Nowości
18.03.2024
❧ dodano komiks nr 228 - Magia Flory i Miele

14.03.2024
❧ dodano komiks nr 237 - Dobry pomysł

08.03.2024
❧ dodano komiks nr 205 - Magia Winx Rock

19.02.2024
❧ dodano komiks nr 171 - W świecie snów

18.02.2024
❧ dodano komiks nr 208 - Siła natury

17.02.2024
❧ dodano komiksy nr 217, 218, 220, 221, 224, 226, 227, 229-231, 233, 234

14.02.2024
❧ dodano komiks nr 236 - Nowy początek

24.01.2024
❧ naprawiono muzykę z 2 sezonu

23.01.2024
❧ naprawiono muzykę z 3 sezonu i pełną wersję piosenki Enchantix po włosku

Użytkowników Online
 Gości Online: 0
 Użytkownicy Online: 1
 Zarejestrowanych Użytkowników: 2,045
 Najnowszy Użytkownik: ~NettaArt
Dzisiejsi Solenizanci
KaraQ
Lau
x_ooliwia

Twórczość
Opowiadania
❧  Winx: Nic nie jest tym, czym się wydaje...  ☙

Strona 3 z 4 < 1 2 3 4 >
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
*Lunaris
Moderator

avatar
Dodane dnia 02-07-2015 15:37
Swego rodzaju wenę dają komentarze, za które bardzo dziękuję. Gdyby nie one, to możliwe, że rzuciłabym to opowiadanie.

Nowy rozdział, który nie uważam za najlepszy, ale mam nadzieję, że wam się spodoba.

19. Nieoczekiwane spotkanie


Layla znalazła się na Andros. Jak? Jak się tu dostała? Przecież...
Nagle pojawił się przed nią wściekły tłum. Nie rozumiała słów, było ich zbyt dużo w tym samym czasie. Dwóch rosłych mężczyzn chwyciło ją i uniosło. Ciemnoskóra usłyszała dwa słowa: do wody. Spanikowana zaczęła się miotać. Nie mogła użyć mocy. Coś ją blokowało.
Poczuła obezwładniające zimno, gdy trafiła w morskie odmęty. Szybko się jednak otrząsnęła. Była za słaba, by stworzyć barierę ochronną. Popłynęła w górę.
Jej ręce spotkały się z warstwą lodu, której jeszcze przed chwilą tam nie było...

***

Biegły korytarzami Alfei. W pewnym momencie Tecna usłyszała jakiś dżwięk. Zaskoczona przystanęła.
- Pani Tecno - odwróciła się w stronę znajomego głosu.
- Słucham, Kamilo - przybliżyła się o krok.
- Uczennica podeszła do nauczycielki.
- Chciałabym panią o coś spytać - oznajmiła młoda czarodziejka.
- O co?
Kamila odrzuciła włosy do tyłu, które nagle się wyprostowały. Jej cera pojaśniała. Dziewczyna doskoczyła do kobiety, zasłaniając jej usta ręką. Drugą chwyciła różowowłosą w pasie.
- Teraz sobie porozmawiamy - wysyczała prosto do ucha czarodziejki technologii.
"Aliudika" - zaświecił się w głowie Tecny czerwony napis.
Odezwał się w niej instynkt samozachowawczy. Niezdarnie kopnęła czarownicę, która odruchowo się cofnęła.
- Tecna! Bloomix! - wykrzyknęła kobieta.
Otoczyła ją złota poświata, która oślepiła Aliudikę. Pani technologii była gotowa do walki.
Dziewczyna skoczyła w stronę ściany, od której odbiła się i rzuciła na kobietę. Upadły na ziemię, po czym przetoczyły się po podłożu. Czarownica rozłożyła kobietę na łopatki.
- Gdzie on jest? - wyraz jej twarzy ukazywał niezłomność i... desperację.
- Kto?
- Gdzie jest mój brat? - upadła Strażniczka popatrzyła na nią z determinacją. - Gdzie jest Karl?
***

Flora prawie wpadła na Musę, która gwałtownie się zatrzymała i rozejrzała uważnie.
- Tecna - czarodziejka muzyki uprzedziła pytanie. - Nie ma jej.
Posiadaczka Unitixu bez słowa wróciła na szkolny plac.
***

Dwie kobiety zastały dość wstrząsającą sytuację. Popatrzyły na leżącą na ziemi Tecnę oraz młodą dziewczynę przykładająca jej sztylet do gardła. Młode czarodziejki stały wystraszone. Crystal, Roxy i kilka innych uczennic trzeciego roku przeszły transformację. Nie ruszały się jednak wpatrzone w ostrze.
Czarodziejka muzyki zamarła.
- Musa! - skrzyżowała ręce. - Bloomix! - wykrzyknęła, lecz Flora nią gwałtownie szarpnęła.
- Nie - powiedziała z mocą. Zbliżyła się do księżniczki Linphei. - Wiem - uprzedziła Crystal, która już otwierała usta, by zrelacjonować sytuację.
Florę uderzyła burza uczuć Aliudiki. Aż się zachwiała. Ciche głosy szeptały w jej głowie... Niepewność, desperacja, wola walki, determinacja... W końcu opanowała to jednak.
- Nie możesz trzymać tego wiecznie - wymownie popatrzyła na sztylet. - A jak ją zabijesz? Nie uciekniesz. Nie zabijesz? Zakończenie będzie takie samo. Aliudiko... Mimo nowej mocy nie potrafię cię rozgryźć...
- Cicho! - krzyknęła czarownica gwałtownie się podrywając. - Nie zagrasz mi na uczuciach... Znam twoje sztuczki...
Czarodziejki już szykowały się na rzucenie zaklęcia, lecz Flora powstrzymała uczennice skinieniem ręki.
- To nie sztuczki. Mówię prawdę. Ty nie jesteś do końca zła. Ja to wiem. Czuję.
Aliudika popatrzyła na nią zaskoczona.
- Twoim Darem Mocy jest zdolność odczytywania uczuć i charakteru innych ludzi - oznajmiła.
- Nie rozumiem - powiedziała, zgodnie z prawdą, czarodziejka natury.
- Gdy ktoś zdobędzie Unitix... Dostaje Dar. Dar Mocy. Zdolność, której powiązania z preferowaną magią zazwyczaj nie widać. Ale czarodziejka wie, rozumie podświadomie... To taka magiczna więź... Nie wiem, jak to opisać - przyznała czarownica. - Ale... - otrząsnęła się. - Ja chcę wiedzieć jedno: gdzie jest Karl?
Chwila milczenia. Co powiedzieć? Prawdę? Ten moment zawahania zagniewał czarownicę:
- A zatem... Dowiem się tego w tradycyjny, bardziej bolesny sposób! Aliudika! Grie...
- Nie udawaj - wszyscy popatrzyli w stronę, skąd dochodził głos. Jego posiadaczka z pewnością nie była oczekiwaną osobą. - Wiesz dobrze, że coś takiego jak Griefix nie istnieje, że krzyczysz tą bezużyteczną nazwę, a ledwo słyszalnie szepczesz "Jewelix", Strażniczko - z politowaniem uśmiechnęła się Exartuitia.



(c) ja
Pewien fragment został ukryty na życzenie autora. Zaloguj się aby go zobaczyć.


Edytowane przez Lunaris dnia 02-07-2015 15:42
55980925 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
~qwerty
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 02-07-2015 17:03
Faktycznie jest super! Czekam z jeszcze jeszcze większą niecierpliwością na kolejny rozdział!!!
Nie spodziewałam się przybycia Exartuiti. Super, że czarodziejki nie zdobywają nowych mocy z rozdziału na rozdział, tylko akcja powoli się toczy uśmiech)).


Ludzie błagam, mój nick pisze się z małej litery :c
Edytowane przez Suzanne dnia 02-07-2015 18:17
qwerty Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
*Lunaris
Moderator

avatar
Dodane dnia 28-07-2015 12:59
20. Niedowierzanie


Popatrzył oburzony na boginię.
- Lód?! - krzyknął. - Wiesz dobrze, że to czarodziejka fal, panuje nad płynną postacią wody! Udusi się!
- Wiem, co robię - odparła ze stoickim spokojem.
- Nie sądzę - oznajmił. W jego, zazwyczaj spokojnych, oczach czaił się niebezpieczny blask. - Jeśli coś jej się stanie, nie wybaczę ci tego - odszedł.

***

Dotknęła pierwszej księgi. Został z niej tylko proch. Ruszyła, muskając palcami grzbiety kolejnych. Przyśpieszyła, jakby ją ktoś gonił. Złote włosy, pod wpływem pędu, uniosły się. Gdy czarodziejka dotarła do końca półki, popatrzyła na swoje " dzieło". Podeszła do kolejnego regału.
***

Dyrektor Faragonda przeżyła wiele. Przez jej życie przewinęło się móstwo czarownic i czarowników, którzy pragnęli władzy nad światem. Powinna być już tym znudzona, prawda? Sęk w tym, że każdy antagonista zabierał się do tego w inny sposób. Nie sądziła jednak, że dożyje dnia, gdy spotka kogoś, kto pragnie mocy z pogranicza legend... Mocy, o której wiedzieli tylko nieliczni, w tym ona. Zataiła to jednak przed Winx. Musiała. Musiała je oszukać. Nie spodziewała się jednak, że Exartuitia pojawi się w jej szkole...
- Czego chcesz, wiedźmo? - wybiegła na plac.
- A jak sądzisz? - skrzywienie ust miało uchodzić za uśmiech. - Aż dwie Strażniczki w jednym miejscu. To zbyt proste.
- Strażniczki? - powtórzyła Musa, patrząc to na czarownicę, to na przełożoną.
- Nic im nie powiedziałaś, Faragondo? Nieładnie - Exartuitia uniosła ręce nad głową i klasnęła. Tuż nad nią pojawiła się czarna plama bez konkretnego kształtu. Wiedźma cofnęła się. Po kilku sekundach do przyglądających się temu czarodziejek dotarło, że oto tworzy się portal.
***

Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że nie poczuła, jak księga ulatnia się pod jej dotykiem. Cofnęła się o kilka kroków. Wyjęła stare, oprawione w skórę tomisko. Miało skomplikowany zamek. Chciała mu się przyjrzeć dokładniej, lecz...
- Zbyt ciemno - mruknęła Stella.
Jej palec delikatnie zaświecił. Przejechała nim po złotych zawijasach z góry na dół.
- Ciekawe - wyszeptała. - Bardzo ciekawe...
Księga niespodziewanie zabłysła. Zaskoczona czarodziejka cofnęła ręce, lecz tomisko nie upadło z hukiem, jak można się było spodziewać. Księga, przecząc prawom grawitacji, uniosła się na wysokość twarzy blondynki. Kartki przewracały sie samoczynnie. W końcu te dziwne poszukiwania ustały. Księżniczka Solarii popatrzyła na puste strony. Nie zdążyła nic powiedzieć, gdyż zaczęły pojawiać się kolejne wersy zapisane czarnym tuszem.
- Bloom - wykrztusiła Stella, po czym odkaszlnęła i powtórzyła głośniej: - Bloom! Chodź tu! Musisz coś zobaczyć...
***

Desperacko napierała na lodową pokrywę. Gdyby tu były Bloom lub Stella... One by ją roztopiły...
Zaciskała usta, choć czuła, że lada moment je otworzy. Zaczęła panikować.
"Racjonalne myślenie - bez niego się nie obędzie!" - wydało jej się, że Tecna jest tuż obok.
"Łatwo mówić" - odparła w myślach.
Poczuła ból w piersi. Nie mogła tak dłużej... Zachłystnęła się wodą. Odruchowo chciała zakaszleć, lecz w konsekwencji do jej ust trafiło więcej płynu. Zamknęła oczy, mając złudne nadzieje, że to wszystko to po prostu koszmar. Obudzi się...
Poczuła, jak opada na dno, jednak nieoczekiwanie przestało ją to obchodzić. Tak długo powtarzała sobie naiwną teorię o złym śnie, że prawie w nią uwierzyła. Rozluźniła się, pozwoliła, by prąd wodny ją niósł. Do tej pory nigdy nie towarzyszyło jej uczucie zdjednoczenia się z wodą. Nigdy? No, może wtedy, gdy ukończyła szkołę, w Dzień Podarunków... Tamto uczucie nigdy się nie powtórzyło, nie tak wyraziście...
Uspokoiła się, lecz niespodziewanie przypomniała jej się Exartuitia. Poczuła gniew, woda ukazała drugie oblicze - wściekły żywioł pragnął uratować swą panią, dać jej możliwość zemsty. Lodowa pokrywa, wcześniej tak niebezpieczna, wydała się teraz tak śmiesznie krucha. Ona miałaby powstrzymać ocean napędzany gniewem Layli? Dobre sobie!
Czarodziejka fal chciała wydostać się na powierzchnię. Jej życzenie zostało spełnione. Woda wręcz pchała ją ku upragnionemu powietrzu. Do ciemnoskórej wróciły siły, użyła lewitacji. Otrząsnęła się, krople, które spadły z jej włosów i ubrań, zalśniły w słońcu niczym diamenty, zaś księżniczka Andros przybliżyła się do brzegu. Coś ją jednak ciągnęło z powrotem do oceanu, wylądowała więc lekko. Woda sięgała jej do kolan. Czarodziejka poczuła w sobie wielką moc. Emanowała niesamowitym blaskiem, cała rozbłysła, niespodziewanie fale powstały. Tak, powstały, skryły swoją władczynię, po czym opadły.
Włosy Layli zostały związane w luźnego kucyka za pomocą zielonej gumki. W uszach znajdowały się kolczyki łudząco podobne do muszli. Jedną z rąk czarodziejki przykrywał półprzezroczysty, zielony rękaw, bufek. Zakończony został jasną wstążką owijającą lewy nadgarstek, na prawym zaś znajdowała się bransoletka z zawieszkami - srebrnymi delfinkami i muszelkami.
Góra sukni nie była zbyt wymyślna - prosta, przeważała w niej zieleń. Od pasa zaczynała się krutka spódniczka w morskim odcieniu tego koloru, podwijała się lekko do góry, ukazując jasną falbanę. Nogi czarodziejki zdobił białe buty na obcasach - Layli skojarzyły się one z Harmonixem, gdyż wienczyły je podobne wstążki, w dwóch odcieniach zieleni. Do połowy łydek sięgał granatowy płaszcz.
Skrzydła ciemnoskórej nie należały do dużych, były przezroczyste, jasnoniebieskie, zaokrąglone. Gdy pani fal się poruszała, zdawało się, że pojawiają się na nich kręgi, niczym te na wodzie.
Layla ruszyła w stronę plaży. Ktoś, kto by ją teraz widział, mógłby pomyśleć, że jakimś sposobem przeniósł się do czasów starożytnych i dostąpił zaszczytu zobaczenia narodzin Afrodyty. Ona też wyszła z morza. Możliwe, że z takim samym uśmiechem wyrażającym radość pomieszaną z niedowierzaniem...




