Nowości
18.04.2024
❧ dodano komiks nr 238 - Cienie w Chmurnej Wieży

06.04.2024
❧ dodano komiks nr 161 - Technomagiczny konkurs

25.03.2024
❧ zaktualizowano odtwarzacze wideo - SEZON 1 FULL HD

18.03.2024
❧ dodano komiks nr 228 - Magia Flory i Miele

14.03.2024
❧ dodano komiks nr 237 - Dobry pomysł

08.03.2024
❧ dodano komiks nr 205 - Magia Winx Rock

19.02.2024
❧ dodano komiks nr 171 - W świecie snów

18.02.2024
❧ dodano komiks nr 208 - Siła natury

17.02.2024
❧ dodano komiksy nr 217, 218, 220, 221, 224, 226, 227, 229-231, 233, 234

14.02.2024
❧ dodano komiks nr 236 - Nowy początek

24.01.2024
❧ naprawiono muzykę z 2 sezonu

Użytkowników Online
 Gości Online: 0
 Użytkownicy Online: 1
 Zarejestrowanych Użytkowników: 2,050
 Najnowszy Użytkownik: ~Betty
Dzisiejsi Solenizanci
Ritsukox

Twórczość
Opowiadania
❧  Zmierzch bogów  ☙

Strona 3 z 4 < 1 2 3 4 >
AutorRE: Zmierzch bogów
~Skeni
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 27-02-2016 18:00
Jejku, jejku, jejku. Nareszcie zaczyna iskrzyć. I nareszcie wyjaśniło się kilka spraw. Historia Karoliny jest bardzo wzruszająca i smutna. Dobrze, ze wplotłaś ją w wątek zdarzeń, a nie wypowiedź wypływającą z jej ust. Dzięki temu nabrała ona pewnej spektakularności. Szkoda, że nawet matka się za nią nie wstawiła. Bardzo dobrze tu pokazałaś silną osobowość, ale w końcu nawet najsilniejsi upadają.
Loki... Czy mi się wydaje, czy może jego serduszko mięknie? On i opiekuńczość? Tego to jeszcze nie było. I wreszcie przyznał się do tego, czego my faceci boimy się najbardziej. Zmieniłaś jego oblicze o sto osiemdziesiąt stopni. Z oschłego egoisty stał się opiekuńczy i współczujący. Ich związek wreszcie nabiera tej dynamiki, której tak bardzo mi brakowało. Jestem bardzo ciekaw jak dalej potoczą się ich losy.
Poprosiłbym o rozwinięcie wątków innych bohaterów, takich jak chociażby Atena.
Kwestia bogów została wyjaśniona, ale co z tym zmierzchem, bo nie rozumiem?
W moim przekonaniu zmierzch kogoś (czegoś) to jest to powolny i mimowolny upadek niosący za sobą nieokreślone skutki w dłuższym okresie czasu. - Również proszę o wyjaśnienie.

Coś się klaruje. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Pozdrawiam.


~Skeni~

(c) by IcyJus, prezent na osiemnastkę (23.12.16)

Zapraszam na:
Blog z opowiadaniami
Moje Śpiewy
Podkłady instrumentalne
Wattpad "Detroit: w pogoni za tożsamością"
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 27-02-2016 22:25
50002892 opowiastkapl.blogspot.com Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 27-02-2016 22:30
Dzięki za komentarz :].

Loki... Czy mi się wydaje, czy może jego serduszko mięknie? On i opiekuńczość? Tego to jeszcze nie było. I wreszcie przyznał się do tego, czego my faceci boimy się najbardziej. Zmieniłaś jego oblicze o sto osiemdziesiąt stopni. Z oschłego egoisty stał się opiekuńczy i współczujący.


Może troszeczkę się zmienił, ale na pewno tak nagle nie stanie się przykładem kochającego chłopaka. O nie... Tak dobrze to nie będzie, musi jeszcze trochę powkurzać główną bohaterkę xd. W dodatku jest demonem, więc coś z demona zawsze mu pozostanie.

Ich związek wreszcie nabiera tej dynamiki, której tak bardzo mi brakowało. Jestem bardzo ciekaw jak dalej potoczą się ich losy.


Ale szybko nie zaiskrzy, przynajmniej z jej strony, hehe. Ona jest za głupia, aby to pojąć lol.

Poprosiłbym o rozwinięcie wątków innych bohaterów, takich jak chociażby Atena.


Hahaha, a wiesz, że właśnie napisała kilkanaście rozdziałów skupiających się mniej więcej na Ateny planecie? Ty mi w myślach czytasz. Jeszcze chwila i będzie Atena, a potem postaram się trochę porozwijać wątki pozostałych czarownic, ale to będzie w niewielkim stopniu.

Kwestia bogów została wyjaśniona, ale co z tym zmierzchem, bo nie rozumiem?
W moim przekonaniu zmierzch kogoś (czegoś) to jest to powolny i mimowolny upadek niosący za sobą nieokreślone skutki w dłuższym okresie czasu. - Również proszę o wyjaśnienie.


Niby gdzie został wyjaśniony wątek bogów? Tutaj jeszcze niczego nie było. Rozwiązanie akcji planuję na dosłownie ostatni rozdział, gdzie tam wszystko się wyjaśni, cierpliwości (bardzo dużej).




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 28-02-2016 02:45
Smocza, jak to możliwe, że mnie jeszcze nie ubiłaś za brak komentarza? Podziwiam cierpliwość... Okej, to pora to nadrobić, bo będziesz biedna taka samotna beze mnie... Nie? Nie spodziewałam się na to, że Loki dołączy do klasy Karoliny. Jednak tak szczerze to nie przeszkadzałoby mi, jakby tego nie robił. To moja opinia, ale to, że ni z gruszki ni pietruszki przenosi się do klasy jego ukochanej czarownicy jest takie zbyt szalone. Dehadeus brzmiało dostojniej, ale co tam, pokocham go jako Lokiego... Co do wyglądu Karoliny to powiem tyle, że mniej podoba mi się jej fryzura, ale za to strój po prostu boski!
Tak Atena jedziemy się relaksować pfu, to znaczy uczyć. Rozdział świetny. Szóstka za przejrzyste opisy. Widać, że Karolina ma w sobie coś z czarodziejki. Jest naprawdę sympatyczna. Loki powinien wcześniej jej pomóc, chociaż pod koniec zachował się jak na dżentelmena przystało, ale nie dziwię się, że Karolina nie chciała przyjąć jego pomocy po tych wszystkich docinkach.
Ten dorosły, który powiedział te "mądre" słowa, powinien sam dostać mocno w tyłek. Tak jak Karolina jestem tęższa od reszty, więc rozumiem jak musiała się wtedy czuć. Ukazujesz prawdę, że jak ktoś nie jest inny jak reszta, będzie zawsze wystawał i może poczuć się łatwo gorzej. Czytając dalej o jej dzieciństwie, myślę, że ta próbuje udowodnić sobie, że jest silna nawet jak się boi. Czy dobrze rozumuję? Czy ona próbuje ukryć swoje słabości? Nie zazdroszczę jej rodziców. Matka zamiast sprzeciwić się ojcu, siedzi cicho jak ten ją bije. Nie wiem, czy nie przesadzasz z jej wspaniałą rodzinką... Przynajmniej dowiedziałam się, dlaczego włosy naszej czarownicy są takie jak są. Dziwię się dlaczego tylko tam wróciła, albo komuś tego nie zgłosiła. Te zdanie kończące rozmyślania Lokiego na temat Karoliny. To było widać ;]] . Jeżeli dotarłaś tu to można już uznać się za najcierpliwszą osobą mi znaną, mogącą przetrwać największy chaos w całym Internecie... Weny!!!


All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 28-02-2016 11:53
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 28-02-2016 12:09
Crazy <333, jak się cieszę, że skomentowałaś, a nie chciałam Ci nic mówić, bo byłabym Ci winna kolejne kawy xd.

Co do wyglądu Karoliny to powiem tyle, że mniej podoba mi się jej fryzura, ale za to strój po prostu boski!


Włosy są jakie są, bo chciałam wprowadzić trochę realizmu. Co można zrobić z podpalonymi włosami? Raczej nie za dużo... Pierwotna wersja stroju to była jakaś tandeta, wtedy już całkowicie mogłaby się przenieść do Alfei (szczególnie, że ja nie mam wyczucia stylu, więc wyszła jak jakaś czirliderka xd). Jednak gdzieś na forum przeczytałam, że ktoś ceni sobie w uczennicach Chmurnej Wieży to, że ich stroje nawiązują do gotyku. To mnie walnęło i zaczęłam grzebać w strojach gotyckich, wiktoriańskich.

Tak jak Karolina jestem tęższa od reszty, więc rozumiem jak musiała się wtedy czuć. Ukazujesz prawdę, że jak ktoś nie jest inny jak reszta, będzie zawsze wystawał i może poczuć się łatwo gorzej.


Tutaj trochę nawiązałam do siebie. Od zawsze byłam gruba i wciąż jestem. Jako dziecko byłam strasznie przezywana i nikt nie chciał się ze mną bawić. Więc masz rację, tutaj pokazałam prawdę, jak to przeważnie bywa w dzieciństwie, gdy ktoś się wyróżnia, nie pasuje do reszty. A w ogóle nie chciałam robić z niej idealnie pięknej dziewczyny... bo takie nie istnieją.

Czytając dalej o jej dzieciństwie, myślę, że ta próbuje udowodnić sobie, że jest silna nawet jak się boi. Czy dobrze rozumuję? Czy ona próbuje ukryć swoje słabości? Nie zazdroszczę jej rodziców. Matka zamiast sprzeciwić się ojcu, siedzi cicho jak ten ją bije. Nie wiem, czy nie przesadzasz z jej wspaniałą rodzinką... Przynajmniej dowiedziałam się, dlaczego włosy naszej czarownicy są takie jak są. Dziwię się dlaczego tylko tam wróciła, albo komuś tego nie zgłosiła


Dobrze kombinujesz, tak naprawdę Karolina boi się wielu rzeczy, ale wszystko stara się ukryć i sama przezwyciężyć, co nie zawsze jej wychodzi. Jeżeli chodzi o matkę, to chciałam pokazać, że nie tylko mężczyźni potrafią być tymi złymi (równouprawnienie!!! xD).
Są różne rodziny, ale też właśnie się zastanawiam, czy to nie mała przesada, jednak postanowiłam tak zostawić, bo to będzie miało wpływ na dalszą akcję i na pewien wątek z Winx. Nie zgłosiła, bo - jak już sama wywnioskowałaś - starała się ukryć swoje słabości i sama je przezwyciężyć.

Jeszcze raz dziękuję za komentarz :*.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~pawel021
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 12-03-2016 21:43
Ten poprzedni rozdział jest świetny, a dokładnie chodzi mi o ten: Rozdział 4: Przeszłość. Długi, ale fajny uśmiech.

Popracuj nad interpunkcją. Posty tej długości są usuwane, pisz dłużej. //Luna
Edytowane przez Lunaris dnia 13-03-2016 14:02
4957750 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~kolec 257
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 25-03-2016 17:10
Widzę, że mnie sporo ominęło, więc muszę przyznać, że nawet fajnie masz to wszystko opisywane i nie umiem się zastanowić, który sezon masz lepszy. Pierwszy, czy drugi? W każdym bądź razie popieram zdanie Pawła, że czwarty rozdział drugiego sezonu był lepszy od tych trzech pierwszych. Na razie ci tyle napiszę i zaznaczę fragmenty, które mi się podobały.
Z jej ręki wydobył się blask. Jednak coś było nie tak. Dziewczyna czuła wyraźną zaporę w umyśle Ateny, przez która nie mogła się przebić, nie wiedziała jak. Zanim zdążyła jej to powiedzieć, blask odwrócił się przeciwko niej i z impetem odepchnął do tyłu.
Chłopak szybko zorientował się, że w jego stronę coś - a raczej ktoś - leci. W ostatniej chwili odsunął się, a Karolina wylądowała na jego miejscu, mocno uderzając plecami o podłogę. Pierwsze, co do niej dotarło, to dwa ostatnie słowa regułki zaklęcia. Spojrzała w stronę źródła dźwięku. To był Loki, który niestety za późno zorientował się, co się dzieje.
Białe światło oślepiło ich oboje, a potem pojawił się jakiś obraz. Od razu było widać, że jest nierzeczywisty. Kolory była takie... bardziej szare. Oboje widzieli to samo, jako osoby trzecie, w ogóle nieistniejące w tamtym świecie.
Było tam więcej fragmentów, które mi się bardzo podobały, ale nie zaznaczyłem ich, bo bym musiał zaznaczyć prawie cały rozdział.
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 29-03-2016 00:48
Rozdział 5: Projekt



Od razu po powrocie Karolina usiadła na fotelu i uruchomiła swojego laptopa. Nawet nie zdążyła się rozpakować, gdyż tylko jedna myśl chodziła jej po głowie:
- Loki, Loki, Loki... Cholera, jestem pewna, że gdzieś to imię już kiedyś słyszałam!
Wpisała to imię w wyszukiwarkę, lecz żadnego rezultatu nie uzyskała. Internet Magicznego Wymiaru nie obejmował Ziemi, a nie chciała włamywać się do ziemskich satelitów, gdyż szybko mogliby się o tym dowiedzieć i zaraz na całej Ziemi trąbiliby o tym. Wbrew pozorom włamanie się do takiej tajnej jednostki jest bardzo niebezpieczne i ryzykowne. Zacznie się dochodzenie, zmienianie zabezpieczeń, masa zachodu, gdzie pewnie połowa kuli ziemskiej nie będzie miała prądu przez miesiąc. No bo przecież jeszcze w to wszystko wmiesza się Pentagon i będzie jazgot na całego.
Ostatecznie poszła do biblioteki. Tylko od czego zacząć? Odpowiedź przyszła sama, a mianowicie przyleciała. Deny od małego mieszkał w tajnym archiwum Alfei, dlatego znał się na książkach jak nikt. Wskazał jej odpowiednie działy, po czym wrócił do swojej lektury, którą rozpoczął wcześniej.
Podeszła do ostatnich półek, gdzie znajdowały się bardzo stare, już nieużywane przez nikogo księgi. Karolina już wiele razy przekonała się, że są w nich bardzo cenne informacje. Rzuciła na księgi okiem i jednak rzuciła się w jej oczy. Była ona kolorowa, w jaskrawych kolorach, co było naprawdę rzadko spotykane w tym miejscu. Sięgnęła po nią, a wtedy książka sama zaczęła zmieniać kolory. Winx Klub. Oczywiście. Czego było można spodziewać się po kolorowej, magicznej książce?
Wspięła się na palce, aby odłożyć ją na miejsce, gdy coś błysnęło jej po oczach. Za książką o historii Winx znajdowała się inna księga. Przy użyciu mocy wyciągnęła ją. Była zakurzona i chyba najstarsza ze wszystkich. Ziemska mitologia. Otworzyła na pierwszej stronie, gdzie znajdował się spis treści. Mitologia grecka, rzymska, celtycka, egipska, nordycka i wiele innych. To mogło być ciekawe, więc wzięła ją pod pachę razem z książką o Winx i wyszła z biblioteki.
Przez całą noc czytała zbiór wszystkich mitologii. Zatrzymała się dopiero na nordyckiej, na spisie bogów.
- Bingo! Wiedziałam, że gdzieś słyszałam już jego imię!

