółka dała jej aż tyle czasu na rozmyślanie. Księżniczka Andros najwidoczniej sama popadła w podobny stan, bo stała jedynie przy brzegu oceanu, zapatrzona w bliżej nieokreślony punkt, znajdujący się przed nią. Jej bujne loki falowały na wietrze, a twarz nie wyrażała żadnych emocji, prócz bijącego po oczach smutku. Zaniepokojona Musa dźwignęła się na nogi i bezszelestnie podeszła do przyjaciółki. Położyła jej dłoń na ramieniu, na co dziewczyna drgnęła, ale prawie niezauważalnie.
- Co się dzieje?- zapytała zmartwiona czarodziejka muzyki przytulając lekko przyjaciółkę. Dziewczyna jednak nie odpowiedziała, tylko smętnym spojrzeniem powędrowała w stronę małżeństwa, które spacerowało na plaży. Pomimo tego, że byli razem nie można było powiedzieć, że są szczęśliwi. Wręcz przeciwnie. Nawet bez użycia magii można było od nich wyczuć negatywną energię, która zawierała w sobie wszystkie możliwe, negatywne czynniki, poczynając od przygnębienia, kończąc na niewyobrażalnej wściekłości i rozpaczy. Musa, poczuła lekkie ukłucie w środku, kiedy tak patrzyła na tą parę i co więcej, wydawała jej się dziwnie znajoma. Zmarszczyła czoło próbując za wszelką cenę przypomnieć sobie skąd zna ich twarze. Zaraz, zaraz....to mogą być tylko...no, tak, oczywiście! Jak mogła ich nie skojarzyć od razu? Widziała ich tylko raz w życiu, jednak podobieństwo jakie łączyło tą dwójkę i jej zmarłego przyjaciela nie mogło być przypadkowe.
- To...- Musa zawiesiła głos, aby przełknąć głośno ślinę i zastanowić się jak odpowiednio dokończyć myśl, jednak kiedy nic nie przyszło jej do głowy, postanowiła zapytać prosto z mostu.- rodzice Nabu, prawda?- szepnęła tak jakby nie miała odwagi zapytać o to głośno. W tym samym momencie jej ciemnoniebieskie tęczówki spotkały się z przepełnionymi bólem oczami Layli. Nie potrzebowała już żadnych słów, wiedziała, że miała rację. Zacisnęła usta intensywnie zastanawiając się nad tym co powinna teraz zrobić.
- To przeze mnie oni są nieszczęśliwi, rozumiesz?- zapytała czarodziejka fal beznamiętnym tonem wbijając rozżalone spojrzenie.
- Layla...- westchnęła Musa, jednak nie zdążyła już nic więcej powiedzieć, bo przyjaciółka brutalnie jej przerwała.
- Nie zaprzeczaj!- fuknęła wściekła.- Gdybym zrobiła cokolwiek, Nabu by żył, jestem pewna!- wypaliła w amoku wściekłości.- Przecież mogłam mu pomóc! Tym czasem ja stałam tam jak ta bezradna owieczka i tylko przyglądałam się jak mroczna energia wysysa z niego życie! To tak jakbym pomogła jej go zabić, nie rozumiesz tego?! Albo chociaż mogłam wyrwać to cholerne zaklęcie, albo...