21. Księga


Wściekła się. Uważali, że wybuchowość to cecha Musy. Jeśli jednak coś doprowadziło rudowłosą do szału, należała w tym momencie do najbardziej niebezpiecznych istot na świecie.
- Furia smoka! - wykrzyknęła, wyciągając przed siebie dłoń. Ognista kula przeleciała przez cały regał, zamieniając imitację ksiąg w proch, jednocześnie malejąc. Gdy dotarła do końca półki, była wielkości ziarnka piasku.
Cóż, należała, gdy nic nie tamowało jej mocy. Choć w innych okolicznościach byłaby to optymistyczna wiadomość, to teraz nie tylko Bloom dałaby wiele, by to dość pomysłowe więzienie poszło z dymem.
Opadła na ziemię, wpatrując się bezmyślnie w podłogę. Zignorowała całkowicie wołanie Stelli. Nie zareagowała też, gdy przyjaciółka do niej podbiegła.
- Bloom, wstawaj! - wydała jej polecenie blondynka.
- Złamałaś sobie paznokieć? - zapytała zgryźliwie czarodziejka smoczego płomienia. Niechętnie się jednak podniosła. Widząc minę Stelli jej ton się jednak szybko zmienił: - Co jest?
- Cóż... - przyjaciółka pokazała na podążającą za nią księgę.
Z zainteresowaniem przyjaciółki wpatrywały się w tomisko. Prawie jednocześnie odczytały na głos pierwsze słowo:
- Jeśli... - popatrzyły na siebie.
- Ty mów - zaproponowała brązowooka.
Posiadaczka niebieskich oczu odchrząknęła i zaczęła:
- "Jeśli to czytacie, to znak, ze zaklęcie się powiodło. To ja, Nabu" - oderwała się od tekstu. - Niemożliwe - oznajmiła, poruszając samymi kącikami ust. - "Nie budźcie teraz Layli. To może pomóc wam się stąd wydostać. Zabierzcie księgę ze sobą, została zaczarowana przez Galaxis."
- Co to za jedna? i dlaczego chrapanie Layli pomoże nam się wydostać? - Stella, która wcześniej usiadła w fotelu, teraz patrzyła podejrzliwie na ciemnoskórą. Bezwiednie zmarszczyła nos, co w połączeniu dało komiczny efekt.
- Wiesz dobrze, że... - zaczęła Bloom, ale przyjaciółka jej przerwała:
- Nie zaprzeczaj, ja swoje wiem. Ona chrapie i już - z rozmachem założyła ręce z miną rozkapryszonego dziecka. - O co chodzi? - fuknęła, widząc, że rudowłosa cudem powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem.
- Nic, nic, nie obrażaj się... - tym razem już nie mogła. Po dłuższej chwili, podczas której Stella zastanawiała się, czy strzelić focha, czy do niej dołączyć, wybrała to drugie. Chcichotały, mimo, że nie było to na miejscu. Gdy Layla wydała przez sen bliżej nieartykułowany dźwięk, ostatni raz parsknęły śmiechem, po czym się uspokoiły.
- Dobra, dosyć tej głupawki - zarządziła blondynka z uśmiechem, po czym, ignorując fakt, że księga się wyrywała, wzięła ją do rąk. - Uspokój się - warknęła na nią, a ta momentalnie zaniechała ucieczki. - Grzeczna książeczka - pogłaskała ją czule po okładce. - Dobra, pokaż, czym masz nam coś jeszcze do przekazania... "...została zaczarowana przez Galaxis" - to chyba tu. Dobra, słuchaj: "Byście mogły lepiej zrozumieć całą tę sytuację, musicie poznać historię stworzenia świata - to, o czym wiecie, jest jej okrojoną wersją. Otóż kiedyś Wodne Gwiazdy były boginkami..."
***

Nie miała czasu na zastanawianie się, co się stało. Spoglądając w prawo, stwierdziła, że ktoś się materializuje. Nie przebiegało to tak, jak przywykła. Zazwyczaj towarzyszył temu oślepiający błysk, a postać pojawiała się w pozycji stojącej. Osoba, na którą teraz patrzyła, z początku była przezroczysta, po czym nabrała barw, wyglądając już całkiem normalnie. Podczas tego niecodziennego zjawiska szła lekko, lecz dostojnie. Nie zatrzymała się ani na moment. Layla skłamałaby, twierdząc, że jej nie poznała, choć i tak nie do końca docierało do niej, że jest to jedna z najpotężniejszych osób, jakie spotkała w swoim życiu.
- Widzę, że dobrze ci poszło - uśmiechnęła się Galaxis, mówiąc to takim tonem, jakby właśnie stwierdziła, że ciemnoskóra ma talent do rysunków. - Choć to może za mało powiedziane.
- Co masz na myśli? - Layla wpatrzyła się w trzy krople wody, które, unosząc się nad jej dłonią, zataczały płynne koło.
- Nie mogę ukryć, że Nabu był temu przeciwny - kontynuowała, jakby wogle nie usłyszała jej pytania. - To spore ryzyko. Spisałaś się jednak znakomicie. Widziałam czarodziejki Unitixu i muszę ci przyznać - żadna nie miała tak silnej więzi ze swoją mocą.
- Trudno mi w to uwierzyć - podniosła głowę i popatrzyła na uosobienie czasu nieśmiało. - Nie do końca dociera do mnie to, co się stało. A... znasz Florę?
- Nie, nie osobiście, choć Nabu mi o niej opowiadał. Dlaczego pytasz?
- Ona też ma tę moc...
- Rozumiem. Będziesz musiała mnie z nią zapoznać.
- Galaxis...
- Tak?
- Ale my... Ja, Bloom, Stella... Jesteśmy uwięzione.
- Nie martw się, pomyślałam o tym. Gdy tylko się obudzisz, twoje przyjaciółki powitają cię z zaczarowaną księgą w ręku. Zaklęcia tamujące magię nie działają na Unitix, przynajmniej nie w tak dużej mierze... W dodatku Exartuitia popełniła pewien błąd - jak pewnie zauważyłyście, możecie używać zaklęć podstawowych. To dlatego, że nie dopracowała waszego... więzienia - zamknęła oczy. Layla wpatrywała się w nią w napięciu. W końcu Galaxis podniosła powieki: - Musisz już wrócić. Przyjaciele potrzebują cię - uśmiechnęła się, po czym wolnym krokiem odeszła. Jej rysy stały się niewyraźne, a kolory zaczęły blednąć. Bogini odepchnęła się od ziemi, jakby miała zamiar polecieć. W tym momencie jednak stała się przezroczysta. Layla mrugneła - przez ten czas postać zupełnie zniknęła.
Ciemoskóra odniosła wrażenie, że zapada się, ziemia ucieka jej spod nóg. Tym razem to uczucie należało do znajomych, nie przestraszyła się. Ciekawiło ją tylko, czy ponownie pojawi się w "bibliotece".
Uniosła głowę z błogim uśmiechem na twarzy. Popatrzyła tylko na niebo. Nim zniknęło jej z oczu, wydało jej się, że widzi Nabu, który obdarza ją spojrzeniem pełnym miłości.




(c) ja
Pewien fragment został ukryty na życzenie autora. Zaloguj się aby go zobaczyć.


Edytowane przez Lunaris dnia 28-07-2015 13:07
55980925 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
~LunaFin
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 28-07-2015 13:16
Czy ten tydzień może być lepszy?! Niedługo przyjdzie moja nowa różdżka, udało mi się naskrobać nową miniaturkę, a do tego ty dodałaś nowy rozdział.
Jestem szczęśliwa.
Ta nowa przemiana strasznie mi się podoba. Jest taka... oryginalna. Do tego jeszcze furia Bloom. Uwielbiam czytać o tym jak któraś z naszych kochanych czarodziejek ma napad wciekłości.
Zapewne dobrze wiesz, że uwielbiam Layle i Nabu, więc wątek z nimi zawsze będzie moim ulubionym. Już się nie mogę doczekać kiedy Nabu powróci do świata żywych.
Kończę ten nieskładny komentarz, bo zaraz ktoś mi coś zrobi.
Weny życzę i czekam na nexta.


(c) Meredith
Miniaturki / Opowiadanie / Grafika / Mój blog
Oficjalny członek stowarzyszenia "Klub Wrogów Klawiatury"
55268354 http://dziecismoka.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
~Nami
Moderator

avatar
Dodane dnia 28-07-2015 22:50
Lunaris, świetnie piszesz. Od jakiegoś czasu czytam Twoje opowiadanie i bardzo mi się podobaok . Nowa transformacja - Unitix, Kamień Snów, Exartuitia - super. Winx spotykają Rivena, jest szansa na "ożywienie" Nabu - również 5/5. Nie chcę poganiać, ale napisz szybko dalszy ciąg. WENY!



Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 18-08-2015 14:00
55033889 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
*Lunaris
Moderator

avatar
Dodane dnia 04-08-2015 15:33
Dziękuję za komentarze. Zmotywowały mnie do niezwlekania z pisaniem.

22. Powrót


Po wchodzeniu sobie nawzajem w słowo i dodawaniu od czasu do czasu własnych komentarzy, przeczytały do końca. Ledwo Bloom wymówiła na głos ostatnią sylabę, tekst zabłysnął, po czym zniknął. Stella przekartkowała księgę. Puste strony.
- Dobra, co teraz? - zapytała, ale nim rudowłosa zdążyła jej odpowiedzieć, oślepiło je światło. Zasłaniając oczy, dostrzegły jeszcze, jak jakaś magiczna siła podnosi Laylę do pozycji stojącej. Lewitując otworzyła oczy. Blask, który od niej bił, zdawał się jej nie razić.
Gdy poświata przygasła, przyjaciółki znowu mogły patrzeć na ciemnoskórą, która teraz przed nimi stała. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby...
- Co to za...? - Stella nie dokończyła, tylko szerzej otworzyła oczy. - Jak ją zdobyłaś? Jak zdobyłaś tą transformację? - spytała, patrząc na nową przemianę czarodziejki fal.
- Długa historia - uśmiechnęła się księżniczka Andros.
- Takiej to dobrze... Za spanie silniejszą moc dostała... - rzuciła żartobliwie blondynka, lecz ani wstrząśnięta Bloom, ani czująca dziwną lekkość Layla nie zaśmiała się.
- Chodźcie, dziewczyny - skrzydła ciemnoskórej delikatnie zalśniły, a kręgi powiększyły się. Obok niej pojawił się portal przypominający wodny wir. - Czas się stąd zabrać.
***

Miotanych zaklęć było tyle, że nawet wymawiający je nie słyszał ich nazw. Musa, która przeszła już transformację, nie była wyjątkiem. Omiotła wzrokiem mieszaninę ciał, magicznych kul i tarczy ochronnych. Można było dostać oczopląsu.
- Tecna, uważaj! - wykrzyknęła. Czarodziejka technologii nie zauważyła, że została zaatakowana. Cóż, było to dość trudne, gdy miało się zamknięte oczy. - Tarcza! - wchłonęła zaklęciem urok, po czym odepchnęła czarownicę innym czarem: - Fala dźwiękowa! - podleciała do przjaciółki. - Co ty wyprawiasz! Trafiłaby cię! - widząc jednak, że krótkowłosa przyciska dłonie do skroni, zaniepokoiła się: - Co się stało?
- Nie mam kontaktu z siecią - mruknęła w odpowiedzi Tecna, otwierając oczy. - Jesteśmy poza zasięgiem. Myślałam, że może udać mi się wysłać wiadomość do Timmy' ego, skoro nie można zrobić tego w tradycyjny sposób... Ta bariera nie przepuszcza jednak nikogo. Niczego też... Elektryczna burza! - wykrzyknęła niespodziewanie, Musa aż się wzdrygnęła. - Odwróciła się w tym samym momencie, gdy posiadaczka różowych włosów ponownie zaatakowała: - Moc pioruna!
Wiedźma, która leciała ku nim, zgrabnie wyminęła pociski. Zawisła nad ziemią metr przed nimi.
- Śmiertelny pocałunek! Potęga cienia! - rzuciła zaklęcia z determinacją na twarzy.
- Płaszcz nietykalności - Musa uniosła rękę, a następnie cofnęła ją do tyłu. Uroki odbiły się od tarczy, która wyglądała jak falująca woda. Gdy czarodziejka muzyki wykonała kończyną pełne koło, ochronna bariera zniknęła.
- Elektryczny wstrząs! - rzuciła Tecna, odrzucając niedoświadczoną nastolatkę do tyłu.
- Utrzymywanie takiej bariery i walka jednocześnie... To niemożliwe - brunetka poszukała wzrokiem Exartuitii.
- Myślę, że ma źródło mocy. Tak, jak Wyższe Czarodziejki. Ono pewnie daje jej tą siłę.
- Coś... Albo ktoś... - Musa miała zamiar jeszcze coś dodać, ale w tym momencie została odrzucona do tyłu. Upadła, przez chwilę nie mogła złapać oddechu. Była bliska paniki.
Udało jej się w końcu usiąść. Dostrzegła, jak Tecna została otoczona przez zgraję potworów, a ją samą uroki nie dosięgły tylko dzięki dwóm drugorocznym uczennicom utrzymującym barierę.
- Już dobrze? - po tym pełnym obaw, nieśmiałym głosie rozpoznała Leonię, która od zawsze kojarzyła jej się z Florą.
- Tak - odparła przez zaciśnięte zęby. Podniosła się, starając się zachować resztki godności.
- To dobrze - stwierdziła Gabi, od której wprost promieniowała pewność siebie i optymizm. Ta przywodziła Musie na myśl Stellę.
- Kto to był? - spytała bunetka, czując narastającą złość.
- Zaatakował panią od tyłu. Ten facet - Gabriela wskazała na sylwetkę Nigruma.
- Opuście tarczę i najlepiej ukryjcie się - poradziła lodowatym tonem. - Drań mnie wkurzył.
- Tu pasuje lekko zmieniony żart - odwróciły się gwałtownie słysząc znajomy głos. - "Co pani by zrobiła, gdyby pańską przyjaciółkę zaatakował czarownik?"
- Stella? - zszokowana czarodziejka muzyki popatrzyła na blondynkę.
- ...Załóżmy, że to pytanie zostało skierowane do mnie i temu komuś chodziło o ciebie - kontynuowała brązowooka. - Odpowiedź brzmiałaby "Nic. Jak sam zaatakował, to niech się sam broni".
- I to jest Stella - wylądowała przed nimi Bloom. - Tak, jak to kiedyś powiedziałaś, Muso: im większe niebezpieczeństwo, tym ona chętniej żartuje.
- Wielkie wejście, prawda? - po drugiej stronie księżniczki Solarii wylądowała Layla. - Tylko, że mało kto wogle to zauważył. Szkoda. Miałam przygotowaną mowę powitalną.
Nikt nie zdążył się roześmiać, bo ich uszy przeszył huk, który powalił je na ziemię.