***

Minęły trzy miesiące od wycieczki w góry. Pogoda gwałtownie się zmieniła. Ciepłe dni zmieniły się w śnieżne wichury i wielkie mrozy. Ciężkie chmury gromadziły się nad Magix, lecz i tak to zawsze nad Chmurną Wieżą była burza z piorunami i ulewami, a w tym przypadku gęstym śniegiem.
W tym czasie Loki i Karolina zdążyli wymyślić już parę pojedynków. Ich aktualny wynik wynosił 1:3 dla Karoliny. Za każdym razem cieszyła się jak dziecko i przedrzeźniała go z tego powodu. Nie wiedziała jednak, że taki był plan szatyna. Na początku chciał dać jej wygrać kilka pojedynków, aby nie zniechęciła się i zawsze miała jakąś nadzieję, że może go pokonać.
Teraz jednak miał zamiar wygrać. Wymyślił coś ryzykownego i ekstremalnego. Nic nie mówiąc czarownicy, zaprowadził ją na dach Chmurnej Wieży, gdzie czekała na nią już iluzja drewnianej, poskręcanej ślizgawki.
- Co to ma być? - spytała spojrzawszy na dół.
Ślizgawka zaczynała się na dachu, a kończyła za jeziorem Roccaluce. Była długa, kręta i nie posiadała żadnych zabezpieczeń, w dodatku przed samą metą musieli wskoczyć do wody.
- Zjazd na deskorolce. Mówiłaś mi kiedyś, że byłaś najlepsza w swoim mieście - podał jej czterokołową deskę.
- Pewnie. Szykuj się na kolejny łomot - zaśmiała się i stanęła na linii startu.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - chciał się upewnić.
- Kierownik - tak przedrzeźniała go, gdyż jako przewodniczący kierował wieloma sprawami i projektami - to, że się boisz, nie znaczy, że ja też.
- Ja się boję? Jeszcze zobaczymy, moja czarodziejeczko.
Karolina przewróciła oczami. Skupiła się na drodze, obmyślając już plan zjazdu. Nagle dzwonek w telefonie zaalarmował ich, że mogą już ruszać.
Wystartowali równocześnie. Jechali łeb w łeb, gdy Loki zaczął wychodzić na prowadzenie. Przed nimi znajdował się pierwszy zakręt. Karolina przyjęła odpowiednią pozycję, na chwilę jej deskorolka oderwała się od drewnianej platformy, okręciła się z deskorolką dookoła własnej osi i wylądowała tuż przed przewodniczącym, śmiejąc się. Jechali z zawrotną prędkością, więc meta znajdowała się tuż przed nimi. Karolinę zmurowało. Aby wygrać ten pojedynek, musiałaby zanurkować w wodzie. Zimnej, lodowatej wodzie. Rozdrażniona straciła rytm, próbując jakoś wyprostować tor jazdy, pogorszyła tylko swoją sytuację. Straciła równowagę i zleciała ze ślizgawki.
Loki właśnie przygotowywał się do wyprzedzenia jej. Tak się składa, że przygotował przed samą wodą małą niespodziankę dla pierwszego przejeżdżającego, dlatego dał się wyprzedzić. Kto powiedział, że mają grać fair? Tego nie było w ich umowie. Wtedy jednak Karolina zaczęła się chwiać, jej deskorolka jechała niebezpiecznym slalomem, a chwilę później stracił ją z oczu. Nie namyślając się zbytnio, przemienił się w demona, a potem zniknął. Pojawił się na ziemi, spojrzał w górę i wyciągnął ręce, a chwilę potem złapał Karolinę. Była całkowicie oszołomiona, strach sparaliżował ją i nie mogła nawet krzyczeć. Miała szczęście, że była na prowadzeniu.
Wreszcie wypuściła gwałtownie powietrze i rozluźniła się nieco.
- No proszę, proszę. Cóż to za skowronek spadł mi w ręce? A mówi się, że nic z nieba nie spada - zaśmiał się.
- Daruj sobie. Takie gadki to możesz mówić do ponad połowy dziewczyn, które wzdychają na twój widok, ale nie do mnie - syknęła.
- Hm... To może lepiej będzie pasować to: bolało, gdy spadłaś z nieba? - spytał uwodzicielko.
- Morda w torbę i mnie puść! - zaczęła się wiercić.
- Oczywiście, tylko najpierw ostudzę trochę twój temperament, wrzucając cię do wody - ruszył w kierunku jeziora.
- Co?! Nie! Tylko nie do wody! Puszczaj mnie! Rozchoruję się! - zaczęła panikować.
- Hej, uspokój się, tylko żartowałem! - puścił ją, po czym pstryknął palcami i drewniana platforma zniknęła. - Wygrałem. Dłużej utrzymałem się na deskorolce.
- Niech ci będzie - burknęła.
- Wiesz co, znudziły mi się te pojedynki.
- Co? Przecież dopiero zaczęliśmy. Już ci się znudziły?
- No bo wiesz, trochę to nudne, zero determinacji. Co z tego, że wygrasz lub przegrasz, jak i tak nic z tego nie będziesz mieć?
- Niech zgadnę, masz jakiś lepszy pomysł - Loki uśmiechnął się diabolicznie, po czym zniknął i w mgnieniu oka pojawił się na jej plecami.
- A co powiesz na nagrody? - wyszeptał jej do ucha.
- Możesz o tym zapo...
- Jesteś pewna? - Loki pstryknął palcami, a przed Karoliną zaczęła unosić się fotografia z nią w transformacji. Dziewczyna szybko ją wzięła, podarła na milion kawałeczków i wyrzuciła na swoje boki. Zrobiła duży krok do przodu, aby uwolnić się od Pana Hellboy'a.
- Niech ci będzie - ruszyła w stronę szkoły dumnym krokiem.

Loki siedział w pokoju rady uczniowskiej i pomagał w przygotowaniu nowej gazety, gdy wszedł Nicolas oznajmiając, że dyrektor Griffin wzywa go do siebie. Niechętnie, acz z udawanym entuzjazmem, wyszedł z pokoju, kierując się w stroję gabinetu. Zapukał dwa razy i nie czekając na jakiekolwiek słowo zapraszające, wparował do środka. Stanął za fotelem dla gości i uśmiechnął się pewny siebie.
- Wzywała mnie pani?
- Proszę, spójrz na to - podsunęła mu otworzony list, bez wahania przeczytał zawartość.
- Dobre, nie angażujemy się w życie społeczne - zaśmiał się. Przecież to normalne, że czarownice i czarnoksiężnicy nie będą brać udziału w życiu społecznym Magicznego Wymiaru i żadnego innego. To było po prostu śmieszne. Straciliby wówczas swoją reputację.
- No właśnie, dlatego administracja Magix postanowiła, że mamy wziąć udział w przedstawieniu teatralnym.
- Niby jakim? - prychnął śmiechem.
- Przeczytaj.
- To są chyba jakieś żarty! Mamy grać razem ze specjalistami i czarodziejkami?! Ale tutaj nic nie pisze, co mamy przedstawiać.
- Pani Faragonda przysłała mi scenariusz waszego występu. Nie jest on oparty o żadną z baśni. Tak czarodziejki wymyśliły razem z uczniami Czerwonej Fontanny. Wątpię, aby wam się spodobało, ale musimy w tym wystąpić.
Spojrzał na stronę tytułową. Przedstawienie nosiło tytuł "Miłość to dar życia". Od razu się skrzywił z niesmakiem. Brzmiało to jak najsłodsza na świecie przeróbka My little pony. Ohyda.
- Że co? To będzie jakiś romans? Serio? Pani chyba kpi. Jestem pewny, że większość uczniów nie weźmie w tym udziału - rzucił scenariusz na biurko z wielkim hukiem.
- Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz, masz to załatwić i tyle - oparła się wygonie o oparcie fotela, kładąc dłonie na podłokietnikach.
Patrzyła na niego przenikliwym wzrokiem, jak to czyniła ze wszystkimi uczniami. Każdy uczeń był inny, jeżeli chodzi o jej zdolność przenikliwego wzroku. Ze wszystkich potrafiła wyczytać podstawowe informacje, jedynie on i Karolina różnili się. Z Karoliny czytała, jak z otwartej książki. Każda jej emocja była bardzo wyraźna, aż krzyczała, czego po prostu nie dało się zignorować. Z Lokiego zaś nie potrafiła wyczytać zupełnie nic. Nigdy nie wiedziała, co chodzi mu po głowie.
Ze swoim chytrym uśmieszkiem usiadł na fotelu, założył jedną nogę na drugą i podparł policzek o zaciśniętą pięść.
- Rozumiem. Chce pani powiedzieć, że pozostawia mi kwestię czy to przedstawienie uda się, czy też nie.
Griffin uśmiechnęła się szeroko.
- Jesteś niezwykle mądry, Loki. Nie bez powodu to ty jesteś przewodniczącym tej szkoły. Nie zawiedź mnie.
- Którą klasę pani proponuje do podjęcia tego wyzwania?
- Co powiesz na drugie? W końcu sam jesteś drugoklasistą.
- Oj tak, widok Karoliny w jakiejś roli będzie bezcenny. Może wymuszę dla niej coś specjalnego?
- Świetnie - odpowiedział, wstając. - Kiedy pierwsza próba?
- Dzisiaj po południu- oznajmiła.