- Przestań!- teraz to Musa się zdenerwowała.- NIC nie mogłaś zrobić, rozumiesz?! NIKT nie mógł! Nabu w życiu nie pozwoliłby nikomu zbliżyć się do otchłani.- dodała już trochę spokojniej.- Dobrze o tym wiesz, przecież znałaś go lepiej niż my wszyscy razem wzięci. Zachował się jak bohater, jednak niestety, energia czarnego kręgu była zbyt silna. Nawet dla niego.- dodała ze smutkiem.- Jednak jestem pewna, że nie chciałby, abyś się teraz smuciła, a tym bardziej obwiniała się za jego śmierć.
Layla spojrzała na przyjaciółkę szklanym spojrzeniem. Wiedziała, że przyjaciółka miała rację. Zdawała sobie sprawę z tego, że Nabu zawsze pragnął jej szczęścia. Więc chociażby z tego względu powinna spróbować ostatecznie ruszyć do przodu, z uśmiechem na ustach. Jednak to wcale nie było takie łatwe, jakie mogłoby się wydawać. Pomimo upływu czasu, dziewczyna cały czas, gdzieś tam, w najskrytszych zakamarkach swojej podświadomości, miała zakodowany ten jeden, najstraszliwszy obraz- Jego śmierć. I mimo usilnych starań nie potrafiła go tak po prostu wymazać, udawać, że go po prostu nie było. Przecież było oczywiste, że taka postawa była więcej niż niemożliwa.
Czarodziejka fal, niczym małe dziecko z całej siły wtuliła się w ramiona przyjaciółki. Okropny płacz wstrząsnął jej drobnym ciałem. Rany, które ostatnimi czasy zdołały minimalnie się zagoić, znów się otworzyły i wydawały się krwawić mocniej niż kiedykolwiek. Musa sama teraz walczyła uporczywie ze łzami, które cisnęły jej się do oczu, kiedy słyszała nieustający szloch Layli. Próbowała kołysać ją w ramionach, chciała zrobić cokolwiek, żeby tylko jej ulżyć. Musiało minąć naprawdę sporo czasu zanim księżniczka Andros się uspokoiła.
- Dzięki, Musa..-Layla uśmiechnęła się blado ocierając ręką wilgotne policzki.- Potrzebowałam tego.- dodała. Musiała przyznać, że wyrzucenie z siebie negatywnych emocji i zmartwień naprawdę pomagało. Jak to dobrze, że przynajmniej ma przy sobie przyjaciółkę. Przyrzekła sobie, że nigdy nie pozwoli, aby coś je rozdzieliło.
- Chodźmy popływać! -zaproponowała z entuzjazmem niebieskooka, aby oderwać Laylę od czarnych myśli. Ciemnoskóra popatrzyła na nią z powątpiewaniem, jednak wystarczyła jedynie chwila, a dziewczyna z uśmiechem przytaknęła głową i pstrykając palcami zmieniła swój zwykły strój na ten do pływania. Musa poszła w jej ślady, a następnie wraz ze swoją towarzyszką weszła do ciepłej wody. Dziewczyny z przyjemnością zanurzyły się w niej całkowicie a po chwili poczęły się w niej ścigać. Jak zwykle wyścig wygrała Layla, jednak tym razem ledwo co, gdyż Musa dopłynęła do brzegu zaraz po niej.
- Dobra, a teraz moja kolej, żeby wygrać.- zaśmiała się Musa.- Zróbmy zawody w wstrzymywaniu oddechu!- klasnęła w ręce
- Niech Ci będzie.- odparła z uśmiechem Layla.- Ale w tym też Cię mogę pokonać.- dodała pokazując szereg swoich białych zębów.
- Zobaczymy.- Musa pokazała jej język i kiedy policzyła do trzech obie ponownie zniknęły pod taflą wodną.