(c) ja
Pewien fragment został ukryty na życzenie autora. Zaloguj się aby go zobaczyć.

55980925 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
~Nami
Moderator

avatar
Dodane dnia 05-08-2015 09:27
Super, że napisałaś kolejny rozdział. Jest świetny! Teraz Layla zdobyła Unitix - to świetnie. A która będzie następna? rly Musa? Tecna? I co "powaliło na ziemię czarodziejki"? Jaki huk? Zaklęcie Faragondy? Przybycie specjalistów? Kończę z tymi pytaniami, bo wszystkich zanudzę. Życzę bardzo dużo WENY!



Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 18-08-2015 14:00
55033889 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
~tecna16
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 05-08-2015 09:55
Super! Czy ja tu już komentowałam? Widzę, że nie.... Bardzo mi się podoba nowa transformacja. U Layli mało było powiedziane o stroju, ale to nic takiego. Mam nadzieję, że kolejny rozdział szybko się pojawi. Nie mogę już się doczekać. Weny jak najwięcej. serce


Vera

zestaaw od Ania
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 18-08-2015 13:59
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
*Lunaris
Moderator

avatar
Dodane dnia 18-08-2015 14:15
23. Huk


Przez dłuższą chwilę miała nieobecne spojrzenie. W końcu zamrugała, powróciła do rzeczywistości.
- Flora! Unitix! - krzyknęła, gdyż jako jedyna była jeszcze w stroju codziennym.
Po skończeniu transformacji już miała pomóc otoczonej Tecnie, gdy dostrzegła Exartuitię. Rozdarta, poleciała w stronę wiedźmy. Uderzyło ją jednak to, że postać sprawiała wrażenie wypranej z emocji. Przyjrzała jej się uważniej. Wyglądała zupełnie jak wiedźma, jednak kobieta wogle nie celowała. Obracała się, ciskając zaklęciami na wszystkie strony.
- Kwiatowa burza! - Flora musiała upewnić się co do swoich podejrzeń.
Zaklęcie przeleciało przez Exartuitię, nic jej nie robiąc. Tak: przeleciało. Wyglądało to tak, jakby, wbrew tego, co mówiły oczy, nie miała ciała. Nawet nie odwróciła się w stronę czarodziejki natury.
- Nieudany sobowtór - stwierdziła zielonooka.
"Użyj swojej mocy" - usłyszała szept. Zdezorientowana odwróciła się, jedak nie zauważyła nikogo, kto mógłby wypowiedzieć te słowa. Postanowiła posłuchać jednak, brzmiącego uspokajająco i bezpiecznie, kobiecego głosu. Zamknęła oczy. Od razu napłynęły do niej emocje innych. Ich myśli przeszywały, głowa jej pulsowała. Podniosła powieki, wydając z siebie jęk, zaczęła spadać, lecz w porę ustawiła się tak, bywylądować na nogach. Usiadła, gdyż miała wrażenie, że zaraz się przewróci. Gdy to nieprzyjemne uczucie ustało, znowu ją usłyszała, kimkolwiek była: "Skup się na niej. Jeśi nie sprecyzujesz, o kogo ci chodzi, napłyną do ciebie uczucia wszystkich w okolicy."
- Rozumiem - ledwo poruszyła wargami. - Rozumiem - powtórzyła.
Znowu zamknęła oczy, wyobrażając sobie Exartuitię, którą niespodziewanie zastąpiły rozmazane postacie. Twarz jednej wykrzywiała złość, kolejna się śmiała, inna zaś płakała... Z pewnością posiadaczka Unitixu będzie chciała wymazać je sobie z pamięci. Zamiast oczu dwie czarne dziury. Półprzezroczyste, im bliżej dołu, tym jaśniejsze - na wysokości kolan nogi niknęły. Choć teorytycznie duszki miały twarze, niemożliwym było rozróżnienie rysów, włosy zastępowała niewyraźna smuga... Ktoś by pomyślał - duchy. I miałby rację, ale tylko częściową. Wygląd uczuć zależał bowiem od stanu ducha ich właściciela.
Przed oczyma czarodziejce Unitixu stanęła scena walki. Duszki zbliżyły się do pewnego miejsca. Część odskoczyła jak oparzona, po czym zniknęła. Pozostałe zwróciły się w stronę Flory. Tutaj... Tuaj... Wbiły w nią swój martwy wzrok, po czym cała scena rozmyła się, a Flora otworzyła oczy.
Nie licząc braku upiornych istot, widziała to samo. W miejscu, gdzie wcześniej znajdowały się duszki, nie było nikogo. Podleciała tam. Ledwo wyczuwalne "coś" kazało jej sądzić, że pozory mylą.
- Pnącza! - zaatakowała, zdawałoby się, powietrze. Usłyszała cichy jęk, przez ułamek sekundy dostrzegła jakąś postać. Coś ją odrzuciło do tyłu. Nim Flora zdążyła się zorientować, co to było, poczuła sie tak, jakby całe jej ciało było pokryte wbitymi w nie szpilkami.
Krzyknęła, straciła kontrolę nad sobą, upadła po raz drugi w ciągu ostatnich dziesięciu minut. Ból był nie do zniesienia.
- Dość - wyszeptała błagalnie.
Ponownie ją ujrzała, tym razem na nieco dłużej. Exartuitia lewą ręką trzymała dłoń zdrętwiałej Aliudiki, zaś prawą chwyciła za ramię Animy. Ona równiez nie mogła ruszyć nawet małym palcem. Od obu nastolatek bił strach. Czarodziejka natury nie zdążyla popatrzeć na minę wiedźmy, gdyż obraz zniknął. Flora z wysiłkiem podniosła się na łokciu. Już miała zaatakować, gdy kobiecy głos ponownie sę odezwał: "Twój Dar... Skorzystaj z niego... znasz zaklęcie, tylko o tym nie wiesz... Skup się..."
Czarodziejka zamknęła na moment oczy. Czas jakby zwolnił, poczuła bicie swojego serca. Od momentu, gdy zdobyła moc, nigdy ponownie nie odczuła tej dziwnej więzi, nie weszła w ten nietypowy stan. Była blisko, a jednocześnie daleko. Ból minął. Wiedziała o nim, ale wydawało jej się, że to inna osoba się z nim zmaga. Ledwie zarejestrowała fakt, że wypowiedziała szeptem zaklęcie:
- Próba uczuć nieudana, pojawia się ta, co niezauważana. Mrok tajemnic znika, Exartuitii unika. Blask prawdy! - otworzyła oczy w tym samym momencie, gdy skończyła rymowankę. Złota fala mocy zalała cały dzedziniec, walczący, zaskoczeni, odwrócili się. Unosząca sie tuż przed Florą postać nabrała wyrazistości. Wiedźma popatrzyła zaskoczona na czarodziejkę.
"Jak ta mała to zrobiła? - przebiegło jej przez głowę. - No tak... Jaka matka, taka córka..."
Mierzyły się przez chwilę wzrokiem.
- Dlaczego zawsze musisz wściubiać nosa w nieswoje sprawy? - skrzywiła się czarownica.
- Nieswoje? Wątpię. Oddech natury!
Exartuitia wykonała unik, co nie należało do łatwego zadania, gdy trzymało sie dwie czarodziejki. Magią podniosła Aliudikę i Animę. Całą trójkę otoczya bariera.
- Spotkamy się w piekle, czarodziejko natury. A nawet szybciej - wiedźma posłała jej ostatnie spojrzenie.
Flora, nim zdążyła pomyśleć, skoczyła do przodu. Zapewne odbiłaby się od bariery, jednak Anima, na moment, dzięki nieuwadze Exartuitii, odzyskała władzę w ciele. Wyciągnęła przed siebie rękę, z której wystrzeliła kula mocy.
- Ulotność myśli! - krzyknęła, za drugą rękę chwyciła ją czarownica, która nie mogła już nic zrobić. Zaklęcie trafiło w powłokę, tworząc na pewien czas przejście, akurat w tym momencie, gdy zelonooka miała dotknąć opuszkami palców bariery. Przeleciała na drugą stronę, gdy jej lewą nogę od osłony dzieliły zaledwie centymetry, przejście zniknęło. Nastąpił potem ogłuszający huk, lecąca Flora zatrzymała się w miejscu, po czym, tak jak pozostałe trzy postacie, cała rozbłysła i zniknęła w obłoku dymu. Cała czwórka teleportowała się, a siła zaklęcia powaliła na kolana wszystkich w pobliżu, w tym członkinie klubu Winx. Potwory otaczające Tecnę zostały wysadzone w powietrze, a ona sama zdążyła tylko zobaczyć oślepiający błysk, nim została odrzucona do tyłu i brutalnie zatrzymana przez ścianę.



(c) ja
Pewien fragment został ukryty na życzenie autora. Zaloguj się aby go zobaczyć.


Edytowane przez Lunaris dnia 18-08-2015 14:25
55980925 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
~LunaFin
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 23-08-2015 16:53
Miałam takie głupie wrażenie, że jeszcze nie skomentowałam twojego opowiadania, ale nie! Jest jeden komentarz! Muszę szybko nadrobić braki.
Czy ja już mówiłam, że uwielbiam tą nową przemianę. Jest naprawdę niesamowita, bardzo oryginalna. Do tego ładnie wplotłaś ją w fabułę, nie jest wepchana na siłę.
Ostatni rozdział jest krótki, ale trzyma tempo, dobrze się go czyta. Ja sama nigdy nie nauczyłam się opisywać pojedynków, ale ty masz do tego prawdziwy talent.
Nie mam pomysły co jeszcze mogę napisać, więc na razie kończę.
Czekam na nexta i weny życzę.



(c) Meredith
Miniaturki / Opowiadanie / Grafika / Mój blog
Oficjalny członek stowarzyszenia "Klub Wrogów Klawiatury"
55268354 http://dziecismoka.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
*Lunaris
Moderator

avatar
Dodane dnia 05-09-2015 15:55
24. Niszczycielskie uczucie


Rozejrzała się i... zobaczyła siebie. Sala, w której się znajdowała, została w całości wykonana z różnorodnych kamieni szlachetnych.
- To nie tu znajduje się Kamień - odwróciła się gwałtownie na dźwięk znajomego głosu. Kąciki ust Exartuitii nieznacznie drgnęły. - A przynajmniej nie w całości.
- Czego tu szukasz? - spytała Flora chłodno.
- Mówią, że jesteś inteligentna. Domyśl się.
- Chcesz znaleźć Kamień Snów? Ten,co widziała Layla we śnie?
- Znasz odpowiedź. On ma moc większą niż sama Arkadia, która siedzi sobie teraz w Złotym Królestwie i nic nie podejrzewa.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
Wiedźma prychnęła lekceważąco.
- On ma siłę zmieniania marzeń w rzeczywistość. Lata zajęło mi odnalezienie jego kawałków, a i tak nie zebrałam nawet połowy. Galaxis oczywiście musiała je ukryć w takich miejscach, które uważa się za legendę, albo też trudno dostępnych.
- Nie rozumiem jednak, po co ci Anima i Aliudika.
- A ju myślałam, że masz więcej oleju w głowie od swoich... - skrzywiła sę, jakby poczuła w ustach kwaśno-gorzki posmak - ...przyjaciółek - wypluła wrcz to słowo. - Nie mam zamiaru znowu tego opowiadać - pstryknęła palcami.
Flora złapała się za głowę, poczuła się tak,jakby ktoś wwciercał się w jej mózg. Ból był jednak krótki, a ona ze zdziwieniem odkryła, że w jej głowie pojawiły się nowe informacje.
- Dużo szybszy sposób - oznajmiła znudzonym tonem Exartuitia.
Czarodziejka popatrzyła na nią spode łba. Nie pasowało to do niej, sama niedawno ze zdziwienie odkryła, że jej charakter się nieco zmienił.
- Tak - odparła chłodno. - Szybszy.
- To jak? Próbujesz mnie pokonać, czy nadal będziemy tracić czas na tę nieprowadzącą do niczego dyskusję?
Otrząsnęła się. W jej dłoni pojawiła się kula mocy, która wystrzeliła w kierunku wiedźmy. Ta, jakby od niechcenia, machnęła ręką. Coś zabłysło, atak odbił się od niewidzialnej bariery.
- Nihilum. Imfirmitatem. Frigore - z każdym słowem Exartuitii Flora opadał z sił, zrobiło jej się chłodniej, upadła. Czarownica zniszczenia nachyliła się nad nią z drwiącym uśmieszkiem. - Tak skończy córka królowej Fauny, ostatniej z dynastii Viventium - na jej twarz powróciła powaga, wycedziła tonem pozbawionym wyrazu ostatnie slowo: - Mortem.
***