Autobus zatrzymał się przed Alfeą. Naburmuszeni drugoklasiści opuścili pojazd i leniwym krokiem udali się za przewodniczącym na główny dziedziniec szkoły dla czarodziejek. Wszyscy byli już obecni. Czarodziejki i specjaliści prowadzili ze sobą ożywioną konwersację aż do czasu, gdy przybyli uczniowie ostatniej szkoły. Wszyscy zamilkli. Zapanowała niezręczna cisza i nikt nie wiedział, jak ją przerwać.
Loki przewrócił oczami. Stał za Nicolasem, gdyż musiał odebrać telefon, przez co został nieco z tyłu.
- Zero kultury. Zapraszają nas i nagle milkną, gdy przychodzimy. W dodatku nikt nas nie przywitał - mamrotał do siebie.
- Więc ty zacznij, dyplomato - szturchnęła go w ramię Karolina, która chyba miała najgorszy humor ze wszystkich.
- Ty się czujesz tutaj jak w domu, prawda? - uśmiechnął się do niej zadziornie.
Karolina fuknęła cicho i odwróciła się do niego plecami. Gdy Loki miał już wyjść, aby coś powiedzieć, na schodach pojawiła się czarodziejka.
Długie blond włosy swobodnie opadały jej na plecy, była wysoka i smukła. Niebieskie oczy podkreślone różową kredką do oczu i malinowe usta z domieszką błyszczyka. Na sobie miała dżinsowy żakiet bez rękawów, a pod spodem jasnoróżową, zwiewną sukienkę w kwiatki. Do tego jeszcze różowe buty na sporym obcasie.
Poruszała się jak modelka, z dumnie uniesioną głową i takim samym, szerokim uśmiechem. Co najmniej kilkudziesięciu chłopaków westchnęło na jej widok.
- Kto to jest? - spytała obrzydzona Karolina. - Zdecydowanie za słodko.
- To jest Afrodyta, córka Bloom i Sky'a, przyszła królowa Eraklyon'u, prawdziwa łamaczka męskich serce - szepnęła Atena.
- Witam wszystkich, którzy byli tak mili i pofatygowali się, abyśmy wspólnymi siłami urządzili najwspanialszy spektakl w całej historii Magix - powiedziała, wychodząc na środek dziedzińca. - Jestem Afrodyta, przewodnicząca Alfei i będę przez pewien czas wami kierować, a potem pałeczkę przejmie grupa teatralna z Alfei. Świetnie. Zajmijmy się rozdaniem ról. Główną rolę mam ja - zachichotała, a Karolina udała odruch wymiotny. Afrodyta zignorowała stłumione śmiechy ze strony uczniów Chmurnej Wieży. - Teraz potrzeba mi drugiego głównego bohatera, którym będzie chłopak. Pomyślmy, kogo by tutajr30; O matko, co to za przystojniak - wyszeptała do siebie, po czym wskazała na "przystojniaka". - Ty. Ty będziesz męskim głównym bohaterem.
- Powodzenia z watą cukrową - zaśmiała się Karolina cicho do Lokiego. Ten nic nie odpowiedział, podszedł do Afrodyty, szepnął jej coś na ucho i pozostał tam.
- A więc kto chce zostać czarnym charakterem? - tutaj popatrzyła się na uczniów Chmurnej Wieży, którzy zupełnie nie palili się do tej roboty. Ich wzrok błąkał się gdzieś po budynkach lub oceniając pogodę. Jedna osoba podniosła rękę.
- Przepraszam, a ten "czarny charakter" chociaż raz porządnie przywali męskiemu, głównemu bohaterowi?
- Em... - Afrodyta podrapała się w głowę i spojrzała na czarodziejki. Kilka z nich pokiwały potakująco głowami. - Tak, będzie taka scena.
- Więc ja się zgłaszam - krzyknęła Karolina bardzo usatysfakcjonowana.
- Super... - powiedziała powoli przewodnicząca Alfei, nie wiedząc, co o tym myśleć. W szczególności, że stojący obok niej przystojniak zaśmiał się cicho w ogóle nieobrażony.
Po długich godzinach role zostały rozdane razem ze scenariuszami. Uczniowie z Chmurnej Wieży przeważnie dostały tylko role z krótkimi kwestiami, które pojawiały się raz lub dwa w całym przedstawieniu. Jakoś nikomu to zbytnio nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
Na tym skończyła się tego dniowa próba, wszyscy wrócili do swoich szkół.
Po wyjściu z autobusu Loki skierował się prosto w stronę lasu. Przez dziesięć minut Karolina próbowała to zignorować i pójść z koleżankami do pokoju, zamknąć się tam z nimi i rozmawiać o wszystkim i niczym, lecz jej wrodzona wada - ciekawość - zwyciężyły nad zdrowym rozsądkiem. Dobrze wiedziała, że Loki poszedł i równie dobrze zdawała sobie sprawę, że tylko zniknął za drzewami, przemienił się w demona i teleportował do swojej kryjówki. Cóż, jej dotarcie do Roccaluce trochę zajęło, więc była w jego kryjówce, gdy słońce znajdowało się za horyzontem pozostawiając po sobie różowy ślad na chmurach.
Loki siedział na kanapie, przed telewizorem, uważnie wpatrując się w wyświetlane zdjęcia demonów. Było ich sporo i wyglądało, jakby każdemu skrupulatnie się przyglądał.
- Co robisz? - spytała, stając za nim. Wydawało się, że w pierwszej chwili w ogóle jej nie usłyszał, lecz gdy tylko zdjęcia przeszły na kolejnego demona, zatrzymał, po czym odwrócił się do niej.
- Przeglądam zdjęcia demonów, zastanawiam się, gdzie mogą być.
- A co, brakuje ci towarzystwa?
- Raczej rozrywki. Dajesz dużo, ale niestety nie mogę być z tobą dwadzieścia cztery na siedem. Znaczy się, mi to nie przeszkadza, ale raczej ty byś miała z tym problemy - Karolina zacisnęła mocno pięści i wypuściła powietrze, aby uspokoić się. Loki uśmiechnął się chytrze.
- Wracając do tematu, masz problemy z odnalezieniem swojej szkaradnej rodzinki?
- Ostatnio wszystkie zaczęły chować się, bardzo uważają, aby nikogo nie spotkać, praktycznie nie opuszczają swoich kryjówek.
- Dlaczego?
Westchnąwszy Pan Hellboy podniósł się z kanapy i stanął obok Karoliny, który uniosła wysoko brwi.
- Dlatego - wskazał placem na jej klatkę piersiową.
- Hej! Gdzie się patrzysz, co?! - zaczerwieniła się, skrzyżowała ręce na piersiach, również robiąc krok do tyłu.
- Głupia - zaśmiał się. - Chodzi mi o twój naszyjnik. One się go boją, w końcu to ich więzienie.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Skeni
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 30-03-2016 22:40
Smocza,
Rozdział mogę uznać za udany. Magicy, Czarodziejki i Czarownice, i Czarnoksiężnicy robią spektakl? Szykuje się gruba afera. Fajnie, że wreszcie pojawił się Deny. Szkoda, że na tak krótko. Wątek Lokiego i Karoliny jest co raz to fajniejszy. Proszę o poszerzenie motywu wisiorka. Akcja zaczyna się rozkręcać.
A dała byś obrazek Lokiego? Jestem ciekaw co dalej planujesz. Czekam na nexta i życzę weny.
Pozdrawiam, i przepraszam, że krótko


~Skeni~

(c) by IcyJus, prezent na osiemnastkę (23.12.16)

Zapraszam na:
Blog z opowiadaniami
Moje Śpiewy
Podkłady instrumentalne
Wattpad "Detroit: w pogoni za tożsamością"
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 02-04-2016 17:51
50002892 opowiastkapl.blogspot.com Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~kolec 257
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 31-03-2016 11:24
Zgodzę się ze Skeni, że akcja zaczyna się rozwijać, ale nie z tym, że masz krótko. Gdyby było, że tak jedno, czy dwa zdania na ten temat było mniej, to wtedy bym się zgodził w stu procentach. Więcej pomysłów nie mam co by ci tu napisać, dlatego od razu zaznaczam fragmenty, które mi się podobały.
Minęły trzy miesiące od wycieczki w góry. Pogoda gwałtownie się zmieniła. Ciepłe dni zmieniły się w śnieżne wichury i wielkie mrozy. Ciężkie chmury gromadziły się nad Magix, lecz i tak to zawsze nad Chmurną Wieżą była burza z piorunami i ulewami, a w tym przypadku gęstym śniegiem.
W tym czasie Loki i Karolina zdążyli wymyślić już parę pojedynków. Ich aktualny wynik wynosił 1:3 dla Karoliny. Za każdym razem cieszyła się jak dziecko i przedrzeźniała go z tego powodu. Nie wiedziała jednak, że taki był plan szatyna. Na początku chciał dać jej wygrać kilka pojedynków, aby nie zniechęciła się i zawsze miała jakąś nadzieję, że może go pokonać.
Teraz jednak miał zamiar wygrać. Wymyślił coś ryzykownego i ekstremalnego. Nic nie mówiąc czarownicy, zaprowadził ją na dach Chmurnej Wieży, gdzie czekała na nią już iluzja drewnianej, poskręcanej ślizgawki.
- Co to ma być? - spytała spojrzawszy na dół.
Ślizgawka zaczynała się na dachu, a kończyła za jeziorem Roccaluce. Była długa, kręta i nie posiadała żadnych zabezpieczeń, w dodatku przed samą metą musieli wskoczyć do wody.
- Zjazd na deskorolce. Mówiłaś mi kiedyś, że byłaś najlepsza w swoim mieście - podał jej czterokołową deskę.
- Pewnie. Szykuj się na kolejny łomot - zaśmiała się i stanęła na linii startu.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - chciał się upewnić.
- Kierownik - tak przedrzeźniała go, gdyż jako przewodniczący kierował wieloma sprawami i projektami - to, że się boisz, nie znaczy, że ja też.
- Ja się boję? Jeszcze zobaczymy, moja czarodziejeczko.
Karolina przewróciła oczami. Skupiła się na drodze, obmyślając już plan zjazdu. Nagle dzwonek w telefonie zaalarmował ich, że mogą już ruszać.
Wystartowali równocześnie. Jechali łeb w łeb, gdy Loki zaczął wychodzić na prowadzenie. Przed nimi znajdował się pierwszy zakręt. Karolina przyjęła odpowiednią pozycję, na chwilę jej deskorolka oderwała się od drewnianej platformy, okręciła się z deskorolką dookoła własnej osi i wylądowała tuż przed przewodniczącym, śmiejąc się. Jechali z zawrotną prędkością, więc meta znajdowała się tuż przed nimi. Karolinę zmurowało. Aby wygrać ten pojedynek, musiałaby zanurkować w wodzie. Zimnej, lodowatej wodzie. Rozdrażniona straciła rytm, próbując jakoś wyprostować tor jazdy, pogorszyła tylko swoją sytuację. Straciła równowagę i zleciała ze ślizgawki.
Loki właśnie przygotowywał się do wyprzedzenia jej. Tak się składa, że przygotował przed samą wodą małą niespodziankę dla pierwszego przejeżdżającego, dlatego dał się wyprzedzić. Kto powiedział, że mają grać fair? Tego nie było w ich umowie. Wtedy jednak Karolina zaczęła się chwiać, jej deskorolka jechała niebezpiecznym slalomem, a chwilę później stracił ją z oczu. Nie namyślając się zbytnio, przemienił się w demona, a potem zniknął. Pojawił się na ziemi, spojrzał w górę i wyciągnął ręce, a chwilę potem złapał Karolinę. Była całkowicie oszołomiona, strach sparaliżował ją i nie mogła nawet krzyczeć. Miała szczęście, że była na prowadzeniu.
Wreszcie wypuściła gwałtownie powietrze i rozluźniła się nieco.
- No proszę, proszę. Cóż to za skowronek spadł mi w ręce? A mówi się, że nic z nieba nie spada - zaśmiał się.
- Daruj sobie. Takie gadki to możesz mówić do ponad połowy dziewczyn, które wzdychają na twój widok, ale nie do mnie - syknęła.
- Hm... To może lepiej będzie pasować to: bolało, gdy spadłaś z nieba? - spytał uwodzicielko.
- Morda w torbę i mnie puść! - zaczęła się wiercić.
- Oczywiście, tylko najpierw ostudzę trochę twój temperament, wrzucając cię do wody - ruszył w kierunku jeziora.
- Co?! Nie! Tylko nie do wody! Puszczaj mnie! Rozchoruję się! - zaczęła panikować.
- Hej, uspokój się, tylko żartowałem! - puścił ją, po czym pstryknął palcami i drewniana platforma zniknęła. - Wygrałem. Dłużej utrzymałem się na deskorolce.
- Niech ci będzie - burknęła.
- Wiesz co, znudziły mi się te pojedynki.
- Co? Przecież dopiero zaczęliśmy. Już ci się znudziły?
- No bo wiesz, trochę to nudne, zero determinacji. Co z tego, że wygrasz lub przegrasz, jak i tak nic z tego nie będziesz mieć?
- Niech zgadnę, masz jakiś lepszy pomysł - Loki uśmiechnął się diabolicznie, po czym zniknął i w mgnieniu oka pojawił się na jej plecami.
- A co powiesz na nagrody? - wyszeptał jej do ucha.
- Możesz o tym zapo...
- Jesteś pewna? - Loki pstryknął palcami, a przed Karoliną zaczęła unosić się fotografia z nią w transformacji. Dziewczyna szybko ją wzięła, podarła na milion kawałeczków i wyrzuciła na swoje boki. Zrobiła duży krok do przodu, aby uwolnić się od Pana Hellboy'a.
- Niech ci będzie - ruszyła w stronę szkoły dumnym krokiem.

Było tam więcej fragmentów, ale nie chciałem zaznaczać prawie całego tekstu, dlatego zaznaczyłem aż tyle, bo miałem trudny wybór, które fragmenty zaznaczyć, a które nie.
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 02-04-2016 17:52
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 10-04-2016 22:00
Dzięki za komentarze. Nie macie pojęcia, jak bardzo mnie t motywuję. Cieszę się, że podoba Wam się.
Boże, obrazek Lokiego? Przykro mi, ale to nie możliwe. Nawet nie jestem w stanie go narysować. Za każdym razem, gdy tylko próbowałam, to nie wychodził mi taki "boski" xd.

Rozdział 6: Występ


Próby szły pełną parą, wszystko układało się w najlepszym porządku, każdy znał swoją rolę i wiedział, kiedy mówić. Na początku wydawało się to dziwne dla czarodziejek i specjalistów, lecz w końcu odpuścili sobie podejrzenia co do czarownic i czarnoksiężników, widząc, jak ich przewodniczący skrupulatnie wszystkich zagania do pracy i większego wysiłku. "Pewnie chce, aby Chmurna Wieża wreszcie wyszła na prostą" mówili sobie uczniowie innych szkół.
To może teraz trochę o tematyce spektaklu...
"Miłość do dar życia" opowiada o czarodziejce (Afrodycie), która zakochała się w księciu (Lokim), który z kolei ma serce z kamienia. Jednak znajomość i coraz więcej spędzania czasu z czarodziejką zmienia jego życie i sprawia, że się w niej zakochuje, a tym samym staje się dobry dla wszystkich. Ale - jak to zawsze bywa w takich opowieściach - do gry wchodzi czarny charakter, w tym wypadku kuzynka czarodziejki, zła czarownica (Karolina), która chce przejąć władzę nad królestwem Afrodyty i Lokiego. Udaje jej się zniewolić mieszkańców królestwa księcia, lecz z królestwem Afrodyty jest już problem, gdyż są oni wspierani przez księcia i część jego wojska. Oczywiście wszystko ma dobre zakończenie. Czarodziejka i książę pokonują czarownicę, po czym żyją długo i szczęśliwie (koniec oczywiście uwieńczony jest pocałunkiem, który Afrodyta sama dodała tuż po wybraniu Lokiego na księcia).
Podczas prób nie ćwiczyli pocałunku, Afrodyta oczywiście bardzo chciała, wręcz kleiła się do niego. Mówiła, że aby wyszło perfekcyjnie, lepiej poćwiczyć to przed występem chociaż raz, a najlepiej kilka razy. Loki jednak stanowczo odmawiał z uśmiechem na twarz i argumentem, że za pierwszy razem będzie to wyglądać najbardziej prawdziwie. Czarodziejka nie mogła go do niczego nakłonić, więc spokojnie czekała na swoje wymarzone pięć minut.