Po kilku minutach, kiedy zaczęło brakować jej tlenu wypłynęła na powierzchnię. Skrzywiła się, kiedy okazało się, że znowu przegrała.
- No dobra, wygrałaś.- burknęła wpatrzona w wodę.- Wyłaź.
Minęła dłuższa chwila, jednak po dziewczynie nadal nie było śladu.
- Layla? - zapytała drżącym głosem Musa.- To nie jest śmieszne..-dodała zupełnie poważnie.

****

Wciąż wędrowali przed siebie, jednak mieli wrażenie, że są w jakimś leśnym labiryncie, ponieważ krajobraz ich otaczający uparcie nie zmieniał swoich elementów. Po raz kolejny stanęli w rozdrożu dróg i byli przekonani, że już po raz kolejny zataczają wielkie koło.
- Mówiłem, żeby pójść w prawo.- mruknął beznamiętnie Ryan, łamiąc gałąź pobliskiego drzewa.
- To mogłeś tam iść.- odparł ironicznie Riven krzyżując w charakterystyczny dla siebie sposób ręce na klatce piersiowej.
- Świetny pomysł.- odwzajemnił Ryan, podobnym tonem co jego towarzysz i ruszył we wcześniej wspomnianym kierunku, nawet nie patrząc na to, czy Riven idzie za nim. Bordowłosy nie patrząc na niego ruszył prostą drogą. Tym razem jego wędrówka nie potrwała długo, bo nagle usłyszał za sobą krzyk chłopaka. Riven, mimowolnie zatrzymał się i zawrócił. Dotarł do tego samego rozdroża, na którym rozstał się ze swoim dotychczasowym towarzyszem. Zacisnął szczęki i przez dłuższą chwilę nie wiedział, co ma robić. Iść tam, czy może lepiej pójść własną drogą i uwolnić się od tego irytującego kolesia? To drugie rozwiązanie było dla niego bardzo kuszące, zważając na jego naturę nieufnego samotnika. Jednak wystarczył jeszcze jeden krzyk Ryana, aby sprowadzić specjalistę do pionu. Nie, nie może go zostawić. To przecież byłoby zwykłe chamstwo i tchórzostwo w jednym. A tak nie zachowuje się specjalista. Riven zacisnął dłonie w pięści i rzucił się biegiem w kierunku, z którego dobiegał krzyk. Dzielnie przedzierał się przez gałęzie, łamiąc je co chwilę. W końcu dotarł w miejsce w którym znajdował się jego kompan. W pierwszej chwili Riven wytrzeszczył oczy ze zdumienia, jednak prawie natychmiast, zamiast tego na jego twarzy mimowolnie królował złośliwy uśmieszek. Ryan najwyraźniej zapędził się w ruchome piaski, gdyż widać było już tylko jego głowę i kawałek szyi.
- Tak, rzeczywiście to był świetny pomysł.- specjalista oczywiście nie mógł powstrzymać się od kolejnego sarkastycznego komentarza.
- Zamknij się kretynie i mi pomóż.- warknął rozwścieczony granatowowłosy wciąż bezskutecznie próbując się jakoś wydostać.
- To nie ja dałem się złapać w pułapkę jak dziecko.- po raz kolejny odgryzł się Riven podchodząc na najbliższą, bezpieczną odległość. Zmarszczył czoło i zaczął się rozglądać za czymś czym mógłby się posłużyć, aby pomóc Ryanowi. Nie miał zbyt dużo czasu, gdyż chłopak dalej był wciągany przez piaski i to w bardzo szybkim tempie. Teraz już jego broda powoli znikała za ich barierą. Zdesperowany specjalista jednym, szybkim ruchem zerwał z drzewa najdłuższą gałąź jaką znalazł. Następnie podtrzymując się drugą ręką pobliskiej skały wysunął gałąź w kierunku chłopaka najdalej jak umiał. Niestety to było za mało. Ryan, pomimo usilnych starań nie zdołał jej chwycić. Riven warknął pod nosem i odrzucił nieużyteczny przedmiot gdzieś w krzaki. Następnie pod wpływem impulsu podbiegł do największego drzewa, jakiego zdołał namierzyć. Położył umięśnione ręce na pniu i począł pchać je do przodu, żyjąc w idiotycznym przekonaniu, że pień wykrzywi się chociaż trochę. Jednak jak można było się domyślić ani drgnął. Riven zacisnął szczęki i ponownie zaczął pchać, jednak tym razem robił to jakby mocniej. Po chwili zdołał wyrwać korzenie z ziemi, a za chwilę drzewo runęło na ziemię tworząc nad piaskami jakby most. Specjalista odetchnął z ulgą i wskoczył na pień. Uklęknął w miejscu naprzeciwko Ryan'a i wyciągnął w jego kierunku swoją dłoń.
- Podaj mi rękę.- mruknął zniecierpliwiony Riven czekając na reakcję swojego towarzysza. Ten przyglądał mu się jedynie z wyraźną nieufnością wymalowaną na twarzy.
- Podaj mi rękę.- powtórzył gniewnie, kiedy poczuł jak drewno pod jego ciężarem zaczyna się powoli łamać. Ryan, chcąc nie chcąc musiał go posłuchać. Wiedział o tym doskonale. Z niechęcią chwycił Rivena za nadgarstki. Bordowłosy złapawszy go zaczął mocno ciągnąć chłopaka w swoją stronę. Kosztowało go to naprawdę wiele wysiłku, bo ruchome piaski naprawdę nie chciały dać za wygraną. W końcu jednak udało mu się osiągnąć zamierzony cel. Wciągnął Ryana na pień, a następnie sam zgrabnie zeskoczył na bezpieczny grunt.
- Zwykłe dziękuje wystarczy.- rzucił złośliwym tonem i nie czekając na chłopaka ruszył przed siebie, tą samą ścieżką, którą wcześniej zawrócił.
- Dzięki.- bąknął naburmuszony Ryan i niechętnie ruszył za Rivenem.
- Może trochę głośniej?- zapytał z sarkastyczną nutą bordowowłosy odwracając się na chwilę w stronę swojego towarzysza. Ten nic mu nie odpowiedział, a na jego twarzy zagościł szyderczy uśmieszek. Specjalista nawet nie zdążył zapytać o co mu chodzi, gdyż w tym samym momencie wpadł na drzewo i boleśnie wpadł w kałużę błota. Warknął jedynie pod nosem, podczas gdy Ryan zwijał się ze śmiechu.