Pojawiła się w Wymiarze, o którym nikt z żyjących nie wiedział. Była to Pustka, znajdująca się poza czasem i przestrzenią. Flora ruszyła przed siebie, rozglądając się. Gdyby nie fakt, że to raczej niemożliwe, pomyślałaby, że idzie po rozgwieżdżonym niebie. Zobaczyła kilka starych, sędziwych wiedźm. Pochylały głowy, spod czarnych chust wystawały tylko orle nosy.
- Kim jesteście? - czarodziejka natury podeszła nieśmiało.
- Słyszałyście? - spytała ochrypłym głosem pierwsza z czarownic.
- Niby co? - burknęła druga zrezygnowanym tonem. - Jesteśmy pod ziemią. Gnój, ciemność... nie ma tu nikogo innego.
- Ja jestem - bąknęła zielonooka. Cała sytuacja stała się jeszcze dziwniejsza, niż przedtem.
- Znowu - drgnęła ta, co usłyszała wcześniej głos Flory.
- A ja mylałam, że to ty będziesz najlepiej sobie radzć w wiecznym mroku - odezwała się trzecia, opuszczając niżej głowę.
Zielonooka znowu miała otworzyć usta, ale poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciła się... i ujrzała tę samą kobietę, którą zobaczyła wcześniej za sprawą Nigruma.
- Im już nie możesz pomóc - uśmiechnęła się smutno. - Chodź.
Flora ruszyła za nią, lecz jeszcze zerknęła do tyłu. Czarownica, która jako jedyna usłyszała ją, podniosła wzrok i posłała jej smutne spojrzenie. Po chwili jednak oczy o złotych tęczówkach znowu utkwiły wzrok w podłożu, a czarodziejka natury pośpiesznie odwróciła wzrok, czując nieprzyjemny dreszcz.
- Kto to był? - spytała kobietę idącą z taką lekkością, jakby stąpała po chmurce. Ta zatrzymała się, lecz nie odwróciła. - Te wiedźmy?...
- Znasz odpowiedź - te same słwa już padły w kierunku Flory. Wypowiedziane przez Exartuitię brzmiały jednak chłodno, szyderczo. Tym razem towarzyszył im uspokajający głos należący do postaci, która wydawała się usobieniem bezbieczeństwa.
- Jest pani podobna do niej - imię Exartuitii nie chciało jej przejść przez gardło. - Ale jednocześnie zupełnie inna.
- Kiedyś przyjaźniłyśmy się - odparła Fauna.
Po krótkiej chwili ciszy Flora zadała kolejne pytanie:
- Dlaczego to zrobiła? - spytała, mając na myśli zamordowanie kobiety - bo co do tego, kto się tego dopuścił, nie miała żadnych wątpliwości. Poczuła jeszcze większy gniew na czarownicę.
Kobieta popatrzyła na nią badawczo.
- Nienawiść to niszczycielskie uczucie. Zmieniło ją i może zmienić ciebie. Dlatego pamiętaj: takim ludziom trzeba współczuć, żałować ich. Może i mają zwolenników, ale dlatego, że wywierają na nich strach oraz, niezrozumiany dla mnie, podziw. Dużo więcej można osiągnąć budując relację na zaufaniu - uśmiechnęła się pod nosem. - Wiem, że to brzmi banalnie, ale taka prawda.
Po chwili ciszy Flora zapytała na jednym wydechu:
- Czy ja umarłam? - to pytanie strzasznie ją męczyło i, choć wiedziała, że odpowiedź może jej się nie spodobać, wolała wiedzieć, na czym stoi.
- A chciałabyś? -odparła Fauna pytaniem na pytanie.
Zielonooka pokręciła przecząco głową.
- Tak też myślałam. Widzisz, Exartuitia nie doceniła faktu, że nazwa naszego rodu mówi o należącej do nas mocy - w jej oczach pojawiły się wesołe ogniki. - Wola życia też odgrywa znaczącą rolę. Nie tak ławo nas zabić - zamknęła oczy. Gdy je otworzyła, czarodziejka natury dostrzegła ukryte w nich zdenerwowanie. - Już czas - oznajmiła, a do zielonookiej dotarło, że to jej głos doradzał jej podczas walki. - Żegnaj, Floro. Jeszcze sie spotkamy!
- Czekaj! Ty naprawdę jesteś moją...? - nie dane jej było dokończyć. Choć się nie poruszała, obraz się oddalał. Zaczęła biec w kierunku kobiety, lecz wydawało jej się, że stoi w miejscu. Oślepiło ją światło, a potem straciła przytomność.





(c) ja
Pewien fragment został ukryty na życzenie autora. Zaloguj się aby go zobaczyć.

55980925 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
~LunaFin
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 05-09-2015 22:29
wow
Znów jestem w głębokim szoku. Skąd ty bierzesz pomysły na to wszystko? Ja mam problem z wymyśleniem jednego imienia, nie mówiąc już o transformacjach, miejsca i innych takich. Serio, podziwiam cię dziewczyno.
Jeśli chodzi o fabułę, to coraz bardziej zaczyna mi się to wszystko podobać. Kamień snów na stale utkwił w mojej pamięci i pewnie szybko jej nie opuści. Do tego te dialogi... Są niesamowite! Niby jest ich dużo, ale w ogóle tego nie widać Są świetnie wplecione w opowiadanie, wyglądają tak... naturalnie.
Strasznie podoba mi się postać Exartuitii. Jest niesamowicie prawdziwa, ma nieprzeciętny charakter. A dobry antagonista to podstawa.
Wyjątkowo chaotyczny ten komentarz, ale nic innego nie jestem w stanie napisać.
Czekam na nexta i weny życzę.


(c) Meredith
Miniaturki / Opowiadanie / Grafika / Mój blog
Oficjalny członek stowarzyszenia "Klub Wrogów Klawiatury"
55268354 http://dziecismoka.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
*Lunaris
Moderator

avatar
Dodane dnia 14-10-2015 11:30
Po ponad miesiącu powracam. Przyznaję - zwyczajnie nie chciało mi się pisać. No, ale jestem. Dziękuję wszytkim czytelnikom, komentującym i niezainteresowanym osobom trzecim za to, że dali szansę, bądź nie, temu opwiadaniu. Dobrze, kończę, bo zanudzę wszystkich na śmierć.

25. Wyścig szczurów


Działo się to jak na zwolnionym filmie - Flora zatoczyła się z nieobecnym wzrokiem utkwionym w Exartuitii, po czym straciła równowagę, zamknęła oczy i... Anima wydała z siebie zduszony krzyk, gdy czarodziejka natury upadła. Chwilę potem jej przemiana zniknęła.
Dziewczyna podbiegła do posiadaczki Unitixu, po czym uklękła przy niej, drżącymi rękami dotykając jej ramienia. Po policzkach czarodziejki myśli pociekły łzy.
- Wstawaj - wiedźma chwyciła ją i szarpnęła tak gwałtownie, że mało brakowało, a wykręciłaby jej rękę. - Płacz jest dla ludzi słabych - stwierdziła lodowatym głosem. Na jej twarzy malowało się obrzydzenie.
Aliudika stała nieruchomo kilka metrów dalej. Czar już przestał działać, jednak szok przygwoździł ją do ziemi. Nie żyje... Znienawidzona przez nią czarodziejka nie żyje... Powinna się cieszyć, prawda? Tylko, że jej wcale nie było do śmiechu.
- Idziemy - warknęła czarownica zniszczenia.
Nastolatki wymieniły ze sobą spojrzenia, które szybko uciekł gdzieś w bok. Do czarodziejki myśli zaczęło docierać, że jej współlokatorka, Kamila... Tak naprawdę nie istnieje. Ta druga, Aliudika, poraz kolejny poczuła się jak w pułapce. Wiele by teraz dała, by cofnąć czas... Jeszcze rok temu była zupełnie przeciętną nastolatką... Ale potem pojawiła się Exartuitia i wszystko się zmieniło.
Mając wciąż zablokowane moce, bez żadnych pomysłów na ucieczkę, ruszyły za wiedźmą. Ani razu się nie odwróciły. Nie mogły więc zobaczyć, że Flora otworzyła oczy...
***

To było naprawdę dziwne uczucie. Przed oczami śmigały jej różne obrazy,barwy, kolory... Opuściła powieki, jednak to niewiele pomogło. Uczucie spadania na szczęście ustało chwilę później. Otworzyła oczy, czując, że nogi nie mają oparcia, a ona sama, Flora, leży na czymś twardym. Zamrugała, widząc jakieś dalekie postacie znikające za zakrętem. Podniosła się na łokciu. Znowu była w sali z kryształu. Wstała, otrzepała ubranie i, widząc, ze jej transformacja zniknęła, znowu się przemieniła. Ruszyła przed siebie.
***

Zatrzymały się przed ścianą w całości wykonaną z jednego kryształu. Wiedźma podniosła rękę, z której wystrzelił granatowy promień. Siła wybuchu odrzuciła nastolatki do tyłu, Exartuitia nawet się nie zachwiała. Gdy pył opadł, cała trójka zobaczyła, że na ścianie nie ma nawet najmniejszej rysy.
- Tak myślałam - mruknęła do siebie czarownica zniszczenia. - Czego innego możnaby się spodziewać po Galaxis?
Zamknęła oczy. Choć ciałem nadal była tutaj, jej duch już nie. Znajomość czarnej magii po raz kolejny się przydała...
- Teleportus - szepneła, choć jej usta nawet nie drgnęły. Poczuła, jak wciąga ją wir. Wylądowała w swej nowej kryjówce, nadal niezauważana przez nikogo. Unosząc się kilka centymetrów nad ziemią, sunęła po pustych korytarzach. Pewnie jeszcze nie wrócili... Ale teraz już nie byli jej potrzebni. Nie wszyscy. Kiedy ich werbowała, powiedziała bez ogródek, że część... delikatnie rzecz ujmując, odpadnie. Mimo to zostali. Sami wybrali swój los...
Pokoje się skończły. Przez kilka metrów widoczne był tylko ściany w szarym kolorze. Wiedźma usłyszała przekleństwo, odgłosy szarpaniny i trzask zamykanych drzwi.
- Mówiłam, zebyś nie otwierał - znudzony głos należał do osiemnastoletniej czarownicy o orientalnych rysach twarzy piłującej sobie paznokcie. Należała do nielicznych, które nie były kiedyś Czarodziejkami Zemsty. Eiko poprawiła swoje krótkie, proste włosy i popatrzyła na Ensisa.
- No, brzmiała naprawdę przekonująco... a doskonale wiesz, że... - przejechał palcem wskazującym po szyi - ...Exartuitia nie wybaczyłaby nam, gdyby coś jej się stało.
- Tak... Ale dlaczego zostawiła akurat nas, a nie dwie z tych ex czarodziejek od siódmej boleści? - oczy czarownicy cieni zaiskrzyły się. - A gdyby tak... Selina i Nebula sę nie wydostaną, w końcu pokój jest obłożony zaklęciami... Ja tu nie będę tak bezczynnie siedzieć! - poderwała się gwaltownie.
- A co z Exartuitią? Sama dobrze wiesz, że...
- Fakt, ciebie może się pozbyć. Ale nie mnie. Jestem zbyt cenna - zatrzepotała zalotnie rzęsami, co sprawiło, że cała sytuacja stała się niepoważna. - Po za tym - w jej oczach zabłysła determinacja - dlaczego my się jej boimy, jak jakieś Pixie? Traktuje nas jak zabawki, które może wyrzucić, gdy staną się bezużytecze. Nie jesteśmy jej marionetkami - mówiła niepokojąco spokojnym tonem.
- Tak samo twierdziła Aliudika. No, może ona oznajmiła to bardziej emocjonalnie - dodał, widząc miażdżące spojrzenie Eiko, która nienawidziła czarownicy smutku i gniewu. Każdy, kto choć trochę je znał, wiedział, że każda na swój sposób była potężna. Wzajemna niechęć oraz ambicje sprawiły, że stały się zaciętymi rywalkami. Nie powinien więc nikogo dziwić fakt, że to właśnie Eiko powitała najentuzjastyczniej odejście Aliudiki.
Exartuitia dłużej się nie przysłuchiwała wymianie zdań. Wiedziała, że w czarownicy jak zwykle zwycięży rozsądek. Niezwykle rzadko dawała się ponieść emocjom.
Przeniknęła przez wszystkie niewidzialne bariery. Była jedyną osobą, na którą uroki nie działały. Inaczej już postradałaby zmysły. Nie potrzebowała nawet Pierścienia Odporności.
- To nie ma sensu, tylko sobie krzywdę zrobisz - usłyszała zrezygnowany głos Nebuli.
- Sensu nie ma czekanie na cud - oznajmiła Selina, raz za razem kopiąc drzwi. Z zamachem odwróciła się do Królowej Ziemnskich Czarodziejek. - Mam zamiar się wydostać. I zrobię to. Nawet jeśli... - zamilkła przerażona, czując uścisk zimnych palców na ramieniu.
- Dopięłaś swego. Ale uwolnienie się z więzienia wcale nie znaczy koniec kłopotów - szepneła czarownica zniszczenia prosto do jej ucha.
- Co jest? - Nebula podniosła głowę. Odpowiedziała jej cisza. Selina zniknęła.
***

Z punktu widzenia dwóch Strażniczek to wszystko trwało zaledwie ułamek sekundy. Jedno mrugnięcie oka - i czarodziejka mitów stała obok nich. Ściana zniknęła. Zamiast niej pojawiły się wielkie wrota.
- Obecność wszystkich Strażniczek Kryształu otwiera przejście. Z założenia tylko one miały posiadać dostęp do Kamienia - Exartuitia mówiła jakby do siebie. - Gdy został roztrzaskany, Galaxis najpotężniejszymi zaklęciami obłożyła miejsca ukrycia największch kawałków. Naważniejszym czarem był ten, który właśnie został złamany.
Ledwie przekroczyły próg sali, trzy dziewczyny niespodziewanie przemieniły się. Zdezorientowanej Animie wyrosły śnieżnobiałe skrzydła anioła, jej codzienny strój został zmieniony na krótką, szarą spódniczkę z falbanką oraz bluzkę bez rękawów w tym samym kolorze. Na jej nogach pojawiły się wstążki, z ramion spływał jasnoniebieski płaszcz podszywany futrem.
Exartuitia uśmiechnęła się triumfalnie, po czym oznajmiła:
- Wyścig szczurów wreszcie dobiega końca!





(c) ja
Pewien fragment został ukryty na życzenie autora. Zaloguj się aby go zobaczyć.

55980925 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
~Elyon
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 06-12-2015 21:03
W końcu przeczytałam wszystko uśmiech. Kiedy zaczęłam czytać 1 rozdział czułam, jakbym ten tekst już raz czytała. Kiedy zobaczyłam swój pierwszy komentarz w tym wątku już wiedziałam czemu :D. Wciąż nie wiem jednak czemu o tym zapomniałam, może to przez brak czasu... Zmieniając temat jestem zachwycona jak przechodzisz z jednego wątku do drugiego. W jednej chwili główną bohaterką jest Flora, a za chwilę Layla, całkowicie wczuwam się w emocje bohaterek i kiedy Layla była bliska utonięciu, zdałam sobie sprawę, że ja również wstrzymuje powietrze. Świetne ujęłaś charakter Stelli, wyobrażam sobie jak mówi każdą wymyśloną przez Ciebie kwestię. Co do nowej transformacji: podoba mi się sposób jej zdobycia, ale mam wrażenie, że Flora wygląda dużo skąpiej, Layla ma jakieś rękawki, wstążeczki, a Flora właściwie tylko sukienkę (o ile dobrze pamiętam). Jedyne "zastrzeżenie" to to, że nie mogę wyobrazić sobie wściekłej Seliny. Haha, ale super, że wplatasz postacie ze wszystkich sezonów (nawet strażniczka wodnych gwiazd, której imienia właśnie nie pamiętam, a która była postacią epizodyczną i nie spodziewałam się, że ktoś o niej pamięta). Życzę dużo weny i czekam na nowy rozdział uśmiech.

Pamiętaj o przecinkach i kropkach na końcu zdań. Prosiłabym też o czytanie postów przed publikacją.//Vic


avatar ©Meredith
Edytowane przez Victoria dnia 09-12-2015 15:13
http://instagram.com/picsofwinx Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
*Lunaris
Moderator

avatar
Dodane dnia 12-12-2015 18:26
Dzięki, elyon. Hm, Layla nie ma aż tak dużo dodatków, odebrałaś to pewnie tak, bo jej strój został nieco bardziej szczegółowo opisany.

Zapraszam do czytania kolejnego rozdziału. Odnoszę wrażenie, że opis walki mi nie wyszedł, ale to już pozostawiam waszej ocenie mruga.