Przedstawienie miało odbyć się na arenie Czerwonej Fontanny. Starsze klasy wcześniej zbudowali scenę, a dziewczęta z Alfei przyozdobiły ją i poustawiały gadżety potrzebne do przedstawienia.
W budynku, który znajdował się bardzo blisko wejścia, aktorzy przebierali się i stamtąd mieli wyjść. Przejście od budynku do sceny było zasłonięte przez parawany, więc nikt ich nie zobaczył.
Publiczność pomału zaczynała zajmować miejsca. Znajdowali się tam najważniejsze i najpopularniejsze osobistości całego Magix - dyrektorzy wszystkich trzech szkół, burmistrz miasta, dziennikarze, a nawet kilka rodzin królewskich.

- Po co mam mieć szpiczasty kapelusz, nie jestem wystarczająco podobna do czarownicy? - narzekała Karoliny, gdy miała włożyć na występ szpiczasty kapelusz, jakie noszą czarownice w bajkach.
Afrodyta już otwierała buzię, aby coś powiedzieć, lecz ubiegł ją Loki.
- Nie. Mówiłem ci, że z tymi włosami wyglądasz raczej na uroczego łobuziaka, niżeli na czarownicę - Karolina spiorunowała go spojrzeniem i zrobiła nadętą minę.
- On ma rację. Nie obraź się, Karolina, ale nie wyglądasz zbytnio na czarownicę. Wszyscy raczej kojarzą sobie czarownice ze szpiczastymi kapeluszami, pomarszczoną twarzą i masą syfu na twarzy. Przynajmniej miej kapelusz.
- Powiedziała, co wiedziała wata cukrowa z blond włosami - Loki o mały włos nie wybuchł śmiechem, ale jedną z jego zalet było prawidłowe ukrywanie emocji.
Podszedł do Karoliny, aby wyszeptać:
- Zdajesz sobie sprawę, że główna rola to wyzwanie?
- Oczywiście i mam zamiar cię pokonać. Zagram lepiej od ciebie - uśmiechnęła się i odwróciła na pięcie, odeszła.
Po wejściu do damskiej toalety, gdzie czekały na nią jej koleżanki, uśmiechnęła się do nich porozumiewawczo.
- To co? Zaczynamy? - spytała Erika, rozgrzewając barki do działania.
- Oczywiście, szkoda chwili do stracenia. Chcą czarownicy, to będą ją mieć, ale na swój unikalny sposób - uśmiechnęła się pod nosem Atena.

Wszystko zaczęło się pod wieczór. Główni bohaterowie czekali już przed wejściem na scenę, ale przed nimi stał Nicolas - narrator całej opowieści. Afrodyta ubrana była w różową, obcisłą sukienkę sięgającą jej do ud, z włosami zaplecionymi w wielki warkocz i różowo-żółtymi skrzydłami - była w transformacji.
Loki natomiast miał na sobie ciemnoniebieski płaszcz ze złotymi guzikami, białą koszulę i czarne, obcisłe spodnie.
Wreszcie na widowni zgasły światła, a zapłonęły na scenie. Nicolas dumnym krokiem wszedł po schodach i zaczął swój monolog o dwóch królestwa, zakochanej czarodziejce i ziemnym jak lód księciu, który już niedługi miał wstąpić na tron. Wtedy oni wyszli na scenę.
Afrodyta nieśmiało podeszła do Lokiego, złapała go za dłoń, a on spojrzał na nią obojętnie i uniósł brwi. Pełna dramatyzmu i miłosnych uczuć mówiła o przeciwnościach losu, uczuciach dwojga ludzi, o swojej miłości do niego. Wyśmiał ją prosto w twarz, lecz ona mocniej ścisnęła jego rękę i zaprosiła na spacer. Podczas gdy chodzili w kółko po scenie, Nicolas ponownie wyłonił się zza kulis i opowiadał o dziennych spacerach dwojga młodych ludzi, którzy pałali do siebie coraz to mocniejszym uczuciem.
Na koniec złapali się za ręce i patrząc sobie głęboko w oczy, opuścili scenę. Wszyscy, którzy to widzieli, od razu przyszło im na myśl, że albo naprawdę coś do siebie czują, albo są znakomitymi aktorami. W ich oczach było tyle pasji... Jednakże tylko jednej osoby te uczucia były prawdziwe, druga zaś odwalała kawał dobrej, aktorskiej roboty. Kobiety także potrafią grać...
- Świetnie się spisałeś, Loki - szturchnął kolegę Nicolas. Loki nie odpowiadał, wprawdzie puścił rękę Afrodyty, lecz odprowadzał ją wzrokiem, dopóki nie zniknęła mu z oczu. Dopiero wtedy pomału przeniósł wzrok na Nicolasa, uśmiechnął się do niego szczęśliwy i odszedł, nic nie mówiąc. Nicolas gwizdnął pod nosem.
W tym czasie ponownie zgasły wszystkie światła, kilka chwil i pojawiła się nowa aranżacja sceny. W tle pojawił się zamek, las i pola. Na środku stała ławeczka, na której siedziała Afrodyta i Loki, który coś szeptał jej do ucha, a ona cicho chichotała. Panowała wówczas gwiezdna noc.
- Ich miłość rozkwitała z każdym dniem. Zbliżali się do siebie, nie potrafili się rozstać. Jednakże pewnej pięknej, gwiezdnej nocy czarne chmury zebrały się nad królestwem księcia Lokiego, gdy zostało ono zaatakowane przez złą czarownicę, kuzynkę Afrodyty, zazdrosną o to, że ona ma zostać następczynią tronu.
Tuż przy zejściu na kulisy coś wybuchło i pojawił się snop dymu. W środku było widać cień człowieka, a potem wesoły śmiech. Dym opadł, a im oczom ukazała się dziewczyna z czarnymi włosami, fioletowym topem i czarną spódnicą. Przy oczach miała czarno-fioletowy makijaż, który dodawał diaboliczności jej granatowym oczom.
Widownia wstrzymała oddech, w tle pojawiła się mroczna melodia.
- Zakochana para na ławce usiadła, przybyła czarownica i wszystko zniszczyła - przedrzeźniała ich, śmiejąc się.
Loki wstał i wydobył z pochwy miecz, skierował go prosto w gardło Karoliny.
- Chłopczyku, niebezpiecznie bawić się ostrymi rzeczami.
W ręku Karoliny pojawiła się fioletowa kula, którą wycelowała w Lokiego. Książę poleciał na drugi koniec sceny, a miecz wbił się tuż koło jego głowy. Włączył się alarm, na scenę wbiegło kilka osób przebranych za rycerzy, a Afrodyta i Loki szybko z niej zbiegli. Karolina poradziła sobie z rycerzami i zaczęła się śmiać zwycięsko.
- Teraz to królestwo jest moje i nic mnie nie powstrzyma od dalszego podbijania - zeszła ze sceny.
Światła zgasły ponownie. Czarodziejki od kółka teatralnego szybkimi ruchami rąk zmieniły cały wystrój, który teraz przedstawiał salę tronową.
W tym czasie Loki odciągnął na bok Nicolasa i wcisnął mu kartę do rąk.
- Mała zamiana scenariusza - szepnął mu do ucha. Chłopak w oka mgnieniu przeleciał wzrokiem tekst.
- Loki, jesteś niemożliwy - odpowiedział tylko ze satysfakcją, ale szybko zmarszczył brwi. - Zaczekaj, ale co z Karoliną, no bo ty i Afrodyta... - Nicolas już całkowicie nie rozumiał swojego przyjaciela. Demon rozmarzył się na wspomnienie imienia Afrodyta.
Kolejna scena była finałowa, gdzie czarodziejka miała raz na zawsze pokonać swoją kuzynkę. Przez chwilę Afrodyta żaliła się swemu ukochanemu, gdy na scenę z hukiem wparowała Karolina. Rycerze atakowali ją, aby odgonić od przyszłego króla i jego wybranki, aczkolwiek pokonała wszystkich i stanęła z nimi oko w oko.
- To moja walka - zrobiła krok do przodu czarodziejka. Wszyscy ustawili się przy dekoracjach, aby zrobić miejsce na walkę finałową. - W końcu to moja kuzynka, więc jestem za nią odpowiedzialna. Stań ze mną do walki, skoro jesteś taka silna!
Karolina porzucając swoją magiczną kulą, jak piłeczką do tenisa, wyszczerzyła zęby w uśmiechu pełnym zadowolenia. Zaczęła się walka na poważnie. Afrodyta uniosła się w powietrzu i rzucała w nią wszelakimi zaklęciami. Czarownica unikała ich, nie pozostawiając długo dłużną, oddała jej tym samym.
Afrodyta uderzyła w nią ostatecznym zaklęciem, Karolina dała się trafić i wylądowała na końcu sceny podnosząc się z lekka na łokciu. Wszyscy, którzy byli na scenie, zaczęli klaskać i wiwatować imię czarodziejki.
- W sali tronowej rozległy się brawa. Wielka czarownica została pokonana, a królestwo czarodziejki Afrodyty wreszcie mogło spokojnie odetchnąć z ulgą, zresztą jak i królestwo księcia Lokiego. Jednakże nagle coś huknęło za wrotami zamku sali tronowej.
Wszyscy spojrzeli na Nicolasa. Tego nie było w scenariuszu. Zaczęły się ciche szepty, które prawidłowo dodały efekt zaniepokojenia odgłosami zza drzwi sali tronowej. Loki uśmiechnął się i odtrącił od siebie czarodziejkę, która w najlepsze przytulała się do niego z uśmiechem zadowolenia. Ta oszołomiona stanęła jak wryta i patrzyła, co takiego ten przystojniak kombinuje.
Loki poruszał się śmiało, jakby wszystko od samego początku było w scenariuszu. Podszedł do Karoliny i wyciągnął do niej rękę, ta zmierzyła go wzrokiem, nic nie rozumiejąc aż do momentu, gdy mrugnął do niej i uśmiechnął się łobuzersko. Śmiało podała mu rękę i wstała.
- Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy - Nicolas zniknął za kulisami.
Loki odwrócił się do czarodziejki, pstryknął palcami i nagle na scenę wskoczyły demony. Karolina wzdrygnęła się instynktownie, jednakże niewidomym dla nikogo ruchem ręki, uspokoił ją. Krwiożercze bestie warczały i pomału zbliżały się do nic nierozumiejących aktorów. Afrodyta zaatakowała jako pierwsza, trafiając w pierwszą bestię. Ta rozpłynęła się natychmiastowo, pozostawiając po sobie kłębek dymu. W mgnieniu oka na scenę weszli aktorzy, których nie powinno aktualnie być na scenie. Karolina i Loki zaczęli rzucać zaklęciami na prawo i lewo, zwalając z nóg czarodziejki i specjalistów. Do walki dołączyli uczniowie Chmurnej Wieży.
Widzowie nie wiedzieli, jak na to wszystko zareagować. Zupełnie otumanieni siedzieli i patrzyli na przebieg wydarzeń. Nagły zwrot akcji zmienił ich opinię o tej nudnej, klasycznej powieści.
Wszystko przebiegło natychmiastowo. Demony nie były już potrzebne, bo teraz czarodziejki i specjaliści walczyli z czarownicami i czarnoksiężnikami. Wszyscy zapomnieli, że to przedstawienie, że są na scenie i oglądają ich najważniejsze osobistości Magix.
Aczkolwiek każda walka kiedyś musi się skończyć, dlatego niektórzy dali sobie spokój i zeszli ze sceny, inni nieco ranni leżeli na scenie jak trupy, a pozostali opierali się o dekoracje porządnie zmęczeni z zadyszką. Na środku pozostała dwójka aktorów. Widząc, że zostali sami, odwrócili się do siebie, bokiem do widzów.
Nadeszła ostatnia kwestia Nicolasa, który odpuścił sobie walkę.
- Któż by się spodziewał, że księciu Lokiemu, rzekomo zakochanemu w czarodziejce Afrodycie, od początku chodziło o jej kuzynkę, czarownicę Karolinę? Czułości i zmiana charakteru na lepsze były tylko przykrywką, aby zbliżyć się do czarodziejki, a potem do czarownicy. Wszystko było kłamstwem, wszystko było tylko grą aktorską. Aż do teraz. Miłość to dar życia, który spotyka nie tylko tych dobrych, lecz także złych. Dziękujemy za obejrzenie naszego specjalnego spektaklu.
Nicolas ukłonił się. Koniec występu. Karolina i Loki czekali, aż kurtyna spadnie w dół. Ale uprzedził ją jeden widz, siedzący na końcu sali, a zaraz reszta zaczęła wstawać z krzeseł i wtórować mu.
- Ca-łuj! Ca-łuj! Ca-łuj! - tylko jedno słowo.
Na pierwszy krzyk Karolina szeroko otworzyła oczy i mocno zarumieniła się. Spojrzała oszołomiona na widownię, która nie przestawała skanować tego jednego słowa. Tłum czekał.
Karolina poczuła, jak czyjaś ręka delikatnie łapie ją za podbródek i przekręca jej głowę. Zanim się zorientowała w sytuacji, Loki już ją całował.
Tłum momentalnie ucichł.
Kurtyna w dół!