****


Chciała wypłynąć na powierzchnię, jednak kiedy właśnie podjęła taką decyzję coś uniemożliwiło jej realizację wybranego celu. Poczuła, jak coś oplata jej prawą nogę. Drugą kończyną próbowała to coś trafić, jednak bez skutku. Niedługo potem poczuła, że ta sama rzecz oplata się wokół jej brzucha. Z przerażeniem odkryła, że są to jakieś macki, z których uwalnia się dziwna substancja. Chwile później całe jej ciało zesztywniało w jednym momencie. Nie mogła się poruszyć, nawet o milimetr. Krzyknęła z całej sił, wołając o pomoc, jednak jej głos został zagłuszony przez kilkanaście warstw wodnych. Nagle poczuła, jak to coś zaczyna ją ciągnąć gdzieś na dno. Zacisnęła powieki czując narastającą bezradność.

Musa, pomóż mi!!!!- wołała rozpaczliwie w myślach Layla, idiotycznie łudząc się, że przyjaciółka ja usłyszy...


****

- Layla!- krzyknęła po raz setny Musa będąc coraz bardziej przerażona nieobecnością przyjaciółki. Kiedy kolejne nawoływania nie przyniosły rezultatu doszła do wniosku, że to nie mogą być żarty.
- Coś musiało się stać..- przemknęło jej przez myśl i zacisnąwszy szczęki znów dała nura pod wodę. Z przerażeniem odkryła, że jakieś zanieczyszczenie unosiło się w głębinach oceanu. Nie zastanawiając się już nad pochodzeniem tej mazi skupiła się maksymalnie, a już po chwili pomyślnie przeszła transformację Sirenix'u, ponieważ ta moc, w tych warunkach była jak najbardziej wskazana. Zaczęła rozglądać się dookoła. Nie wiedząc czemu, nagle, zdając się zupełnie na własną intuicję spojrzała w dół, skąd dochodziło tajemnicze zanieczyszczenie. Zmrużyła powieki i zdołała dostrzec gdzieś w dole charakterystyczne, brązowe loki i ciemnoskórą rękę przyjaciółki.
- Layla!- krzyknęła przerażona i czym prędzej zaczęła płynąć za nią. Pomimo usilnych starań dalej była daleko od dziewczyny. Zacisnęła dłonie w pięści i przyspieszyła. W końcu zdołała się w miarę zbliżyć. Widząc ohydnego stwora miała ochotę krzyknąć, jednak w ostatniej chwili ugryzła się w język. Stworzenie było podobne do ośmiornicy. Wielkiej, mrocznej ośmiornicy, której macki uwalniały tajemniczą substancję. Jej ślepia wyrażały krwistoczerwoną barwę, a na dodatek posiadały one lasery, które z łatwością niszczyły wszystkie przeszkody, jakie napotkały na drodze. Musa zebrała w sobie wszystkie swoje siły i już prawie zrównała się z potworem. Musi uratować przyjaciółkę, musi!