26. Ból

- Ruch tu dziś jak na dworcu.
- Przecież nigdy na nim nie byłaś. Skąd wiesz, jak tam jest?
- Och, tak się tylko mówi!
Flora rozejrzała się, szukając źródła wysokich głosików, które brzmiały tak, jak srebrne dzwoneczki. Chwilę jej zajęło, nim dostrzegła dwie drobne istotki. Przystrojone w niewielkie klejnoty wtapiały się w otoczenie. Srebrne skrzydełka ważek wyrastały z mlecznobiałych, półprzezroczystych ramion. Wróżki.
Minęły czarodziejkę, wogle jej nie zauważając, a ona sama po chwili ruszyła dalej, przyśpieszając. Puściła się biegiem, nie zwracając większej uwagi na otoczenie. Kilka razy trafiła w ślepy zaułek, w końcu jednak dotarła do srebrnej bramy. Przystanęła. Zachwyciły ją misterne zdobienia.
"Ruszaj dalej. Im dłużej będziesz się jej przyglądać, tym twoja wola będzie słabsza i w końcu zapomnisz o tym, po co tu przyszłaś. Niczemu nie przypatruj się zbyt długo" - głos Fauny przywołał ją do porządku. Oderwała wzrok od wrót. Czułe ciepło w sercu, wiedząc, że jej anioł stróż jest z nią. Ruszyła do przodu. Ciągle czuła pokusę, jednak się jej oparła i nie spojrzała już więcej na bramę, która, swoją drogą, nie mogła być wytworem ludzkich rąk. Pokrywało ją zbyt wiele malutkich listeczków, które zostały wyrzeźbione tak dokładnie, że gdyby nie ich barwa, można by je uznać za prawdziwe.
Przeszła korytarzem, który nie wiele różnił się od poprzednich przejść. Nagle zmaterializowała się przed nią kobieta o białej skórze, która przewyższała Florę o głowę. Przystrojona była w togę pokrytą srebrnymi nićmi. W ręku trzymała złote berło, które wieńczył brylant wielkości pięści. Po plecach kaskadami spływały falujące, granatowe włosy kontrastujące z jej karnacją. Oczy o nieco jaśniejszym odcieniu tego samego koloru były niezgłębione niczym morska toń, przeszywały na wskroś. Na alabastrowym czole widniały kontury pięcioramiennej gwiazdy.
- Jestem Excubia, sprawuję opiekę nad duszami umarłych. To właśnie mnie Galaxis powierzyła opiekę nad miejscami ukrycia kamieni. Jesteś tutaj intruzem. Powinnam cię zniszczyć. Twoja aura mnie jednak ciekawi - zmierzyła czarodziejkę natury od stóp do głów. - Wypełnia cię Światło Niewinności. Musisz więc być kimś wyjątkowym, skoro uczyniono cię Świetlistą.
- Wybacz, ale cię nie rozumiem.
- A więc nie wiesz, że nie musiałaś walczyć ze strażnikami właśnie dlatego, że twój blask ich oślepia? Cóż, nie powinnam zbyt się interesować sprawami śmiertelników. Jeśli przekonasz mnie, że przyszłaś tutaj w słusznym celu, może pozwolę ci odejść.
- Chyba raczej przejść.
- Nieważne, w jakiej sprawie ktoś tu przyjdzie ani z jakimi zamiarami. Zostanie zgładzony albo odesłany. A Uniewinnieni zdarzają się niezwykle rzadko. Jednak nawet jeśli zostaną puszczeni wolno, coś stracą. Jedni dostają pomieszania zmysłów. Inni są skazani na wieczne życie.
- To miałaby być kara?
- Głupia śmiertelniczko! - znikąd pojawił się wiatr, wręcz huragan. Flora upadła na kolana. - Mimo, że zostałaś naznaczona, wciąż myślisz jak przeciętny człowiek! Nigdy nie umrzeć, nie zaznać odpoczynku! Być skazanym na patrzenie na śmierć bliskich, na to, jak wszystko przemija! Dla tych, co żyją tak od zawsze, jest to coś naturalnego, nie wyobrażają sobie tego, że może być inaczej! Ale wiesz mi, dla tych, co urodzili się śmiertelni, jest to przekleństwo! Nawet, jeśli na początku myślą zupełnie inaczej, to prędzej czy później nastaje czas, kiedy zrobiliby wszystko, by zginąć! Bo cóż to za dar życia wiecznego, skoro jednocześnie jest się skazanym na samotność i ból?! Ból, którego nic nie złagodzi, ból, który może stać się tylko silniejszy!
Wszystko ucichło. Flora odsłoniła oczy. Wstała na chwiejących się nogach. Excubia stała przed nią tak, jak przedtem, z tą różnicą, że w jej oczach widziała gniew. Gniew i... smutek?
- Odejdź stąd! Odejdź i nigdy nie wracaj! - krzyknęła strażniczka.
Przepuść ją - znikąd dał się słyszeć łagodny, uspokajający głos Galaxis.
- Ale pani... - posiadaczka berła wydawała się zdezorientowana.
Przepuść ją. Jest pod moją ochroną.
- Dlaczego...?
Przepuść.
Nienamacalna obecność bogini przestała być wyczuwalna. Excubia starała się odzyskać nad sobą panowanie.
- A zatem, Świetlista - w jej głosie dało się usłyszeć szacunek - przejdź. Lecz pamiętaj - największe skarby są nieraz największym przekleństwem - kobieta zniknęła w snopie iskier.
Flora, nie zastanawiając się wiele, pobiegła przed siebie. Znalazła się w wielkiej sali. Pełna klejnotów, srebra, złota i innych skarbów zachwycała, lecz pamiętając przestrogi Fauny i Excubii, spuściła wzrok. Poczuła lekki powiew. Rozejrzała się. Pomieszczenie zupełnie się zmieniło. Czarodziejka znalazła się w jaskini o nierównych ścianach. Z pewnością wykonała je natura i czas, bez ingerencji ludzi.
Na środku sali stał kamienny słup mający jakiś metr wysokości. Nad nim unosił się oszlifowany szafir dość pokaźnej wielkości. Oślepiał swym blaskiem.
- Który z kamieni jest prawdziwy? - usłyszała cichy głos. Trudno było stwierdzić, czy należał do kobiety czy mężczyzny. Nigdzie nie było widać źródła dźwięku. - Wybierz - nagle z ziemi wyrosły dziesiątki słupów podobnych do tego, który jeszcze chwilę wcześniej był jedyny w całym pomieszczeniu. - Masz tylko jedną szansę. Nikt nie może ci pomóc. Nie uda mu się, nawet gdy będzie próbował.
Zielonooka rozejrzała się. Kamienie były różnej wielkości, każdy w nieco innym odcieniu niebieskiego. Jak zgadnąć, który jest tym właściwym?
Czarodziejka natury ruszyła niepewnie w stronę najokazalszego. Zatrzymała się. Poczuła się tak, jakby ktoś rozpalił w niej ogień. Było to jednak przyjemne ciepło. Przez tą krótką chwilę wszystko wydawało się oczywiste. Gdy to uczucie minęło, Flora rozejrzała się. Coś, co jest częścią, nie może być takie, jak te kamienie... Oszlifowane nie pasowałoby... To musi być coś, co nie rzuca się w oczy... To tak oczywisty fortel, tak często wykorzystywany, a jednak ciągle ludzie się na to nabierają!
Flora przeszła na drugą część sali. Wzięła do rąk niewielki, nierówny szafir.
- To ten - oznajmiła.
- Nie wiem, jakim cudem przeżyłaś - czarodziejka natury poczuła na ramieniu lodowaty uścisk Exartuitii - ale dobrze ci radzę, oddaj mi to.
- Sama go sobie weź! - Flora wyrwała się z uścisku, po czym wzleciała.
- Uważasz się za silną? - prychnęła wiedźma. - Ja mam po swojej stronie moc wszystkich Strażniczek - pokazała wielki pierścień z rubinem na swoim palcu wskazującym. - Wszystkie są tutaj. Uwięzienie ich było dziecinnie proste - uśmiechnęła się szyderczo, po czym wzleciała. - To będzie ciekawe, nie sądzisz? - zmarszczyła czoło. - Coś się w tobie zmieniło...
- Excubia nazwała mnie Świetlistą - powiedziała Flora, napinając każdy mięsień.
Źrenice czarownicy rozszerzyły się.
- Od wieków nikt nie był godzien tej mocy... Nawet ja nie zostałam uznana za gotową, mimo, że byłam wówczas jedną z najsilniejszych czarodziejek... Co ja mówię, najsilniejszą! - chyba nikt nigdy nie był tak wściekły, jak Exartuitia w tamtym momencie. - Kłamiesz! Łżesz! - w oczach czarownicy błysnęło szaleństwo. Pierścień na jej palcu rozbłysnął.
Czarodziejka natury została odrzucona do tyłu.
- Krąg życia - wypowiedziała cicho zaklęcie. Otoczył ją roślinny pierścień, dzięki któremu nie zaliczyła, wręcz nieuniknionego, kontaktu pierwszego stopnia ze skalną ścianą.
- Czas, by ostatni kwiat rodu Viventium przekwitł - oznajmiła wiedźma, zaciskając pięść. Flora skrzywiła się, czując ból całego ciała, który jednak szybko przeszedł.
- Chyba, że... będziesz mądrzejsza od swojej matki - Exartuitia uśmiechnęła się kpiąco, co było u niej codziennością. - Doskonale wiesz, przed jakim wyborem stanęła...
- Roślinna wegetacja! - z rąk Flory wystrzelił zielony promień.
- Och, skończ ten teatrzyk. To zaczyna być żałosne - czarownica zniszczenia machnęła ręką, zmieniając kierunek lotu czaru. - ...Wracając do wątku, który tak kulturalnie mi przerwałaś... Jak brzmi odpowiedź?
- Nigdy się do ciebie nie przyłączę! - krzyknęła posiadaczka Unitixu.
- Skoro tak stawiasz sprawę, porozmawiamy sobie inaczej... Nieuleczalne cierpienie!
Żadnej kuli mocy czy wiązki energii. Florę ogarnął jednak niewypowiedziany ból. Znała sztuczki Exartuitii, już wcześniej znajdowała się w podobnej sytuacji... Wtedy jednak zazwyczaj ktoś jej pomagał... Zresztą, w tym momencie chyba nawet setka czarodziejek, bogiń czy specjalistów nic by nie poradziła.
Zielonooka powoli opadła. Poczuła zimną skałę. Chłód nie złagodził jednak cierpienia. W tamtym momencie nie mogła myśleć o niczym innym, niż ból. Czuła się tak, jakby chciała płakać, ale nie mogła. Jedyne, czego teraz chciała, to zamienić się miejscami z dowolną osobą. No, prawie. Z pewnością nie miała ochoty znaleźć się w ciele wiedźmy, która przed chwilą posłała jej triumfujące spojrzenie. Exartuitia wylądowała miękko, po czym podeszła do Flory.
Czarodziejka natury skuliła się. Nie mogła jej oddać, nadal kurczowo ściskanego, kamienia. Gdy czarownica zniszczenia znajdowała się tuż przy posiadaczce Unitixu, ta poczuła, jak, choć wydawało się to niemożliwe, ból staje się silniejszy. Zielonooka nie mogła jednak wydać z siebie krzyku. Każdy mięsień zastygł w paraliżującym cierpieniu. Z ogromnym wysiłkiem rozchyliła lekko suche usta, z których nie wydobył się jednak żaden dźwięk.
- Myślę, że powinnaś jeszcze raz przemyśleć moją propozycję - Exartuitia z łatwością wyjęła kamień z rąk czarodziejki. - Choć nie wiem, nad czym tu się zastanawiać. Obie wiemy, że nie masz wyboru.



(c) ja
Pewien fragment został ukryty na życzenie autora. Zaloguj się aby go zobaczyć.


Edytowane przez Lunaris dnia 12-12-2015 18:50
55980925 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
~LunaFin
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 12-12-2015 19:05
Jak zwykle genialny rozdział, który wciąga bez reszty. Skąd ty bierzesz te wszystkie pomysły? Naprawdę, ja mam problem z wymyśleniem jednego głupiego przedmiotu, a ty tworzysz masę genialnych postaci z świetnym wyglądem, charakterem itp. Zazdroszczę.
Zmieniając temat - Flora! Kocham, uwielbiam twoją czarodziejkę natury. Z jakiegoś powodu nigdy jakiś specjalnie jej nie lubiłam, była mi obojętna. Jednak w twoim opowiadaniu po prostu jest idealnie wykreowaną bohaterką. Strasznie ją lubię i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak drżę o jej los. Tylko mi jej nie zabij! Ostatnio podszkoliłam się w używaniu patelni.
Exartuitia - niesamowita antagonista, której naprawdę można się bać. Gdy czytałam rozdział, aż czuła dreszcze i chyba parę razy szczęknęłam zębami. Gdyby twórcy tworzyli takich genialnych antagonistów, to Winx zdobyłby jeszcze większą sławę. Strasznie przyjemnie czyta się opowiadanie, w którym wszystko jest dopracowane, przemyślane. Dzięki przyjemnemu stylowi czyta się wyjątkowo gładko i nawet nie zauważyłam, kiedy doszłam do końca rozdziału.
Nie wiem co jeszcze mogę napisać.
Czekam na nexta i weny życzę.


(c) Meredith
Miniaturki / Opowiadanie / Grafika / Mój blog
Oficjalny członek stowarzyszenia "Klub Wrogów Klawiatury"
Edytowane przez Victoria dnia 22-01-2016 10:51
55268354 http://dziecismoka.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Mój siódmy sezon
~Victoria
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 22-01-2016 11:17
Kurczę, Luna. Dobrze, że wzięłam się za czytanie Twojego opowiadania, bo naprawdę przegapiłabym coś świetnego ^^. Czarodziejki są bardzo fajnie przedstawione, Flora od razu wzbudziła we mnie sympatię, może nie jest do końca taka jak w serialu i właśnie to mi się w niej podoba.
Exartuitia to mega ciekawa postać, lubię czarne charaktery w opowiadaniach, a ona zdecydowanie budzi strach :>. Szkoda, że ma takie trudne imię xd.
Jestem pod wrażeniem tych pomysłów, chyba naprawdę łatwo Ci to przychodzi, bo wszystko dobrze się ze sobą łączy. Plus, że nie ma błędów, bo to od razu sprawia, że lepiej patrzy się na opowiadanie. Szybko i łatwo przeczytałam w dwie godzinki z przerwami. Nie wiem co tu jeszcze mogłabym dodać, ale wiedz, że zyskałaś kolejną czytelniczkę ;33.
Weny~
50268431 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Nic nie jest tym, czym się wydaje...
*Lunaris
Moderator

avatar
Dodane dnia 08-02-2016 17:10
Dziękuję bardzo za komentarze :>. Powracam ze zmienionym tytułem opowiadania. Jestem zbyt zżyta z tą historią, by ją kończyć. Nie przedłużając, zapraszam do czytania.
Nie bijcie za fragment z Musą i Rivenem, nie potrafię opisywać takich rzeczy, no... xd.