Nikt już ich nie widział, jedynie niektórzy nastoletni aktorzy z niedowierzaniem wpatrywali się w tą dwójkę. Odsunął się od niej mały kroczek. Odetchnął z ulgą, cudem nie przemienił się w demona, ale kosztowało go to sporo energii. Serce waliło mu jak szalone, pierwszy raz!
Twarz Karoliny pomału czerwieniła się coraz bardziej, co śmiesznie wyglądało, ale jakoś nie było mu do śmiechu, ani nikomu innemu. Nie zastanawiając się, co robi, Karolina chwyciła go za nadgarstek, wykręciła, sama cofnęła jedną nogę do tyłu i przerzuciła go przez plecy, odwracając się w drugą stronę.
Twardy upadek z hukiem rozniósł się po całej scenie, na której nagle pojawiło się więcej widzów. Karolina nie puściła jego nadgarstka. Jej ręce trzęsły się ze złości.
- Ty idioto! Jak mogłeś?! Powinnam cię teraz sprać na kwaśne jabłko!!! - wkoło Karoliny pojawiła się czarna aura, a wiatr gwałtownie się zmógł. - Tym razem przesadziłeś, panie kierownik. Jesteś palantem! Cholerny bóg!
Szarpnęła jego nadgarstkiem i puściła, wiatr momentalnie ustał, aura zniknęła. Nikt się nie odezwał. Jedynie Lokiemu udało się zauważyć łzy w jej oczach. Kolejny raz.
Spokojnym krokiem odeszła. Trzy czarownice spojrzały po sobie i pobiegły za nią. Lokiemu pomógł wstać Nicolas, poszli w ustronne miejsce.
- Te demony i ci ludzie, którzy krzyczeli, abyście się pocałowali, to byłeś ty, prawda?
- Oczywiście, że tak. W końcu jestem mistrzem iluzji, to moja główna moc - uśmiechnął się usatysfakcjonowany.
- I ogień - Nicolas poniósł podpalony kawałek sznurka, który trzymał kurtynę w górze.
- No wiesz, lepiej było dostać łomot za kurtyną, niżeli na widowni, a wszyscy jakoś pobili się na scenie, więc musiałem wziąć sprawy we własne ręce - wzruszył ramionami.
- Czyli chcesz powiedzieć, że wiedziałeś, jak ten pocałunek tak się skończy?
- Jasna sprawa.
- A co z tym wzrokiem do Afrodyty?
- Laska bawi się chłopakami jak zabawkami, więc postanowiłem, że tym razem to ja się nią pobawię.

Nikt w szkole nie poruszał tematu incydentu zaistniałego pod koniec przedstawienia. Nikt nie chciał skończyć jak Loki, który jakoś nic sobie z tego nie robił. Dalej przedrzeźniał Karolinę, która przez pewien czas unikała go jak ognia, w a szczególności jego wzroku. Nie wspominając jej czerwonych policzków, gdy przypadkiem trafiła na jego wzrok.


Ostatecznie postanowiłam, że mogę dodać obrazki, którymi się wzorowałam, gdy stwarzałam postać Lokiego (oczywiście chodzi o wygląd).
ten
i ten



Rozdział 7: Misja dla najlepszych


Jak zwykle na stołówce panował gwar. Jedynie przy stoliku czterech czarownic panowała niezręczna cisza. Nawet Karolina nie tknęła jedzenia, co znaczyło, że stało się coś naprawdę złego.
- Na Karnacji dzieje się coś niedobrego. Ludzie się buntują, nie wiadomo dlaczego. Zawsze wszyscy byli zadowoleni, ale teraz nagle coś im odwaliło - tłumaczyła Atena. Dziewczyny spojrzały po sobie niepewnie. Nie wiedziały, co powiedzieć. Żadna z nich nie była księżniczką, prócz Ateny.
- Em... Przykro nam, Ateno. Może powinnaś pójść do Griffin i poprosić o pomoc? Albo i miesiąc wolnego, żebyś mogła wyruszyć na swoją planetę i jakoś pomóc rodzicom? - podjęła Cerali.
- Może masz rację. Chyba tak zrobię, ale chcę jeszcze chwilę poczekać, może coś się poprawi, a jak nie, to pójdę i poproszę - uśmiechnęła się smutno czarownica zwycięstwa.
Wszystkie milczały. Nieprzyjemna atmosfera unosiła się w powietrzu i żadna nie potrafiła jej przegonić. Deny siedział na ramieniu Karoliny i zastanawiał się, dlaczego Karolina jest taka zamyślona. Fakt, dowiedziała się o problemach koleżanki, ale nigdy nie odpuściłaby sobie jedzenia. To nie było w jej stylu.
- A co to się stało, że dzisiaj się nie obżerasz, Karolina? - zagadnął przewodniczący, przechodząc koło ich stolika. Atena, Erika i Cerali wzdrygnęły się na jego słowa i wyprostowały jak struny, porozumiewawczo patrząc po sobie.
- Masz coś do mojego jedzenia? Czep się swojego koryta - burknęła czarownica, która nie była w nastroju do żartów i szczerych uśmiechów.
- Nie unoś się tak. Chodzi mi tylko o to, że zawsze tyle jesz, iż mam wrażenie, że zaraz pękniesz, a dzisiaj nawet plasterka szynki - wzruszył ramionami i uśmiechnął się zawadiacko.
Nie wytrzymała, podniosła się gwałtownie ze swojego krzesełka, które spadło na podłogę z hukiem, wszyscy zwrócili na nich uwagę. Deny spadł z jej ramienia.
- Idź na drzewo zrywać banany, nie mam dzisiaj nastroju do sprzeczania się z tobą - wysyczała rozzłoszczona.
- Hm... Ja mam trochę inaczej. Brakuje mi naszych wesołych sprzeczek. Mogłabyś przestać się już wygłupiać.
- Kurde, jak nic zaraz tak cię pobiję, że ten uśmieszek nigdy więcej nie pojawi się na tej twojej gębie! - uniosła już pięść w jego kierunku, gdy z głośników wydobył się głos dyrektorki.
- Karolina proszona jest do mojego gabinetu na rozmowę.
Zwiesiła głowę i opuściła pięść. Wzięła głęboki wdech i złość przeszła jej jak ręką odjął.
- Widzisz i po co było to całe zamieszanie? Musiałaś aż tak się wściekać i mi grozić? - spojrzała na niego groźnie i powolnym ruchem ruszyła w stronę gabinetu. - Naucz się kontrolować swoje emocje, to może kiedyś nie będziesz taka naiwna - zaśmiał się cicho.
- Ty też, Loki - dał głos z głośników, co całkowicie zmiotło uśmieszek Lokiego, a Karolina zaczęła się głośno śmiać.

Czekali przed pokojem, aż wyjdą nauczyciele, którzy zostali zwołani na małą konferencję. Karolina stała przy jednej ścianie, a Loki przy drugiej.
- Słuchaj, chcę z tobą porozmawiać - rozpoczął spokojnie.
- Nie mamy o czym - odwróciła głowę.
- A właśnie, że mamy, chociażby o twoim zachowaniu.
- Mam lepszy pomysł. Rozpocznijmy na temat pod tytułem "Kto jest największym debilem w szkole?" i potwierdźmy to wszystko argumentami. Tak się składa, że ja mam ich całą stertę.
- Dobra, przyznaję, nie mam dla siebie usprawiedliwienia, ale przecież powiedziałem ci, że główna rola to wielka odpowiedzialność. Na tym polega sztuka. Czasami trzeba zrobić to, czego pragnie widownia, a ty powiedziałaś, że chcesz ze mną wygrać ten pojedynek. Nie chciałem, abyś potem miała pretensje o to, że nic nie wiedziałaś.
- Czy ty niczego nie rozumiesz?! - oderwała się od ściany i stanęła naprzeciw niego. - Widziałeś moją przeszłość, przynajmniej najgorsze momenty, nie zauważyłeś, że całe życie byłam pomiatana? Przestawiano mnie z kąta w kąt, zastraszano i bito. Nie chcę tego więcej przeżywać, chcę sama sterować swoim życiem, a ty wiesz już o mnie więcej niżeli ktokolwiek inny. Ta wiedza sprawia, że stoisz wyżej ode mnie, zaraz zaczniesz mnie straszyć i grozić, że komuś powiesz, a wtedy historia powtórzy się. Nie chcę tego, nie rozumiesz?! Cholera jasna, mówiąc to jeszcze bardziej się pogrążam - zwiesiła wzrok.
- Nie wiedziałem, że tak to odbierasz. Wybacz mi - oznajmił cicho.
- Obiecaj, że nigdy nie użyjesz przeciwko mnie mojej przeszłości. Obiecaj!
- Obiecuję. To co? Zgoda?
Karolina uśmiechnęła się do niego promiennie. Zabawne, że mimo tych wszystkich przeżyć, wciąż jest naiwna.
- Zgoda. Wiesz, nie chciałabym, abyś był moim wrogiem. Wiele razem przeszliśmy i możesz mi się jeszcze kiedyś przydać.
Do gabinetu dyrektorki weszli w świetnych humorach. Griffin uśmiechnęła się pod nosem na ten widok. Przez pewien czas Karolina była przygaszona, ale najwidoczniej pogodziła się z Lokim i znów tryskała z niej ta dawna, zaraźliwa energia. Żadne z nich nie usiadło. Stali i czekali na to, co powie.
- Jak zapewne wiecie, na Karnacji nie dzieje się najlepiej i nie zapowiada się, aby miało być lepiej. Król poprosił mnie o pomoc, w związku z tym, że jego córka jest czarownicą, nie chciał prosić czarodziejek ani specjalistów. Ta sprawa tyczy się przeważnie ciebie, Karolino. Ty i Loki jesteście najlepszymi uczniami, jednakże ty przyjaźnisz się z Ateną, dziedziczką tronu. Ty natomiast pojedziesz tam, aby jej pomagać - zwróciła się Lokiego. - Będziesz jej partnerem, masz być przy niej i wykonywać jej rozkazy.
- To znaczy, że będzie mi służył? - spytała Karolina z uśmiechem satysfakcji.
Loki spojrzał na nią karcąco.
- Słyszałaś, co powiedziała? Partner, nie niewolnik.
- Nic by się nie stało, gdybyś od czasu do czasu to ty mnie słuchał - udała obrażoną.
- Tylko nie pozabijajcie się na tej misji. Jesteście najlepszymi uczniami, dlatego was wybrałam - wtrąciła Griffin.
- Sie wie! - odpowiedziała żywo i entuzjastycznie Karolina. - Chodź Loki, musimy się przygotować! - podeszła do drzwi i otworzyła je.
- Nie, to ty chodź, Karolina - powiedział, wychodząc dumnie. Karolina spojrzała na niego poirytowana.
- Ty zawsze musisz mieć ostatnie słowo, prawda? - syknęła zgryźliwie.
Loki zatrzymał się, odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Zawsze - jego czuły głos uderzył w Karolinę ze zdwojoną siłą, przez co zaczerwieniła się ze złości.
- Idź już, idioto! - popchała go nogą, na co on tylko się zaśmiał.
- Przykro mi, nie przyjmuję rozkazów. Wolę je wydawać.
Karolina tylko warknęła ze złości, po czym zamknęła drzwi i oboje udali się w różnych kierunkach.
Griffin wstała od biurka, podeszła do okna, zaplatając ręce za plecami. Ciemne chmury piętrzyły się nad szkołą, co nie było żadną nowością. Ona jednak patrzyła się dalej, niby w przyszłość.
Rozmyślała. Rozmyślała o tej dwójce. Przede wszystkim o Lokim, którego doskonale pamiętała sprzed dwóch lat. Zawsze zanudzony, nie skory do jakiegokolwiek udziału w czymkolwiek. Ledwo udało się starszym klasom nakłonić go do przyjęcia posady przewodniczącego szkoły. Ona go zmieniła, może nie aż tak, lecz częściej ma dobry humor, angażuje się co nieco w życie klasy, a jako przewodniczący sprawuje się doskonale.
Przed tą dwójką otwierają się bramy zawirowanej przyszłości, z którą będą musieli sobie poradzić.