****

Obaj mężczyźni szli ramię w ramię przez niekończący się las. Dzielnie przedzierali się przez gęstwinę dzikich roślin, jednak dalej nie nawiązywali ze sobą żadnych rozmów. Po ostatniej przygodzie rola przywódcy spadła na barki Rivena, któremu jak najbardziej to odpowiadało. Kroczył dumnie na przodzie i bezgranicznie zaufał swojemu wrodzonemu instynktowi i intuicji. Znowu natrafili na rozdroże. Tym razem specjalista wybrał lewy kierunek. Jednak zanim ruszył w drogę do jego głowy wpadła sprytna myśl. Chwycił leżący na ziemi kamień i na pobliskim pniu zaznaczył coś na kształt litery "x", aby w razie co móc rozpoznać to drzewo i zmienić kierunek wędrówki. Po wykonaniu tej czynności ruszył dalej, krętą ścieżką.
- A ja dalej uważam, że powinniśmy pójść prosto.- upierał się Ryan idąc za swoim "przywódcą" z naburmuszoną miną.
- Żeby znowu skończyć w ruchomych piaskach?- skomentował złośliwie Riven przyśpieszając kroku. Ryan, na te słowa przewrócił jedynie oczami i już chciał coś odpowiedzieć, jednak zrezygnował z tego, kiedy nagle zobaczył jakieś czerwone pasy na gruncie. Zatrzymał się natychmiast, próbując odgadnąć co to takiego.
- Uważaj!- krzyknął za Rivenem widząc jak ten nieuchronnie idzie w ich stronę.
- Na co?- zakpił specjalista, jednak niestety było za późno. Nadepnął na jeden z tych "pasów" tym samym uruchamiając pułapkę. Został zamknięty w jakiejś dziwnej bambusowej klatce, która w oka mgnieniu powędrowała ku górze i zawisła na wysoki koron drzew. Riven zaklnął głośno, na co Ryan znowu zaczął się śmiać.
- Komu teraz jest łyso?- zapytał z dziwną satysfakcją spoglądając w górę kładąc ręce pod boki. Riven, nie odpowiedziawszy spiorunował go spojrzeniem.
- No już dobra, dobra...nie panikuj, pomogę Ci.- zaśmiał się serdecznie i skutecznie unikając pułapek susłem przedostał się na drugą stronę. Znalazł jakiś ostry odłamek skały pośród dzikich roślin i zaczął wspinać się po wysokim pniu. W końcu dotarł na szczyt i wskoczył ostrożnie na najwyższą gałąź. Ta, niespokojnie trzasnęła, jednak na szczęście się nie złamała. Ryan rozłożył ręce na boki, w celu utrzymania równowagi. Kiedy dotarł na skraj wyciągnął rękę przed siebie i rzucił znalezionym odłamkiem niczym bumerangiem w stronę klatki. Uśmiechnął się z satysfakcją kiedy ostry przedmiot zdołał przeciąć linę, na której trzymała się klatka. Chwilę później usłyszał tylko wrzask Rivena, a za chwilę po klatce nie było najmniejszego śladu, gdyż wraz z kontaktem z ziemią rozsypała się w drobny mak. Zadowolony Ryan zeskoczył z kilkumetrowego drzewa, o dziwo zgrabnie lądując na ziemi.
- To może zmienimy dowódcę?- zaświergotał w nadzwyczajnie dobrym nastroju i nie czekając na odpowiedź ruszył dalej. Riven westchnął i siłą rzeczy ruszył za nim.