27. Koniec początku

Czarodziejka natury poczuła ledwo wyczuwalną różnicę. Ból zelżał. Flora z cichym jękiem podparła się na łokciu.
- Skoro... - zaczęła, nie ufając własnemu głosowi - ...możesz mnie sobie owinąć wokół palca, to po co... zadajesz to pytanie?
- Hm, powiedzmy, że wolę, gdy ktoś służy mi całą swoją mocą - wiedźma bez większego zainteresowania zielonooką potarła kryształ. - Jeszcze dziesięć - szepnęła zamyślona cicho do siebie. Po chwili jednak powróciła do rzeczywistości. - No, i jaka w tym wszystkim zabawa, jeśli służą mi same, praktycznie rzecz ujmując, bezmyślne machiny?
Zielonooka posłała wiedźmie mordercze spojrzenie, które ta zignorowała.
- Jak... się tu dostałaś? - spytała Flora, starannie dobierając słowa. Przesunęła się o dosłownie kilka milimetrów. Zasyczała cicho, nagle ustępujący ból wzmógł się. Posiadaczka Unitixu zamknęła oczy, przewróciła się na plecy, ciężko oddychając.
- Znasz odpowiedź - czarodziejka natury usłyszała dobrze jej znane, przepełnione drwiną zdanie. - A jeśli nawet nie, to powinnaś się tego domyślać. Nie bez powodu ostatnio skupiłam się na znalezieniu obecnych wcieleń Strażniczek Kryształu. Ich obecność sprawia, że po przekroczeniu bramy one i towarzyszące im osoby automatycznie teleportują się do tego miejsca. Po co jednak ciągać je za sobą, skoro istnieje... - Exartuitia potarła pierścień - ...dużo wygodniejszy środek transportu? Po trafieniu do przepełnionej klejnotami sali wszystko przeszukałam. No, prawie...
- Tamto miejsce nie było obłożone klątwą? - Flora podniosła powieki. Nie potrafiła ukryć zdziwienia.
- Oczywiście, że tak - prychnęła czarownica zniszczenia. - Ale, jak już wspomniałam, dzięki mocy Strażniczek nie zadziałała na mnie. Każda istota z choćby najmniejszymi magicznymi zdolnościami wyczuwa czarną magię, którą przesiąkły monety i drogie kamienie. Rozpylona w powietrzu mikstura, której moc nigdy nie osłabnie, otumania jednak tych o słabej woli. A nawet, jeśli trafi się ktoś odporny, zawsze pozostaje zwykła ludzka chciwość. Nasze cechy są często jednocześnie zgubą - wiedźma zaśmiała się. - Gdy już byłam pewna, że Kamień Snów - a raczej jego część - się tam nie znajdował, po prostu opuściłam wzrok i zostałam przeteleportowana tutaj. Wadą kryjówek stworzonych przez Galaxis jest to, że czasami niektóre utrudnienia się powtarzają. Już wcześniej spotkałam się z czymś podobnym - oznajmiła Exartuitia. - Chwilę po mnie pojawiłaś się ty. Stwierdziłam, że będzie mi wygodniej pozwolić ci wybrać pierwszej. Jeśli byś nie trafiła, byłoby o jeden falsyfikat mniej, a dodatkowo ktoś inny - albo też coś - wyręczyłby mnie i pozbył się ciebie.
"W pierwszej chwili chce mnie zabić, w innej mieć po swojej stronie. Nie nadążam za nią" - przebiegło przez głowę Flory.
- No, ale się rozgadałam nie o tym, co trzeba - czarownica podeszła do zielonookiej. - Ostatnia szansa.
- Znasz odpowiedź - zaskrzeczała czarodziejka, naśladując ton Exartuitii.
- Naprawdę szkoda. No, ale w końcu będę mogła z czystym sumieniem pozbyć się pewnej niezwykle irytującej ćmy.
Wiedźma błyskawicznie znalazła się przy, wciąż leżącej, bezbronnej czarodziejce. Wycelowała zaklęcie prosto w serce.
- "Czyste sumienie"? Znasz takie pojęcie? To coś nowego - zaśmiała się Flora, ignorując ból. Zaraz... Jaki ból?
Dopiero w tym momencie posiadaczka Unitixu zdała sobie sprawę, że wiedźma, skoncentrowana na czym innym, nie podtrzymywała już wywołującego cierpienie czaru.
- Pustka! - krzyknęła Exartuitia.
Czarodziejka natury przewróciła się na bok. Tuż obok niej znalazło się wypalone miejsce. Tam mogła być ona...
Wzleciała. Odwróciła się w stronę czarownicy, czekając na atak. Musiała szybko coś wymyślić...
- Przepaść nieskończoności! - wiedźma rzuciła kolejne śmiercionośne zaklęcie, strącając Florę. - A teraz...
- Dość tego! r11;- walczące kobiety całkowicie wytrącił z równowagi pewien głos. Głos, którego po prostu nie można było słuchać. Głos, który zdawał się mieć fizyczną postać. Głos, który powalał na kolana, ogłuszał. Głos władczy, pełen siły i gniewu... - Byłyśmy cierpliwe, ale miarka się przebrała, wiedźmo! Złamałaś Złoty Pakt, który wiąże wszystkich Wtajemniczonych!
Zielonooka zasłoniła oczy. Przez całe swoje życie widziała już tyle oślepiających błysków... Były niczym w porównaniu do tego, który nastąpił w tamtym momencie.
Flora wstała na chwiejnych nogach. Podniosła powieki, opuściła dłoń. Popatrzyła na Exartuitię. Nigdy nie widziała jej w takim stanie - siedziała skulona, a na jej twarzy widniał autentyczny strach.
Czarodziejka zauważyła, że z ręki czarownicy zniszczenia spadł pierścień, a znajdujący się na nim wcześniej klejnot był roztrzaskany. Niedaleko niego stały Aliudika, Selina i Anima... Coś się w nich jednak zmieniło... Ich oczy świeciły nienaturalnym blaskiem, dziewczyny wydawały się uosobieniem siły i władzy... Wtedy do Flory dotarło, że w tę trójkę wstąpiły dusze Strażniczek.
- Powinnaś zginąć, jednak nie z naszych rąk - odezwała się Selina głosem zupełnie niepodobnym do jej właściwego. - Tego nie ma zapisanego w Księdze Przyszłości. Starszyzna w swoich przepowiedniach wspomina jednak o Świetlistej, do której będzie należała powinność zabicia ciebie - Strażniczka Równowagi odwróciła się w stronę Flory. W jej rękach pojawił się średniej długości miecz o złotej rękojeści wysadzanej perłami. - Wykonaj przeznaczenie, Dziecko Światła - zwróciła się do zielonookiej, podając jej ostrze.
Flora drżącymi rękoma ujęła miecz. Popatrzyła na Exartuitię. Miała opuszczony wzrok. Czarodziejka podeszła do niej. Podniosła klingę. Zawahała się.
W tym momencie czarownica niespodziewanie poderwała się, wyciągając ręce w stronę jej gardła. Wydawała się mniej ludzka, wychudzona, trupioblada. Zamiast paznokci miała ostre, czarne szpony...
Flora zareagowała odruchowo. Wbiła miecz prosto w serce Exartuitii. Ta wydała nieartykułowany dźwięk, odchyliła się do tyłu, otworzyła usta. Nagle z jej ciała zaczęły wylatywać bezkształtne, ciemne masy o czerwonych, upiornych oczach. Wyły. Ten dźwięk sparaliżował zielonooką, po prostu nie mogła się cofnąć.
W tym czasie czarownica zdawała się młodnieć. Włosy pociemniały, zniknęły zmarszczki, w miejsce pazurów pojawiły się zdrowe paznokcie.
Gdy ostatni z demonów opuścił ciało Exartuitii, ta nagle nachyliła się w stronę Flory, chwytając ją za rękę. Młoda kobieta, w którą się zamieniła, popatrzyła prosto w jej oczy.
- Dziękuję - wyszeptała, po czym osunęła się martwa na podłoże.
Flora cofnęła się, nie mogąc uwierzyć w to, co się wydarzyło. Popatrzyła na wciąż trzymane przez nią ostrze, które zabrudziła szkarłatna krew. Odrzuciła je ze wstrętem. Poczuła na ramieniu czyjś dotyk.
- Dobrze się sprawiłaś, Świetlista - usłyszała.
Odwróciła się. Popatrzyła na Selinę.
- Śmiem wątpić - odparła głucho, po czym wstała. - Śmiem wątpić... - powtórzyła jak w transie.
Strażniczka uśmiechnęła się. Nagle cała rozbłysła, tak, jak Anima i Aliudika. Z ciał dziewczyn wyleciały duchy pięknych, młodych kobiet. Ich długie włosy falowały, jakby były pod wodą. Uśmiechnęły się, po czym rozpłynęły w powietrzu...
Flora podbiegła do nieprzytomnych osób. Ich przemiana zniknęła. Nagle czarodziejka natury poczuła, że jej stopy odrywają się od podłoża, po czym sama odpłynęła do krainy snów...
***

- Chcesz powiedzieć, że ona robiła to wbrew swojej woli? - zdumiała się Stella.
Czarodziejki znajdowały się w skrzydle szpitalnym. Od pamiętnej walki minęły trzy dni. Gdy tylko Exartuitia teleportowała się razem z Aliudiką, Animą i Florą, walczący dla niej natychmiast się wycofali. No, nie wszyscy. Udało się złapać kilka młodych czarownic. Przez ostatnie dni wytropienie niedobitków było głównym zajęciem specjalistów i czarodziejek. Winx jednak, póki co, dochodziły do siebie po bitwie i analizowały to, co stało się w ciągu ostatniego tygodnia.
- Chyba tak - odparła Flora na pytanie blondynki. Po niespodziewanym pojawieniu się zielonookiej w Alfei razem z trójką porwanych dziewczyn od razu trafiła do skrzydła szpitalnego, gdzie spała aż do dzisiaj. - No, częściowo. Wydaje mi się, że była zazdrosna o moją matkę - zielonooka na moment urwała. Nadal dziwnie czuła się z tym, że Fauna była jej rodzicielką. - Po zamordowaniu jej chyba związała się z ciemnymi mocami. Wtedy, gdy spojrzała mi w oczy, nie widziałam w nich nienawiści, ale... ulgę i wdzięczność.
Wstała. Z założonymi rękoma podeszła do okna.
- Floro?... - Bloom popatrzyła na czarodziejkę natury nieco zdziwiona.
- To nic takiego - zielonooka odwróciła się do przyjaciółek z bladym uśmiechem. - Zastanawiałam się tylko nad tym, że w kryjówce części Kamienia... - wyjęła z kieszeni szafir, który przy niej znaleziono, gdy leżała nieprzytomna - ...nazywano mnie Świetlistą.
- Moja mama - zaczęła Stella, skupiając na sobie uwagę - opowiadała mi kiedyś pewną historię... Tam padało takie określenie. Czasami przeplatało się z Dziećmi Światła.
- Strażniczka Równowagi mówiąca ustami Seliny mnie tak nazwała - wtrąciła Flora, podchodząc bliżej.
- Nie pamiętam nic konkretnego, jednak w tych opowieściach zawsze to właśnie Świetliści wygrywali. Chronił ich blask, który dla większości był niewidoczny. Wzmacniał ich siłę woli i do pewnego stopnia uodparniał na niektóre czarnoksięskie zaklęcia. Musieli jednak czymś zasłużyć na tę moc.
- W takim wypadku dlaczego tylko ja zostałam wyróżniona? - czarodziejka natury zaczęła nerwowo chodzić po pokoju. - Przecież wszystkie wielokrotnie przysłużyłyśmy się dobru.
- Może chodziło o ostatnie wydarzenia - milcząca do tej pory Layla odezwała się. - Odegrałaś w nich najbardziej znaczącą rolę. Mnie zastanawia jednak to, że... No nie wiem, ja bym jakoś poinformowała, że dałam komuś nową moc.
Bloom już otwierała usta, by coś powiedzieć, lecz w tym momencie usłyszały szybkie kroki. Weszła Selina. Wyglądała na zszokowaną.
- Aliudika zniknęła - opadła na fotel. - Karl też. Z Rivena i tamtych czarownic, które nie zdążyły uciec, została zdjęta klątwa. Nikt ani nic nie ma wpływu na to, co robią.
- Myślisz, że... - czarnoskóra popatrzyła badawczo na czarodziejkę mitów - ...to właśnie ona, Aliudika, odczarowała ich wszystkich?
- Tak. W końcu rzuciła zaklęcie, które odczynić może tylko jego wykonawca. Inaczej Anima już dawno załatwiłaby sprawę. To jednak nie koniec. Chciałam dzisiaj się przemienić. Sprawdzić przeczucie - Selina odchyliła się. - Nie mam Jewelixu.
- Mam rozumieć, że ktoś inny jest teraz Strażniczką Równowagi? - Tecna oderwała wzrok od ekranu laptopa, po czym skrzywiła się, czując ból w kręgosłupie, pamiątkę po pewnej ścianie... Wzięła do rąk gęsty, niepachnący zachęcająco płyn, po czym wypiła łyk. - Czy Anima też ma inną przemianę?
- Owszem - odparła krótko czarodziejka mitów.
- To ma sens, gdy straciłyście przytomność, duchy Strażniczek opuściły wasze ciała - wtrąciła Flora. - Nie rozumiem jednak, dlaczego Aliudika pozbawiła władzy nad ciałem własnego brata, to się nie klei.
- Nie zapominaj, że była wcieleniem Strażniczki Czarnej Magii - zauważyła Tecna. - Opiekunka Ciemności dla władzy była gotowa zabić własne siostry, co też uczyniła, choć nigdy nie była do końca zła. Widocznie historia się powtórzyła, choć tym razem brak samokontroli nie skończył się tak tragicznie, jak mógł.
Znajdujące się w pokoju czarodziejki twierdząco kiwnęły głowami.
***