Karolina szybko się spakowała, nie miała wielu rzeczy, w szczególności kosmetyków. Już nie mogła się doczekać, aby zobaczyć planetę swojej przyjaciółki. Reszta dziewcząt także była podekscytowana.
Po południu, niedaleko Chmurnej Wieży, wylądował statek z Czerwonej Fontanny. Cała piątka już czekała z walizkami. Griffin stała z boku, przestrzegając ich i przypominając cel misji. Loki jako pierwszy wszedł do pojazdu i zajął miejsce koło okna. Potem weszły kolejno Atena, Erika, Cerali i Karolina. Ta ostatnia zatrzymała się w środku jak wryta. Pierwszy raz leciała takim statkiem, pojazdem... zwał jak zwał. Pilot zauważył zaciekawienie czarownicy, więc zagadnął.
- Cześć, może w czymś ci pomóc?
- Co? A... nie, dzięki. Po prostu pierwszy raz lecę i w ogóle widzę coś takiego - wyznała od razu.
- To możesz zechcesz usiąść przy mnie i popatrzeć jak pilotuję? - wskazał wolne miejsce obok siebie.
Czarownica uśmiechnęła się szeroko.
- Jasne! - usiadła obok specjalisty.
Przyjrzała mu się dokładnie. Wyglądał zupełnie inaczej, niżeli Loki. Miał sięgające do ramion blond włosy i oczy niebieskie jak niebo. Był wysoki i widocznie umięśniony, o wiele bardziej niż demoniczna postać Lokiego. Można powiedzieć, że aż nadmiernie, lecz po uważnym przyjrzeniu się, z taką sylwetką był niezwykle przystojny. Kilka ledwo widocznym blizn na twarzy dodawały mu męskości. Było widać, że hartuje się w boju i jest w tym naprawdę świetny.
- Jestem Xen, a ty? - zapytał, siadając obok niej i zapinając pasy. Wyciągnął rękę w jej kierunku.
- Karolina - uśmiechnęła się i podała swoją dłoń, którą odwrócił i nachylił się, aby pocałować.
- Słyszałem o natrętnych specjalistach, ale nigdy o takich, którzy marnowaliby czas na podryw, zamiast ruszyć na misję - pomiędzy nimi niespodziewanie pojawił się Loki, zanim jeszcze Xen zdążył pocałować jej dłoń.
Karolina w ogóle nie speszyła się, czego nie było można powiedzieć o Xenie, który chrząknął i zaczął odpalać silniki, nie patrząc na Lokiego, który z wyzwaniem i zimnym spojrzeniem wpatrywał się w niego.
Wystartowali z niewielkimi turbulencjami. Przez cały czas Karolina wszystko dokładnie oglądała i pytała się o różne rzeczy Xena, który ze szczerym uśmiechem na twarzy opowiadał jej o wszystkim. Od czasu do czasu porozmawiała trochę z koleżankami, które jakoś nie specjalnie chciały wtrącać się w rozmowy jej i przystojnego specjalisty. Same szturchały się nawzajem i chichotały pod nosami przyglądając się tej dwójce.
Loki kompletnie nie podzielał ich zdania, próbował patrzeć się na widoki za oknem, lecz słabo mu to wychodziło. Jakaś nieznana siła zmuszała go, aby pilnować Karoliny. Z mocno zaciśniętymi pięściami i lodowatym spojrzeniem dokładnie przyglądał się Xenowi i już wiedział, że na pewno z tym chłoptasiem nie będzie w dobrych stosunkach.
Byli już prawie u celu. Znajdowali się już nad lasami Karnacji i brakowało zaledwie dwóch godzin lotu, aby znaleźć się przy królewskim zamku. Do ich uszu dobiegł piskliwy dźwięk alarmu i wszystko nagle poczerwieniało. Statkiem zaczęły targać turbulencje i pomału tracił wysokość, zahaczając o gałęzie koron drzew. Dodatkowe pasy bezpieczeństwa zatrzasnęły się na młodzieży, gdy ich środek transportu zaczął gwałtownie spadać i kręcić się o trzysta sześćdziesiąt stopni.
Z hukiem statek wylądował na drzewach, zawisł wplątują się w różne liście i liany drzew.
Po kilku minutach Loki obudził się z omdlenia. Bolała go głowa, lecz przynajmniej piskliwy alarm już dawno umilknął.
Odpiął się i wyprostował zasiedziałe kości. Wkoło panowała dziwna cisza, tylko kolorowe przyciski mrugały przy stole kontrolnym. Loki przez chwilę stał w miejscu.
Czyżby zapomnieli o mnie lub wylecieli ze statku?
Niemożliwe. Dodatkowe pasy nie puściłyby ich tak łatwo. Rozejrzał się dookoła, ale pierwszego, co zlokalizował, to obrzydliwy smród jakiegoś gazu.
- Cholera, ten gaz jest trujący.
Podszedł do fotela, gdzie powinna siedzieć Karolina. Siedziała tam przypięta pasami, ledwo oddychając. Gaz zadziałał na wszystkich, tylko nie na niego. On był uodporniony. Szybkim ruchem rozerwał pasy i wyciągnął ją, przy okazji zajmując się najbliższą czarownicą i ją także wyciągając z latającego statku. Po paru minutach wszyscy byli już na zewnątrz, choć Loki długo prowadził ze sobą walkę, czy wyciągać Xena, czy nie. Ostatecznie przekonał się, żeby go wyciągnąć, ale nie miał zamiaru męczyć się z braniem go na plecy, więc ciągnął go za ręce, przez co uderzył o kilka rzeczy głową.

- Aa... Kurde, dlaczego tak mnie głowa boli? - Xen podniósł się do pozycji siedzącej, łapiąc się za obolałą głową, na której na pewno miał co najmniej dwa guzy.
- Nie mam bladego pojęcia - Loki uniósł teatralnie ręce w geście, że nie wie, o czym Xen mówi.
Xen spojrzał na niego groźnie widząc jego sztuczną minę. Mimo wypadku, to ten koleś na pewno miał coś w tym wspólnego.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Skeni
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 11-04-2016 20:51
Dobra, chyba przyszła pora na mój komentarz.
Jeżeli chodzi o rozdział szósty, to nie ma tu dla mnie dużego zaskoczenia. Wiadomo, że jak Alfea, Chmurna Wieża i Czerwona Fontanna robią coś razem, to wyjdzie z tego grubsza afera, a zwłaszcza, jeśli dowództwo w swoich łapskach trzyma Loki, to też przykro mi, ale na tym polu mnie nie zaskoczyłaś. przewraca oczami
Rozdział siódmy jak najbardziej mi się podobał. Docinanie sobie Lokiego i Karoliny staje się coraz ostrzejsze. Sam nie wiem czy ocenić to na plus czy minus
- A co to się stało, że dzisiaj się nie obżerasz, Karolina?
- Masz coś do mojego jedzenia? Czep się swojego koryta

Jak najbardziej pasi mi to.
Kurde, jak nic zaraz tak cię pobiję, że ten uśmieszek nigdy więcej nie pojawi się na tej twojej gębie!

Rly? Spodziewałem się czegoś ostrzejszego.
- Karolina proszona jest do mojego gabinetu na rozmowę.

No błagam! Nie w takim momencie. Liczyłem , że się wywiąże jakaś bójka, a tu nic. Jestem zawiedziony.
Nie chce mi się już cytować, ale w dalszej części widać, że Loki już się nie wywinie. Wpadł w sidła miłości po same uszy. XD
Dzięki za miłą lekturę i życzę weny. Czekam z niecierpliwością na nexta.


~Skeni~

(c) by IcyJus, prezent na osiemnastkę (23.12.16)

Zapraszam na:
Blog z opowiadaniami
Moje Śpiewy
Podkłady instrumentalne
Wattpad "Detroit: w pogoni za tożsamością"
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 11-04-2016 22:58
50002892 opowiastkapl.blogspot.com Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 12-04-2016 18:55
Oto chodzi, pewne rzeczy miały być przewidywalne, gdyż po prostu nie da się zmienić praw natury xdd (współpraca czarodziejek i czarownic).
Ha! Ale jednak Cię zaskoczyłam, bo nie było żadnej bójki pomiędzy Karoliną a Lokim xD. Ona i tak by go nie pobiła, ponieważ to potem będzie istotne w trzecim sezonie, za który pomału się już biorę.
A Loki już dawno zakochany po uszy i nie ma zamiaru tego ukrywać, hehe. Niestety, ale on ma taki charakter, że jeżeli czegoś chce, to zdobędzie to nawet siłą. Za to go uwielbiam <3.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~kolec 257
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 13-04-2016 12:30
Tak, jak było wcześniej. Co rozdział, to lepszy. Mam też problem z wypowiedzeniem się, który był fajniejszy: szósty, czy siódmy? Oba te rozdziały tak mi się podobały, że musiał bym tylko pogratulować. Żeby nie było, że za dużo zaznaczam, a za mało piszę, to mogę powiedzieć tyle, że początek każdego rozdziału był fajny, a potem już było coraz lepiej. Jeszcze raz wielkie gratulacje! Tyle tylko mogę powiedzieć o twoim opowiadaniu.
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 01-05-2016 23:38
Dziękuję za komentarze uśmiech.

Rozdział 8:Tajemnice dziczy


Karolina obudziła się jako ostatnia. Otwierając oczy, zauważyła pięć par ślepiów wgapionych właśnie w nią. Rozejrzała się dookoła, aby upewnić się, że to aby na pewno chodzi o nią.
- Mam coś na twarzy, czy jak? - spytała wreszcie.
- Nie, po prostu martwiłyśmy się o ciebie - odezwała się Atena.
Czarownica jeszcze raz rozejrzała się dookoła. Wkoło niej las nie przypominał z wyglądu lasu z Magix, czy Ziemi. Był bardziej dziki, zarośnięty, o wiele bardziej straszniejszy.
- Loki, co my robimy w twojej klatce z zoo? - spytała wreszcie, a Loki prychnął pod nosem.
- Przyszliśmy na zebranie anonimowych głodomorów - odgryzł się.
Karolina nic nie odpowiadając, podniosła się i spojrzała na Xena.
- Wiesz, gdzie jesteśmy?
- Cóż, statkiem to dwie godziny od zamku, przy prędkości stu dwudziestu kilometrów na godzinę.
- No pięknie, czyli do zamku jest dwieście czterdzieści kilometrów - westchnęła Erika.
- No brawo, panie czarujący, dzięki twojemu zainteresowaniu dziewczynami wpakowaliśmy się w niezłe bagno - prychnął Loki.
- Trudno, musimy iść pieszo - Atena wybrała lepiej wyglądającą stronę ścieżki i ruszyła.
- Czekaj, słyszycie to co ja?
- Ja nic nie słyszę - odrzekł Xen.
- Muzyka - Loki spojrzał na Karolinę, jakby przez telepatię wymieniali się wszystkimi informacjami i przeczuciami.
Demon ruszył w stronę muzyki, która dochodziła z głębi lasu. Karolina ruszyła zaraz za nim, utrzymując odpowiednią odległość, aby w razie czego nie zostać złapaną z nim w pułapkę. Reszta tylko spojrzała po sobie, wzruszyła ramionami i udała się za tą dwójką. Co im innego pozostało?
Muzyka była coraz wyraźniejsza. Przypominało to ziemski pop, dlatego Karolina szybko wyszła na prowadzenie. Utwór dobiegał z niewielkiego domku, który znajdował się na obrzeżach małego miasteczka. Miasteczko od strony zachodniej było zagrodzone lasem, zaś po przeciwnych stronach, gdzie lasu już nie było, znajdowały się niewielkie pagórki.
Przed domem na leżaku spokojnie siedział mężczyzna w słomianym kapeluszu i źdźbłem żyta w ustach. Leniwie poniósł oczy, widząc szóstkę nastolatków wychodzących z lasu.
- Dzień dobry - Atena podeszła do starca.
- Witam, panienkę - starzec uniósł nieco kapelusz, aby następnie ponownie położyć go na łysiejącej głowie.
- Czy może mi pan zdradzić, w jakim jesteśmy miasteczku?
- To Okla, droga damo - Atena uśmiechnęła się do starca.
- Dziękuję bardzo.
Ruchem dłoni Atena zachęciła wszystkich, aby ruszyli za nią. Pewnym krokiem kroczyła po kamienistej drodze, która po krótkim czasie zamieniła się w twardą, polną drogę. Po chwili ujrzeli masę drewnianych budynków i odgałęzień od głównej jezdni. Co chwilę przez drogę przebiegały rozweselone dzieci, poubierane w stare, podarte łachmany. Najdziwniejszym w tym wszystkim było to, że jeszcze nie spotkali żadnego dorosłego, prócz mieszkającego na obrzeżach starca.
- Kurcze, rodem Dzieci kukurydzy - skomentowała pod nosem Karolina.
Przy drodze stał mały chłopiec, ubrany nieco lepiej niż pozostali. Na głowie miał granatowy kapelusz i do tego komplet w postaci kamizelki i długich spodni. Przelotnie spojrzał na przechodzącą grupę, a potem obojętnie wrócił do swojego poprzedniego zajęcia - obserwowania z dumą i wyższością dzieci bawiące się z oddali.
- Em, cześć. Możesz nam powiedzieć, gdzie są wszyscy dorośli? - spytała Cerali, podchodząc do chłopca. Ten uważnie zmierzył ją wzrokiem, jakby patrzył, czy jest godna z nim rozmawiać.
- A co mi dasz za tą informację?
- Dlaczego miałabym ci coś dawać? - spytała oburzona.
- No wiesz, info kosztuje, niestety.
- Pozwólcie, że ja to załatwię - wysunął się Loki, a chłopiec zrobił uśmiech pod tytułem "gadaj co chcesz, ale i tak nic ci nie powiem, jeżeli mi czegoś nie dasz". Loki kucną, dzięki czemu był na równej wysokości z chłopakiem, uśmiechnął się sympatycznie. - Słuchaj, ta wiadomość może nam się bardzo przydać. Więc bądź tak miły i powiedz nam, z łaski swojej, gdzie są dorośli. Bo inaczej pożałujesz - dodał ciszej i całkowicie zignorował delikatne szturchnięcie Karoliny.
- Możesz mi podskoczyć! Nic mi nie możesz zrobić, gdyż jestem synem burmistrza! - chłopiec dumnie wypiął pierś do przodu.
Uśmiech z twarzy Lokiego zniknął momentalnie, zaczął pomału się podnosić, jego głowa zasłaniała słońce, przez co chłopak widział go trochę niewyraźnie.
- A ja twoim koszmarem - te słowa syknął Loki w głowie chłopca i wyczarował iluzję siebie samego w postaci demona z zdeformowaną twarzą i krwią na całym ubraniu. Tylko chłopiec to widział, jakby to jego bujna wyobraźnia płatała mu figle, jakby śniły mu się koszmary na jawie.
Gwałtownie cofnął się do tyłu, przestraszył się nie na żarty i drżącą ręką pokazał w kierunku centrum miasteczka. Wszyscy spojrzeli po sobie, a w szczególności Karolina na Lokiego.
- Coś ty mu zrobił? - spytała szeptem.
- Ja? Ja miałbym mu coś zrobić? Ależ skąd! - zrobił niewinną minę, a czarownica tylko przekręciła oczami.