*****

Po dłuższym pościgu za bestią, Musa, wykończona opadła z sił. Bezradnie runęła na dno, jednak z zdziwieniem odkryła, że bestia trzymająca przerażoną Laylę wpływa do jakiejś jaskini, z której czarodziejka wyraźnie czuła silnie negatywną energię. Zacisnęła zęby i podniosła się. Podążyła śladami stwora i najlepiej jak umiała, skryła się za skałą minimalnie wglądając do środka. Wewnątrz jaskini zgromadzona była grupa tajemniczych osobników, których Musa nie mogła niestety rozpoznać poprzez ich ciemne płaszcze. Zadrżała, kiedy jej wzrok padł na ewidentnego przywódcę całej grupy. Ta sylwetka budziła największy respekt i napawała strachem każdego kto na nią spojrzał. Czerwono krwisty, wyróżniający się spośród reszty płaszcz spływał po postaci zasłaniając ją doszczętnie i uniemożliwiając identyfikację jej tożsamości. Nagle, ni stąd ni zowąd dotychczasowa, ohydna ośmiornica przybrała postać człowieka, podobnego jak cała reszta. Musa dopiero teraz zdołała dostrzec, że jej przyjaciółka jest nieprzytomna. Jej bezwładne ciało opadło na dno oceanu.
- Ty głupcze!!!!- Musa zadrżała na dźwięk tego mrożącego krew w żyłach wrzasku.- Przecież dokładnie opisałem Ci tą dziewczynę! To nie ona!!!- ryknął wściekły dowódca i niebezpiecznie zbliżył się do tego, który porwał Laylę.- Masz mi znaleźć tą o której Ci mówiłem, bo jak nie..-wycedził przez zaciśnięte zęby ukazując w złości swoje długaśne szpony.
- Moment!- krzyknął nagle któryś z tych ubranych na czarno.
- Czego?!- warknął przywódca piorunując go spojrzeniem.
- Tssss..-przyłożył sobie palec do ust dając wszystkim znać, że mają być cicho. - Wyraźnie czuję tutaj magiczną energię.- mruknął pod nosem.- Czarodziejka..-warknął złowrogo kierując się w stronę wyjścia z jaskini. Musa, miała ochotę pisnąć, jednak skutecznie się od tego powstrzymała. Czym prędzej przemieniła się w zwykłą postać i próbując wytrzymać z małą ilością tlenu w płucach w ostatniej chwili zakamuflowała się w gęstych podwodnych roślinach.
- Do reszty oszalałeś!- krzyknął kolejny.
- DOŚĆ!!!- ryknął przywódca.- Nie mam czasu na takie głupoty! Chodźmy, nasze poszukiwania wciąż trwają!- krzyknął i brutalnie wykopał bezbronne ciało Layli z jaskini. Musa, widząc to zazgrzytała wściekle zębami i dosłownie miała ochotę rzucić się na tego kogoś nie zważając na konsekwencje swoich czynów. Zanim jednak zdążyła to zrobić tajemnicze postacie po prostu zniknęły. Czarodziejka westchnęła z ulgą i wyszła z ukrycia. Wykorzystując resztki sił podpłynęła do przyjaciółki i chwyciła ją za rękę. Następnie skupiła się maksymalnie i teleportowała się wraz z przyjaciółką na ląd. Ciemnoskóre ciało ponownie opadło na ląd, a Musa wyczerpana padła na kolana przy przyjaciółce. Przytuliła jej drobne ciało do piersi w środku czując narastający niepokój. Natomiast w jej głowie narodziło się pytanie, które w tej sytuacji było oczywiste: Kim oni są?

****



Edytowane przez Magical Galyn dnia 10-05-2015 18:45
32772333 http://winx-club-riven-and-musa-my-story.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
Strona 1 z 3 1 2 3 >
Skocz do Forum:
Logowanie
Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?

Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.

Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.