Zawahała się. Stanęła niepewnie przed drzwiami, wyrównując przyśpieszony biegiem oddech. Zaledwie kilka minut temu kierowała się do pokoju, w którym miała zostać przeprowadzona "narada powojenna", jak ją żartobliwie nazywała Stella. Informacja, którą przekazała jej przypadkowo spotkana Selina sprawiła, że Musa zmieniła swoje plany.
Teraz wpatrywała się jak ta głupia w niedawno odmalowane drzwi, jakby czekając, aż te przemówią ludzkim głosem i zaproszą ją do środka. Intensywnie myślała nad tym, co powie, gdy go zobaczy. Zerwała z nim, a on odszedł... Jak zareaguje na jej widok? Dlaczego znaleźli go w lochach Exartuitii?
Przez głowę ciemnowłosej przelatywało mnóstwo pytań, a pewność siebie ulatywała z niej niczym powietrze z przekłutego balonu. Nagle usłyszała skrzypienie drzwi i...
Wydała z siebie krótki okrzyk zaskoczenia. Po chwili leżała rozciągnięta na podłodze, a czoło jej pulsowało.
- Musa? - spytał dobrze jej znany głos.
Podniosła się, rozmasowując dłonią miejsce, które zaliczyło kontakt pierwszego stopnia z pewnym złośliwym przedmiotem martwym... Stał przed nią Riven, a na jego twarzy malowało się zdziwienie. Podszedł do niej. Patrzyli na siebie w milczeniu. Krępującym, niewygodnym milczeniu.
- Zachowa... - zaczęli równocześnie, po czym przerwali w tym samym miejscu. Ich spojrzenia spotkały się. Możliwe, że skontaktowali się telepatycznie - kto wie - bowiem po chwili dokończyli wspólnie: - ...liśmy się wtedy jak totalni idioci - na twarzach obojga pojawiła się radosna ulga.
Wcześniejsze wątpliwości zniknęły. Dla Musy w tym momencie przestało mieć znaczenie to, co się wydarzyło. Liczyło się tylko teraz i tu. Poczuła ciepło na sercu. Zerwana nić porozumienia ponownie została związana.
***

Wyszła na balkon. Słaby wiaterek przyjemnie ją schłodził. Mimowolnie uśmiechnęła się. Flora podniosła wzrok. Gwiazdy nigdy nie wydawały się tak piękne... Rozpraszały ciemności, a księżyc w pełni jakby nad wszystkim czuwał.
Dzień minął bardzo szybko. Do omówienia było tyle niecierpiących zwłoki spraw, że zielonooka nawet nie zauważyła tego, iż zaszło słońce. Czarodziejki teraz szykowały się do snu, lecz ona po prostu musiała odetchnąć świeżym powietrzem.
Westchnęła, po czym odwróciła się. Już miała wejść do środka, gdy kątem oka dostrzegła pewien blask. Błyskawicznie ustawiła się twarzą do domniemanego wroga.
- Przezorny zawsze ubezpieczony - zaśmiała się Fauna.
- Jak się tu znalazłaś? - Flora podeszła do kobiety. Wyciągnęła dłoń, która przeniknęła przez rękę jej zmarłej rodzicielki.
Matka czarodziejki podniosła swoja kończynę, po czym zaczęła jej się przyglądać tak, jakby widziała ją pierwszy raz.
- Cóż, to prawda, fakt, czy mam cielesną postać, jest dość dyskusyjny, aczkolwiek i tak trzymam się nieźle jak na kogoś, kto nie... - kobieta spochmurniała.
- Jak tu trafiłaś? - powtórzyła swe pytanie posiadaczka Unitixu, cofając się o krok.
- Dzięki Galaxis. Chciałam z tobą porozmawiać, a tymczasowo Pustka nie jest zbyt dobrym miejscem...
- Pustka?
- Wymiar, w którym ty i Layla już byłyście. Został tak nazwany na cześć pewnego bóstwa, o którym już pewnie słyszałaś.
- Coś mi się obiło o uszy. Dlaczego nic nie wiedziałam o tym świecie?
- To dość... dziwne miejsce. Niewielu żyjących potrafi tam trafić, nikt z nich samodzielnie nie umie się wydostać. Znikają bez wieści, wędrując między wszystkimi... powiedzmy, warstwami...
- Czym?
- W jednym miejscu znajdują się setki różnych krain, nakładają się na siebie. Czasami nie wszystko działa perfekcyjnie. Przykładem mogą być tamte czarownice, koło których przechodziłyśmy. Widziałyśmy je, znajdując się w miejscu zwanym Księżycową Łuną - jednym z najbezpieczniejszych w Pustce - choć były w jednej z wielu cel, które kryje ten wymiar. Złożoności ów świata nie da się pojąć umysłem i odradzam ci zagłębiania się w jego tajemnice.
Kobiety przez chwilę stały w milczeniu. Flora, gdy w miarę przetrawiła wszystkie informacje, zadała kolejne pytanie:
- Co chciałaś mi przekazać?
- Demony, które dotąd zamieszkiwały ciało Exartuitii, wciąż pozostają na wolności, choć kilka już udało się schwytać. Niepokojące jest to, że, jeśli wierzyć ich aurze, mają pana. No, albo miały, możliwe bowiem, że ten już nie żyje.
- Jaka jest druga opcja?
- Może czekać w ukryciu na odpowiedni moment. Jeśli faktycznie nie umarł, nie uniknie nas walka z silnym przeciwnikiem. Niewielu potrafi poskromić demony, podporządkować je sobie. Chciałam cię ostrzec.
- Fauno... - Powiedz, jak to możliwe, że nikt mi nie powiedział o moim rodowodzie? Z tego, co zrozumiałam, wynikałoby, że jestem... - urwała, nie wierząc, ze jej domyślenia mogą okazać się prawdą.
- ...księżniczką? Owszem, gdyby nie fakt, że nasze królestwo zostało prawie doszczętnie zniszczone, to byś nią była.
-Przecież Linphea...
- Nie pochodzisz z tej planety, nie do końca. Pamięć o twojej rodzinnej krainie przepadła.
- Nie rozumiem...
- To opowieść na dłuższą rozmowę. Złe miejsce, zły czas. Galaxis z każdą chwilą słabnie, nie możemy oczekiwać od niej, że będę mogła być wśród żywych bez końca. Bądź jednak pewna, jeszcze poznasz odpowiedzi na nurtujące cię pytania...
- Czekaj! - zielonooka rzuciła się do przodu, widząc, że postać kobiety staje się niewyraźna, rozpływa się.
- Jeszcze się zobaczymy, córeczko! - głos Fauny rozbrzmiał echem, a ona zniknęła.
Flora westchnęła. Wiedziała, że to jeszcze nie koniec, choć tak bardzo chciałaby w to wierzyć. Jedno zło zostawało niszczone, drugie się budziło. Tajemnice, o których istnienie nikt nie podejrzewał, miały ujrzeć światło dzienne. To był zaledwie początek.
Czarodziejka poczuła na ramieniu przyjacielski uścisk. Rozejrzała się. Stały przy niej jej przyjaciółki. Po raz kolejny uświadomiła sobie coś, co wiedziała od dawna. Świat nigdy nie będzie idealny, lecz wysiłki w jego naprawieniu nie spoczywają tylko na jej barkach. Czekało ją jeszcze dużo przeciwności, lecz jedno było pewne - nie będzie musiała pokonać ich sama.



(c) ja
Pewien fragment został ukryty na życzenie autora. Zaloguj się aby go zobaczyć.


Edytowane przez Lunaris dnia 08-02-2016 17:12
55980925 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Nic nie jest tym, czym się wydaje...
~kolec 257
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 28-03-2016 17:38
Jestem pod ogromnym wrażeniem, widząc twoje opowiadania. Co rozdział było lepiej i jak na razie to muszę przyznać, że ostatni rozdział był, jak na razie, najlepszy. Muszę się spytać: czy będzie ich więcej, czy to już koniec? Nie widziałem tu więcej komentarzy, dlatego ja teraz dodam. Mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej ciekawych rozdziałów. Tyle na moment ci napiszę, a teraz zaznaczę fragmenty, które mi się najbardziej podobały.
Zawahała się. Stanęła niepewnie przed drzwiami, wyrównując przyśpieszony biegiem oddech. Zaledwie kilka minut temu kierowała się do pokoju, w którym miała zostać przeprowadzona "narada powojenna", jak ją żartobliwie nazywała Stella. Informacja, którą przekazała jej przypadkowo spotkana Selina sprawiła, że Musa zmieniła swoje plany.
Teraz wpatrywała się jak ta głupia w niedawno odmalowane drzwi, jakby czekając, aż te przemówią ludzkim głosem i zaproszą ją do środka. Intensywnie myślała nad tym, co powie, gdy go zobaczy. Zerwała z nim, a on odszedł... Jak zareaguje na jej widok? Dlaczego znaleźli go w lochach Exartuitii?
Przez głowę ciemnowłosej przelatywało mnóstwo pytań, a pewność siebie ulatywała z niej niczym powietrze z przekłutego balonu. Nagle usłyszała skrzypienie drzwi i...
Wydała z siebie krótki okrzyk zaskoczenia. Po chwili leżała rozciągnięta na podłodze, a czoło jej pulsowało.
- Musa? - spytał dobrze jej znany głos.
Podniosła się, rozmasowując dłonią miejsce, które zaliczyło kontakt pierwszego stopnia z pewnym złośliwym przedmiotem martwym... Stał przed nią Riven, a na jego twarzy malowało się zdziwienie. Podszedł do niej. Patrzyli na siebie w milczeniu. Krępującym, niewygodnym milczeniu.
- Zachowa... - zaczęli równocześnie, po czym przerwali w tym samym miejscu. Ich spojrzenia spotkały się. Możliwe, że skontaktowali się telepatycznie - kto wie - bowiem po chwili dokończyli wspólnie: - ...liśmy się wtedy jak totalni idioci - na twarzach obojga pojawiła się radosna ulga.
Wcześniejsze wątpliwości zniknęły. Dla Musy w tym momencie przestało mieć znaczenie to, co się wydarzyło. Liczyło się tylko teraz i tu. Poczuła ciepło na sercu. Zerwana nić porozumienia ponownie została związana.
***

Wyszła na balkon. Słaby wiaterek przyjemnie ją schłodził. Mimowolnie uśmiechnęła się. Flora podniosła wzrok. Gwiazdy nigdy nie wydawały się tak piękne... Rozpraszały ciemności, a księżyc w pełni jakby nad wszystkim czuwał.
Dzień minął bardzo szybko. Do omówienia było tyle niecierpiących zwłoki spraw, że zielonooka nawet nie zauważyła tego, iż zaszło słońce. Czarodziejki teraz szykowały się do snu, lecz ona po prostu musiała odetchnąć świeżym powietrzem.
Westchnęła, po czym odwróciła się. Już miała wejść do środka, gdy kątem oka dostrzegła pewien blask. Błyskawicznie ustawiła się twarzą do domniemanego wroga.
- Przezorny zawsze ubezpieczony - zaśmiała się Fauna.
- Jak się tu znalazłaś? - Flora podeszła do kobiety. Wyciągnęła dłoń, która przeniknęła przez rękę jej zmarłej rodzicielki.
Matka czarodziejki podniosła swoja kończynę, po czym zaczęła jej się przyglądać tak, jakby widziała ją pierwszy raz.
- Cóż, to prawda, fakt, czy mam cielesną postać, jest dość dyskusyjny, aczkolwiek i tak trzymam się nieźle jak na kogoś, kto nie... - kobieta spochmurniała.
- Jak tu trafiłaś? - powtórzyła swe pytanie posiadaczka Unitixu, cofając się o krok.
- Dzięki Galaxis. Chciałam z tobą porozmawiać, a tymczasowo Pustka nie jest zbyt dobrym miejscem...
- Pustka?
- Wymiar, w którym ty i Layla już byłyście. Został tak nazwany na cześć pewnego bóstwa, o którym już pewnie słyszałaś.
- Coś mi się obiło o uszy. Dlaczego nic nie wiedziałam o tym świecie?
- To dość... dziwne miejsce. Niewielu żyjących potrafi tam trafić, nikt z nich samodzielnie nie umie się wydostać. Znikają bez wieści, wędrując między wszystkimi... powiedzmy, warstwami...
- Czym?
- W jednym miejscu znajdują się setki różnych krain, nakładają się na siebie. Czasami nie wszystko działa perfekcyjnie. Przykładem mogą być tamte czarownice, koło których przechodziłyśmy. Widziałyśmy je, znajdując się w miejscu zwanym Księżycową Łuną - jednym z najbezpieczniejszych w Pustce - choć były w jednej z wielu cel, które kryje ten wymiar. Złożoności ów świata nie da się pojąć umysłem i odradzam ci zagłębiania się w jego tajemnice.
Kobiety przez chwilę stały w milczeniu. Flora, gdy w miarę przetrawiła wszystkie informacje, zadała kolejne pytanie:
- Co chciałaś mi przekazać?
- Demony, które dotąd zamieszkiwały ciało Exartuitii, wciąż pozostają na wolności, choć kilka już udało się schwytać. Niepokojące jest to, że, jeśli wierzyć ich aurze, mają pana. No, albo miały, możliwe bowiem, że ten już nie żyje.
- Jaka jest druga opcja?
- Może czekać w ukryciu na odpowiedni moment. Jeśli faktycznie nie umarł, nie uniknie nas walka z silnym przeciwnikiem. Niewielu potrafi poskromić demony, podporządkować je sobie. Chciałam cię ostrzec.
- Fauno... - Powiedz, jak to możliwe, że nikt mi nie powiedział o moim rodowodzie? Z tego, co zrozumiałam, wynikałoby, że jestem... - urwała, nie wierząc, ze jej domyślenia mogą okazać się prawdą.
- ...księżniczką? Owszem, gdyby nie fakt, że nasze królestwo zostało prawie doszczętnie zniszczone, to byś nią była.
-Przecież Linphea...
- Nie pochodzisz z tej planety, nie do końca. Pamięć o twojej rodzinnej krainie przepadła.
- Nie rozumiem...
- To opowieść na dłuższą rozmowę. Złe miejsce, zły czas. Galaxis z każdą chwilą słabnie, nie możemy oczekiwać od niej, że będę mogła być wśród żywych bez końca. Bądź jednak pewna, jeszcze poznasz odpowiedzi na nurtujące cię pytania...
- Czekaj! - zielonooka rzuciła się do przodu, widząc, że postać kobiety staje się niewyraźna, rozpływa się.
- Jeszcze się zobaczymy, córeczko! - głos Fauny rozbrzmiał echem, a ona zniknęła.
Flora westchnęła. Wiedziała, że to jeszcze nie koniec, choć tak bardzo chciałaby w to wierzyć. Jedno zło zostawało niszczone, drugie się budziło. Tajemnice, o których istnienie nikt nie podejrzewał, miały ujrzeć światło dzienne. To był zaledwie początek.
Czarodziejka poczuła na ramieniu przyjacielski uścisk. Rozejrzała się. Stały przy niej jej przyjaciółki. Po raz kolejny uświadomiła sobie coś, co wiedziała od dawna. Świat nigdy nie będzie idealny, lecz wysiłki w jego naprawieniu nie spoczywają tylko na jej barkach. Czekało ją jeszcze dużo przeciwności, lecz jedno było pewne - nie będzie musiała pokonać ich sama.
Jeżeli za dużo mi się podobało, to przepraszam, ale tyle tego tu było, że nie mogłem się zdecydować, które wybrać, dlatego jest tego aż tyle.
Edytowane przez Lunaris dnia 09-04-2016 15:08
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Winx: Nic nie jest tym, czym się wydaje...
*Lunaris
Moderator

avatar
Dodane dnia 12-05-2016 15:34
Cóż, pisałam ten rozdział dość długo, ale wreszcie jest. Co prawda, miała się w nim znajdować jeszcze jedna scena, ale koniec końców wyszło tak, jak wyszło.