Centrum miasteczka składało się z dużego, wolnego placu, gdzie na środku stała studnia z wodą i kilkoma wiaderkami. Wszędzie było pełno ludzi. I oni także nie byli najlepiej ubrani. Nosili zakurzone, często załatane zupełnie innymi materiałami ubrania, w dodatku w ciemnych odcieniach - przeważnie szare i brązowe.
- Zapomniałam wam powiedzieć, że na mojej planecie ludzie żyją jak w średniowieczu.
- Zauważyliśmy - skomentowała Erika.
To nie był dzień targu, ludzie zbierali się dookoła podestu, na którym stał tłusty mężczyzna, ubrany w płaszcz koloru kremowego, przemawiał do ludu, a za nim stali dwaj strażnicy - wyprostowani jak struny, z niewzruszonymi minami.
Niespodziewanie tłum zaczął klaskać, gwizdać i krzyczeć entuzjastycznie. Mężczyzna na platformie energicznie zaczął gestykulować coś rękami.
- Słyszycie, co on mówi? - spytał Xen, lesz zaprzeczyli ruchem głowy.
- Loki, ty słyszysz? - Karolina spojrzała na Lokiego, który ze skupieniem i lekko zmarszczonym czołem wszystkiemu się przysłuchiwał.
- Atena, czy twój ojciec nazywa się Dagda?
- Tak. A skąd to pytanie?
- Bo mamy nieźle, kurde, przechlapane.

***

Cała szóstka wycofała się z tego zgiełku, usiedli gdzieś na poboczu, a Loki opowiedział im, co słyszał. Mężczyzna stojący na platformie wmawiał ludziom, że król wykorzystuje swoich poddanych, że tak naprawdę liczą się dla niego tylko pieniądze i planuje znacznie podwyższyć cło, aby potem wybudować sobie nowy, lepszy pałac. Powiadał, że nazywa się Egiaren.
- Egiaren? Jego imię oznacza "prawda", według starego i mało komu znanemu podania, miał przybyć do Karnacji, gdy król planuje zrobić coś złego dla ludu. On miał go ostrzec i pokonać króla, aby wszystkim żyło się lepiej.
- Wiesz, macie strasznie dużo legend, podań i w ogóle - wtrąciła Erika.
- Karnacja słynie właśnie z największej ilości takich historii. Niektóre legendy są tak absurdalne, że szkoda gadać, ale mamy ich naprawdę sporo.
- Jeżeli ludzie w to uwierzą, to są strasznie naiwni - wtrącił Xen.
- Ludzie na naszej planecie nie praktykują magii, żyją w zgodzie z naturą, dlatego nie ma u nas także bardzo rozwiniętej technologii, żyjemy jak w ziemskim średniowieczu. Rzadko zdarza się, że ktoś posiada magiczne zdolności, a jeżeli już je ma, to ich nie ujawnia, gdyż... no... to nie jest mile widziane. My także nie podróżujemy, dlatego niektórzy, nawet dorośli, są naiwni jak dzieci. To przykre.
- Ty, Karol, może tak naprawdę to jest twoja rodzinna planeta? - wtrącił Loki z głupim uśmiechem na ustach.
- Chciałbyś - warknęła i przesiadła się jak najdalej od niego. Dziewczyny zachichotały.
- W każdym bądź razie - spoważniał - musimy coś wymyślić, inaczej twojego ojca może czekać detronizacja.
- Więc - Atena wstała - idę na tą platformę i przemówię wszystkim do rozsądku!
- Czekaj! - Karolina złapała ją. - Nie możesz tak tam wejść.
- Karolina ma rację - wtrąciła Cerali. - Co im powiesz? Że jesteś księżniczką? Myślisz, że cię wysłuchają? Założę się, że tak naprawdę nie wiedzą nawet, jak wygląda król, a co dopiero jego córka. Wtrącą cię do więzienia za bluźnierstwa. Proponuję popytać ludzi, co o tym sądzą.
Wszyscy, prócz Lokiego, zgodzili się na tą propozycję i już po godzinie wrócili z powrotem. Niestety, ale wszyscy popierali Egiarena, ludzie już dawno zostali zbuntowani przeciwko władcy i podobno w innych wioskach jest tak samo. Nic dziwnego, że na Karnacji źle się dzieje od pewnego czasu. Ludzie nie chcą płacić podatków, narzekają i planują obalić króla.
Atena usiadła na ziemi zrozpaczona. Przecież to nie możliwe, aby jej ojciec był zły. Wiele razy, a nawet bardzo często brała udział w różnych konferencjach, przeglądała papiery, niektóre sama podpisywała w imię króla. A teraz? Ten człowiek buntował lud i nie mogła tak tego zostawić.
- I co teraz?
- Wynośmy się stąd - oznajmił Loki, który niespodziewanie pojawił się między nimi.
- Dlaczego?
- Podsłuchałem rozmowę dwóch ochroniarzy tego całego Egiarena, mówili coś o napadzie i jakimś planie.
- Niechętnie muszę przyznać, że on ma rację. Bez żadnego planu lepiej się w nic nie pakować - wtrąciła Karolina.
- Zamek jest na południowy wschód, idźmy w tamtą stronę, w końcu dojdziemy - przypomniał Xen.
- Chodźmy. W czasie drogi coś wymyślimy.
Tłum zaczął właśnie skandować imię mężczyzny z legendy, schodził ze swojej sceny. Spojrzał w stronę grupki nastolatków, a swój wzrok zawiesił na blondwłosej dziewczynie o brązowych oczach. Jej delikatne rysy twarzy były bardzo mu znajome. Bez problemu poznał córkę króla, samą księżniczkę Atenę.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Skeni
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 03-05-2016 20:23
Rozdział jak na razie troszkę nudnawy. No cóż, ale nie zawsze można mieć wszystko uśmiech. Super było przemyślany sposób w jaki Loki postępował z tym chłopcem. Zaczął delikatnie, ale jak przekonał się, że tak nic nie wskóra, przeszedł do działań bardziej zdecydowanych. Bardzo dokładnie opisałaś teren działań (planetę Ateny) i zabrakło mi tu jednego małego szczegółu, a mianowicie tego, że to właśnie Atena obejmuje dowodzenie. Szkoda, ale nie można mieć wszystkiego. Ogólnie taki trochę rozdział, żeby rozwolnić akcję. Poprosiłbym o rozwinięcie postaci Xena. Jestem ciekaw, jak ten facet wpłynie na losy związku Karoliny i Lokiego. Poproszę również o rozwinięcie motywu legendy o tym starcu. Daj więcej info o planecie Ateny (król, klimat, topografia, biosfera itd.)
Tyle ode mnie. Pozdrawiam i życzę weny.


~Skeni~

(c) by IcyJus, prezent na osiemnastkę (23.12.16)

Zapraszam na:
Blog z opowiadaniami
Moje Śpiewy
Podkłady instrumentalne
Wattpad "Detroit: w pogoni za tożsamością"
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 03-05-2016 21:38
50002892 opowiastkapl.blogspot.com Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~kolec 257
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 05-05-2016 14:33
Osobiście uważam, że rozdział nie był ani trochę nudnawy, wręcz przeciwnie. Na samym początku było śmiesznie, dopiero później zaczęło się dziać. Od początku do połowy było śmiesznie, a od połowy do końca było już tylko lepiej. Myślę jednak, że twoje rozdziały powinny właśnie tak wyglądać, ponieważ był on tak ciekawy i zarazem śmieszny, że z chęcią bym poczytał kolejny.
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 12-05-2016 17:15
Jak dawno ci nie komentowałam. Wstyd na maksa... Wybacz. Tak gadam, byś komentowałam, a sama tak rzadko. Dobra. Przejdźmy do opowiadania. Będę pisać tak jak czytam od piątego rozdziału. Serio? Nie było nic w internecie, ale w książce tak. Loki nie jest jakimś mało znanym bóstwem. Po za tym jakiś rezultat musiała uzyskać. Tylko, że nietrafiony... To, że Karolina ma stypendium świadczy, że jakiś kontakt jest, więc raczej powinni wiedzieć, co się na niej dzieje. Dla mnie to było trochę nierealne. Chętnie bym usłyszała kontrargument, co do moich wątpliwości. Dlaczego nikt nie zauważył ślizgawki? Skąd on miał jej zdjęcie? Po za tym to całkiem fajny pomysł, by opisać taki pojedynek. Po co Loki udawał entuzjazm? Chmurna Wieża jest szkołą, gdzie używa się czarnej magii. Większość osób tam pokazana została jako butna i wredna. Przedstawienie jest dla mnie ciekawym pomysłem uśmiech ! Lubię motywy sztuki w opowiadaniach jak i serialach. Dlatego, że przez przypadek największe złośnice mogą dostać najromantyczniejsze role :haha: . Ojeny! Wybaczam wszystkie błędy i inne rzeczy! Nowa generacja Winx! Jesteś genialna. Ja też mam taką, ale w myślach xdd. Lunę (Stella i Brandon) i Mike'a (Bloom i Sky'a). Po dziadku i babci. Jednak nie o mnie mam pisać. Nie mogę się doczekać, by doczytać, co z tego wyniknie! Karolina doczeka się zapewne, by uderzyć Lokiego... Oby tak się stało, bo będzie smutna... Czyżby Karolina coś chciała od Lokiego? Poudaje trochę jeszcze, że go nie lubi i go usiedli, haha. Ciekawa końcówka. Jedno zdanie, a tyle emocji wywołuje!
Widać, że reżyserką musiały zajmować się wróżki... Sztuka taka prosta, ale pewnie coś wymyślisz. Przedstawienie przeczytałam jednym na jednym tchu i było genialne! Opisy tam gdzie powinny być. Dialogi też pasowały no i zakończenie. Zakończenie! Wiesz, coś czułam, że to tak się skończy. Szczerze to pomyślałam sobie, że książę powinien skończyć z czarownicą. No i się stało! Karolina tak zareagowała jak powinna. Taka już jest, ale szkoda mi tego, że to wszystko było jak iluzja. Loki jest okropny. Co z tego, że z pewnością przystojny z niego kusiciel... No dobra. Pewnie i tak mu wybaczymy (Karolina i ja).
Należało się Lokiemu. Po prostu. Karolina dobrze zrobiła, że mu dogadała. Teraz wreszcie zajarzyłam przecież, że to Loki był na urlopie. Jaka ja ciemna! W sumie "nasza" czarownica mogłaby się jeszcze trochę pogniewać. Pewnie by to nie zmieniło Lokiego, ale ten był dla niej nieznośny. Co prawda też nie jest świętoszką, ale za często wychodził z niego demon. Ciekawią mnie ich losy na Karnacji. Karnacji. Kosmetyków. Czy to źle, że chichoczę xdd? Czy Loki jest zazdrosny o Xena? Może powinien też tak się zachowywać, haha. Wypadek? Coś się dzieje? Jeju. Nie wiem, kiedy tak się ekscytowałam. Smocza, tak trzymaj! Piszesz jeszcze lepiej. Co jest niemożliwe, ale Ci się świetnie udaje.
Smocza, nie strasz. Gdy spojrzałam co to za film, to przestraszyłam się, czy coś im się nie stanie. Biedny dzieciak. Z Lokim się nie zadziera, o czym nie wiedział. Dagda? Niech cię, kolejne nawiązanie do mitologii! To lubię. Żart o planecie Karoliny był zabawny. Atena ma przechlapane. Jeżeli tamten ją zauważył, to pewnie będzie gonitwa, co nie? Jeny jaki chaos w moim komentarzu... Wiedz, że strasznie mi się podobało. Czekam na dalsze rozdziały z utęsknieniem! Weny kochana!


All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 14-05-2016 00:39
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 14-05-2016 01:00
Skeni, musi być trochę nudnawych rozdziałów, aby zwolnić z akcją i dać trochę odetchnąć. Nie mogę cały czas dynamizować akcji, bo zaraz stanie się nudna i przewidywalna. W dodatku tutaj zaczyna się nowy wątek, więc musi być trochę spokoju.
Chłopie! Czego ty ode mnie wymagasz? Mam ci narysować tą planetę, napisach historię powstania xdd? Nie chce mi się, hehe.

Crazy, dlaczego mamy podobne mózgi i musimy podobnie myśleć mellow? Zaraz wyjdzie, że odgadniesz całą akcję i nie będę miała sensu dodawać rozdziałów xd. A teraz odpowiem na pytania.
W rozdziale piątym jest napisane, że Internet Magicznego Wymiaru nie obejmuje informacji z Ziemi (może nie jest napisane wprost, ale można się domyśleć). Niestety, wszystko ma swoje ograniczenia, co ja poradzę xd?
Loki jest mistrze iluzji, więc wyczarowanie ślizgawki to nic takiego, a nikt ich nie zobaczył, bo akurat nikt tamtędy nie przechodził xD. Zdjęcia też tak naprawdę nie miał, to była iluzja, hehe.
Specjalnie dałam, że tak szybko mu wybaczyła, bo chciałam podkreślić, że ona jest tak naładowana pozytywną energią, że nie jest w stanie na nikogo długo się gniewać i w przyszłości to też będzie miała trochę znaczenia uśmiech.
Oczywiście, że jest zazdrosny. Który chłopak by nie był, gdyby ktoś mu wyrywał dziewczynę niegrzeczny?

Dziękuję za komentarze całus.

Taki króciutki rozdzialik.