~EmilyWinxClub0
16:27:24 22.03.2024
W świecie 8 sezonu Winx, nie są potrzebne żadne używki, oni mają tam niezłą fazę i bez tego xD
~EmilyWinxClub0
16:26:02 22.03.2024
Co to za idiotyczny, może nawet trochę psychodeliczny komiks xD ludzie boją się dziwnych stukrotek, które ożywiły się bo Flora z Miele się przytuliły xD i po co tu Cosmix w ogóle
~EmilyWinxClub0
14:05:14 19.03.2024
Oczywiście z oczywistych powodów, ale po tym jak potraktowali i zniszczyli oryginalnego Winxa satysfakcja jest większa
~EmilyWinxClub0
14:03:23 19.03.2024
Miło widzieć jak Nickelodeon jest obecnie anulowany
^Flamli0
17:42:02 18.03.2024
Zapraszam na nowy komiks :> KLIK
~February0
13:23:33 18.03.2024
Aż oczy odpoczywają jak patrzy się na taką okładkę!
~Misiekoslavsky0
12:50:31 16.03.2024
Nostalgicznie wygląda!
^Flamli1
12:14:21 16.03.2024
okładka nowego magazynu we włoszech
~EmilyWinxClub0
13:43:04 15.03.2024
I dlatego, że wszyscy nie cierpią kreski z 8 sezonu .. Do dziś nie wiem co im strzeliło do głowy, żeby tak wybielić Florę, Laylę i Stellę
~EmilyWinxClub0
11:59:53 15.03.2024
Przynajmniej w komiksach Winx i Trix mogą nosić swoje kuse stroje jeszcze, tylko nie wiadomo w jakim czasie się to wszystko rozgrywa, więc pewnie jest to robione ze względu na reboot z akcją gdzieś na początku luźną
~EmilyWinxClub0
11:58:16 15.03.2024
Komiksy ze starą kreską są lepsze dla oka i może byłyby fajne gdyby miały więcej stron
^Flamli0
19:29:29 14.03.2024
Spróbuj wchodząc dokładnie tak: https://winxblogger.pl/
~Stellka0
18:45:17 14.03.2024
Zgłaszam problem techniczny. W przeglądarce mobilnej Safari nie wysyłają się wiadomości na SB smutny
^Flamli0
18:08:59 14.03.2024
zapraszamy na kolejny komiks ze "starą" grafiką po 8 sezonie :> KLIK
~Vixen0
5:32:49 14.03.2024
:p
~Vixen0
5:32:44 14.03.2024
Ale i tak nie mam punktów za tamty rok
~Vixen0
5:32:16 14.03.2024
XD kawa mnie nie budzi I źle widziało się na oczy
~Vixen0
5:31:42 14.03.2024
Dobra jednak dopiero za miesiąc ze
~Vixen0
5:31:04 14.03.2024
Wczoraj wybił mi kolejny rok na wb. Mogę prosić o punkty?
~Vixen0
19:35:19 13.03.2024
:pony:
~Vixen0
19:35:10 13.03.2024
WB życiem
*Lunaris0
16:45:44 13.03.2024
Prawie tak samo jak wtedy, gdy dowiedziałam się, że gen alpha tworzy swoje pierwsze memy
*Lunaris0
16:41:57 13.03.2024
ngl, poczułam się staro
*Lunaris0
16:41:48 13.03.2024
Jakim cudem 2015 był już 9 lat temu o.o
~February0
15:41:02 13.03.2024
Ej ja nie miałam na myśli nic negatywnego że to post sprzed 9 lat, strona żyje i ma się dobrze, chciałam ożywić shoutbox ;/
Regulamin
Archiwum
lekkieb. lekkie
wersja: 3.0.4
Ankieta
Chcecie, jak co roku, wziąc udział w wigilijnych podarunkac?

Tak
Tak
69% [9 Głosów]

Nie
Nie
8% [1 Głosuj]

Nie wiem
Nie wiem
23% [3 Głosów]

Głosów: 13
Rozpoczęta: 20/11/2023 08:49
Zakończona: 26/11/2023 18:48

Archiwum Ankiet

.