1. Przeszłość


Rozejrzała się. Ciemność. Wokół niej znajdowała się jedynie nieprzenikniona czerń. Ten sen zaczynał się tak samo jak każdy ostatni.
Flora wypatrywała czerwonego błysku. W końcu go dostrzegła. Jedna para złowrogo patrzących oczu, druga, trzecia, piąta... Szybko czarodziejka natury straciła rachubę.
Demony okrążyły ją. Wiedziała, że tak naprawdę nie są w pobliżu i nie mogą jej zrobić nic szkodliwego, ale i tak poczuła zimno. Przeniknął ją chłód. Stało się to jednak szybciej niż zazwyczaj, posiadaczka Unitix'u została więc wytrącona z równowagi.
"Tym razem to chyba jednak coś więcej niż niegroźny koszmar" - pomyślała. Z jej rąk wystrzeliła zielona wiązka energii. Jeden ze stworów zawył, po czym zniknął, lecz pozostałe zaczęły nacierać bardziej zdecydowanie.
Czarodziejka rozejrzała się zdezorientowana. Wcześniej proste zaklęcie wystarczyło, by je przegnać...
- Sidium! - niespodziewanie dał się usłyszeć stanowczy, pewny swego głos należący najprawdopodobniej do kobiety.
Rozbłysnęło oślepiające światło. Nagle dał się słyszeć zewsząd skowyt demonów. Był nie do zniesienia. Flora zatkała uszy, lecz to niewiele pomogło. Ten dźwięk zdawał się mieć namacalną postać, która atakowała czarodziejkę natury... Szybko jednak wycie ustało. Stworzenia ciemności zniknęły.
Zielonooka rozejrzała się. Znajdowała się w niezwykle brudnej i wąskiej uliczce. Fetor przyprawiał Świetlistą o mdłości.
Zdała sobie sprawę, że stoi przed nią pewien mężczyzna. Wydał jej się znajomy. Gdzieś go już widziała... Zlustrowała go od stóp do głów. Miał dość krótkie włosy koloru kasztanu. Jasnoniebieskie oczy przecinały niemal białe linie. Jasnoskórego okrywał ciemnoczerwony płaszcz, spod którego wystawała granatowa koszula. Nogawki czarnych spodni znajdowały się w wysokich butach tego samego koloru.
Czarodziejka spróbowała sobie przypomnieć okoliczności, w jakich poznała dobrze zbudowanego mężczyznę, jednak wspomnienie to ciągle jej umykało.
- Czyżbyś w momencie przejście na stronę ciemności straciła również gust i poczucie estetyki, Inexio? - spytał niebieskooki.
Flora odwróciła się zdezorientowana. Stanęła twarzą w twarz z Exartutią. Młodą Exartuitią. Zszokowana czarodziejka nie śmiała, choćby ledwie zauważalnie, się poruszyć. Wpatrywała się tylko w postać przed nią stojącą.
Kobieta - niewątpliwie piękna - zebrała proste włosy o kolorze hebanu w wysoką kitkę opadającą na smukłą sylwetkę, którą okrywała sięgająca ziemi ciemnofioletowa suknia ze srebrnymi zdobieniami.
Zielonooka stwierdziła, iż, nie licząc fryzury i stroju, czarownica wygląda zupełnie tak, jak w ostatnich chwilach swego życia. Dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się czarodziejka dostrzegła szczegół łączący stojącą przed nią wiedźmę z jej starszą wersją. Niebezpieczny blask w fioletowych oczach.
- Muszę cię rozczarować, Erusie - czarownica nie wydawała się zaskoczona tym, jak nazwał ją mężczyzna, co jeszcze bardziej wytrąciło Florę z równowagi. - Odpowiedź brzmi bowiem "nie".
- Moje oczy i nos sugerują coś innego.
Na twarzy wiedźmy pojawił się uśmiech pokazujący, że ma przysłowiowego asa w rękawie.
- Novis! - wykrzyknęła.
Nagle wszystko skrył mrok. Gdy światło powróciło, otoczenie znacznie się zmieniło. Uliczka była zdecydowanie czystsza, a budynki jak świeżo po remoncie.
- Tak lepiej? - zapytała czarownica z nutą ironii w głosie. Zasiadła na fotelu, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się rozmiękły karton. Widząc zdziwienie na twarzy Erusa, uśmiechnęła się z satysfakcją: - Każdy świat ma przynajmniej jeden równoległy. Choć to, jak go się zobaczy, zależy już od wielu czynników. Obecnie znajdujemy się w alternatywnym wymiarze, w którym niemal wszystko jest... odwrotnie. Im brzydziej i brudniej we właściwym świecie, tym ładniej i czyściej w tym. Logiczne, nieprawdaż?
- Powiedzmy - mruknął mężczyzna, siadając naprzeciwko ciemnowłosej.
- Jak tam w Salahii?
Nim Flora w ogóle dobrze zastanowiła się nad sensem tych słów, usłyszała oburzony głos Erusa:
- Masz czelność w ogóle wymawiać tę nazwę? - mężczyzna poderwał się.
- Siadaj, inaczej sama cię umiejscowię na tym krześle - odparła niewzruszona wiedźma.
Niebieskooki posłał jej nieprzyjemne spojrzenie, po czym niechętnie wykonał polecenie.
- Demony - zaczął spokojniej, aczkolwiek nieco kąśliwie - po niemal doszczętnym zniszczeniu Lustrzanej Krainy nie zdały ci dokładnego raportu?
- Nie są zbyt dobrymi rozmówcami - Exartuitia nachyliła się do Erusa. - No, i im to sprawiło radość. Rozpacz w głosie twojego wroga jest niezwykle przyjemnym dźwiękiem dla ucha, nie uważasz?
- Nie - warknął mężczyzna. - Czego chcesz? - spytał. - Co chciałaś osiągnąć przez obrócenie w nicość rodzimą krainę?
- Znasz odpowiedź.
- Nie do końca - odparł. - Inaczej bym tu nie przyszedł.
- Uwierz mi, i tak byś się tu zjawił - stwierdziła, wyraźnie rozbawiona, czarownica.
- Wątpię.
- Twój wybór, twierdź tak, skoro masz ochotę. Ale oboje znamy prawdę.
- Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
Wiedźma zaśmiała się.
- Salahia zbyt urosła w siłę. Mogłaby mi przeszkodzić. To fundamentalny powód, choć do takiej decyzji popchały mnie również prywatne pobudki.
- Czego od nas oczekujesz?
- Chcę, by ród Viventium wygasł. By Salahia pozostała bez prawowitego władcy. By pogrążyła się w chaosie, a jej potęga przepadła w zapomnieniu - Exartuitia, z obłędem w oczach, doskoczyła do Erusa. - Chcę śmierci najpotężniejszej z Pań Życia.
Mężczyzna popatrzył na nią z nieukrywanym strachem.
- Nie wiem, o kim mówisz - nie udało mu się ukryć drżenia głosu.
- Och, doskonale wiesz - czarownica cofnęła się. - Novis! - krzyknęła.
Ponownie wszystko skryła ciemność. Gdy światło się przez nią przebiło, Erus i Exartuitia, a także ich uważna obserwatorka, znajdowali się w tej samej brudnej uliczce co wcześniej.
- Przekaż moje słowa wszystkim mieszkańcom Lustrzanej Krainy - powiedziała bezbarwnym tonem wiedźma.
Mężczyzna bez słowa odwrócił się. Po kilku szybkich krokach zaczął biec. Wkrótce zniknął z pola widzenia.
Flora spojrzała na Exartuitię. Na ramieniu czarownicy przysiadł kruk, ta jednak nawet na niego nie popatrzyła.
- Będzie chciał ostrzec Faunę. Wskaże drogę do niej. A może nawet... do nowych Wrót do Salahii - wiedźma wyciągnęła przed siebie rękę. - Leć! Śledź go! - rozkazała.
Ptak zamachał skrzydłami i uniósł się w powietrze. Wkrótce kruk był już zbyt daleko, by go zobaczyć.

***

Flora otworzyła oczy i gwałtownie się poderwała. Lekko zamroczonym wzrokiem spojrzała na zegarek. Dochodziła siódma.
Czarodziejka wstała, po czym niepewnym krokiem podeszła do półki z książkami. Odsunęła kilka największych. Za nimi znajdowała się księga oprawiona w czerwoną skórę. Zielonooka wzięła ją, a następnie usiadła na łóżku i położyła sobie księgę na kolanach.
Na palcu wskazującym Flory rozbłysło niewielkie zielone światełko. Czarodziejka natury przesunęła nim po skomplikowanym zamku księgi, starając się nie ominąć żadnego zawijasu.
Usłyszała cichy dźwięk obwieszczający, że już nic nie stoi na przeszkodzie, by otworzyć ów przedmiot - choć może to słowo nie było najwłaściwszym określeniem.
Każda ze stron była pusta. Na kartkach nie znajdowało się ani jedno słowo, ba, litera. Zielonookiej to jednak nie zaskoczyło.
- Flora - szepnęła swoje imię.
Nagle stronice zaczęły przewracać się samoczynnie. W końcu zatrzymały się na ozdobnie napisanym imieniu czarodziejki natury. Posiadaczka Unitixr17;u sprawdziła następną stronicę. Zapisana została pytaniami czarodziejki natury oraz, w większości krótkimi i ogólnymi, odpowiedziami Fauny, która uparcie twierdziła, że Flora sama powinna poznać część faktów, co tę zniechęcało do pisania. Tym razem sprawa wydawała jej się jednak pilna, to też pośpiesznym, aczkolwiek starannym pismem, napisała następujące zdanie:
Zdaję sobie, sprawę, że nie chcesz mi wszystkiego powiedzieć, Fauno...
Czarodziejka zawahała się. Po chwili jednak kontynuowała:
...matko, lecz miałam coś na kształt wizji. Upewnij mnie więc w moich domysłach - albo też wyprowadź z błędu - i odpowiedz: jak nazywała się kraina, z której tak naprawdę pochodzimy?
Zielonooka wstała, po czym zaczęła nerwowo chodzić po pokoju. Gdy ponownie przysiadła do księgi, na kartce już widniało jedno, aczkolwiek wiele mówiące słowo:
Salahia.



(c) ja
Pewien fragment został ukryty na życzenie autora. Zaloguj się aby go zobaczyć.


Edytowane przez Lunaris dnia 12-05-2016 15:56
55980925 Wyślij Prywatną Wiadomość
Strona 3 z 4 < 1 2 3 4 >
Skocz do Forum:
Logowanie
Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?

Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.

Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.

~EmilyWinxClub0
16:27:24 22.03.2024
W świecie 8 sezonu Winx, nie są potrzebne żadne używki, oni mają tam niezłą fazę i bez tego xD
~EmilyWinxClub0
16:26:02 22.03.2024
Co to za idiotyczny, może nawet trochę psychodeliczny komiks xD ludzie boją się dziwnych stukrotek, które ożywiły się bo Flora z Miele się przytuliły xD i po co tu Cosmix w ogóle
~EmilyWinxClub0
14:05:14 19.03.2024
Oczywiście z oczywistych powodów, ale po tym jak potraktowali i zniszczyli oryginalnego Winxa satysfakcja jest większa
~EmilyWinxClub0
14:03:23 19.03.2024
Miło widzieć jak Nickelodeon jest obecnie anulowany
^Flamli0
17:42:02 18.03.2024
Zapraszam na nowy komiks :> KLIK
~February0
13:23:33 18.03.2024
Aż oczy odpoczywają jak patrzy się na taką okładkę!
~Misiekoslavsky0
12:50:31 16.03.2024
Nostalgicznie wygląda!
^Flamli1
12:14:21 16.03.2024
okładka nowego magazynu we włoszech
~EmilyWinxClub0
13:43:04 15.03.2024
I dlatego, że wszyscy nie cierpią kreski z 8 sezonu .. Do dziś nie wiem co im strzeliło do głowy, żeby tak wybielić Florę, Laylę i Stellę
~EmilyWinxClub0
11:59:53 15.03.2024
Przynajmniej w komiksach Winx i Trix mogą nosić swoje kuse stroje jeszcze, tylko nie wiadomo w jakim czasie się to wszystko rozgrywa, więc pewnie jest to robione ze względu na reboot z akcją gdzieś na początku luźną
~EmilyWinxClub0
11:58:16 15.03.2024
Komiksy ze starą kreską są lepsze dla oka i może byłyby fajne gdyby miały więcej stron
^Flamli0
19:29:29 14.03.2024
Spróbuj wchodząc dokładnie tak: https://winxblogger.pl/
~Stellka0
18:45:17 14.03.2024
Zgłaszam problem techniczny. W przeglądarce mobilnej Safari nie wysyłają się wiadomości na SB smutny
^Flamli0
18:08:59 14.03.2024
zapraszamy na kolejny komiks ze "starą" grafiką po 8 sezonie :> KLIK
~Vixen0
5:32:49 14.03.2024
:p
~Vixen0
5:32:44 14.03.2024
Ale i tak nie mam punktów za tamty rok
~Vixen0
5:32:16 14.03.2024
XD kawa mnie nie budzi I źle widziało się na oczy
~Vixen0
5:31:42 14.03.2024
Dobra jednak dopiero za miesiąc ze
~Vixen0
5:31:04 14.03.2024
Wczoraj wybił mi kolejny rok na wb. Mogę prosić o punkty?
~Vixen0
19:35:19 13.03.2024
:pony:
~Vixen0
19:35:10 13.03.2024
WB życiem
*Lunaris0
16:45:44 13.03.2024
Prawie tak samo jak wtedy, gdy dowiedziałam się, że gen alpha tworzy swoje pierwsze memy
*Lunaris0
16:41:57 13.03.2024
ngl, poczułam się staro
*Lunaris0
16:41:48 13.03.2024
Jakim cudem 2015 był już 9 lat temu o.o
~February0
15:41:02 13.03.2024
Ej ja nie miałam na myśli nic negatywnego że to post sprzed 9 lat, strona żyje i ma się dobrze, chciałam ożywić shoutbox ;/
Regulamin
Archiwum
lekkieb. lekkie
wersja: 3.0.4
Ankieta
Chcecie, jak co roku, wziąc udział w wigilijnych podarunkac?

Tak
Tak
69% [9 Głosów]

Nie
Nie
8% [1 Głosuj]

Nie wiem
Nie wiem
23% [3 Głosów]

Głosów: 13
Rozpoczęta: 20/11/2023 08:49
Zakończona: 26/11/2023 18:48

Archiwum Ankiet

.