Rozdział 9: Plan doskonały


- Więc co proponujecie? - spytała wreszcie Atena, przerywając ciszę, która panowała już dobre półgodziny.
- Skopać im tyłki - Xen zrobiła wrogą minę i zaczął strzelać kośćmi pięści. - Najlepiej od razu.
Loki, który szedł dosłownie krok za nim, uderzył go dłonią w tył głowy. Ten o mały włos nie potknął się o wystający konar.
- A to za co?! - warknął na niego rozwścieczony nie tylko faktem, że go uderzył, ale także dlatego że był od niego wyższy i zachowywał całkowity, obojętny spokój.
- Za brak racjonalnego myślenia - odpowiedział po prostu i wyprzedził go.
- Ale na serio, chłopaki...
- Nie wiem jak wy, ale ja już dawno mam plan - wzruszył ramionami Loki i spokojnie szedł dalej, podczas gdy reszta zatrzymała się oniemiała.
- I dopiero teraz nam to mówisz?! - syknęła Karolina.
- Jak się nie pytaliście, to co miałem mówić? Ja tutaj jestem tylko twoim opiekunem.
- Nie potrzeba mi opiekunki!
Oburzona chciała go wyprzedzić i zniknąć mu całkowicie z oczu, lecz na jej nieszczęście musiała się potknąć tuż obok niego. Jakżeby inaczej! Bliska konfrontacja z drogą usłaną kamieniami i gałęziami była już nieunikniona, gdy wtedy Loki wsunął pod nią rękę na wysokości brzucha, przez co zawisła na niej.
- Mówiłaś coś? - spytał uwodzicielskim głosem.
- Przez ciebie czuję się jak dziecko! - tupnęła nogą, gdy już sama stała.
- To raczej nie przeze mnie.
- Możecie przestać ze sobą flirtować?! - wtrąciła się Erika i widząc, że Karolina zamierzała już protestować, ciągnęła dalej. - Loki, lepiej powiedz nam, jaki masz plan.
- To proste. Zwalczmy legendę legendą.
Wszyscy spojrzeli na niego ze zmarszczonymi czołami, zupełnie nie wiedzieli, o co mu chodzi.
- Ateno, na pewno znasz legendę o Ognistym Samuraju - stwierdził Loki, a Atena kiwnęła głową.
- Oczywiście, najpopularniejsza wśród legend.
- A gdyby tak Karolina wcieliła się w tego samuraja?
- Dlaczego ja? - wtrąciła Karolina, lecz całkowicie została zignorowana.
- To dobry pomysł! Razem z dziewczynami zrobimy jej jakiś strój i...
- O nie, strojem zajmę się ja - wtrącił Loki.
- No dobra, ale dlaczego akurat ona? - zapytała Erika, która została wysłuchana przez wszystkich.
- Atena nie może nim być, gdyż jest księżniczką, będzie nam potrzebna w terenie i formalnościach, wy dziewczyny, nie umiecie walczyć bronią, a wątpię, że uwierzą, jeżeli ich legenda będzie używać magii, ja jestem dobry w efektach specjalnych i mam gadane, będę potrzebny gdzie indziej.
- A ja to co? - Xen stanął oburzony, przez co jego wszystkie mięśnie napięły się gwałtownie.
- Wybacz, Xen, ale nadajesz się bardziej na rycerza. Jesteś napakowany, ciężki i posługujesz się ciężką bronią. Samurajowie nie byli osiłkami. U nich bardziej liczyła się szybkość, spryt i giętkość. Ich bronie były lekkie, lecz bardzo ostre i używali jej tylko czasami. Przeważnie używali karate lub innych stylów do walki.
To całkowicie przemówiło do specjalisty, gdyż rozluźnił się i dał spokój. Postanowili zająć się wszystkim od razu, niedaleko znajdowało się inne, większe miasto. Wieczorem znaleźli się już w mieście, gdzie były sklepy z odzieżą, materiałami i innymi narzędziami, które mogły przydać się do realizacji ich planu.
Woleli nie tracić pieniędzy na pokoje w gospodzie, więc rozpalili ognisko na obrzeżach miasta, z dala od drewnianych budynków. Noce były ciepłe, na Karnacji panowała akuratnie najlepsza pora roku na spanie pod gołym niebem.
Wszyscy w ciszy przyglądali się ognistym językom, które wesoło tańczyły dookoła drewna. Karolina wstała i przysiadła się do Lokiego, który siedział centralnie naprzeciw czterech czarownic, zupełnie sam.
- Już się za mną stęskniłaś? - uśmiechnął się zadziornie.
- Odczep się wreszcie. Chcę cię o coś zapytać.
- Niech zgadnę, pewnie ci zimno i chcesz, abym ogrzał cię swoim ciałem.
- Ugh! Mam cię już po dziurki w nosie! Czep się kogoś innego!
- Ale ja nie chcę czepiać się kogoś innego - powiedział ciszej. Karolina wzięła głęboki wdech, całkowicie ignorując wcześniejszą wymianę zdań.
- Loki, mówiłeś coś o jakimś napadzie. Znasz szczegóły?
Demon spoważniał. Spojrzał po wszystkich zebranych przy ognisku, którzy patrzyli na niego z wyczekiwaniem.
- Coś mówili o tym, że za kilka dni napadną na tą wioskę i tym sposobem udowodnią, że ten cały "prawdomówca" ma rację. Przekupili lokalnych rycerzy, aby nie interweniowali w trakcie napadu. Wszystko jest ukartowane. Jeżeli na wioskę napadną bandyci, a rycerze, którzy zostali wysłani tam przez samego króla, powiedzą, że tak naprawdę są zwykłymi chłopami i nie umieją nawet dobrze trzymać miecza, lud się zbuntuje przeciw władcy już na całego. Powiedzą, że wysłał ich tylko dla przykrywki, aby nie płacić za ich obronę. To będzie koniec.
Zapanowała cisza, podczas której wszyscy intensywnie myśleli, co zrobić w takiej sytuacji. Sprawa nie jest prosta. Jeżeli plan się powiedzie, ludzie będą wściekli, a wraz z ich wściekłością przeniesie się to na inne wioski, które pomału będą się sprzeciwiać, aż dojdzie to do samej stolicy.
Karolina wstała, wszyscy spojrzeli na jej poważną twarz, w której było widać wielką determinację.
- Musimy być sprytniejsi. Nie możemy tak zostawić tych ludzi. Loki, masz jakiś plan? - spojrzała na niego z nadzieją, a on uniósł brwi do góry.
- Dlaczego uważasz, że to ja mam jakiś plan? Wiesz, to miłe, jeżeli uważasz mnie za geniusza, ale sama mogłabyś ruszyć trochę...
- Daj spokój! Wiesz ile razy widziałam cię, jak grasz w szachy w tym swoim pokoju rady uczniowskiej?! Zawsze wygrywasz, jesteś w tym niepokonany, wiele razy widziałam, jak tworzysz strategie.
Loki spuścił głowę i przyłożył pięść do ust - myślał. Wreszcie uniósł głowę i spojrzał na czarnowłosą czarownicę.
- Mam.
- Co? W tak krótkim czasie wymyśliłeś plan?! - Xen aż zmienił pozycję z niedowierzania.
- Ja nie ty, pustaku - rzucił gniewnie. Jak ktoś mógł kwestionować jego geniusz?! No tak, tylko taki jeden specjalista, który dostawiał się do jego czarownicy.
- Dobra, ale zanim Loki opowie nam ten plan, mam do ciebie, Karolina, pytanie. Ile ty dziennie przesiadujesz w pokoju rady? - spytała Atena podejrzliwie.
- Hahaha! Wpadłaś! - szatyn położył się na trawie i zaczął się głośno śmiać.





(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~kolec 257
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 16-05-2016 10:57
Wcale nie uważam, że masz trochę krótki rozdział, wręcz w sam raz. W tym opowiadaniu najbardziej podobał mi się początek, ponieważ był on najlepiej opisany z pozostałych części rozdziału. Jednakże były tu fragmenty, z których się trochę śmiałem. Te fragmenty uważam za najśmieszniejsze:
- Już się za mną stęskniłaś? - uśmiechnął się zadziornie.
- Odczep się wreszcie. Chcę cię o coś zapytać.
- Niech zgadnę, pewnie ci zimno i chcesz, abym ogrzał cię swoim ciałem.
- Ugh! Mam cię już po dziurki w nosie! Czep się kogoś innego!
Pozostałą część fragmentu bardzo przyjemnie mi się czytało. Wiem, że trochę krótko napisałem, ale nic więcej tu nie mogę dodać.
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Zmierzch bogów
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 16-05-2016 20:59
Smocza jak ja mam odgadnąć całą akcję jak ja taka ameba jestem XD. To, że mamy podobne mózgi to może być możliwe. Obie pragniemy tego, by Hera i Zeus... To nie ten temat xdd. Wracam do komentowania, bo odpływam. No, bo Loki to też facet mruga , hah. "Strzelać kośćmi pięści"? To nie był żart? Mnie to rozbawiło, co ze mną nie tak? Zdecydowałam, by dla mniejszego chaosu najpierw przeczytać do końca, a dopiero potem skomentować. Rozdział był odpowiedniej długości jak i fabuła była interesująca. Zastanawiam się jak Karolina poradzi sobie z rolą samuraja oraz to, co wymyślił genialny Loki. Widać, że zazdrość kiełkuje w jego czarnym sercu, hehehehe. Dobrze, że wyjaśniłaś dlaczego to nasza to znaczy Lokiego czarownica ma się wcielić w dawną legendę, a nie na przykład mięśniak, to znaczy Xen. Jakoś nie przypadł mi do gustu. Podejrzany, bo za bardzo go ciągnie do Karoliny. Wydarzenia na Karnacji prezentują się coraz gorzej, ale ta drużyna pewnie zaprowadzi tam radość i inne wartości. Nikt ich nie śledzi, czy coś? Coś podejrzanie cicho się zrobiło. Pewnie będzie nagły wyskok akcji... Nie? Nie przejmuj się moim gadaniem i pisz! Weny.



All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
Strona 3 z 4 < 1 2 3 4 >
Skocz do Forum:
Logowanie
Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?

Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.

Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.

^Flamli0
18:57:56 18.04.2024
zapraszam na kolejny komiks ze starą kreską :> KLIK
~EmilyWinxClub0
14:21:20 18.04.2024
Z tym Netlfixem to raczej o nową kreskówkę Rainbow chodziło, nie o reboot
~Vixen0
21:57:52 16.04.2024
20 lat temu to miałam 7 lat XD
~Vixen0
21:56:04 16.04.2024
W sumie 8 sezon podobał mi się za fabułę, i piosenki, 5/10 :>
~Vixen0
21:55:15 16.04.2024
Bo stara kreska, jak i fabuła pierwszego sezonu to święta jest
~Vixen0
21:54:30 16.04.2024
Mam nadzieję że to nie będzie jakaś marna kopia sezonu pierwszego XD
~Vixen0
21:53:04 16.04.2024
Winxa
~Vixen0
21:52:54 16.04.2024
Ciekawe czy będzie miał mega animacje, mam nadzieję że fabuła będzie tak dobra jak na początku Windą
~Vixen0
21:52:18 16.04.2024
Chce już 2025 rok aby obejrzeć ten sezon 9 dla nowego pokolenia XD
~Vixen0
21:52:01 16.04.2024
OMG
^Flamli0
21:43:22 16.04.2024
~kolec 257 16:19:42 16.04.2024 Zdanie się powinno zacząć z dużej litery. Mówię tu o newsie na samej górze
dobrze, że wytłumaczyłeś mi zasady poprawnej pisowni :]
~EmilyWinxClub0
18:40:09 16.04.2024
Przygotujcie się na to że reboot Winxa będzie totalnym pomieszaniem oryginalnego Winxa ze wszystkich sezonów, World of Winx oraz Fate.. aż głowa boli co oni nawyprawiali z tą marką
~EmilyWinxClub0
18:26:05 16.04.2024
W nowym komiksie stroje dziennie z 1/2 sezonu, na okładce Sirenix z 5 sezonu, w komiksie Sirenix z 8 sezonu w starej kresce, też bez zmiany koloru włosów i Selkie. Oni już stracili kontrole xd
~kolec 2570
16:19:42 16.04.2024
Zdanie się powinno zacząć z dużej litery. Mówię tu o newsie na samej górze.
~Vixen0
11:30:05 14.04.2024
Miałam ten magazyn placze
~Vixen0
11:29:48 14.04.2024
Ale nostalgia mi się włączyła
~Vixen0
11:29:40 14.04.2024
~Vixen0
10:29:25 14.04.2024
Same mocy. Powinno być samej
~Vixen0
10:28:55 14.04.2024
~Vixen0
10:28:50 14.04.2024
Ktoś tu zjadł literę
~Vixen0
20:06:25 13.04.2024
Zawsze można zamówić z zagranicy, ale to nie to samo bo nie każdy zna Włoski :>
~Vixen0
20:05:58 13.04.2024
Wielka szkoda że magazyny padły
^Flamli0
17:50:21 13.04.2024
~Vixen 14:06:57 13.04.2024 Wq to jeszcze komiksy w Polsce żyją ?
oj nie, od paru lat już nie ma
~Vixen0
14:08:44 13.04.2024
Najbardziej wspominam czasy Believixa
~Vixen0
14:08:01 13.04.2024
Ale ten czas leci :cry:
Regulamin
Archiwum
lekkieb. lekkie
wersja: 3.0.4
Ankieta
Chcecie, jak co roku, wziąc udział w wigilijnych podarunkac?

Tak
Tak
69% [9 Głosów]

Nie
Nie
8% [1 Głosuj]

Nie wiem
Nie wiem
23% [3 Głosów]

Głosów: 13
Rozpoczęta: 20/11/2023 08:49
Zakończona: 26/11/2023 18:48

Archiwum Ankiet

.